szczypiorizka prowadzi tutaj blog rowerowy

Iza ze Strzybnicy

Zawiercie, Pustynia Błędowska i dwa zamki

  • DST 106.37km
  • Czas 06:52
  • VAVG 15.49km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lipca 2024 | dodano: 07.07.2024

Jestem pozytywnie zaskoczona, tym świetnym połączeniem TG- Częstochowa, co jedzie między innymi przez lotnisko i Zawiercie. Sporo osób wybrało ten środek transportu w sobotę. Mógłby być jednak bilet ciut tańszy (w obie strony+rower zapłaciłam prawie 45 zł).
 Trasę rozpisałam sobie w oparciu o różne szlaki, głównie rowerowe, których jest mnóstwo w tych rejonach. Niestety, w rzeczywistości, dwa odcinki, które miałam zaplanowane, okazały się totalną porażką i spory odcinek w końcu przejechałam DW791 :/
Po samym Zawierciu planowałam ewentualnie po powrocie coś pokręcić. Najpierw udałam się w kierunku na Kromołów, by potem skręcić na Szlak Orlich Gniazd i dojechać do Podzamcza.




Z Kromołowa jest konkretny podjazd. Trochę się namęczyłam xD
W końcu ujrzałam ruiny.


Chwilę myślałam, czy nie podjechać bliżej, ale uznałam, że w sumie już go zwiedzałam i wolę jechać dalej.


Nawet napatoczył się mi się zając i dał się sfotografować.


Potem znowu dość mocno pod górkę (podjazd w Złożeńcu).


W końcu dotarłam do zamku w Smoleniu (zamek Pilcza).


Za darmo umarło- wejście 15 zł. Oczywiście niestety tam na wieżę nie weszłam, w połowie schodów nogi się pode mną ugięły.




Następnie trasę poprowadziłam przez Kwaśniów Górny i Dolny.
Znowu zając na drodze złapany.


Docieram do Kluczy i trasą Velo Przemsza docieram na Pustynię Błędowską.




Ja akurat jestem zwolennikiem tej ścieżki poprowadzonej wokół Pustyni. Fajna sprawa, chociaż teren jest już niestety mocno zarośnięty.


Nie wiem co to za akcja tam była, miałam wrażenie, że to harcerze. Przy Róży Wiatrów też sporo ludzi, nie wiem czy to tak zawsze/latem, czy jakaś impreza była/miała być. Chwila odpoczynku, napój 0% wskoczył, można jechać dalej.


Znowu skorzystałam z dość sporego fragmentu Velo Przemsza, by od południa okrążyć Pustynię Błędowską. Bardzo fajny odcinek, popularny wśród rowerzystów.
Biała Przemsza- żeby nie było też przekroczona :P


Co jakiś czas ładne punkty widokowe na trasie się znalazły.




Dojechałam do Błędowa. Tu wg wskazówek wcześniej sprawdzonych na mapach, miałam jechać Czarnym Szlakiem Okradzionów-Chechło. Na wysokości mniej więcej Kuźnicy Błędowskiej/Wałek należało wg wskazówek mapy zjechać z drogi asfaltowej, by skrócić drogę lasem i dotrzeć do Chechła. Porażka, ja pierdziele, nie przeszłam (tak, rower inaczej jak prowadzić się nie dało) nawet nie 1/4 trasy i zawróciłam. Po rękach linijką powinna dostać ta osoba, która ten szlak poprowadziła. Widać było po śladach, że nie tylko ja próbowałam tędy przejść.


Wkurzona po raz pierwszy dość solidnie, dojechałam asfaltem do Chechła. Tu miałam wskoczyć na Przylaszczkowy Szlak Rowerowy. Znowu mocno pod górkę za ulicą Rodacką. Prowadzę rower (znowu), bo nie dość, że mocno pod górkę, to paskudne kamienie, ostre, duże. Nawet nie w połowie podejścia, spotykam rowerzystę, który akurat zjeżdżał, mówi mi, że absolutnie nie dam rady tam wejść bo cała trasa jest taka kamienista i mam za cienkie opony. No nic schodzę w dół. Znowu jakieś 15 minut w plecy. Zastanawiam się co dalej, pierwotnie miałam się kierować na Hutki-Kanki i potem na Zawiercie. Jednak zwątpiłam w oznaczenia szlaków (nawet rowerowych!), znowu bym się wpakowała w coś tragicznego. Uznałam, że pojadę wojewódzką do Ogrodzieńca i potem się zobaczy.


Ruch samochodowy aż tak mi nie przeszkadzał, ale znowu to był podjazd xD Po tym sezonie rowerowym łydki będę miała ze stali xD
W Ogrodzieńcu uznaję, że mam spory zapas czasu, to wjadę w te tłumy na Podzamczu i sobie okrążę zamek.


Jakaś impreza się tam odbywała. Ja rozumiem, te budy z jedzeniem, rozumiem jakieś zabawki w stylu miecze, hełmy, ale tanią, badziewną plastikową chińszczyznę powinni tam zakazać sprzedawać.






Coś tam rozbudowują te ruiny. Czyżby w końcu konserwator zabytków dał się przekonać? O tym co z tego wyniknie, czy będzie kicz czy hit zobaczymy zapewne za kilka lat.






Do Zawiercia udałam się tą samą trasą co rano, przez Kromołów. Na mieście znalazłam świetną knajpę-> Bistro mojego brata- super, przy dworcu, ceny znośne i przepyszny placek z cukinii z kurczakiem curry. Byłam już na tyle zmęczona, a około godziny miałam czasu do odjazdu, że na luzie sobie posiedziałam w cieniu na peronie, czekając na pociąg powrotny.


Kategoria inne województwo


komentarze
daniel3ttt
| 23:03 czwartek, 11 lipca 2024 | linkuj Świetna relacją. Przypomniały mi się lata szkoły średniej kiedy w wakacje pojeździliśmy z namiotami po Jurze. Też trafiły się piaszczyste drogi a ruony zamków w większości były opuszczone.
szczypiorizka
| 18:09 środa, 10 lipca 2024 | linkuj Marek zawsze powtarzam, dla mnie na pierwszy miejscu jest to co zobaczę, gdzie dojadę, a ilość kilometrów to taki dodatek, który wiadomo, jak setka wpadnie, ładnie wygląda, ale nie jest dla mnie najistotniejszy :-)
Marecki
| 16:05 środa, 10 lipca 2024 | linkuj Super Iza, ile smaczków, skałki, zamki, do tego niezły zwierzyniec widziałaś, A stówka to już konkret. :)
szczypiorizka
| 13:35 wtorek, 9 lipca 2024 | linkuj Kolzwer205 szkoda, że tak wyszło, bo na wielu portalach (nie mówię już o papierowej mapie, którą posiadam), są te szlaki oznaczone.
Kolzwer205
| 21:52 niedziela, 7 lipca 2024 | linkuj Dystans konkretny, a wiem, że to niełatwe tereny i sam się też przekonałem o tych szlakach, jeżdżąc tam głównie w poprzednich latach wiele dróg oznaczonych jako szlaki odpuszczałem.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa anico
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]