szczypiorizka prowadzi tutaj blog rowerowy

Iza ze Strzybnicy

Wpisy archiwalne w kategorii

inne województwo

Dystans całkowity:917.67 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:56:15
Średnia prędkość:16.31 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:57.35 km i 3h 30m
Więcej statystyk

dookoła Jezior Tałty/Ryńskiego

  • DST 48.81km
  • Czas 03:02
  • VAVG 16.09km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 września 2024 | dodano: 05.09.2024

Jedyną bardziej zaplanowaną wycieczką, była ta zaproponowana w książce Karola Wernera ( z Kołem się toczy) dookoła Jezior Tałty i Ryńskiego. Ślad GPS wgrany w Garmina, akurat niedziela była mniej upalnym dniem na rower. 
Słyszałam, że Mazury dość pagórkowate, z Rynu do Mikołajek, jadąc po zachodniej stronie, trochę się namęczyliśmy, prawie 2 godziny nam zeszły.




Typowo wzdłuż Jezior dopiero było tak na wysokości Jora Wielka/Jora Mała.


Tuż przed Mikołajkami, na stacji benzynowej złapaliśmy bolid


W Mikołajkach przerwa obiadowa. Samo miasto zwiedziliśmy dzień wcześniej pieszo, poza tym w niedzielne popołudnie szwendanie się rowerem po promenadzie to niezbyt dobry pomysł. Droga powrotna, drugą stroną Jezior, dużo łatwiejsza, szybsza.




Na upartego, mogliśmy z ojcem więcej pojeździć na rowerach, ale trzeba pamiętać, że tata ma 71 lata, więc takie górki to dla niego trochę większy wysiłek niż dla mnie. Po co się męczyć, gdy to ma być relaks ;-) Częściej jeździliśmy autem po sąsiednich miastach.


Kategoria w towarzystwie, inne województwo

ponownie dookoła Jeziora Ołów

  • DST 6.74km
  • Czas 00:34
  • VAVG 11.89km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 sierpnia 2024 | dodano: 05.09.2024

Tym razem jazda pod wieczór. Złapałam dwa murale




Oraz piękny zachód słońca


Zamek również jest ładnie oświetlony wieczorem.


Jako gratis- fotka z wnętrz zamku- jest on podzielony na 4 skrzydła: więzienne, myśliwskie, rycerskie i komturskie. Nam przypadło spać w skrzydle więziennym, więc na korytarzu były różnego rodzaju ozdoby tego typu ;-)



Kategoria w towarzystwie, inne województwo

rowerowy dodatek do urlopu

  • DST 7.87km
  • Czas 00:41
  • VAVG 11.52km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 sierpnia 2024 | dodano: 05.09.2024

Nigdy nie byłam na Mazurach. Przypomniałam sobie, gdy dwa lata temu pisałam o tym z Wowa113 Zazdrościłam mu tego rowerowego wypadu. Nie sądziłam, że się odważę i przemierzę autem przeszło 500 km w jedną stronę, by przy okazji móc co nieco pokręcić się rowerem po okolicy. Nie ukrywam tak daleka jazda, jak dla mnie, była dość stresująca. Na szczęście zarówno w jedną jak i drugą, powrotną drogę, było w miarę ok. Drobne przygody drogowe i około samochodowe, na szczęście finalnie wszystko jest w porządku. Praktycznie do samego końca nie byłam pewna czy zabiorę rowery. Dobrze, że wzięłam, coś tam się zobaczyło z perspektywy siodełka.
Baza wypadowa- zamek w Rynie. Pierwsza wycieczka- dookoła Jeziora Ołów i po okolicy. To spokojna miejscowość, trochę średnio z gastronomią, ale ważne, że był między innymi Lewiatan :D


Coś dzisiaj szaleje photobikestats. Ani na Firefoxie ani na Chromie nie działa. Albo znowu mam pecha z kompem.


Fajnie, bo trasa cały czas przy Jeziorze. Ekomarina, nieduża, codziennie widzieliśmy kilka fajnych jednostek pływających. Sami się nie skusiliśmy na wypożyczenie motorówki- nawet tej bez patentu.


Kategoria w towarzystwie, inne województwo

murale w Opolu

  • DST 32.59km
  • Czas 02:59
  • VAVG 10.92km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 lipca 2024 | dodano: 28.07.2024

Udało mi się jako tako ogarnąć na wyjazd do Opola. Tym razem nic nie zapomniałam ;-) W pociągu z Gliwic spokojnie, aż się zdziwiłam, sama jechałam jako rowerzystka. Oczywiście IC oferuje okropne składy, gdzie dość stromo po schodkach trzeba ten rower wnieść.
Opole mnie przywitało piękną pogodą-tak zwaną patelnią. Mi to raczej nie przeszkadza. 


Jakiś intrygujący motyw przewodni w Opolu to LAMY. Można je znaleźć w różnych miejscach


Pierwszy malunek, który trochę musiałam poszukać jest na ścianie jednego z wydziałów Uniwersytetu Opolskiego.


Na ulicy Kolejowej z boku sklepu mural z 2018 roku, stworzony między innymi przez grupę artystyczną MURKI. Ich dzieła można zobaczyć w wielu miejscach w Opolu, ale także w ościennych gminach.


Następny od grupy Murki- przy parkingu wielopoziomowym na ulicy Sosnkowskiego z 2019 roku


Kolejne murale złapane na Osiedlu Armii Krajowej. Krążyłam tam dość nieporadnie. Murale złapane na ulicach: Majora Hubala, Fieldorfa, Bytnara Rudego.




W większości przypadków autorami są twórcy skupieni w grupie Murki









Na jednym z budynków szpitala przy ulicy Wodociągowej dostrzegam kolejny duży malunek


Bardzo ładny kibicowski mural, poświęcony zespołowi Odra Opole na Oleskiej. Świeży, odsłonięty w czerwcu tego roku :-)


Znowu zahaczam o ulicę Wodociągową. Tym razem coś architektonicznego


I kolejny malunek przy jednym z budynków szpitala


Znowu lamy, tym razem namalowane na ulicy Oleskiej, z tyłu kina Meduza. Ogółem, w przypadku tego miasta, trochę się nagimnastykowałam, by znaleźć murale.


Pierwszy ze "szlaku muzycznego" - to Michał Bajor  na ulicy Oleskiej 36. To najświeższy mural z tej serii. Z tego roku.


Na Luboszyckiej natrafiam na plac/ ogródek przy knajpie. Bardzo ciekawie zamalowane murki i ściany, ale dość ciężko ująć to w zdjęcia.




Odjechałam kilka metrów za budynek, by przeanalizować dalszą trasę patrzę i widzę "opis stylówek" xD




Nie mam ani głębokich kieszeni, ani świeżego łańcucha czy błyszczących niemieckich dresów, chyba jestem poza modą xD
Ulica Henryka Sienkiewicza przywitała mnie 3 malunkami. W jednej z bram, za bramą i pięknymi MAKami (z 2023 roku).






Obok lam, zauważyłam jednego artystę, który można tak powiedzieć ma swój znak rozpoznawczy- to Robotbot. Trochę go jeszcze będzie w tym wpisie.




Drugą postacią muzyczną, którą znalazłam była Anna Jantar. Mural z 2018 roku autorstwa Bruno Neuhamera.


Przy Zamku Górnym- historyczna panorama Opola


Mróz też ma swój mural. Z 2020 roku, chociaż dla mnie super robotę robi kobieta w kapeluszu, która schroniła się w cieniu i czekała na autobus ;-)


Żeby nie było, że tylko same murale. Władysław II Opolczyk też ma swoje 5 minut. Ile ja się o nim nasłuchałam na studiach :P Mój profesor z historii średniowiecza był mocno zafiksowany na jego punkcie (w pozytywnym sensie). Bardzo fajnie opowiadał o nim na wykładach.


Na Krupniczej 4 wita mnie Wodecki. O matko, dużo ładniejszy jest w Katowicach.


Mały, wciśnięty niejako między budynki, Kościół pw. św. Sebastiana.


Z 2016 roku jest mural w bramie Hostelu Event. Dobrze się trzyma :D




Jakiś przypadkowy malunek przy knajpie.


Na Muzealnej niejako we wnęce.


Na tej samej ulicy kolejna lama


Przy Placu Wolności pomnik, który upamiętnia "walkę" o utrzymanie województwa opolskiego podczas reformy administracyjnej w 1999 roku. Pomnik z 2000 roku.


Na ulicy Krakowskiej 34a łapię Krawczyka. Masakra, jakieś GTA Miami Vice.. Bruno Neuhamer miał polot, mural z 2021 roku.


No jakoś nie przemawia do mnie ten mural. Nie i koniec.


Pomnik Karola Musioła, zasłużonego opolanina, taki Zientek tej części Polski. Za jego przyczyną między innymi wybudowano amfiteatr. Był także inicjatorem Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. 


Co ten ćwirek robi obok niego, nie mam pojęcia


Na Piastowskiej 14 patriotyczny mural


Obok Ireny Sendlerowej kolejna lama, tym razem na ulicy Barlickiego 3


Przy Instytucie Śląskim, na ulicy Strzelców Bytomskich kolejny malunek


Staw Zamkowy oferuje pokazy multimedialne o różnych godzinach, nie załapałam się.


Przy lodowisku, naprzeciwko Muzeum Polskiej Piosenki, w sumie też jest malunek godny uwiecznienia.


Murale Polskiej Piosenki z 2021 roku autorstwa Patrycji Kostyra oraz Anny Wardęga-Czaja. Bardzo fajne, tuż przy muzeum.








W tym momencie strona internetowa powiedziała mi. DOŚĆ tych zdjęć. Limit na ten miesiąc wyczerpany. No cóż, resztę zdjęć i opisy wrzucę w sierpniu. Nie korzystam już z photo.bs. bo coś zawsze potem miałam problemy z wyświetlaniem zdjęć na blogu (pokazywał jakiś błąd i nic nie było widać), dlatego bezpośrednio je wrzucam z kompa. Jeśli ktoś ma jakiś inny pomysł to może mi zapodać :-)

EDIT. Kontynuacja rowerowej wycieczki po Opolu :-)






Za amfiteatrem kolejna lama złapana.


Z boku knajpy trochę już wysłużony mural z 2018 roku


Zaczynam się kręcić wzdłuż bulwaru Karola Musioła. Dużo tego, sporo dość zasłoniętych krzakami, fotki robię niejako w locie. Jest tego tyle, że staram się wybierać te, które mnie najbardziej intrygują i są najlepiej widoczne. Niestety zejście na tę część bulwarów z rowerem nie należy do przyjemnych. Strome i wąskie schody - jadąc od strony ulicy Barlickiego.






















Ten motyw pojawia się w kilku miejscach w Opolu, raczej w mniejszym formacie.














W Parku Nadodrzańskim też coś znalazłam, między bujną roślinnością.


Po wjeździe na wyspę Bolko, robię kółko prawie dookoła ZOO.


Trochę mi to przypomina malunki z naszego chorzowskiego ZOO






Przy LO nr 1 W Opolu mural z 2018 roku wykonany przez grupę Murki (Kamila Kowalskiego).


Ostatni "muzyczny" w Opolu znaleziony na ulicy Piotra Niedurnego. Z 2022 roku, autorstwa Michała Węgrzyn. Moim zdaniem, obok Anny Jantar i Michała Bajora najładniejszy. Wodecki oraz Krawczyk- spodobała mi się ta wizja/interpretacja.


Na Wrocławskiej 6, z 2019 roku.


Na Odrze jakieś szaleństwa wodne, w wykonaniu dwóch skuterów wodnych


Z daleka wychwycony mural Patrycji Kostyra. Z bliska, gdy tam podjechałam (ulica Marii Konopnickiej), zdjęcie wyszło mi niewyraźne. Zorientowałam się dopiero w domu.


Z drugiej strony tego budynku mamy taki widok.


Tu mamy widok na mur przy Barliciego, trochę widoczna wieża Piastowska przy Amfiteatrze.


Zabytkowe mury obronne Opola i dwie wieże Katedry Podwyższenia Krzyża Świętego.


Rynek opolski przypomina mi trochę ten gliwicki.


Pomnik księcia Kazimierza I Opolskiego



Na zakończenie, przy dworcu lokomotywa (hue hue, to pewnie ta, która jeździła na Trasie TG-Opole xD #smutnabuzia #żalPL)


Wracając już z Gliwic (w pociągu relacji Opole- Gliwice ponownie spokój jeśli chodzi o ilość rowerów) skręciłam na osiedle Obrońców Pokoju. Przez przypadek znalazłam informację, że w sobotę i niedzielę ma być tam akcja malowania murali przy garażach. Takiej okazji nie mogę przepuścić. Znowu sporo zdjęć, zrobiłam z nich kolaż :-)








Cieszę się z tego wyjazdu. Opole to bardzo ładne miasto, z pięknymi kamienicami, fajnymi muralami, jest gdzie jeździć poza centrum miasta. Przygotowując się do tej wycieczki korzystałam głównie ze strony internetowej grupy MURKI (tam jakoś przez fejsa udało mi się wejść i znaleźć mapkę) oraz z pracy dyplomowej/ artykułu nie wiem co to dokładnie, ale znalazłam dokument PDF dr.inż. architektury Pani Anny Szczegielniak o tytule "Współczesne murale w Opolu-lokalizacja i znaczenie w przestrzeni miejskiej". Nie spodziewałam się, że ktoś zajmie się tematyką murali i podejdzie do tego naukowo ;-) Też znalazłam tę pracę na internecie jakby co.
Oczywiście wiele mniejszych, czasem i pewnie większych murali nie znalazłam, jak to zwykle bywa, są niejako ukryte w przestrzeni miejskiej, często już zarośnięte i widoczne tylko jesienią/wiosną, gdy jeszcze nic nie zakwitnie. Będę miała rękę na pulsie (podobnie jak w stosunku do Krakowa i osiedla na Kozłówce) i będę obserwować czy nowe murale muzyczne nie pojawią się na szlaku opolskim, by tam wrócić :-)


Kategoria inne województwo, murale

Zawiercie, Pustynia Błędowska i dwa zamki

  • DST 106.37km
  • Czas 06:52
  • VAVG 15.49km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lipca 2024 | dodano: 07.07.2024

Jestem pozytywnie zaskoczona, tym świetnym połączeniem TG- Częstochowa, co jedzie między innymi przez lotnisko i Zawiercie. Sporo osób wybrało ten środek transportu w sobotę. Mógłby być jednak bilet ciut tańszy (w obie strony+rower zapłaciłam prawie 45 zł).
 Trasę rozpisałam sobie w oparciu o różne szlaki, głównie rowerowe, których jest mnóstwo w tych rejonach. Niestety, w rzeczywistości, dwa odcinki, które miałam zaplanowane, okazały się totalną porażką i spory odcinek w końcu przejechałam DW791 :/
Po samym Zawierciu planowałam ewentualnie po powrocie coś pokręcić. Najpierw udałam się w kierunku na Kromołów, by potem skręcić na Szlak Orlich Gniazd i dojechać do Podzamcza.




Z Kromołowa jest konkretny podjazd. Trochę się namęczyłam xD
W końcu ujrzałam ruiny.


Chwilę myślałam, czy nie podjechać bliżej, ale uznałam, że w sumie już go zwiedzałam i wolę jechać dalej.


Nawet napatoczył się mi się zając i dał się sfotografować.


Potem znowu dość mocno pod górkę (podjazd w Złożeńcu).


W końcu dotarłam do zamku w Smoleniu (zamek Pilcza).


Za darmo umarło- wejście 15 zł. Oczywiście niestety tam na wieżę nie weszłam, w połowie schodów nogi się pode mną ugięły.




Następnie trasę poprowadziłam przez Kwaśniów Górny i Dolny.
Znowu zając na drodze złapany.


Docieram do Kluczy i trasą Velo Przemsza docieram na Pustynię Błędowską.




Ja akurat jestem zwolennikiem tej ścieżki poprowadzonej wokół Pustyni. Fajna sprawa, chociaż teren jest już niestety mocno zarośnięty.


Nie wiem co to za akcja tam była, miałam wrażenie, że to harcerze. Przy Róży Wiatrów też sporo ludzi, nie wiem czy to tak zawsze/latem, czy jakaś impreza była/miała być. Chwila odpoczynku, napój 0% wskoczył, można jechać dalej.


Znowu skorzystałam z dość sporego fragmentu Velo Przemsza, by od południa okrążyć Pustynię Błędowską. Bardzo fajny odcinek, popularny wśród rowerzystów.
Biała Przemsza- żeby nie było też przekroczona :P


Co jakiś czas ładne punkty widokowe na trasie się znalazły.




Dojechałam do Błędowa. Tu wg wskazówek wcześniej sprawdzonych na mapach, miałam jechać Czarnym Szlakiem Okradzionów-Chechło. Na wysokości mniej więcej Kuźnicy Błędowskiej/Wałek należało wg wskazówek mapy zjechać z drogi asfaltowej, by skrócić drogę lasem i dotrzeć do Chechła. Porażka, ja pierdziele, nie przeszłam (tak, rower inaczej jak prowadzić się nie dało) nawet nie 1/4 trasy i zawróciłam. Po rękach linijką powinna dostać ta osoba, która ten szlak poprowadziła. Widać było po śladach, że nie tylko ja próbowałam tędy przejść.


Wkurzona po raz pierwszy dość solidnie, dojechałam asfaltem do Chechła. Tu miałam wskoczyć na Przylaszczkowy Szlak Rowerowy. Znowu mocno pod górkę za ulicą Rodacką. Prowadzę rower (znowu), bo nie dość, że mocno pod górkę, to paskudne kamienie, ostre, duże. Nawet nie w połowie podejścia, spotykam rowerzystę, który akurat zjeżdżał, mówi mi, że absolutnie nie dam rady tam wejść bo cała trasa jest taka kamienista i mam za cienkie opony. No nic schodzę w dół. Znowu jakieś 15 minut w plecy. Zastanawiam się co dalej, pierwotnie miałam się kierować na Hutki-Kanki i potem na Zawiercie. Jednak zwątpiłam w oznaczenia szlaków (nawet rowerowych!), znowu bym się wpakowała w coś tragicznego. Uznałam, że pojadę wojewódzką do Ogrodzieńca i potem się zobaczy.


Ruch samochodowy aż tak mi nie przeszkadzał, ale znowu to był podjazd xD Po tym sezonie rowerowym łydki będę miała ze stali xD
W Ogrodzieńcu uznaję, że mam spory zapas czasu, to wjadę w te tłumy na Podzamczu i sobie okrążę zamek.


Jakaś impreza się tam odbywała. Ja rozumiem, te budy z jedzeniem, rozumiem jakieś zabawki w stylu miecze, hełmy, ale tanią, badziewną plastikową chińszczyznę powinni tam zakazać sprzedawać.






Coś tam rozbudowują te ruiny. Czyżby w końcu konserwator zabytków dał się przekonać? O tym co z tego wyniknie, czy będzie kicz czy hit zobaczymy zapewne za kilka lat.






Do Zawiercia udałam się tą samą trasą co rano, przez Kromołów. Na mieście znalazłam świetną knajpę-> Bistro mojego brata- super, przy dworcu, ceny znośne i przepyszny placek z cukinii z kurczakiem curry. Byłam już na tyle zmęczona, a około godziny miałam czasu do odjazdu, że na luzie sobie posiedziałam w cieniu na peronie, czekając na pociąg powrotny.


Kategoria inne województwo

Jemielnica, Gąsiorowice i deskale

  • DST 87.97km
  • Czas 04:27
  • VAVG 19.77km/h
  • Sprzęt Kross Esker 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 czerwca 2024 | dodano: 15.06.2024

Nie spodziewałam się, że dziś znowu tyle na kole przejadę xD Wczoraj, będąc w Woźnikach, koleżanka z pracy dała mi cynk, że w jej rejonach jest funkel nówka mural. Jako, że nie chciało mi się dziś jechać do Katowic, jak pierwotnie planowałam, zdecydowałam, że pojadę w kierunku woj. opolskiego. Trasa Boruszowice-Nowa Wieś Tworoska- Tworóg- Świniowice- Wielowieś- Świbie- Dąbrówka aż dojechałam do wsi Barut. Na miejscu, coś pięknego na mnie czekało.


Naprawdę śliczny mural, powstał dzięki zaangażowaniu Stowarzyszenia Odnowy Wsi Barut. Wykonała go firma Greenwood.art. Prawda, że śliczny? :-)
Koleżanka była bardzo miła i pomocna- popilnowała mi roweru, bym mogła wpaść do sklepu po wodę (muszę sobie skołować jakieś sensowne, łamane zapięcie, bym mogła zaczepić o ramę, zamiast drugiego bidonu, który mi nie wejdzie). Potem chwila odpoczynku u owej koleżanki i uznałam, że zrobię jeszcze te 3 kilometry, by dojechać do Gąsiorowic.


W owej miejscowości znajduje się Szlak Gąski. Moim zdaniem fajny pomysł na wypromowanie wsi. Nazwa szlaku wzięła się od nazwy miejscowości. Na szlaku znajdziemy 16 (+jedna witająca)  figurek gąsek, które posiadają swoje śląskie imiona. Znajdują się w miejscach charakterystycznych dla wsi. Każda ma swoją tabliczkę z opisem danego miejsca).










Tablicę z mapką znajdziemy na początku wsi, jadąc od strony Jemielnicy. Przy okazji, szukając kolejnych figurek udało mi się sfotografować wszystkie pięć deskali. Dzięki rozmowie z przemiłą mieszkanką, która pozwoliła mi wejść na swoją posesję i zrobić zdjęcia, wiem, że będą kolejne malunki, wieś dostała dofinansowanie na ten cel.
Czym są deskale? To malunki, które powstały w ramach projektu "Cichy memoriał". Jego poczatki sięgają 2017, kiedy to artysta Arkadiusz Andrejkow postanawia uwiecznić archiwalne zdjęcia zwykłych mieszkańców Podkarpacia, głównie na  drewnianych drzwiach stodół. Na szczęście, akcja rozrosła się praktycznie na całą Polskę. W internecie jest na bieżąco aktualizowana mapka z malunkami :-)




Przy każdym malunku (przeważnie na płocie) znajduje się tabliczka z krótką historią danego muralu. Dla mnie genialna nietypowa pamiątka rodzinna. Coś no po prostu fantastycznego. 







Trzy malunki są na posesjach prywatnych- nie chciałam wchodzić na pałę i robić zdjęć z ukrycia- po prostu podeszłam i spytałam właścicieli, czy mogę zrobić zdjęcie. Nie było problemu- chyba są przyzwyczajeni do tego :-)
Dwa deskale znajdują się na terenie obecnego przedszkola- furtka jest otwarta nawet w sobotę :-)
Przy okazji na terenie przedszkola jest jakiś tak jakby mini skansen.


Oraz miejsce na różnego rodzaju imprezy (tak mi się zdaje).


Na terenie wsi znajduję również pięknie pomalowany przystanek autobusowy.






Wszystko pięknie, fajnie, ale już na liczniku miałam przeszło 45 kilometrów. Droga powrotna była ciężka, gdzieś od Świbia już czułam mocno zmęczenie, a od Wojski to prawie na oparach jechałam (wodę miałam cały czas- po prostu zmęczona już byłam)


Na zakończenie muralowej wyprawy udało mi się zauważyć xD i zrobić zdjęcie ściany przedszkola.



Kategoria inne województwo, murale

krakowskie murale i osiedle "Na Kozłówce"

  • DST 32.39km
  • Czas 02:37
  • VAVG 12.38km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 sierpnia 2023 | dodano: 13.08.2023

Auto zaparkowane na slumsach- sporo czasu do odjazdu, można spokojnie podjechać w kierunku na dworzec PKP. Rzeczywiście tego czasu w Gliwicach miałam sporo- godzinne opóźnienie pociągu jadącego z Helu w kierunku na Kraków. Lepiej zacząć się nie mogło sobotnie rajzowanie po stolicy Małopolski xD


Gdy w końcu przyjechał, patrzę -> "oooo będzie świetnie z rowerem" Było świetnie, na szczęście udało mi oraz dwóm innym rowerzystom jakoś upchać swoje jednoślady do tej kupy innych rowerów. No, teraz tylko jakoś przetrzymać ten półtoragodzinny ścisk w niewygodnej pozycji stojącej i będzie można się cieszyć słoneczkiem w Krakowie.
Jeszcze w pociągu się zorientowałam, że nie wbiłam sobie na Garmina trasy wycieczki, którą pieczołowicie kilka dni opracowywałam. Dobrze, że takie rzeczy robię na Alltrails i pamiętałam hasło do konta xD szybka akcja ściągnięcia mapy, a potem jakiejś aplikacji na telefon, by odczytać ślad. Uff... udało się xD
Po przyjeździe do Krakowa, przepakowanie rzeczy, by się wygodnie jeździło (jestem z siebie dumna, że fajnie wymyśliłam z sakwą sprawę- wzięłam szeroki pasek do przewieszenia przez ramię, dzięki temu w miarę sprawnie przemieszczałam się między newralgicznymi punktami).
Kolejny plus- zrobiłam sobie opisy, gdzie co mogę znaleźć- bardzo przydatne podczas jazdy. W sumie tylko dwóch zaplanowanych murali nie "ogarnęłam"- nie chciało mi się już ich szukać, byłam zbyt głodna (edit-> w dalszej części opisu okaże się, że jeszcze dodatkowe dwa ominęłam).
Planując ten wyjazd korzystałam z tej strony To szlak murali po Krakowie, praktycznie taka sama strona jak ta z Katowic
Na pierwszy ogień ulica Pawia, bok i tył Galerii Krakowskiej


Oczywiście murali w Krakowie jest mnóstwo, musiałam sobie jakoś uporządkować i nadać cel, więc wiele z nich, często znajdujących się w sąsiednich ulicach nie sfotografowałam. Dnia by mi nie starczyło :-)
Następny mural to ten przy Banku Santander, ale był zasłonięty rusztowaniem. Prawie tuż obok jest stary z okresu PRL mural firmy kosmetycznej Miraculum


Mural na ul. Kopernika przedstawia kompozytora Krzysztofa Komedę - to ten co skomponował muzykę do Dziecka Rosemary


Przed tym budynkiem jest przedszkole- również ładnie ozdobione.


Żeby było widać, że to Kraków- fotka Wawelu


Czy wiecie, że my, Polacy, też mamy swojego psa Hachiko? Niedaleko smoka wawelskiego jest pomnik psa Dżoka, który w latach 90. czekał na swojego właściciela niedaleko Ronda Grunwaldzkiego. Mężczyzna zmarł w tragicznych okolicznościach, a pies stał się nieodłącznym "elementem" tamtych rejonów. Niestety pies też skończył tragicznie- zginął pod kołami pociągu.


Jadę w kierunku na Kazimierz. Nie podoba mi się ta dzielnica, uważam, że jest brzydka, brudna, mało ładnych kamienic, które się nie "sypią".




Ten mural został specjalnie w taki sposób namalowany, jakby był stary, zniszczony. To malunek Michała "Pikaso" Linowa.


Kluczę między uliczkami, w otoczeniu meleksów i dużej liczby turystów. Słońce ładnie już przygrzewa.


Rower nie jest mój :P






Kolejny mural przedstawia : Króla Kazimierza Wielkiego, Esterkę (ukochana króla), Karola Knausa (architekt), Helenę Rubenstein (dość znana niegdyś bizneswoman) oraz Cesarza Józefa II


Kolejny mural wykonany dzięki firmie odzieżowej Medicine, nawiązujący do historii tej dzielnicy.








Jedna z uliczek Kazimierza z typowymi tablicami reklamowymi. Niby ładne, klimatyczne, z nutą historii, ale powyżej współczesna, nijaka elewacja i bezsensowne bazgroły, które widać w sumie na całej dzielnicy. To nie moje klimaty.


Kolejny mural zrobiony jeszcze w większym pośpiechu niż pozostałe (śmiech xD) . Kiedy już przecisnęłam się między jedną grupą turystów, która niczym jakaś ochrona, strzegła wejścia do placu przy synagodze Poppera, szybki look na plac a tam kolejna grupa zagraniczna. Raz dwa i uciekam stamtąd.


Następny malunek nawiązuje do rodziny Bosaków, której to kamienicy byli właścicielami.




Przy Muzeum Żydowskim Galicja.


Może to nie są murale, ale i tak mi się podoba na tyle, że to uwieczniam.


Lew Judy spogląda między food truckami.


Kładka Ojca Bernatka nie jest dla mnie straszna- uff.


Chyba ogółem mosty nad rzeką jakoś nie wywołują u mnie mocniejszego bicia serca i rozkminy czy dam radę przejść/ przejechać. Aby tyle.


Mural z Lemem na ulicy Józefińskiej/Krakusa.


Mayamural nawiązuje do końca świata wg kultury Majów, który miał być 21.12.2012 roku. No jak widać, nie było końca świata. Anteny satelitarne mają się świetnie- może próbują złapać jakiś kontakt ze starożytnymi kosmitami? xD


Kolorowe schody.. bo ja lubię ćwiczenia na "rynce" i wnoszenie jednośladu po schodach (albo znoszenie) to dla mnie pikuś xD


Kolejna kładka pieszo rowerowa, która podczas planowania, była przeze mnie rozkminiana, czy dam radę. Było poprawnie. Nawet się zatrzymałam i porobiłam zdjęcia. Długi mural- Silva Rerum na 750-lecie Krakowa. Nawiązuje do historii miasta.








Grunwald znajdziemy pod Aleją Powstańców Śląskich przy ulicy Wielickiej. Ulrich von Jungingen patrzy na księcia Witolda.






Tuż obok, taki "tradycyjny" mural. W sumie bardziej graffiti


Na ulicy Wielickiej, tuż przed zjazdem na osiedle Na Kozłówce łapię chyba taki zrobiony w ramach integracji społecznej mural. Z jakimiś dedykacjami dla różnych osób. Ciekawe.










Osiedle Na Kozłówce. Gdy odkryłam je na internecie, to uznałam, że tam muszę pojechać, bo przedstawiało się pięknie. To 22 malunki (chyba na razie tylko tyle, może coś dorobią :D) gatunków ptaków, które można spotkać w Polsce. Można nawet znaleźć mapkę z tymi pomalowanymi blokami. 
Kaczka mandarynka- Seweryna 2


Niektóre z nich są niestety, albo na szczęście? zasłonięte krzakami, drzewami. Z jednej strony to sprawiało mi ogromną trudność w ich sfotografowaniu, by cokolwiek było widać, ale z drugiej strony, wyglądało to jakby rzeczywiście ptak się chował między gałęziami. Taki mural 3D
Zniczek zwyczajny- Seweryna 4


wróbel domowy- na Kozłówce 5


Myszołów zwyczajny- Na Kozłówce 2


Zimorodek zwyczajny- Na Kozłówce 4


Szpak zwyczajny- Nowosądecka 11


Sóweczka zwyczajna- Na Kozłówce 4a


Zięba zwyczajna- Spółdzielców 6


To kluczenie między blokami nie należało do najłatwiejszych, dosyć zielone, sporo drzew, krzaków, szlabany na drodze. Trochę objeździłam bloki.
Dudek zwyczajny- Nowosądecka 15


Tu niestety nie było jak zrobić zdjęcia. Totalnie zasłonięta sójka zwyczajna- Spółdzielców 4 :-(


Pustułka zwyczajna- Nowosądecka 19




Sikora lazurowa- Nowosądecka 21 


Kraska pospolita- Spółdzielców 8


Żołna zwyczajna- Spółdzielców 10


Łypiący na mnie jednym okiem -> kowalik zwyczajny- Nowosądecka 25


Sikora modra- Nowosądecka 23


Jemiołuszka zwyczajna- Nowosądecka 21


Dzięcioł duży- Nowosądecka 15


Wąsatka- Okólna 12




Bocian biały- Wlotowa 2


Teraz, gdy właśnie opisuję te murale z ptakami, zorientowałam się, że dwóch mi brakuje ;-( Totalnie mi umknęły, a sobie na kartce zaznaczałam, które mam, gdy jeździłam po osiedlu. Najgorzej ;-( Brakuje mi dzięcioła zielonego oraz słowika szarego. Mam jednak nadzieję, że władze osiedla nie skończyły z malunkami i jeszcze się będą pojawiać. Będę miała rękę na pulsie i obserwowała to. Może za kilka lat coś się pojawi i tym sposobem uzupełnię kolekcję :-) 
Dobra, osiedle przejechane (myśląc, że wszystko ogarnięte) jadę dalej, w kierunku na centrum Krakowa.


Przejeżdżam koło byłego Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego w Płaszowie. Nie mam czasu, żeby tam bliżej podjechać, więc zdjęcie z daleka.


Teraz przede mną najgorsza część trasy, która wywołała u mnie prawie atak paniki. Kładka w okolicach Bonarki, między innymi nad torami i obwodnicą. Tu naprawdę chciałam zejść z roweru i się cofnąć nie wiadomo ile, by to pominąć. Na szczęście, z wielkim trudem przejechałam :/ Już wiem, że to miejsce będę omijać szerokim łukiem w przyszłości.


Kolejnym ciekawym miejscem na mapie Krakowa jest Zakrzówek. Fajnie zrewitalizowane.


Przed Parkiem Dębnickim widzę taki piękny mural. Ta postać trzyma prawdziwe lustro.


Tuż obok, ponownie takie tradycyjne graffiti


Most Dębnicki jest remontowany. Po przebrnięciu przez nie (jak wspomniałam takie mosty nie sprawiają mi problemów), jadę w kierunku na AGH. W sumie to Uniwersytetu Rolniczego, bo tam plamy ozdabiają ścianę budynku.


Dalej to ponownie zaczyna się kluczenie między ulicami. Jadę w kierunku skweru Wisławy Szymborskiej


Rok 2023 jest rokiem jej upamiętniającym, więc na mieście trochę akcentów z nią związanych można znaleźć.
Tuż przed Parkiem Wisławy Szymborskiej fotografuję to dzieło.


Sam Park jest malutki, wcześniej, wg map google był tam parking, teraz to ciekawe miejsce odpoczynku, trochę za mało jeszcze cienia, ale za kilka lat drzewa urosną i będzie idealnie :-)
Mural z wierszem Szymborskiej to najnowszy malunek. Tak zwany funkel nówka z 2023 roku :-)


Kilka fotek z Rynku, żeby było widać, że w Krakowie byłam :D


Nareszcie Sukiennice są wyremontowane i nie ma rusztowań, które pamiętam od dziecka, że tam były xD


Za to na Kościele Mariackim się pojawiły xD


Czas na przerwę obiadową. Chwilę objeździłam uliczki przy Rynku nim coś sensownego znalazłam i nie był to McDonald.


Jeszcze Brama Floriańska z drugiej strony


I mogę jechać w kierunku Dworca PKP


Na zakończenie jeszcze jeden mural przypadkowo złapany


Pociąg powrotny na szczęście bez opóźnień, ale ponownie ledwo udaje się wepchać rower. To znaczy ja bez problemu dałam, nawet zahaczyłam o hak, ale następne osoby miały ogromny problem. Teraz udało mi się też w spokoju usiąść, ale znowu biadolenie ludzi, którzy nie wykupili miejscówki siedzącej i muszą ustąpić tym którzy ją mają. To nie moja wina, że taka jest polityka PKP. Ja uczciwie kupiłam bilet przez internet i za to zapłaciłam.
W Gliwicach spokój, pakuję rower na bagażnik i wracam do domu. Bardzo udany wyjazd (z błogą nieświadomością, że nie sfotografowałam 2 gatunków ptaków.. po tym wpisie, będę biadolić nad tym przez kolejny tydzień xD)


Kategoria inne województwo, murale, samotnie

Polana Śmierci, czyli śląski Katyń

  • DST 72.75km
  • Czas 03:48
  • VAVG 19.14km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 lipca 2023 | dodano: 04.07.2023

Konkretnie dziś pojeździłam :-)
Udało mi się dotrzeć do uroczyska Hubertus, gdzie znajduje się Polana Śmierci, zwana często śląskim Katyniem. W 1946 roku UB zamordowało prawdopodobnie w tym miejscu około 200 żołnierzy NSZ.
















Tuż przy drodze napotykam kota. Za nic nie chciał zejść z drogi tylko gapił się na pobocze. Żadne auto mu nie przeszkadzało. Sobie siedział i się gapił :P


W Żędowicach mam szczęście :D


W Kielczy, fotka chaty z XIX wieku.


W Krupskim Młynie przerwa na coś do jedzenia w pobliskiej Żabce. Jadąc dalej w kierunku domu decyduję się nie jechać przez Leśną Uciechę w Kotach (aż do Mikołeski), jak pierwotnie planowałam, tylko prosto na Tworóg i dalej przez Brynek, Hanusek do domu koło oczyszczalni ścieków.


Pod koniec już czułam zmęczenie. Mimo to jestem bardzo zadowolona, kolejne intrygujące miejsce zaliczone ;-)


Kategoria dalej od TG i okolic, inne województwo, samotnie

Góra Św. Anny

  • DST 134.29km
  • Czas 08:34
  • VAVG 15.68km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 sierpnia 2022 | dodano: 08.08.2022

Sobota niezbyt nadawała się do jazdy na rowerze. Na szczęście prognozy zapowiadały ładną niedzielę. To się poświęciłam i wstałam o piątej :P
Przed szóstą udało mi się wyjechać. 
Najpierw do Tworoga lasem przez Boruszowice. Zimno. Dobrze, że miałam rękawki i buff.
Od Tworoga odpaliłam ślad wgrany na GPS i mniej więcej się nim starałam kierować. Czasem, podczas planowania, wydawało się, że trasa jest spoko, a w praktyce okazywało się, że jest tragicznie xD
Świniowice, Wielowieś, Świbie, Dąbrówka- fajnie bo pusto. Wszyscy śpią, a jest za wcześnie do Kościoła :-)
Z Dąbrówki wjeżdżam do lasu. Mutanty pokrzywy nieźle mnie poparzyły :/


Nie umiałam się już doczekać aż stamtąd wyjadę. 


Następnie Błotnica Strzelecka, Skały i Balcarzowice.


Jakieś zwierzę po drodze darło japę. Marecki dam se uciąć rękę, że pomożesz mi w fachowym nazwaniu tej gadziny ;-)


Cieszę się, że udało mi się wyraźnie go sfotografować :-)
Dalej, bardzo ważne miejsce na trasie dla wielu kolarzy xD


Chwila pauzy na posiłek i na sesję zdjęciową.
Na szczęście przejazd autostradą odbył się pod nią, a nie wiaduktem.
w Rezerwacie Boże Oko mogę się sprawdzić z podjazdami oraz z błotem.




W Czarnocinie znowu pauza. Zaczynam mijać ludzi i rowerzystów. Tu też się zaczyna moje psioczenie na trasę- tak sama se ją zaprojektowałam, ale na podstawie tras z map.cz
Nie dość, że pod górkę, nawierzchnia kamienisto- błotnista, to Szlak III Powstania Śląskiego (czerwony) jest do dupy. Garmin mi czasem pokazywał- droga nieprzejezdna rowerem xD
Raz się cofałam, potem zgubiłam Szlak Via Regia (niebieski) to jechałam tak na oko i co mi zaproponował Garmin.




Ślady na trasie wskazywały, że nie tylko ja użerałam się z odcinkiem na polach.


Na szczęście docieram do Poręby. Tam mija mnie duża liczba motocyklistów. Potem się okaże, że 7 sierpnia była Międzynarodowa Pielgrzymka Motocyklistów. Oni pojechali asfaltem, ja się wpakowałam szlak Via Regia. Znowu trochę błota, dużo kamieni i patyków, kapliczki i pod górkę- prowadzę rower. Jestem zmęczona tym, ale szczęśliwa- udało mi się dotrzeć na Anaberg.


Na górze mnóstwo ludzi, motocykli i ogółem jest ciasno. Ja zmachana, z bananem na ryju próbuję się gdzieś przecisnąć, by chwilę odsapnąć. Ciężko. 


Chwilę się kręcę z rowerem bez sensu między motocyklami. Postanowiłam pojechać w kierunku amfiteatru. Tam spokojniej.


Ogółem byłam już kiedyś na Ance i bardzo mi się to miejsce podobało. Szkoda, że amfiteatr i teren wokół niego jest niewykorzystany. Oczywiście brak kasy na jego rewitalizację.
Moim zdaniem miejsce ma ogromny potencjał na fajne, widowiskowe imprezy w plenerze.




Tak informacyjnie- Góra Św. Anny to pozostałość po wulkanie, który był ileś tam milionów lat temu. Amfiteatr to pozostałość po kamieniołomie, skąd wydobywano wapienniki. Potem wypasano tu owce, pod Górą Św. Anny również stoczono walki w czasie III Powstania Śląskiego. W latach 30.XX wieku naziści urządzali sobie tu, w rejonie amfiteatru, imprezy. Wybudowali mauzoleum, w celu upamiętnienia poległych żołnierzy w czasie Powstania. 
W 1955 roku "nasi" przebudowali ten teren budując nowy amfiteatr oraz Pomnik Czynu Powstańczego.
Zjeżdżam na dół lewą stroną i mam okazję, poza stromym zejściem zobaczyć ruiny wapiennika- pozostałość po kamieniołomie.


Na dole sesja zdjęciowa i odpoczynek. Nie chce mi się stamtąd wyjeżdżać. 




Na górę się wybieram już po schodach. Takie małe Machu Picchu xD


Pod Kościołem liczyłam na luz- w końcu Msza Św. się dawno zaczęła. Nic z tego,dalej dużo motocyklistów się szwendało wokół, zamiast grzecznie we Mszy Św. uczestniczyć :P



Udaje mi się przecisnąć do toalet. Pora na powrót. Odpalam na Garminie drugą mapkę- oczywiście inną trasą.
Zaliczymy ów malunek do muralu?? :-)


Jeszcze chwila na zdjęcia z widokiem na Geopark Krajowy Góra Św. Anny.


W tle Zakłady Koksownicze "Zdzieszowice"


oraz fajny widok na góry


Przejeżdżam obok Muzeum Czynu Powstańczego, rzut oka, przy okazji Policja czuwa i łapie tuż obok kierowcę bez działającej żarówki (nie wiem czy dostał mandat czy pouczenie).


Fajnie, bo z górki. Jadę przez Leśnicę, Łąki Kozielskie, by w Sławęcicach obejrzeć to, co pozostało po pałacu.


Ładny park.








Następny cel to Ujazd i tamtejsze ruiny zamku biskupów wrocławskich.


Zabezpieczony podobnie jak pałac we Tworkowie.






Niestety ze względu na mój lęk wysokości, nie decyduję się na wejście na platformę.




Tuż obok stoi Kościół pw. św. Apostoła Andrzeja.




Dalej przez Niezdrowice, Rudziniec docieram na Pławniowice.






Mniej lub bardziej umiejętnie mijam spacerowiczów i plażowiczów. Głodna jestem, zjadłabym coś konkretniejszego, ale nie mam czasu za bardzo krążyć wokół jeziora. Będę szukała dalej coś po drodze.
W Bycinie zauważam, że ktoś się zabrał za pałac i widzę rusztowania. Nawet część dachu wymieniono.


W Paczynie dłuższa, upragniona przerwa na toaletę i dużą, pyszną zapiekankę.
Dalej przez Pniów, Łubie, Księży Las, Wilkowice, Miedary i Rybną do domu. Niestety końcówka trochę mnie już męczyła- wiatr "świetnie" hulał między polami, ciągle jakieś mini podjazdy. Moje motto na ten odcinek trasy-> "DALEKO JESZCZE?!"
Ogółem, bardzo zadowolona z wycieczki, udało mi się sporo fajnych miejsc zobaczyć, jakby nie patrzeć, pękła seta, w dodatku pobiłam swój rekord do Krakowa, gdzie machnęłam 114 km bodajże.
Co ważne również, pogoda była idealna, nie za ciepło (tak, lubię ciepło i gorąc, ale przy takim kilometrażu byłoby to masakryczne). W sumie w drodze powrotnej mi trochę paskudnie wiało, a tak, było ok.


Kategoria samotnie, inne województwo

rajza na Jezioro Turawskie

  • DST 26.53km
  • Czas 01:43
  • VAVG 15.45km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lipca 2022 | dodano: 17.07.2022

Dziś zabrałam tatę na przejażdżkę rowerową. To świetna okazja, by mógł sprawdzić swój nowy rower. Pojechaliśmy autem na Ozimek, by stamtąd ruszyć rowerami nad Jezioro Turawskie.

"to jest jajko, ugotowane, na twardo!" © szczypiorizka

Przy okazji chciałam zobaczyć most w Ozimku.
mural musi być :D
mural musi być :D © szczypiorizka

na Ozimku
na Ozimku © szczypiorizka

most w remoncie, najgorzej :/
most w remoncie, najgorzej :/ © szczypiorizka

Niestety nie sprawdziłam na internecie- most w remoncie. Co za pierony.
most wiszący w Ozimku
most wiszący w Ozimku © szczypiorizka

No nic, jedziemy nad Turawę. Fajna trasa, chodnik pieszo-rowerowy, więc bezpiecznie można jechać wzdłuż drogi wojewódzkiej 463. Potem lasem aż do plaży.
na trasie nad Jezioro Turawskie
na trasie nad Jezioro Turawskie © szczypiorizka

prawie jak nad morzem
prawie jak nad morzem © szczypiorizka

Bardzo ładne miejsce. Sporo ludzi. Dużo miejsc gastronomicznych. Sorbet gruszkowy zaliczony xD
nad jeziorem
nad jeziorem © szczypiorizka

nad jeziorem
nad jeziorem © szczypiorizka

Posiedzieliśmy sobie dłuższą chwilę na krzesełkach przy promenadzie, oglądając popis ludzi na skuterach wodnych. 
W drodze powrotnej w Ozimku jeszcze szybka fotka i powrót do domu.
fotka rodzinna
fotka rodzinna © szczypiorizka


Kategoria w towarzystwie, inne województwo