szczypiorizka prowadzi tutaj blog rowerowy

Iza ze Strzybnicy

Wpisy archiwalne w kategorii

inne województwo

Dystans całkowity:1094.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:67:48
Średnia prędkość:16.14 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:57.58 km i 3h 34m
Więcej statystyk

Gąsiorowice po raz drugi

  • DST 82.40km
  • Czas 04:07
  • VAVG 20.02km/h
  • Sprzęt Kross Esker 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 czerwca 2025 | dodano: 22.06.2025

W najdłuższy dzień w roku postanowiłam ponownie zawitać do woj. opolskiego, aby zaktualizować swoją kolekcję deskali z Gąsiorowic. Uznałam, że tym razem zwiększę dystans i dojadę do Strzelec Opolskich, bo tam też czekał na mnie jeden malunek Andrejkowa.
Strzała na Jemielnicę, fajne tempo. Po drodze jedna fotka tylko. Pogoda idealna, bez wiatru, patelni nie było. Cud, miód, malina.
na trasie
na trasie © szczypiorizka

W Jemielnicy, chwila na pokręcenie się wokół zabudowań poklasztornych.
studnia z XIX wieku
studnia z XIX wieku © szczypiorizka

staw pocysterski
staw pocysterski © szczypiorizka

Przy okazji, gdzieś w oddali orkiestra grała młodej parze, która miała wziąć ślub w tamtejszym Kościele. Początkowo myślałam, że to pogrzeb, bo widzę, że jakaś "procesja" idzie, sporo członków orkiestry, tylko coś repertuar mi się nie zgadzał, za wesoło grali 🤣 Potem patrzę, a jakaś biała kiecka mi w oddali zamajaczyła. xD
brama kościelna
brama kościelna © szczypiorizka

dawny młyn
dawny młyn © szczypiorizka

Zabytki zaliczone, mogę jechać dalej.
Pierwszy deskal znalazłam na ulicy Józefa Bema (trzeba odbić w lewo w pole).
deskal
deskal © szczypiorizka

Nie wszystkie malunki mają podpisy, kogo przedstawiają. Szkoda, bo historie tych osób są bardzo ciekawe. Zaraz obok tej uliczki w pole, znalazłam (nie spodziewałam się go) kolejny deskal, bez podpisu.
deskal
deskal © szczypiorizka

Na ulicy Wolności znajduję pięć nowych malunków, o ile dobrze pamiętam, w większości mają tabliczki informacyjne.
deskal
deskal © szczypiorizka


deskal
deskal © szczypiorizka

deskal
deskal © szczypiorizka

deskal
deskal © szczypiorizka

Tutaj mamy stary i nowy deskal. Pamiętam, gdy rozmawiałam w zeszłym roku z mieszkańcem tego domu, wspominał, że "zamówił" kolejny malunek u Andrejkowa.
deskale (stary i nowy)
deskale (stary i nowy) © szczypiorizka

Tego deskala również się nie spodziewałam (też jest na ul. Wolności). Mówiąc nie spodziewałam, mam na myśli fakt, że nie znalazłam informacji na internecie, że powstał. Andrejkow średnio aktualizuje mapę z malunkami na Google, a ograniczony dostęp do innych mediów społecznościowych (FB czy Instagram) sprawia, że poszukiwania i późniejsza analiza (lokalizacja) tych deskali, jest trochę utrudniona.
deskal
deskal © szczypiorizka

Ostatnim deskalem, który wiedziałam, że jest dla mnie nowy, to ten z ulicy Strzeleckiej, niedaleko OSP.
deskal
deskal © szczypiorizka

Bardzo ładne, czekam na nowe (albo na odkrycie tych "starych-nowych, które pominęłam, wowa113 ? 😜 ). Czas miałam świetny, nie spodziewałam się, że tak ładnie mi jazda pójdzie. Następny cel-> Strzelce Opolskie.
Po drodze udało mi się zobaczyć z bliska kamieniołom w Strzelcach. Dobrze udeptana dróżka spod głównej drogi (ulica Czereśniowa), poprowadziła mnie praktycznie pod samo wyrobisko.
kamieniołom
kamieniołom © szczypiorizka

Zdjęcia niestety nie oddają tego, jak rozległy i głęboki jest to teren. No, może nie jest to tak głęboko jak w przypadku bytomskich dolomitów, ale i tak robi ogromne wrażenie. Czy większe? Nie znam się, nie jestem w stanie tego zweryfikować. Na moje oko, trochę większe.
kamieniołom
kamieniołom © szczypiorizka

Strzelce Opolskie witają mnie takim fajnym malunkiem 😍😍

"cover" Czerwonych Gitar xD © szczypiorizka

witamy, witamy
witamy, witamy © szczypiorizka

W Nowej Wsi, na ulicy Nowowiejskiej (koło placu zabaw) Andrejkow namalował taki deskal. 
deskal
deskal © szczypiorizka

Miałam jeszcze sporo czasu wolnego do pociągu powrotnego do Gliwic, więc mogłam co nieco pozwiedzać. Szybki rzut oka na mapy.cz- ruiny zamku piastowskiego mogę znaleźć w centrum miasta.
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich © szczypiorizka

Ruiny Zamku Książąt Piastowskich
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich © szczypiorizka

Ruiny Zamku Książąt Piastowskich
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich © szczypiorizka

Ruiny Zamku Książąt Piastowskich
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich © szczypiorizka

Szkoda, że nie można go oglądać, tak jak ruiny pałacu w Tworkowie. 
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich © szczypiorizka

Ruiny Zamku Książąt Piastowskich
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich © szczypiorizka

Ruiny Zamku Książąt Piastowskich
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich © szczypiorizka

Ruiny Zamku Książąt Piastowskich
Ruiny Zamku Książąt Piastowskich © szczypiorizka

Obok Zamku znajduje się odnowiona masztalarnia.
masztalarnia
masztalarnia © szczypiorizka

jeden z dwóch stróży masztalarni
jeden z dwóch stróży masztalarni © szczypiorizka

masztalarnia
masztalarnia © szczypiorizka

masztalarnia
masztalarnia © szczypiorizka

herb rodziny Renardów
herb rodziny Renardów © szczypiorizka

Do ruin zamku przylega ładny park (przedzielony DW426).
staw w Parku Renardów
staw w Parku Renardów © szczypiorizka

Ratusz
Ratusz © szczypiorizka

powiedzmy, że mural
powiedzmy, że mural © szczypiorizka

pomnik myśliwca na Rynku w Strzelcach Opolskich
pomnik myśliwego na Rynku w Strzelcach Opolskich © szczypiorizka


"gołomb" © szczypiorizka

Po objechaniu Rynku (taki jakiś dziwny, w dwóch częściach) pojechałam kupić bilet na powrót, w tym momencie zakończyłam trasę na Garminie. Okazało się, że mam jeszcze godzinę czasu do odjazdu (naprawdę dobry czas jazdy miałam na tej wycieczce rowerowej), więc już bez licznika, jeszcze chwilę się pokręciłam i wpadłam do knajpy orientalnej na sajgonki.
W pociągu, miła pogawędka z konduktorem Polregio, a po przyjeździe do Gliwic, ponownie odpaliłam Garmina (dzięki temu uniknęłam dziwnych wyników jak podczas wycieczki na rododendrony).
reklama w formie muralu
reklama w formie muralu © szczypiorizka

ścieżka przy Dramie
ścieżka przy Dramie © szczypiorizka

Wycieczkę zakończyłam na działce, gdzie resztę popołudnia odpoczywałam razem z ojcem słuchając starych polskich piosenek z lat 70. 😊


Kategoria inne województwo, murale, samotnie

wrocławskie murale

  • DST 43.87km
  • Czas 04:00
  • VAVG 10.97km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 maja 2025 | dodano: 31.05.2025

Tydzień się zbierałam do zrobienia tego wpisu 🤦 Na swoje usprawiedliwienie powiem, że złapałam ponad 70 murali, zrobiłam przeszło 150 zdjęć- więc miałam z czego wybierać i ciężko mi było zrobić selekcję. Jak ktoś dojdzie do końca wpisu- szacunek na dzielni- i tak będzie tu 40 zdjęć, z czego kilka to zrobiony kolaż z kilku fotek. Dlatego sporo murali niestety nie znalazło się w tym wpisie, a je znalazłam. Podczas przygotowywania się merytorycznego do tego wpisu, odkryłam sporo kolejnych do zdobycia, nawet mam wrażenie, że np. koło muralu Marii Koterbskiej stałam  a nie zauważyłam🤦🤦
Od początku 🙂 Pół spontanicznie, w środku tygodnia, zdecydowałam, że w sobotę pojadę pociągiem do Wrocławia (w końcu) i tam ogarnę trochę murali, mapkę z rozmieszczeniem już miałam, należało połączyć kropki w trasę i zrobić jak najlepszy opis, by łatwiej się szukało. Wyjazd o 7 z groszem z Gliwic. Tuż po 9 rano rozpoczęłam swoją wędrówkę po ulicach i uliczkach tego miasta. Wyjątkowo ciężko mi się jechało- może nałożyło się na to kilka czynników-> sporo punktów do zaliczenia, zagęszczenie ulic, sporo dróg rowerowych i śluz rowerowych (po których średnio jeszcze potrafię się poruszać) oraz sporo ludzi+ szalonych rowerowych kurierów.
Na początek wpadł mural nawiązujący do poety Stanisława Drożdża i jego pracy "Optimum" (ul. Hubska35). Mural z 2016
Stanisław Dróżdż
Stanisław Dróżdż "Optimum" © szczypiorizka

Na ulicy Hubskiej 37 mural z 2020 roku "Sami swoi"
Sami Swoi
Sami Swoi © szczypiorizka

Ciekawe wizerunki aktorów złapałam na ul. Paczkowskiej 23. Niestety zaparkowane samochody oraz prace budowlane za płotem średnio umożliwiły mi zrobienie fajnych zdjęć. Wykonawca- Filip Skont Niziołek, jego twórczość jeszcze kilka razy odkryję podczas tej wycieczki.
aktorzy na ul. Paczkowskiej
aktorzy na ul. Paczkowskiej © szczypiorizka

Gdzieś na trasie zrobiłam zdjęcie upamiętniające jednego z kibiców Śląska Wrocław.
kibice ku pamięci
kibice ku pamięci © szczypiorizka

Na ulicy Borowskiej 74 znalazłam mural "Podwodny świat" projektu Szymona Obertaniec, który wykonali: Rafał Kaufhold oraz Artur Luterski.
podwodny świat
podwodny świat © szczypiorizka

Prawie bym pominęła niewielki malunek na skrzyżowaniu ulic Komandorskiej/ W. Bogusławskiego (dzieło artysty Mathiasa Vogel, też będzie się jeszcze przewijał w tym wpisie)
skojarzenie w Włochami
skojarzenie w Włochami © szczypiorizka

Bowiem najpierw moją uwagę zwrócił mural pod wiaduktem zaraz obok (selekcja zdjęć🤷). Na ulicy Nasypowej 22 M-City- Mariusz Waras z 2011 roku. Drzewo już dość mocno zasłania. Bardzo mi to przypominało te probówki (również zasłonięte drzewem) z Katowic. Szybki "risercz" i tak, to ten sam artysta namalował probówki w Katowicach i te spadające lokomotywy z Wrocławia.
skojarzenie industrialne
skojarzenie industrialne © szczypiorizka
 
Na Placu Legionów mural z akcji Kobiety na mury, zorganizowaną przez "Wysokie Obcasy". Z tej akcji stworzono świetny mural Kory w Warszawie (jeszcze nie widziałam na żywo) oraz ten w Katowicach Jolanty Wadowskiej-Król (lekarka, badająca ołowicę). We Wrocławiu znajdziemy Wandę Rutkiewicz (powstał w 2018 roku)
Wanda Rutkiewicz
Wanda Rutkiewicz © szczypiorizka

Swój mural znalazły także wrocławskie krasnale- znajdziemy je na Grabiszyńskiej 89
krasnale
krasnale © szczypiorizka

Na ulicy Ruskiej 68 dosyć znana Galeria Neonów, liczę na to, że kiedyś zobaczę jak świecą :) Podwórko ogółem mocno artystyczne, sporo jakiś malunków na ścianach, pojedynczo uwiecznione na zdjęciach (selekcja, więc ich nie ma tu we wpisie).
galeria neonów
galeria neonów © szczypiorizka

Następnie pojechałam w kierunku A. Cieszyńskiego. Tam mural nawiązujący do płyty L.U.C.a z 2011 roku Pospolite Ruszenie (mural Kosmostumostów,). Kolejna szybka analiza internetowa- we Wrocławiu jest kilka miejsc nawiązujących owej płyty tego rapera.
L.U.C.
L.U.C. © szczypiorizka

Tuż przed Placem Solnym, podczas krótkiej przerwy na posiłek łapię mozaikę wspinacza, artystą, który go uwiecznił (i kilka innych mozaik) jest Megamatt.
mozaika
mozaika © szczypiorizka

Krasnali jest ponad 400, więc w ogóle się na nich nie skupiałam, ale kilka sfotografowałam, byłby wstyd 😛 bez takiej fotograficznej pamiątki.
niech będzie aby jeden krasnal
niech będzie aby jeden krasnal © szczypiorizka

Na Rynku, idąc tymi wąskimi uliczkami (przejście Żelaźnicze, przejście Garncarskie czy ulicą Więzienną) również można coś ciekawego znaleźć na ścianach (selekcja zdjęć).
Na ulicy Cebulskiego, Kotlarskiej czy na Wyspie Słodowej również udało mi się złapać murale, może następnym razem je pokażę. Uniwersytet Wrocławski też nie gorszy, ma swój mural (Hell`o Monsters z 2012 roku)
na Uniwersytecie Wrocławskim
na Uniwersytecie Wrocławskim © szczypiorizka

Na ulicy Ptasiej dziwny mural z 2008 roku, twórcą Remed (Od pustki do życia). Skojarzenie z muralem owcy bez głowy z Częstochowy.
bez ręki
bez ręki © szczypiorizka

Prawie pominęłam ważną instalację artystyczną "Serce Nadodrza" z 2016 roku. Nie mogłam podejść bliżej i zrobić lepszego zdjęcia, ponieważ uliczka zastawiona i remontowana. Są to kafelki, które mieszkańcy tej dzielnicy sami wykonali, a internet pisze, że powstają co jakiś czas nowe elementy.
serce nadodrza
serce nadodrza © szczypiorizka

Na ulicy Łokietka/Drobnera mamy Bramę do Nadodrza, przedstawia starą mapę Wrocławia, projekt Michała Węgrzyna. Kolejny mural nie uwieczniony w tym wpisie znalazłam na ulicy Ołbińskiej (kobieta z ręcznikiem?)
Brama do Nadodrza
Brama do Nadodrza © szczypiorizka

Na ulicy Jedności Narodowej został uwieczniony Marek Krajewski, pisarz, autor m.in. kryminałów (autorzy Łukarz Zasadni, nietak.eu, Michał Pawłowski) a zaraz obok, zrobiłam zdjęcie reklamy Pluto.
Marek Krajewski
Marek Krajewski © szczypiorizka

reklamowo po raz drugi
reklamowo po raz drugi © szczypiorizka

Creme de la creme tej wyprawy rowerowej, to tak zwane Kolorowe Podwórka na ulicy Roosevelta. Tam spędziłam sporo czasu, mnóstwo zdjęć, bardzo trudny wybór i ogromna końcowa selekcja zdjęć. Nawet gdy kilka zdjęć łączyłam w jedno, było ciężko. Reasumując- polecam samemu tam się przejść i pooglądać (informacja organizacyjna- są po obu częściach ulicy, nie bać się i wejść w którąś otwartą bramę kamienic 😉). Kolorowe Podwórka to projekt, który jest realizowany od 2013 roku przez OKAP, malunki i inne instalacje artystyczne wykonują mieszkańcy tych kamienic. Można tam znaleźć wszystko, nawiązania historyczne, autoportrety, reklamę firm/instytucji tam ulokowanych, inne wizje artystyczne. Magia :) Polecam serdecznie. Są malunki większe i mniejsze.
w chmurach
w chmurach © szczypiorizka

ajnfart na kolorowe podwórka
ajnfart na kolorowe podwórka © szczypiorizka

kolorowe podwórka
kolorowe podwórka © szczypiorizka

Naprawdę ciężko mi było wybrać najlepsze murale.
to ja, byłam tu. żeby nie było.
to ja, byłam tu. żeby nie było. © szczypiorizka

kolorowe podwórka
kolorowe podwórka © szczypiorizka

kolorowe podwórka
kolorowe podwórka © szczypiorizka

kolorowe podwórka
kolorowe podwórka © szczypiorizka

kolorowe podwórka
kolorowe podwórka © szczypiorizka

Nie wiem ile czasu tam spędziłam krążąc od jednego podwórka do drugiego. W końcu wyruszyłam dalej. Następnym punktem mojej wycieczki była jazda wzdłuż tzw. Starej Odry i Kanału Miejskiego. Tam, na byłym elewatorze zbożowym zachowało się kilka malunków. Kiedyś były tam również takie kominy na których również były ciekawe murale- kominów już nie ma, elewator został wpisany na rejestr zabytków, więc jeszcze stoi.
elewator zbożowy
elewator zbożowy © szczypiorizka

Wg pierwotnego planu miałam tą trasą jechać aż do ulicy Wyszyńskiego, ale jednak tory kolejowe okazały się miejscem nieprzejezdnym, więc zawróciłam. Po dotarciu na tę ulicę, złapałam najstarszy mural we Wrocławiu, którego autorem jest Aleksander Mikołajko (z 2006 roku). W 2021 roku został odnowiony.
najstarszy mural
najstarszy mural © szczypiorizka

Niedaleko Placu Katedralnego widzę mural z 2022 roku. Swego czasu został zniszczony wizerunek papieża. 
patriotycznie x2
patriotycznie x2 © szczypiorizka

Świetny smok autorstwa Michała Dziekana znalazłam na ulicy M. Reja 24.
bardzo mi się podoba
bardzo mi się podoba © szczypiorizka

Na Piastowskiej przez przypadek wjechałam do środka jednego z podwórek. Opłaciło się. Póki co, tyle wiem, że autorem jest niejaki Seikon (chyba). Sądzę, że to jeden z nowszych murali, ponieważ nigdzie jeszcze nie widnieje w żadnych spisach.
śliczny mural
śliczny mural © szczypiorizka

Krótka odskocznia od murali. Pojechałam w rejon ZOO i Hali Stulecia.
Hala Stulecia
Hala Stulecia © szczypiorizka

Po przeprawieniu się po raz kolejny przez Odrę, zaczęłam odczuwać zmęczenie i większy głód. Rzut oka na czas, mam niezły, jest po 15, a o 18,26 mam dopiero pociąg. Decyduję się skrócić trasę, by coś zjeść i jeszcze jedno miejsce zwiedzić, ale o tym za chwilę.
Na ulicy Mazowieckiej 21 mural z 2007 roku (o dziwo w dość dobrym stanie). Wykonany na zlecenie Teatru Muzycznego Capitol. Zrealizowała go grupa Kolektyf.
reklamowo
reklamowo © szczypiorizka

Dzieło Mathiasa Vogela, które przeszło weryfikację zdjęciową :P znajduję na ulicy Krasińskiego 17. Ten motyw "okienny", że tak to określę, jest dosyć popularny we Wrocławiu, wiem, że jest tego kilka, ja niestety łapię tylko ten.
Vogel i jego twórczość
Vogel i jego twórczość © szczypiorizka

W okolicy Kołłątaja 27 fotografuję ostatni  mural we Wrocławiu- reklama Cefarmu (transport, dystrybucja i etykietowanie leków- firma już nie istnieje).
reklamowo po raz kolejny
reklamowo po raz kolejny © szczypiorizka

Wróciłam w rejony ścisłego centrum Wrocławia. Tam musiałam się przeciskać na Rynku między ludźmi i jakimiś straganami (w domu sprawdziłam, że to Jarmark Świętojański xD ). Postanowiłam zwiedzić muzeum, miejsce, zwane Niewidzialnym Domem (na ulicy Wita Stwosza). Około godziny zwiedzania, w totalnych ciemnościach. Świetne miejsce, naprawdę polecam, nie napiszę co tam było więcej, bo straci to swój urok 😏 Obok Panoramy Racławickiej oraz Muzeum Poczty (o ZOO nie wspomnę) to miejsce naprawdę warto wpisać na listę DO ODWIEDZENIA we Wrocławiu. 
Koło 18 postanowiłam na spokojnie udać się na dworzec. A tam zonk. Pociąg powrotny do Gliwic ma opóźnienie ok 80 minut. Rozkmina co mam zrobić, rzutem na taśmę udało mi się dostać na pociąg do Lublińca. Trakcie jazdy sprawdzałam co się dzieje z tą relacją do Gliwic, ostatecznie miał opóźnienie ponad 140 minut. Ten mój też miał przygodę, w Brzegu czekaliśmy 20 minut na karetkę, ponieważ jakiś pasażer właśnie z mojego pociągu potrzebował pomocy. W końcu, gdy dotarłam do Lublińca, umówiłam się z moją siostrą, że zostawię u niej rower a ona mnie zawiezie do Gliwic, bym mogła zabrać samochód. W Lublińcu nie próżnowałam.
w centrum kwitnie rododendron
w centrum kwitnie rododendron © szczypiorizka

koło fryzjera
koło fryzjera © szczypiorizka


"Kowalski raport taktyczny! © szczypiorizka

Dzień pełen przygód :) Na szczęście pogoda dopisała. Co zobaczyłam to moje. Po tygodniu przemyśleń i analizie zdjęć, stwierdzam, że z rowerem jeszcze tam powrócę 😉

P.S. Jeszcze na Kaszubskiej we Wrocławiu złapałam ten mural z 2022 roku (który przeszedł selekcję zdjęciową). Nawiązuje do książki Krzysztofa Czai.
nowsze dzieło
nowsze dzieło © szczypiorizka


Kategoria inne województwo, murale

umęczony Kraków

  • DST 50.10km
  • Czas 03:26
  • VAVG 14.59km/h
  • Sprzęt Kross Esker 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 marca 2025 | dodano: 01.04.2025

Mimo średnio rozpoczętego sezonu, postanowiłam spróbować swoich sił w kandydowaniu na przewodnika wycieczek rowerowych, które organizowało Biuro Podróży "80 rowerów". Niestety najpierw czekała mnie pobudka "w nocy o północy", bo akurat napatoczyła się zmiana czasu. Na szczęście nie zaspałam, 4:20 w miarę bez problemów wstałam. Po ogarnięciu siebie oraz samochodu, pojechałam najpierw na parking w Silesii, a stamtąd na dworzec do Katowic
kiedy ranne wstają zorze
kiedy ranne wstają zorze © szczypiorizka

Pociąg bez opóźnień, tym razem fajny się trafił przedział rowerowy, nie musiałam się zbytnio gimnastykować z umiejscowieniem roweru. W ogóle zaryzykowałam i wzięłam gravel- to była dobra decyzja.
Koleje Małopolskie
Koleje Małopolskie © szczypiorizka

Przy okazji mogłam przetestować w warunkach "bojowych" nowy plecak z takimi eee otwartymi plecami (?). Bardzo fajny. Też się sprawdził.
Pierwszy złapany mural- jeszcze na terenie dworca w Krakowie.
mural w Krakowie
mural w Krakowie © szczypiorizka

Ogółem to o takiej ofercie pracy (jako dodatkowej) dowiedziałam się przez przypadek od znajomego (wiedział, że zrobiłam kurs). Po wysłaniu CV, wstępnej rozmowie telefonicznej dostałam zaproszenie na wycieczkę/praktyczną jazdę po terenach Jury Krakowsko- Częstochowskiej (Ojcowski Park Narodowy, Park Krajobrazowy Dolinki Krakowskie). Dokładną  trasę (ślad GPX) oraz atrakcje po drodze, które kandydaci mieli omówić, dostaliśmy w jednym z mejli. Jeśli dobrze rozpoznałam (bo tak w sumie to w połowie trasy się zorientowałam kto był kandydatem, a kto sprawdzał/testował) to było nas 7 kandydatów i 3 sprawdzających.
mural w Krakowie
mural w Krakowie © szczypiorizka

Start i odprawa przy Dworku Białoprądnickim. Wypadło na mnie, abym zaczęła wycieczkę i poprowadziła grupę. Miałam nas wyprowadzić z miasta i dojechać aż do Zamku w Korzkwi. No niestety, pierwsza wpadka - pomyliłam drogę. Akurat w okolicy Północnej Obwodnicy Krakowa coś tam remontują/budują i Garmin trochę wywiódł mnie w pole. Przy okazji zaliczyłam glebę. Siniaków nigdy za wiele :P
Dworek Białoprądnicki
Dworek Białoprądnicki © szczypiorizka

Później, gdy jeden z testujących (wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to członek załogi biura podróży) zadał pytanie w stylu "za ile km kolejna atrakcja" - tu też średnio odpowiedziałam (trochę inaczej się do tego przygotowałam pod względem merytorycznym, niż należało). No ale jakoś to się rozeszło. Po drodze jeszcze kilka pogadanek, w których mogłam lepiej zachować czujność i inaczej poprowadzić grupę. Poza tym już pokazał się mój brak kondycji, pierwsze wzniesienia, które jako prowadząca grupę nie byłam w stanie przejechać, musiałam prowadzić rower. Trochę lipa. No, ale dojechaliśmy do Zamku w Korzkwi.
zamek Korzkiew
zamek Korzkiew © szczypiorizka

Od tego momentu, kolejne osoby przejmowały pałeczkę prowadzenia oraz zamykania grupy. Od tego momentu też się zaczęła moja jeszcze większa udręka i spowalnianie grupy. Każdy jeden praktycznie podjazd- do połowy i potem prowadzenie roweru. Ja pierdziele, coraz bardziej głupio mi było, jako jedyna nie dawałam rady. Niestety totalny brak przygotowania pod tym względem. Porwałam się z motyką na słońce.
Kaplica na wodzie w Ojcowie
Kaplica na wodzie w Ojcowie © szczypiorizka

Kaplica na wodzie w Ojcowie
Kaplica na wodzie w Ojcowie © szczypiorizka

W Ojcowie pauza na posiłek. Przy okazji minęliśmy jeden z deskali, ale nie zdążyłam go sfotografować. Next time.
Brama Krakowska
Brama Krakowska © szczypiorizka

Gdzieś na wysokości 36km od startu wycieczki ( z zaplanowanych ok. 58km) postanowiłam się odłączyć, akurat zaczynała się pętla na trasie. To był dobry moment, by zdecydować co dalej, uznałam, że i tak już nie mam szans, by konkurować z innymi o miejsce w składzie przewodników, a też nie chciałam ich jeszcze bardziej spowalniać (już i tak było opóźnienie około półgodzinne). Poza tym, bałam się, że nie zdążę na powrotny pociąg do Katowic. 
w Dolinie Bolechowickiej
w Dolinie Bolechowickiej © szczypiorizka

Wąwóz Bolechowicki
Wąwóz Bolechowicki © szczypiorizka

Jeszcze dwa murale złapane w Zabierzowie:
mural w Zabierzowie
mural w Zabierzowie © szczypiorizka

mural w Zabierzowie
mural w Zabierzowie © szczypiorizka

Przykro mi, że tak się stało. Po prostu źle, a raczej w ogóle się do tego nie przygotowałam. Mimo, że trasa, profil i tak dalej było mi dobrze znane i przekazane to, czego mam się spodziewać. Pozostali kandydaci, byli bardzo mocni w nogach i w wiedzy :)  Może następnym razem ponownie spróbuję, a trasę sama tak, od siebie przejadę w całości. :) Dobrze, że wzięłam gravel, tym drugim rowerem to pewnie już w ogóle bym nie umiała jechać.


Kategoria inne województwo, murale

dookoła Jezior Tałty/Ryńskiego

  • DST 48.81km
  • Czas 03:02
  • VAVG 16.09km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 września 2024 | dodano: 05.09.2024

Jedyną bardziej zaplanowaną wycieczką, była ta zaproponowana w książce Karola Wernera ( z Kołem się toczy) dookoła Jezior Tałty i Ryńskiego. Ślad GPS wgrany w Garmina, akurat niedziela była mniej upalnym dniem na rower. 
Słyszałam, że Mazury dość pagórkowate, z Rynu do Mikołajek, jadąc po zachodniej stronie, trochę się namęczyliśmy, prawie 2 godziny nam zeszły.




Typowo wzdłuż Jezior dopiero było tak na wysokości Jora Wielka/Jora Mała.


Tuż przed Mikołajkami, na stacji benzynowej złapaliśmy bolid


W Mikołajkach przerwa obiadowa. Samo miasto zwiedziliśmy dzień wcześniej pieszo, poza tym w niedzielne popołudnie szwendanie się rowerem po promenadzie to niezbyt dobry pomysł. Droga powrotna, drugą stroną Jezior, dużo łatwiejsza, szybsza.




Na upartego, mogliśmy z ojcem więcej pojeździć na rowerach, ale trzeba pamiętać, że tata ma 71 lata, więc takie górki to dla niego trochę większy wysiłek niż dla mnie. Po co się męczyć, gdy to ma być relaks ;-) Częściej jeździliśmy autem po sąsiednich miastach.


Kategoria w towarzystwie, inne województwo

ponownie dookoła Jeziora Ołów

  • DST 6.74km
  • Czas 00:34
  • VAVG 11.89km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 sierpnia 2024 | dodano: 05.09.2024

Tym razem jazda pod wieczór. Złapałam dwa murale




Oraz piękny zachód słońca


Zamek również jest ładnie oświetlony wieczorem.


Jako gratis- fotka z wnętrz zamku- jest on podzielony na 4 skrzydła: więzienne, myśliwskie, rycerskie i komturskie. Nam przypadło spać w skrzydle więziennym, więc na korytarzu były różnego rodzaju ozdoby tego typu ;-)



Kategoria w towarzystwie, inne województwo

rowerowy dodatek do urlopu

  • DST 7.87km
  • Czas 00:41
  • VAVG 11.52km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 sierpnia 2024 | dodano: 05.09.2024

Nigdy nie byłam na Mazurach. Przypomniałam sobie, gdy dwa lata temu pisałam o tym z Wowa113 Zazdrościłam mu tego rowerowego wypadu. Nie sądziłam, że się odważę i przemierzę autem przeszło 500 km w jedną stronę, by przy okazji móc co nieco pokręcić się rowerem po okolicy. Nie ukrywam tak daleka jazda, jak dla mnie, była dość stresująca. Na szczęście zarówno w jedną jak i drugą, powrotną drogę, było w miarę ok. Drobne przygody drogowe i około samochodowe, na szczęście finalnie wszystko jest w porządku. Praktycznie do samego końca nie byłam pewna czy zabiorę rowery. Dobrze, że wzięłam, coś tam się zobaczyło z perspektywy siodełka.
Baza wypadowa- zamek w Rynie. Pierwsza wycieczka- dookoła Jeziora Ołów i po okolicy. To spokojna miejscowość, trochę średnio z gastronomią, ale ważne, że był między innymi Lewiatan :D


Coś dzisiaj szaleje photobikestats. Ani na Firefoxie ani na Chromie nie działa. Albo znowu mam pecha z kompem.


Fajnie, bo trasa cały czas przy Jeziorze. Ekomarina, nieduża, codziennie widzieliśmy kilka fajnych jednostek pływających. Sami się nie skusiliśmy na wypożyczenie motorówki- nawet tej bez patentu.


Kategoria w towarzystwie, inne województwo

murale w Opolu

  • DST 32.59km
  • Czas 02:59
  • VAVG 10.92km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 lipca 2024 | dodano: 28.07.2024

Udało mi się jako tako ogarnąć na wyjazd do Opola. Tym razem nic nie zapomniałam ;-) W pociągu z Gliwic spokojnie, aż się zdziwiłam, sama jechałam jako rowerzystka. Oczywiście IC oferuje okropne składy, gdzie dość stromo po schodkach trzeba ten rower wnieść.
Opole mnie przywitało piękną pogodą-tak zwaną patelnią. Mi to raczej nie przeszkadza. 


Jakiś intrygujący motyw przewodni w Opolu to LAMY. Można je znaleźć w różnych miejscach


Pierwszy malunek, który trochę musiałam poszukać jest na ścianie jednego z wydziałów Uniwersytetu Opolskiego.


Na ulicy Kolejowej z boku sklepu mural z 2018 roku, stworzony między innymi przez grupę artystyczną MURKI. Ich dzieła można zobaczyć w wielu miejscach w Opolu, ale także w ościennych gminach.


Następny od grupy Murki- przy parkingu wielopoziomowym na ulicy Sosnkowskiego z 2019 roku


Kolejne murale złapane na Osiedlu Armii Krajowej. Krążyłam tam dość nieporadnie. Murale złapane na ulicach: Majora Hubala, Fieldorfa, Bytnara Rudego.




W większości przypadków autorami są twórcy skupieni w grupie Murki









Na jednym z budynków szpitala przy ulicy Wodociągowej dostrzegam kolejny duży malunek


Bardzo ładny kibicowski mural, poświęcony zespołowi Odra Opole na Oleskiej. Świeży, odsłonięty w czerwcu tego roku :-)


Znowu zahaczam o ulicę Wodociągową. Tym razem coś architektonicznego


I kolejny malunek przy jednym z budynków szpitala


Znowu lamy, tym razem namalowane na ulicy Oleskiej, z tyłu kina Meduza. Ogółem, w przypadku tego miasta, trochę się nagimnastykowałam, by znaleźć murale.


Pierwszy ze "szlaku muzycznego" - to Michał Bajor  na ulicy Oleskiej 36. To najświeższy mural z tej serii. Z tego roku.


Na Luboszyckiej natrafiam na plac/ ogródek przy knajpie. Bardzo ciekawie zamalowane murki i ściany, ale dość ciężko ująć to w zdjęcia.




Odjechałam kilka metrów za budynek, by przeanalizować dalszą trasę patrzę i widzę "opis stylówek" xD




Nie mam ani głębokich kieszeni, ani świeżego łańcucha czy błyszczących niemieckich dresów, chyba jestem poza modą xD
Ulica Henryka Sienkiewicza przywitała mnie 3 malunkami. W jednej z bram, za bramą i pięknymi MAKami (z 2023 roku).






Obok lam, zauważyłam jednego artystę, który można tak powiedzieć ma swój znak rozpoznawczy- to Robotbot. Trochę go jeszcze będzie w tym wpisie.




Drugą postacią muzyczną, którą znalazłam była Anna Jantar. Mural z 2018 roku autorstwa Bruno Neuhamera.


Przy Zamku Górnym- historyczna panorama Opola


Mróz też ma swój mural. Z 2020 roku, chociaż dla mnie super robotę robi kobieta w kapeluszu, która schroniła się w cieniu i czekała na autobus ;-)


Żeby nie było, że tylko same murale. Władysław II Opolczyk też ma swoje 5 minut. Ile ja się o nim nasłuchałam na studiach :P Mój profesor z historii średniowiecza był mocno zafiksowany na jego punkcie (w pozytywnym sensie). Bardzo fajnie opowiadał o nim na wykładach.


Na Krupniczej 4 wita mnie Wodecki. O matko, dużo ładniejszy jest w Katowicach.


Mały, wciśnięty niejako między budynki, Kościół pw. św. Sebastiana.


Z 2016 roku jest mural w bramie Hostelu Event. Dobrze się trzyma :D




Jakiś przypadkowy malunek przy knajpie.


Na Muzealnej niejako we wnęce.


Na tej samej ulicy kolejna lama


Przy Placu Wolności pomnik, który upamiętnia "walkę" o utrzymanie województwa opolskiego podczas reformy administracyjnej w 1999 roku. Pomnik z 2000 roku.


Na ulicy Krakowskiej 34a łapię Krawczyka. Masakra, jakieś GTA Miami Vice.. Bruno Neuhamer miał polot, mural z 2021 roku.


No jakoś nie przemawia do mnie ten mural. Nie i koniec.


Pomnik Karola Musioła, zasłużonego opolanina, taki Zientek tej części Polski. Za jego przyczyną między innymi wybudowano amfiteatr. Był także inicjatorem Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. 


Co ten ćwirek robi obok niego, nie mam pojęcia


Na Piastowskiej 14 patriotyczny mural


Obok Ireny Sendlerowej kolejna lama, tym razem na ulicy Barlickiego 3


Przy Instytucie Śląskim, na ulicy Strzelców Bytomskich kolejny malunek


Staw Zamkowy oferuje pokazy multimedialne o różnych godzinach, nie załapałam się.


Przy lodowisku, naprzeciwko Muzeum Polskiej Piosenki, w sumie też jest malunek godny uwiecznienia.


Murale Polskiej Piosenki z 2021 roku autorstwa Patrycji Kostyra oraz Anny Wardęga-Czaja. Bardzo fajne, tuż przy muzeum.








W tym momencie strona internetowa powiedziała mi. DOŚĆ tych zdjęć. Limit na ten miesiąc wyczerpany. No cóż, resztę zdjęć i opisy wrzucę w sierpniu. Nie korzystam już z photo.bs. bo coś zawsze potem miałam problemy z wyświetlaniem zdjęć na blogu (pokazywał jakiś błąd i nic nie było widać), dlatego bezpośrednio je wrzucam z kompa. Jeśli ktoś ma jakiś inny pomysł to może mi zapodać :-)

EDIT. Kontynuacja rowerowej wycieczki po Opolu :-)






Za amfiteatrem kolejna lama złapana.


Z boku knajpy trochę już wysłużony mural z 2018 roku


Zaczynam się kręcić wzdłuż bulwaru Karola Musioła. Dużo tego, sporo dość zasłoniętych krzakami, fotki robię niejako w locie. Jest tego tyle, że staram się wybierać te, które mnie najbardziej intrygują i są najlepiej widoczne. Niestety zejście na tę część bulwarów z rowerem nie należy do przyjemnych. Strome i wąskie schody - jadąc od strony ulicy Barlickiego.






















Ten motyw pojawia się w kilku miejscach w Opolu, raczej w mniejszym formacie.














W Parku Nadodrzańskim też coś znalazłam, między bujną roślinnością.


Po wjeździe na wyspę Bolko, robię kółko prawie dookoła ZOO.


Trochę mi to przypomina malunki z naszego chorzowskiego ZOO






Przy LO nr 1 W Opolu mural z 2018 roku wykonany przez grupę Murki (Kamila Kowalskiego).


Ostatni "muzyczny" w Opolu znaleziony na ulicy Piotra Niedurnego. Z 2022 roku, autorstwa Michała Węgrzyn. Moim zdaniem, obok Anny Jantar i Michała Bajora najładniejszy. Wodecki oraz Krawczyk- spodobała mi się ta wizja/interpretacja.


Na Wrocławskiej 6, z 2019 roku.


Na Odrze jakieś szaleństwa wodne, w wykonaniu dwóch skuterów wodnych


Z daleka wychwycony mural Patrycji Kostyra. Z bliska, gdy tam podjechałam (ulica Marii Konopnickiej), zdjęcie wyszło mi niewyraźne. Zorientowałam się dopiero w domu.


Z drugiej strony tego budynku mamy taki widok.


Tu mamy widok na mur przy Barliciego, trochę widoczna wieża Piastowska przy Amfiteatrze.


Zabytkowe mury obronne Opola i dwie wieże Katedry Podwyższenia Krzyża Świętego.


Rynek opolski przypomina mi trochę ten gliwicki.


Pomnik księcia Kazimierza I Opolskiego



Na zakończenie, przy dworcu lokomotywa (hue hue, to pewnie ta, która jeździła na Trasie TG-Opole xD #smutnabuzia #żalPL)


Wracając już z Gliwic (w pociągu relacji Opole- Gliwice ponownie spokój jeśli chodzi o ilość rowerów) skręciłam na osiedle Obrońców Pokoju. Przez przypadek znalazłam informację, że w sobotę i niedzielę ma być tam akcja malowania murali przy garażach. Takiej okazji nie mogę przepuścić. Znowu sporo zdjęć, zrobiłam z nich kolaż :-)








Cieszę się z tego wyjazdu. Opole to bardzo ładne miasto, z pięknymi kamienicami, fajnymi muralami, jest gdzie jeździć poza centrum miasta. Przygotowując się do tej wycieczki korzystałam głównie ze strony internetowej grupy MURKI (tam jakoś przez fejsa udało mi się wejść i znaleźć mapkę) oraz z pracy dyplomowej/ artykułu nie wiem co to dokładnie, ale znalazłam dokument PDF dr.inż. architektury Pani Anny Szczegielniak o tytule "Współczesne murale w Opolu-lokalizacja i znaczenie w przestrzeni miejskiej". Nie spodziewałam się, że ktoś zajmie się tematyką murali i podejdzie do tego naukowo ;-) Też znalazłam tę pracę na internecie jakby co.
Oczywiście wiele mniejszych, czasem i pewnie większych murali nie znalazłam, jak to zwykle bywa, są niejako ukryte w przestrzeni miejskiej, często już zarośnięte i widoczne tylko jesienią/wiosną, gdy jeszcze nic nie zakwitnie. Będę miała rękę na pulsie (podobnie jak w stosunku do Krakowa i osiedla na Kozłówce) i będę obserwować czy nowe murale muzyczne nie pojawią się na szlaku opolskim, by tam wrócić :-)


Kategoria inne województwo, murale

Zawiercie, Pustynia Błędowska i dwa zamki

  • DST 106.37km
  • Czas 06:52
  • VAVG 15.49km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lipca 2024 | dodano: 07.07.2024

Jestem pozytywnie zaskoczona, tym świetnym połączeniem TG- Częstochowa, co jedzie między innymi przez lotnisko i Zawiercie. Sporo osób wybrało ten środek transportu w sobotę. Mógłby być jednak bilet ciut tańszy (w obie strony+rower zapłaciłam prawie 45 zł).
 Trasę rozpisałam sobie w oparciu o różne szlaki, głównie rowerowe, których jest mnóstwo w tych rejonach. Niestety, w rzeczywistości, dwa odcinki, które miałam zaplanowane, okazały się totalną porażką i spory odcinek w końcu przejechałam DW791 :/
Po samym Zawierciu planowałam ewentualnie po powrocie coś pokręcić. Najpierw udałam się w kierunku na Kromołów, by potem skręcić na Szlak Orlich Gniazd i dojechać do Podzamcza.




Z Kromołowa jest konkretny podjazd. Trochę się namęczyłam xD
W końcu ujrzałam ruiny.


Chwilę myślałam, czy nie podjechać bliżej, ale uznałam, że w sumie już go zwiedzałam i wolę jechać dalej.


Nawet napatoczył się mi się zając i dał się sfotografować.


Potem znowu dość mocno pod górkę (podjazd w Złożeńcu).


W końcu dotarłam do zamku w Smoleniu (zamek Pilcza).


Za darmo umarło- wejście 15 zł. Oczywiście niestety tam na wieżę nie weszłam, w połowie schodów nogi się pode mną ugięły.




Następnie trasę poprowadziłam przez Kwaśniów Górny i Dolny.
Znowu zając na drodze złapany.


Docieram do Kluczy i trasą Velo Przemsza docieram na Pustynię Błędowską.




Ja akurat jestem zwolennikiem tej ścieżki poprowadzonej wokół Pustyni. Fajna sprawa, chociaż teren jest już niestety mocno zarośnięty.


Nie wiem co to za akcja tam była, miałam wrażenie, że to harcerze. Przy Róży Wiatrów też sporo ludzi, nie wiem czy to tak zawsze/latem, czy jakaś impreza była/miała być. Chwila odpoczynku, napój 0% wskoczył, można jechać dalej.


Znowu skorzystałam z dość sporego fragmentu Velo Przemsza, by od południa okrążyć Pustynię Błędowską. Bardzo fajny odcinek, popularny wśród rowerzystów.
Biała Przemsza- żeby nie było też przekroczona :P


Co jakiś czas ładne punkty widokowe na trasie się znalazły.




Dojechałam do Błędowa. Tu wg wskazówek wcześniej sprawdzonych na mapach, miałam jechać Czarnym Szlakiem Okradzionów-Chechło. Na wysokości mniej więcej Kuźnicy Błędowskiej/Wałek należało wg wskazówek mapy zjechać z drogi asfaltowej, by skrócić drogę lasem i dotrzeć do Chechła. Porażka, ja pierdziele, nie przeszłam (tak, rower inaczej jak prowadzić się nie dało) nawet nie 1/4 trasy i zawróciłam. Po rękach linijką powinna dostać ta osoba, która ten szlak poprowadziła. Widać było po śladach, że nie tylko ja próbowałam tędy przejść.


Wkurzona po raz pierwszy dość solidnie, dojechałam asfaltem do Chechła. Tu miałam wskoczyć na Przylaszczkowy Szlak Rowerowy. Znowu mocno pod górkę za ulicą Rodacką. Prowadzę rower (znowu), bo nie dość, że mocno pod górkę, to paskudne kamienie, ostre, duże. Nawet nie w połowie podejścia, spotykam rowerzystę, który akurat zjeżdżał, mówi mi, że absolutnie nie dam rady tam wejść bo cała trasa jest taka kamienista i mam za cienkie opony. No nic schodzę w dół. Znowu jakieś 15 minut w plecy. Zastanawiam się co dalej, pierwotnie miałam się kierować na Hutki-Kanki i potem na Zawiercie. Jednak zwątpiłam w oznaczenia szlaków (nawet rowerowych!), znowu bym się wpakowała w coś tragicznego. Uznałam, że pojadę wojewódzką do Ogrodzieńca i potem się zobaczy.


Ruch samochodowy aż tak mi nie przeszkadzał, ale znowu to był podjazd xD Po tym sezonie rowerowym łydki będę miała ze stali xD
W Ogrodzieńcu uznaję, że mam spory zapas czasu, to wjadę w te tłumy na Podzamczu i sobie okrążę zamek.


Jakaś impreza się tam odbywała. Ja rozumiem, te budy z jedzeniem, rozumiem jakieś zabawki w stylu miecze, hełmy, ale tanią, badziewną plastikową chińszczyznę powinni tam zakazać sprzedawać.






Coś tam rozbudowują te ruiny. Czyżby w końcu konserwator zabytków dał się przekonać? O tym co z tego wyniknie, czy będzie kicz czy hit zobaczymy zapewne za kilka lat.






Do Zawiercia udałam się tą samą trasą co rano, przez Kromołów. Na mieście znalazłam świetną knajpę-> Bistro mojego brata- super, przy dworcu, ceny znośne i przepyszny placek z cukinii z kurczakiem curry. Byłam już na tyle zmęczona, a około godziny miałam czasu do odjazdu, że na luzie sobie posiedziałam w cieniu na peronie, czekając na pociąg powrotny.


Kategoria inne województwo

Jemielnica, Gąsiorowice i deskale

  • DST 87.97km
  • Czas 04:27
  • VAVG 19.77km/h
  • Sprzęt Kross Esker 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 czerwca 2024 | dodano: 15.06.2024

Nie spodziewałam się, że dziś znowu tyle na kole przejadę xD Wczoraj, będąc w Woźnikach, koleżanka z pracy dała mi cynk, że w jej rejonach jest funkel nówka mural. Jako, że nie chciało mi się dziś jechać do Katowic, jak pierwotnie planowałam, zdecydowałam, że pojadę w kierunku woj. opolskiego. Trasa Boruszowice-Nowa Wieś Tworoska- Tworóg- Świniowice- Wielowieś- Świbie- Dąbrówka aż dojechałam do wsi Barut. Na miejscu, coś pięknego na mnie czekało.


Naprawdę śliczny mural, powstał dzięki zaangażowaniu Stowarzyszenia Odnowy Wsi Barut. Wykonała go firma Greenwood.art. Prawda, że śliczny? :-)
Koleżanka była bardzo miła i pomocna- popilnowała mi roweru, bym mogła wpaść do sklepu po wodę (muszę sobie skołować jakieś sensowne, łamane zapięcie, bym mogła zaczepić o ramę, zamiast drugiego bidonu, który mi nie wejdzie). Potem chwila odpoczynku u owej koleżanki i uznałam, że zrobię jeszcze te 3 kilometry, by dojechać do Gąsiorowic.


W owej miejscowości znajduje się Szlak Gąski. Moim zdaniem fajny pomysł na wypromowanie wsi. Nazwa szlaku wzięła się od nazwy miejscowości. Na szlaku znajdziemy 16 (+jedna witająca)  figurek gąsek, które posiadają swoje śląskie imiona. Znajdują się w miejscach charakterystycznych dla wsi. Każda ma swoją tabliczkę z opisem danego miejsca).










Tablicę z mapką znajdziemy na początku wsi, jadąc od strony Jemielnicy. Przy okazji, szukając kolejnych figurek udało mi się sfotografować wszystkie pięć deskali. Dzięki rozmowie z przemiłą mieszkanką, która pozwoliła mi wejść na swoją posesję i zrobić zdjęcia, wiem, że będą kolejne malunki, wieś dostała dofinansowanie na ten cel.
Czym są deskale? To malunki, które powstały w ramach projektu "Cichy memoriał". Jego poczatki sięgają 2017, kiedy to artysta Arkadiusz Andrejkow postanawia uwiecznić archiwalne zdjęcia zwykłych mieszkańców Podkarpacia, głównie na  drewnianych drzwiach stodół. Na szczęście, akcja rozrosła się praktycznie na całą Polskę. W internecie jest na bieżąco aktualizowana mapka z malunkami :-)




Przy każdym malunku (przeważnie na płocie) znajduje się tabliczka z krótką historią danego muralu. Dla mnie genialna nietypowa pamiątka rodzinna. Coś no po prostu fantastycznego. 







Trzy malunki są na posesjach prywatnych- nie chciałam wchodzić na pałę i robić zdjęć z ukrycia- po prostu podeszłam i spytałam właścicieli, czy mogę zrobić zdjęcie. Nie było problemu- chyba są przyzwyczajeni do tego :-)
Dwa deskale znajdują się na terenie obecnego przedszkola- furtka jest otwarta nawet w sobotę :-)
Przy okazji na terenie przedszkola jest jakiś tak jakby mini skansen.


Oraz miejsce na różnego rodzaju imprezy (tak mi się zdaje).


Na terenie wsi znajduję również pięknie pomalowany przystanek autobusowy.






Wszystko pięknie, fajnie, ale już na liczniku miałam przeszło 45 kilometrów. Droga powrotna była ciężka, gdzieś od Świbia już czułam mocno zmęczenie, a od Wojski to prawie na oparach jechałam (wodę miałam cały czas- po prostu zmęczona już byłam)


Na zakończenie muralowej wyprawy udało mi się zauważyć xD i zrobić zdjęcie ściany przedszkola.



Kategoria inne województwo, murale

krakowskie murale i osiedle "Na Kozłówce"

  • DST 32.39km
  • Czas 02:37
  • VAVG 12.38km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 sierpnia 2023 | dodano: 13.08.2023

Auto zaparkowane na slumsach- sporo czasu do odjazdu, można spokojnie podjechać w kierunku na dworzec PKP. Rzeczywiście tego czasu w Gliwicach miałam sporo- godzinne opóźnienie pociągu jadącego z Helu w kierunku na Kraków. Lepiej zacząć się nie mogło sobotnie rajzowanie po stolicy Małopolski xD


Gdy w końcu przyjechał, patrzę -> "oooo będzie świetnie z rowerem" Było świetnie, na szczęście udało mi oraz dwóm innym rowerzystom jakoś upchać swoje jednoślady do tej kupy innych rowerów. No, teraz tylko jakoś przetrzymać ten półtoragodzinny ścisk w niewygodnej pozycji stojącej i będzie można się cieszyć słoneczkiem w Krakowie.
Jeszcze w pociągu się zorientowałam, że nie wbiłam sobie na Garmina trasy wycieczki, którą pieczołowicie kilka dni opracowywałam. Dobrze, że takie rzeczy robię na Alltrails i pamiętałam hasło do konta xD szybka akcja ściągnięcia mapy, a potem jakiejś aplikacji na telefon, by odczytać ślad. Uff... udało się xD
Po przyjeździe do Krakowa, przepakowanie rzeczy, by się wygodnie jeździło (jestem z siebie dumna, że fajnie wymyśliłam z sakwą sprawę- wzięłam szeroki pasek do przewieszenia przez ramię, dzięki temu w miarę sprawnie przemieszczałam się między newralgicznymi punktami).
Kolejny plus- zrobiłam sobie opisy, gdzie co mogę znaleźć- bardzo przydatne podczas jazdy. W sumie tylko dwóch zaplanowanych murali nie "ogarnęłam"- nie chciało mi się już ich szukać, byłam zbyt głodna (edit-> w dalszej części opisu okaże się, że jeszcze dodatkowe dwa ominęłam).
Planując ten wyjazd korzystałam z tej strony To szlak murali po Krakowie, praktycznie taka sama strona jak ta z Katowic
Na pierwszy ogień ulica Pawia, bok i tył Galerii Krakowskiej


Oczywiście murali w Krakowie jest mnóstwo, musiałam sobie jakoś uporządkować i nadać cel, więc wiele z nich, często znajdujących się w sąsiednich ulicach nie sfotografowałam. Dnia by mi nie starczyło :-)
Następny mural to ten przy Banku Santander, ale był zasłonięty rusztowaniem. Prawie tuż obok jest stary z okresu PRL mural firmy kosmetycznej Miraculum


Mural na ul. Kopernika przedstawia kompozytora Krzysztofa Komedę - to ten co skomponował muzykę do Dziecka Rosemary


Przed tym budynkiem jest przedszkole- również ładnie ozdobione.


Żeby było widać, że to Kraków- fotka Wawelu


Czy wiecie, że my, Polacy, też mamy swojego psa Hachiko? Niedaleko smoka wawelskiego jest pomnik psa Dżoka, który w latach 90. czekał na swojego właściciela niedaleko Ronda Grunwaldzkiego. Mężczyzna zmarł w tragicznych okolicznościach, a pies stał się nieodłącznym "elementem" tamtych rejonów. Niestety pies też skończył tragicznie- zginął pod kołami pociągu.


Jadę w kierunku na Kazimierz. Nie podoba mi się ta dzielnica, uważam, że jest brzydka, brudna, mało ładnych kamienic, które się nie "sypią".




Ten mural został specjalnie w taki sposób namalowany, jakby był stary, zniszczony. To malunek Michała "Pikaso" Linowa.


Kluczę między uliczkami, w otoczeniu meleksów i dużej liczby turystów. Słońce ładnie już przygrzewa.


Rower nie jest mój :P






Kolejny mural przedstawia : Króla Kazimierza Wielkiego, Esterkę (ukochana króla), Karola Knausa (architekt), Helenę Rubenstein (dość znana niegdyś bizneswoman) oraz Cesarza Józefa II


Kolejny mural wykonany dzięki firmie odzieżowej Medicine, nawiązujący do historii tej dzielnicy.








Jedna z uliczek Kazimierza z typowymi tablicami reklamowymi. Niby ładne, klimatyczne, z nutą historii, ale powyżej współczesna, nijaka elewacja i bezsensowne bazgroły, które widać w sumie na całej dzielnicy. To nie moje klimaty.


Kolejny mural zrobiony jeszcze w większym pośpiechu niż pozostałe (śmiech xD) . Kiedy już przecisnęłam się między jedną grupą turystów, która niczym jakaś ochrona, strzegła wejścia do placu przy synagodze Poppera, szybki look na plac a tam kolejna grupa zagraniczna. Raz dwa i uciekam stamtąd.


Następny malunek nawiązuje do rodziny Bosaków, której to kamienicy byli właścicielami.




Przy Muzeum Żydowskim Galicja.


Może to nie są murale, ale i tak mi się podoba na tyle, że to uwieczniam.


Lew Judy spogląda między food truckami.


Kładka Ojca Bernatka nie jest dla mnie straszna- uff.


Chyba ogółem mosty nad rzeką jakoś nie wywołują u mnie mocniejszego bicia serca i rozkminy czy dam radę przejść/ przejechać. Aby tyle.


Mural z Lemem na ulicy Józefińskiej/Krakusa.


Mayamural nawiązuje do końca świata wg kultury Majów, który miał być 21.12.2012 roku. No jak widać, nie było końca świata. Anteny satelitarne mają się świetnie- może próbują złapać jakiś kontakt ze starożytnymi kosmitami? xD


Kolorowe schody.. bo ja lubię ćwiczenia na "rynce" i wnoszenie jednośladu po schodach (albo znoszenie) to dla mnie pikuś xD


Kolejna kładka pieszo rowerowa, która podczas planowania, była przeze mnie rozkminiana, czy dam radę. Było poprawnie. Nawet się zatrzymałam i porobiłam zdjęcia. Długi mural- Silva Rerum na 750-lecie Krakowa. Nawiązuje do historii miasta.








Grunwald znajdziemy pod Aleją Powstańców Śląskich przy ulicy Wielickiej. Ulrich von Jungingen patrzy na księcia Witolda.






Tuż obok, taki "tradycyjny" mural. W sumie bardziej graffiti


Na ulicy Wielickiej, tuż przed zjazdem na osiedle Na Kozłówce łapię chyba taki zrobiony w ramach integracji społecznej mural. Z jakimiś dedykacjami dla różnych osób. Ciekawe.










Osiedle Na Kozłówce. Gdy odkryłam je na internecie, to uznałam, że tam muszę pojechać, bo przedstawiało się pięknie. To 22 malunki (chyba na razie tylko tyle, może coś dorobią :D) gatunków ptaków, które można spotkać w Polsce. Można nawet znaleźć mapkę z tymi pomalowanymi blokami. 
Kaczka mandarynka- Seweryna 2


Niektóre z nich są niestety, albo na szczęście? zasłonięte krzakami, drzewami. Z jednej strony to sprawiało mi ogromną trudność w ich sfotografowaniu, by cokolwiek było widać, ale z drugiej strony, wyglądało to jakby rzeczywiście ptak się chował między gałęziami. Taki mural 3D
Zniczek zwyczajny- Seweryna 4


wróbel domowy- na Kozłówce 5


Myszołów zwyczajny- Na Kozłówce 2


Zimorodek zwyczajny- Na Kozłówce 4


Szpak zwyczajny- Nowosądecka 11


Sóweczka zwyczajna- Na Kozłówce 4a


Zięba zwyczajna- Spółdzielców 6


To kluczenie między blokami nie należało do najłatwiejszych, dosyć zielone, sporo drzew, krzaków, szlabany na drodze. Trochę objeździłam bloki.
Dudek zwyczajny- Nowosądecka 15


Tu niestety nie było jak zrobić zdjęcia. Totalnie zasłonięta sójka zwyczajna- Spółdzielców 4 :-(


Pustułka zwyczajna- Nowosądecka 19




Sikora lazurowa- Nowosądecka 21 


Kraska pospolita- Spółdzielców 8


Żołna zwyczajna- Spółdzielców 10


Łypiący na mnie jednym okiem -> kowalik zwyczajny- Nowosądecka 25


Sikora modra- Nowosądecka 23


Jemiołuszka zwyczajna- Nowosądecka 21


Dzięcioł duży- Nowosądecka 15


Wąsatka- Okólna 12




Bocian biały- Wlotowa 2


Teraz, gdy właśnie opisuję te murale z ptakami, zorientowałam się, że dwóch mi brakuje ;-( Totalnie mi umknęły, a sobie na kartce zaznaczałam, które mam, gdy jeździłam po osiedlu. Najgorzej ;-( Brakuje mi dzięcioła zielonego oraz słowika szarego. Mam jednak nadzieję, że władze osiedla nie skończyły z malunkami i jeszcze się będą pojawiać. Będę miała rękę na pulsie i obserwowała to. Może za kilka lat coś się pojawi i tym sposobem uzupełnię kolekcję :-) 
Dobra, osiedle przejechane (myśląc, że wszystko ogarnięte) jadę dalej, w kierunku na centrum Krakowa.


Przejeżdżam koło byłego Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego w Płaszowie. Nie mam czasu, żeby tam bliżej podjechać, więc zdjęcie z daleka.


Teraz przede mną najgorsza część trasy, która wywołała u mnie prawie atak paniki. Kładka w okolicach Bonarki, między innymi nad torami i obwodnicą. Tu naprawdę chciałam zejść z roweru i się cofnąć nie wiadomo ile, by to pominąć. Na szczęście, z wielkim trudem przejechałam :/ Już wiem, że to miejsce będę omijać szerokim łukiem w przyszłości.


Kolejnym ciekawym miejscem na mapie Krakowa jest Zakrzówek. Fajnie zrewitalizowane.


Przed Parkiem Dębnickim widzę taki piękny mural. Ta postać trzyma prawdziwe lustro.


Tuż obok, ponownie takie tradycyjne graffiti


Most Dębnicki jest remontowany. Po przebrnięciu przez nie (jak wspomniałam takie mosty nie sprawiają mi problemów), jadę w kierunku na AGH. W sumie to Uniwersytetu Rolniczego, bo tam plamy ozdabiają ścianę budynku.


Dalej to ponownie zaczyna się kluczenie między ulicami. Jadę w kierunku skweru Wisławy Szymborskiej


Rok 2023 jest rokiem jej upamiętniającym, więc na mieście trochę akcentów z nią związanych można znaleźć.
Tuż przed Parkiem Wisławy Szymborskiej fotografuję to dzieło.


Sam Park jest malutki, wcześniej, wg map google był tam parking, teraz to ciekawe miejsce odpoczynku, trochę za mało jeszcze cienia, ale za kilka lat drzewa urosną i będzie idealnie :-)
Mural z wierszem Szymborskiej to najnowszy malunek. Tak zwany funkel nówka z 2023 roku :-)


Kilka fotek z Rynku, żeby było widać, że w Krakowie byłam :D


Nareszcie Sukiennice są wyremontowane i nie ma rusztowań, które pamiętam od dziecka, że tam były xD


Za to na Kościele Mariackim się pojawiły xD


Czas na przerwę obiadową. Chwilę objeździłam uliczki przy Rynku nim coś sensownego znalazłam i nie był to McDonald.


Jeszcze Brama Floriańska z drugiej strony


I mogę jechać w kierunku Dworca PKP


Na zakończenie jeszcze jeden mural przypadkowo złapany


Pociąg powrotny na szczęście bez opóźnień, ale ponownie ledwo udaje się wepchać rower. To znaczy ja bez problemu dałam, nawet zahaczyłam o hak, ale następne osoby miały ogromny problem. Teraz udało mi się też w spokoju usiąść, ale znowu biadolenie ludzi, którzy nie wykupili miejscówki siedzącej i muszą ustąpić tym którzy ją mają. To nie moja wina, że taka jest polityka PKP. Ja uczciwie kupiłam bilet przez internet i za to zapłaciłam.
W Gliwicach spokój, pakuję rower na bagażnik i wracam do domu. Bardzo udany wyjazd (z błogą nieświadomością, że nie sfotografowałam 2 gatunków ptaków.. po tym wpisie, będę biadolić nad tym przez kolejny tydzień xD)


Kategoria inne województwo, murale, samotnie