rododendrony w Pawełkach
-
DST
62.59km
-
Czas
03:05
-
VAVG
20.30km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od kilku dni krążyły już fotki, że rododendrony kwitną. Udało mi się spożytkować czas wolny w piątek po pracy (na weekend zapowiadali deszcze, co jest prawdą, dziś w sobotę, uzupełniając ten wpis mogę to potwierdzić. A szkoda, bo dziś jest Industriada)
Zdecydowałam się na podróż pociągiem z Tarnowskich Gór do Lublińca. Na Stravie widać, że Garmin kilka kilometrów mi zaciągnął podróży (* po analizie trasy, ręcznie wklepałam ją sobie na pewną stronę gdzie rysuję swoje pomysły rowerowe, stwierdzam, że chyba jednak Garmin, mimo, pauzy, to wziął całą trasę pociągu policzył- w rzeczywistości było chyba coś około 30km). Trudno.
rododendrony jeszcze kwitną © szczypiorizka
Bardzo ładnie wyglądają te kwiaty. Bardzo duże stanowisko z wysokimi krzakami.
oczywiście na platformę nie weszłam © szczypiorizka
Na pewno z góry lepiej to wygląda, ja tylko na "półpiętro" zdołałam się wdrapać, wyżej już się bałam, słusznie moim zdaniem, bo nawet tu miałam problem potem aby zejść. Na fotce widać rodzinkę i dziewczynkę tak na oko 2-3 lata- jej to się bardzo podobało wchodzenie po drabinie 😜
fotka z połowy platformy © szczypiorizka
Praktycznie obok znajduje się staw z miejscem do biwakowania (można tam rozpalić ognisko) i kapliczką św. Huberta..
Kapliczka św. Huberta © szczypiorizka
Staw Stara Brzoza © szczypiorizka
Staw Stara Brzoza © szczypiorizka
W drodze powrotnej zatrzymałam się przy pasących koniach, które mijałam na trasie jadąc do Pawełek. Zauroczył mnie jeden koń z piękną, krótką, kolorową grzywą.
piękny koń © szczypiorizka
piękny koń © szczypiorizka
piękny koń © szczypiorizka
By wracać pociągiem, musiałabym sporo poczekać, chcąc nie chcąc musiałam drałować na nogach :P Krótka przerwa na oranżadę przy piekarni. Miałam szczęście, coś tam na ścianie było namalowane xD
piekarnia Łubowski © szczypiorizka
piekarnia Łubowski © szczypiorizka
Nie dojechałam do domu, bo mnie deszcz złapał niedaleko, gdzie mieszka moja druga siostra. Rower został u niej, a poszłam na autobus. Także ten teges... mam dwa rowery-> jeden u jednej siostry... drugi u drugiej 🤣 tego jeszcze nie grali xD dobrze, że nie mam więcej rodzeństwa, bo mi rowerów brakło. No chyba, że zbuduję se taką "stajnię" jak ma Roadrunner1984, rower na każdy dzień tygodnia :P
We wtorek zrobiłam 50-kilometrową pętlę, aby zaliczyć rowerowe wyzwanie w ramach światowego dnia roweru. W zamian dostałam (a raczej sobie kupiłam 😎) medal, koszulkę (nie rowerową), buff i opaskę na głowę.
mam medal © szczypiorizka
Zawsze chciałam dostać jakiś medal 😂 chociaż się nigdy nie ścigałam, chyba że w szkole, na wuefie.
Kategoria dalej od TG i okolic, murale
Światowy dzień roweru
-
DST
53.74km
-
Czas
02:53
-
VAVG
18.64km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyzwanie ukończone. Ostatnie 10 km, by dobić do tych 50-ciu, było już praktycznie na maksa kombinowaniem. Teraz tylko czekać na nagrodę 😎
nie pasowały mi :P © szczypiorizka
Fotki ubogie, skupiłam się na trasie i ilości pokonanych kilometrów.
poszerzyli przejazd pod wiaduktem © szczypiorizka
Kategoria trening czy coś takiego
zarośnięty Kanion tarnogórski
-
DST
24.88km
-
Czas
01:24
-
VAVG
17.77km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czytałam artykuł, że koło kapliczki św. Barbary przy dolomitach, postawili wiatę. Pojechałam to zobaczyć.
wiata przy kapliczce © szczypiorizka
Robiąc zdjęcia, podjechał inny rowerzysta oglądać tę wiatę (zakup dzięki budżetowi partycypacyjnemu). Parę minut przyjemnej rozmowy, po czym rozeszliśmy się każdy w swoją stronę.
tory kolejki wąskotorowej © szczypiorizka
Mocno zarośnięte. Dokładnie jak ów rowerzysta mówił- ledwo co poznać to miejsce.
zarośnięte prawie na maxa © szczypiorizka
Dla mnie prawie straciło to swój urok 😒 (ha! już umiem z kompa w emotki :P)
rower cały wejdzie © szczypiorizka
Mimo to chciałam zjechać na sam dół, ale widoki nie napawały opytmizmem.
słabo to widzę © szczypiorizka
Jasne, dalej to ciekawie wygląda, ale to nie to samo co jakieś 10-15 lat temu.
mocno zarośnięte © szczypiorizka
Nie zjechałam, zawróciłam i trochę nowymi, wcześniej mi nie znanymi ulicami dotarłam do okolic Kopalni Zabytkowej, skąd na Dworzec i Czarną Hutę. Ponownie "kontrola" postępu prac na ulicy Grzybowej i tak zakończyłam swoją dzisiejszą rajzę po pracy
Kategoria kółeczko, trening czy coś takiego
kółeczko po górkach
-
DST
21.30km
-
Czas
01:06
-
VAVG
19.36km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Leniwy weekend, w sobotę byłam na rowerze, ale to tylko do sklepu po piwo 😉 Dziś czekałam na burzę i się nie doczekałam.
Kategoria kółeczko, trening czy coś takiego
Koty
-
DST
32.84km
-
Czas
01:36
-
VAVG
20.53km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak to powiedziała przyjaciółka : "Bóg tak chciał", miałam zrobić sobie kółko przez Mikołeskę, Koty, Potempę i Czarków. Skończyło się uczestnictwie na nabożeństwie majowym 😊
Kategoria samotnie, trening czy coś takiego
wrocławskie murale
-
DST
43.87km
-
Czas
04:00
-
VAVG
10.97km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tydzień się zbierałam do zrobienia tego wpisu 🤦 Na swoje usprawiedliwienie powiem, że złapałam ponad 70 murali, zrobiłam przeszło 150 zdjęć- więc miałam z czego wybierać i ciężko mi było zrobić selekcję. Jak ktoś dojdzie do końca wpisu- szacunek na dzielni- i tak będzie tu 40 zdjęć, z czego kilka to zrobiony kolaż z kilku fotek. Dlatego sporo murali niestety nie znalazło się w tym wpisie, a je znalazłam. Podczas przygotowywania się merytorycznego do tego wpisu, odkryłam sporo kolejnych do zdobycia, nawet mam wrażenie, że np. koło muralu Marii Koterbskiej stałam a nie zauważyłam🤦🤦
Od początku 🙂 Pół spontanicznie, w środku tygodnia, zdecydowałam, że w sobotę pojadę pociągiem do Wrocławia (w końcu) i tam ogarnę trochę murali, mapkę z rozmieszczeniem już miałam, należało połączyć kropki w trasę i zrobić jak najlepszy opis, by łatwiej się szukało. Wyjazd o 7 z groszem z Gliwic. Tuż po 9 rano rozpoczęłam swoją wędrówkę po ulicach i uliczkach tego miasta. Wyjątkowo ciężko mi się jechało- może nałożyło się na to kilka czynników-> sporo punktów do zaliczenia, zagęszczenie ulic, sporo dróg rowerowych i śluz rowerowych (po których średnio jeszcze potrafię się poruszać) oraz sporo ludzi+ szalonych rowerowych kurierów.
Na początek wpadł mural nawiązujący do poety Stanisława Drożdża i jego pracy "Optimum" (ul. Hubska35). Mural z 2016
Stanisław Dróżdż "Optimum" © szczypiorizka
Na ulicy Hubskiej 37 mural z 2020 roku "Sami swoi"
Sami Swoi © szczypiorizka
Ciekawe wizerunki aktorów złapałam na ul. Paczkowskiej 23. Niestety zaparkowane samochody oraz prace budowlane za płotem średnio umożliwiły mi zrobienie fajnych zdjęć. Wykonawca- Filip Skont Niziołek, jego twórczość jeszcze kilka razy odkryję podczas tej wycieczki.
aktorzy na ul. Paczkowskiej © szczypiorizka
Gdzieś na trasie zrobiłam zdjęcie upamiętniające jednego z kibiców Śląska Wrocław.
kibice ku pamięci © szczypiorizka
Na ulicy Borowskiej 74 znalazłam mural "Podwodny świat" projektu Szymona Obertaniec, który wykonali: Rafał Kaufhold oraz Artur Luterski.
podwodny świat © szczypiorizka
Prawie bym pominęła niewielki malunek na skrzyżowaniu ulic Komandorskiej/ W. Bogusławskiego (dzieło artysty Mathiasa Vogel, też będzie się jeszcze przewijał w tym wpisie)
skojarzenie w Włochami © szczypiorizka
Bowiem najpierw moją uwagę zwrócił mural pod wiaduktem zaraz obok (selekcja zdjęć🤷). Na ulicy Nasypowej 22 M-City- Mariusz Waras z 2011 roku. Drzewo już dość mocno zasłania. Bardzo mi to przypominało te probówki (również zasłonięte drzewem) z Katowic. Szybki "risercz" i tak, to ten sam artysta namalował probówki w Katowicach i te spadające lokomotywy z Wrocławia.
skojarzenie industrialne © szczypiorizka
Na Placu Legionów mural z akcji Kobiety na mury, zorganizowaną przez "Wysokie Obcasy". Z tej akcji stworzono świetny mural Kory w Warszawie (jeszcze nie widziałam na żywo) oraz ten w Katowicach Jolanty Wadowskiej-Król (lekarka, badająca ołowicę). We Wrocławiu znajdziemy Wandę Rutkiewicz (powstał w 2018 roku)
Wanda Rutkiewicz © szczypiorizka
Swój mural znalazły także wrocławskie krasnale- znajdziemy je na Grabiszyńskiej 89
krasnale © szczypiorizka
Na ulicy Ruskiej 68 dosyć znana Galeria Neonów, liczę na to, że kiedyś zobaczę jak świecą :) Podwórko ogółem mocno artystyczne, sporo jakiś malunków na ścianach, pojedynczo uwiecznione na zdjęciach (selekcja, więc ich nie ma tu we wpisie).
galeria neonów © szczypiorizka
Następnie pojechałam w kierunku A. Cieszyńskiego. Tam mural nawiązujący do płyty L.U.C.a z 2011 roku Pospolite Ruszenie (mural Kosmostumostów,). Kolejna szybka analiza internetowa- we Wrocławiu jest kilka miejsc nawiązujących owej płyty tego rapera.
L.U.C. © szczypiorizka
Tuż przed Placem Solnym, podczas krótkiej przerwy na posiłek łapię mozaikę wspinacza, artystą, który go uwiecznił (i kilka innych mozaik) jest Megamatt.
mozaika © szczypiorizka
Krasnali jest ponad 400, więc w ogóle się na nich nie skupiałam, ale kilka sfotografowałam, byłby wstyd 😛 bez takiej fotograficznej pamiątki.
niech będzie aby jeden krasnal © szczypiorizka
Na Rynku, idąc tymi wąskimi uliczkami (przejście Żelaźnicze, przejście Garncarskie czy ulicą Więzienną) również można coś ciekawego znaleźć na ścianach (selekcja zdjęć).
Na ulicy Cebulskiego, Kotlarskiej czy na Wyspie Słodowej również udało mi się złapać murale, może następnym razem je pokażę. Uniwersytet Wrocławski też nie gorszy, ma swój mural (Hell`o Monsters z 2012 roku)
na Uniwersytecie Wrocławskim © szczypiorizka
Na ulicy Ptasiej dziwny mural z 2008 roku, twórcą Remed (Od pustki do życia). Skojarzenie z muralem owcy bez głowy z Częstochowy.
bez ręki © szczypiorizka
Prawie pominęłam ważną instalację artystyczną "Serce Nadodrza" z 2016 roku. Nie mogłam podejść bliżej i zrobić lepszego zdjęcia, ponieważ uliczka zastawiona i remontowana. Są to kafelki, które mieszkańcy tej dzielnicy sami wykonali, a internet pisze, że powstają co jakiś czas nowe elementy.
serce nadodrza © szczypiorizka
Na ulicy Łokietka/Drobnera mamy Bramę do Nadodrza, przedstawia starą mapę Wrocławia, projekt Michała Węgrzyna. Kolejny mural nie uwieczniony w tym wpisie znalazłam na ulicy Ołbińskiej (kobieta z ręcznikiem?)
Brama do Nadodrza © szczypiorizka
Na ulicy Jedności Narodowej został uwieczniony Marek Krajewski, pisarz, autor m.in. kryminałów (autorzy Łukarz Zasadni, nietak.eu, Michał Pawłowski) a zaraz obok, zrobiłam zdjęcie reklamy Pluto.
Marek Krajewski © szczypiorizka
reklamowo po raz drugi © szczypiorizka
Creme de la creme tej wyprawy rowerowej, to tak zwane Kolorowe Podwórka na ulicy Roosevelta. Tam spędziłam sporo czasu, mnóstwo zdjęć, bardzo trudny wybór i ogromna końcowa selekcja zdjęć. Nawet gdy kilka zdjęć łączyłam w jedno, było ciężko. Reasumując- polecam samemu tam się przejść i pooglądać (informacja organizacyjna- są po obu częściach ulicy, nie bać się i wejść w którąś otwartą bramę kamienic 😉). Kolorowe Podwórka to projekt, który jest realizowany od 2013 roku przez OKAP, malunki i inne instalacje artystyczne wykonują mieszkańcy tych kamienic. Można tam znaleźć wszystko, nawiązania historyczne, autoportrety, reklamę firm/instytucji tam ulokowanych, inne wizje artystyczne. Magia :) Polecam serdecznie. Są malunki większe i mniejsze.
w chmurach © szczypiorizka
ajnfart na kolorowe podwórka © szczypiorizka
kolorowe podwórka © szczypiorizka
Naprawdę ciężko mi było wybrać najlepsze murale.
to ja, byłam tu. żeby nie było. © szczypiorizka
kolorowe podwórka © szczypiorizka
kolorowe podwórka © szczypiorizka
kolorowe podwórka © szczypiorizka
kolorowe podwórka © szczypiorizka
Nie wiem ile czasu tam spędziłam krążąc od jednego podwórka do drugiego. W końcu wyruszyłam dalej. Następnym punktem mojej wycieczki była jazda wzdłuż tzw. Starej Odry i Kanału Miejskiego. Tam, na byłym elewatorze zbożowym zachowało się kilka malunków. Kiedyś były tam również takie kominy na których również były ciekawe murale- kominów już nie ma, elewator został wpisany na rejestr zabytków, więc jeszcze stoi.
elewator zbożowy © szczypiorizka
Wg pierwotnego planu miałam tą trasą jechać aż do ulicy Wyszyńskiego, ale jednak tory kolejowe okazały się miejscem nieprzejezdnym, więc zawróciłam. Po dotarciu na tę ulicę, złapałam najstarszy mural we Wrocławiu, którego autorem jest Aleksander Mikołajko (z 2006 roku). W 2021 roku został odnowiony.
najstarszy mural © szczypiorizka
Niedaleko Placu Katedralnego widzę mural z 2022 roku. Swego czasu został zniszczony wizerunek papieża.
patriotycznie x2 © szczypiorizka
Świetny smok autorstwa Michała Dziekana znalazłam na ulicy M. Reja 24.
bardzo mi się podoba © szczypiorizka
Na Piastowskiej przez przypadek wjechałam do środka jednego z podwórek. Opłaciło się. Póki co, tyle wiem, że autorem jest niejaki Seikon (chyba). Sądzę, że to jeden z nowszych murali, ponieważ nigdzie jeszcze nie widnieje w żadnych spisach.
śliczny mural © szczypiorizka
Krótka odskocznia od murali. Pojechałam w rejon ZOO i Hali Stulecia.
Hala Stulecia © szczypiorizka
Po przeprawieniu się po raz kolejny przez Odrę, zaczęłam odczuwać zmęczenie i większy głód. Rzut oka na czas, mam niezły, jest po 15, a o 18,26 mam dopiero pociąg. Decyduję się skrócić trasę, by coś zjeść i jeszcze jedno miejsce zwiedzić, ale o tym za chwilę.
Na ulicy Mazowieckiej 21 mural z 2007 roku (o dziwo w dość dobrym stanie). Wykonany na zlecenie Teatru Muzycznego Capitol. Zrealizowała go grupa Kolektyf.
reklamowo © szczypiorizka
Dzieło Mathiasa Vogela, które przeszło weryfikację zdjęciową :P znajduję na ulicy Krasińskiego 17. Ten motyw "okienny", że tak to określę, jest dosyć popularny we Wrocławiu, wiem, że jest tego kilka, ja niestety łapię tylko ten.
Vogel i jego twórczość © szczypiorizka
W okolicy Kołłątaja 27 fotografuję ostatni mural we Wrocławiu- reklama Cefarmu (transport, dystrybucja i etykietowanie leków- firma już nie istnieje).
reklamowo po raz kolejny © szczypiorizka
Wróciłam w rejony ścisłego centrum Wrocławia. Tam musiałam się przeciskać na Rynku między ludźmi i jakimiś straganami (w domu sprawdziłam, że to Jarmark Świętojański xD ). Postanowiłam zwiedzić muzeum, miejsce, zwane Niewidzialnym Domem (na ulicy Wita Stwosza). Około godziny zwiedzania, w totalnych ciemnościach. Świetne miejsce, naprawdę polecam, nie napiszę co tam było więcej, bo straci to swój urok 😏 Obok Panoramy Racławickiej oraz Muzeum Poczty (o ZOO nie wspomnę) to miejsce naprawdę warto wpisać na listę DO ODWIEDZENIA we Wrocławiu.
Koło 18 postanowiłam na spokojnie udać się na dworzec. A tam zonk. Pociąg powrotny do Gliwic ma opóźnienie ok 80 minut. Rozkmina co mam zrobić, rzutem na taśmę udało mi się dostać na pociąg do Lublińca. Trakcie jazdy sprawdzałam co się dzieje z tą relacją do Gliwic, ostatecznie miał opóźnienie ponad 140 minut. Ten mój też miał przygodę, w Brzegu czekaliśmy 20 minut na karetkę, ponieważ jakiś pasażer właśnie z mojego pociągu potrzebował pomocy. W końcu, gdy dotarłam do Lublińca, umówiłam się z moją siostrą, że zostawię u niej rower a ona mnie zawiezie do Gliwic, bym mogła zabrać samochód. W Lublińcu nie próżnowałam.
w centrum kwitnie rododendron © szczypiorizka
koło fryzjera © szczypiorizka
"Kowalski raport taktyczny! © szczypiorizka
Dzień pełen przygód :) Na szczęście pogoda dopisała. Co zobaczyłam to moje. Po tygodniu przemyśleń i analizie zdjęć, stwierdzam, że z rowerem jeszcze tam powrócę 😉
P.S. Jeszcze na Kaszubskiej we Wrocławiu złapałam ten mural z 2022 roku (który przeszedł selekcję zdjęciową). Nawiązuje do książki Krzysztofa Czai.
nowsze dzieło © szczypiorizka
Kategoria inne województwo, murale
Reset po pracy
-
DST
32.34km
-
Czas
01:42
-
VAVG
19.02km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od razu po pracy wskoczyłam na rower. Bardzo mi się to przydało, aby głowę zająć czymś innym :)
Zalew i ikoniczny mostek © szczypiorizka
Ostatnie dni pogoda nie rozpieszczała. Paskudnie było.
drugi Zalew, ten pogłębiony © szczypiorizka
Trasa "na odwrót" na Mikołeskę.
koniki © szczypiorizka
Ostatnio przez przypadek w gazecie zauważyłam, że na Mikołesce mają taki skwerek. Przy okazji dostali dofinansowanie, by tam powstała fontanna :)
taki skwer mają na Mikołesce © szczypiorizka
Przy skwerku jest tablica informacyjna o tym sołectwie. Ponoć niedaleko w lesie ma się znajdować zbiorowa mogiła żołnierzy niemieckich. Postanowiłam jej poszukać.
orka sprzężajna © szczypiorizka
Wowa113 chyba, żeś tam był, bo widziałam fotki na goglu. Ta mogiła jest na głównej ścieżce blisko tego ładnego drzewa ?
drzewo, chyba dąb © szczypiorizka
Bo za chiny ludowe tego znaleźć nie potrafiłam. Po tej stronie gdzie jest właśnie ten dąb (?) nic nie ma.
czy to tutaj było? © szczypiorizka
No cóż, pokręciłam się trochę, z tego co pamiętam to bardzo dobre tereny dla grzybiarzy :P
Jadę znowu inną drogą.
co za pieron © szczypiorizka
Przez Tłuczykąt, docieram do ul. Grzybowej. Rzut oka na budowę ścieżki.
idą do przodu © szczypiorizka
Pojechałam w kierunku Olesia, koło byłego wysypiska śmieci, potem trochę główną i na końcu na chama po domkach, by dobić te 30 km (#facepalm)
Fazos © szczypiorizka
Kategoria kółeczko, trening czy coś takiego
na zajęcia i po tyłach Rybnej
-
DST
14.26km
-
Czas
00:46
-
VAVG
18.60km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z serii, by cokolwiek pokręcić na kole. Okazja się nadarzyła- pojechałam na Ohio do klubu na "zdrowy kręgosłup"- siedzenie po 10 godzin przed kompem swoje robi. Droga powrotna, by urozmaicić, tyłami Rybnej, po nowych ulicach, które szturmem wdarły się w niegdysiejsze tereny polne.
tyły Rybnej © szczypiorizka
Przy okazji próbny test nowej myszki ergonomicznej (pionowej). Zobaczymy w pracy jak się będzie sprawować.
Kategoria centrum TG
po mieście-sprawunki
-
DST
19.51km
-
Czas
01:10
-
VAVG
16.72km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sklepy, Plus, do przyjaciół oddać taki dings z saksofonu 😂 troszkę naokoło by urozmaicić trasę i w nagrodę do Kauflandu po chrupki (były w promocji :P)
Kategoria centrum TG
Częstochowa- Zawiercie
-
DST
82.96km
-
Czas
04:54
-
VAVG
16.93km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kilometraż i czas jest dłuższy niż na Stravie, ponieważ GPS miałam włączony tylko od Częstochowy do Zawiercia. Doliczyłam do tego jeszcze dojazd do/z dworca PKP w Tarnowskich Górach.
Ślad narysowany już jakiś czas temu, wystarczyło go zrealizować. Prawie się udało. Trochę więcej czasu mi to zajęło niż pierwotnie obliczyłam, dlatego mocno skróciłam trasę. Nie żałuję, każdy podjazd wjechałam :P Tylko w Rezerwacie Sokole Góry były dość spore piaski, to tam się już nie wyrobiłam. Jednak od początku.😉 Bilety na pociągi ogarnięte, jeszcze z rana drukowałam sobie bilety rowerowe (nie jestem paperless, wolę drukować, tak wiem, można na telefonie. Ja jestem okrutna, zła i podła, DRUKUJĘ BILETY )
W pociągu pusto, spokojnie. Po dojechaniu do Częstochowy od razu skierowałam się w kierunku na Olsztyn. Pierwsza atrakcja i podjazd to Złota Góra, czyli tereny po nieczynnym już kamieniołomie, skąd ładny widok na Częstochowę oraz pomnik papieża.
Rio de Janeiro w Częstochowie © szczypiorizka
widok na Częstochowę ze Złotej Góry © szczypiorizka
Pierwsze koty za płoty, można jechać dalej. Jak wspomniałam trochę więcej czasu mi minęło, niż pierwotnie założyłam, ale po jakiś półtorej godzinie dotarłam do Olsztyna.
Olsztyn © szczypiorizka
Ładny teren, dosyć rozległy.
ruiny zamku w Olsztynie © szczypiorizka
Nie miałam zbyt dużo czasu, by cały teren objeździć, ograniczyłam się do podejścia pod wieżę.
baszta © szczypiorizka
widok spod zamku w Olsztynie © szczypiorizka
Pogoda idealna, czasami wiało, niestety nie w plecy, ale takie to uroki. Już w Olsztynie zaczęłam spoglądać na mapki i analizować, gdzie i co urwać w trasie, by się wyrobić. Na razie uznałam, że pojadę zgodnie z planem na Rezerwat Sokole Góry. Nie zachwycił mnie (ładniej jest u mnie na Segiecie), w dodatku piach, sporo ścieżek, po których bardzo ciężko się jechało.
rezerwat Sokole Góry © szczypiorizka
Ten odcinek utwierdził mnie w przekonaniu, że nie dam rady wszystkiego. No ja wiem, że przecież jest następny pociąg, ale jakoś tak się uparłam, zresztą jeszcze wieczorem miałam próbę i chciałam na nią zdążyć. Po wyjechaniu z lasu, udałam się od razu w kierunku na Żarki.
stodoły w Żarkach © szczypiorizka
Te zabytkowe stodoły nie zrobiły na mnie jakoś dużego wrażenia. Zdziwiłam się, że przed nimi ogromny, wybrukowany plac z miejscami dla samochodów. Tu nic nie ma. 🤷
stodoły w Żarkach © szczypiorizka
Zrobiłam analizę dalszej trasy i pojechałam DW 972 w kierunku na Jaworznik i Kotowice. Po drodze niespodziewana atrakcja w postaci ruin Kościoła św. Stanisława oraz ponowny ładny widok, tym razem bodajże na Myszków.
ruiny Kościoła św. Stanisława w Żarkach © szczypiorizka
widok mniej więcej na Myszków © szczypiorizka
We Włodowicach analiza czasu, mogłam podjechać pod ruiny pałacu.
ruiny pałacu we Włodowicach © szczypiorizka
ruiny pałacu we Włodowicach © szczypiorizka
Zalew Włodowice również mnie urzekł.
zalew Włodowice © szczypiorizka
Nie jestem znawcą, ale po prostu mi się nie podoba. Jakby nie mogli postawić czegoś co bardziej, by przypominało Kościół.
Kościół św. Barbary w Rudnikach © szczypiorizka
Po przyjeździe do Zawiercia mam jeszcze chwilę czasu, by co nieco pokręcić i poszukać malunków.
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
Te, które znalazłam, mocno nadgryzione zębem czasu. Często też niestety pomazane przez innych "artystów".
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
na ulicy 11 Listopada w Zawierciu © szczypiorizka
na ulicy 11 Listopada w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
malunki w Zawierciu © szczypiorizka
W Tarnowskich Górach łapie mnie deszcz. Na szczęście nie trwał długo, chociaż siedząc pod parasolem i czekając na obiad niezbyt byłam zadowolona z tego faktu.
odpoczynek na Rynku © szczypiorizka
Trasa ogólnie rzecz ujmując jest jak najbardziej do zrobienia, tylko jakieś 2-3 godziny więcej zapasu sobie dać. :)
Kategoria dalej od TG i okolic, murale