szczypiorizka prowadzi tutaj blog rowerowy

Iza ze Strzybnicy

Wpisy archiwalne w kategorii

inne województwo

Dystans całkowity:627.32 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:37:40
Średnia prędkość:16.65 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:62.73 km i 3h 46m
Więcej statystyk

krakowskie murale i osiedle "Na Kozłówce"

  • DST 32.39km
  • Czas 02:37
  • VAVG 12.38km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 sierpnia 2023 | dodano: 13.08.2023

Auto zaparkowane na slumsach- sporo czasu do odjazdu, można spokojnie podjechać w kierunku na dworzec PKP. Rzeczywiście tego czasu w Gliwicach miałam sporo- godzinne opóźnienie pociągu jadącego z Helu w kierunku na Kraków. Lepiej zacząć się nie mogło sobotnie rajzowanie po stolicy Małopolski xD


Gdy w końcu przyjechał, patrzę -> "oooo będzie świetnie z rowerem" Było świetnie, na szczęście udało mi oraz dwóm innym rowerzystom jakoś upchać swoje jednoślady do tej kupy innych rowerów. No, teraz tylko jakoś przetrzymać ten półtoragodzinny ścisk w niewygodnej pozycji stojącej i będzie można się cieszyć słoneczkiem w Krakowie.
Jeszcze w pociągu się zorientowałam, że nie wbiłam sobie na Garmina trasy wycieczki, którą pieczołowicie kilka dni opracowywałam. Dobrze, że takie rzeczy robię na Alltrails i pamiętałam hasło do konta xD szybka akcja ściągnięcia mapy, a potem jakiejś aplikacji na telefon, by odczytać ślad. Uff... udało się xD
Po przyjeździe do Krakowa, przepakowanie rzeczy, by się wygodnie jeździło (jestem z siebie dumna, że fajnie wymyśliłam z sakwą sprawę- wzięłam szeroki pasek do przewieszenia przez ramię, dzięki temu w miarę sprawnie przemieszczałam się między newralgicznymi punktami).
Kolejny plus- zrobiłam sobie opisy, gdzie co mogę znaleźć- bardzo przydatne podczas jazdy. W sumie tylko dwóch zaplanowanych murali nie "ogarnęłam"- nie chciało mi się już ich szukać, byłam zbyt głodna (edit-> w dalszej części opisu okaże się, że jeszcze dodatkowe dwa ominęłam).
Planując ten wyjazd korzystałam z tej strony To szlak murali po Krakowie, praktycznie taka sama strona jak ta z Katowic
Na pierwszy ogień ulica Pawia, bok i tył Galerii Krakowskiej


Oczywiście murali w Krakowie jest mnóstwo, musiałam sobie jakoś uporządkować i nadać cel, więc wiele z nich, często znajdujących się w sąsiednich ulicach nie sfotografowałam. Dnia by mi nie starczyło :-)
Następny mural to ten przy Banku Santander, ale był zasłonięty rusztowaniem. Prawie tuż obok jest stary z okresu PRL mural firmy kosmetycznej Miraculum


Mural na ul. Kopernika przedstawia kompozytora Krzysztofa Komedę - to ten co skomponował muzykę do Dziecka Rosemary


Przed tym budynkiem jest przedszkole- również ładnie ozdobione.


Żeby było widać, że to Kraków- fotka Wawelu


Czy wiecie, że my, Polacy, też mamy swojego psa Hachiko? Niedaleko smoka wawelskiego jest pomnik psa Dżoka, który w latach 90. czekał na swojego właściciela niedaleko Ronda Grunwaldzkiego. Mężczyzna zmarł w tragicznych okolicznościach, a pies stał się nieodłącznym "elementem" tamtych rejonów. Niestety pies też skończył tragicznie- zginął pod kołami pociągu.


Jadę w kierunku na Kazimierz. Nie podoba mi się ta dzielnica, uważam, że jest brzydka, brudna, mało ładnych kamienic, które się nie "sypią".




Ten mural został specjalnie w taki sposób namalowany, jakby był stary, zniszczony. To malunek Michała "Pikaso" Linowa.


Kluczę między uliczkami, w otoczeniu meleksów i dużej liczby turystów. Słońce ładnie już przygrzewa.


Rower nie jest mój :P






Kolejny mural przedstawia : Króla Kazimierza Wielkiego, Esterkę (ukochana króla), Karola Knausa (architekt), Helenę Rubenstein (dość znana niegdyś bizneswoman) oraz Cesarza Józefa II


Kolejny mural wykonany dzięki firmie odzieżowej Medicine, nawiązujący do historii tej dzielnicy.








Jedna z uliczek Kazimierza z typowymi tablicami reklamowymi. Niby ładne, klimatyczne, z nutą historii, ale powyżej współczesna, nijaka elewacja i bezsensowne bazgroły, które widać w sumie na całej dzielnicy. To nie moje klimaty.


Kolejny mural zrobiony jeszcze w większym pośpiechu niż pozostałe (śmiech xD) . Kiedy już przecisnęłam się między jedną grupą turystów, która niczym jakaś ochrona, strzegła wejścia do placu przy synagodze Poppera, szybki look na plac a tam kolejna grupa zagraniczna. Raz dwa i uciekam stamtąd.


Następny malunek nawiązuje do rodziny Bosaków, której to kamienicy byli właścicielami.




Przy Muzeum Żydowskim Galicja.


Może to nie są murale, ale i tak mi się podoba na tyle, że to uwieczniam.


Lew Judy spogląda między food truckami.


Kładka Ojca Bernatka nie jest dla mnie straszna- uff.


Chyba ogółem mosty nad rzeką jakoś nie wywołują u mnie mocniejszego bicia serca i rozkminy czy dam radę przejść/ przejechać. Aby tyle.


Mural z Lemem na ulicy Józefińskiej/Krakusa.


Mayamural nawiązuje do końca świata wg kultury Majów, który miał być 21.12.2012 roku. No jak widać, nie było końca świata. Anteny satelitarne mają się świetnie- może próbują złapać jakiś kontakt ze starożytnymi kosmitami? xD


Kolorowe schody.. bo ja lubię ćwiczenia na "rynce" i wnoszenie jednośladu po schodach (albo znoszenie) to dla mnie pikuś xD


Kolejna kładka pieszo rowerowa, która podczas planowania, była przeze mnie rozkminiana, czy dam radę. Było poprawnie. Nawet się zatrzymałam i porobiłam zdjęcia. Długi mural- Silva Rerum na 750-lecie Krakowa. Nawiązuje do historii miasta.








Grunwald znajdziemy pod Aleją Powstańców Śląskich przy ulicy Wielickiej. Ulrich von Jungingen patrzy na księcia Witolda.






Tuż obok, taki "tradycyjny" mural. W sumie bardziej graffiti


Na ulicy Wielickiej, tuż przed zjazdem na osiedle Na Kozłówce łapię chyba taki zrobiony w ramach integracji społecznej mural. Z jakimiś dedykacjami dla różnych osób. Ciekawe.










Osiedle Na Kozłówce. Gdy odkryłam je na internecie, to uznałam, że tam muszę pojechać, bo przedstawiało się pięknie. To 22 malunki (chyba na razie tylko tyle, może coś dorobią :D) gatunków ptaków, które można spotkać w Polsce. Można nawet znaleźć mapkę z tymi pomalowanymi blokami. 
Kaczka mandarynka- Seweryna 2


Niektóre z nich są niestety, albo na szczęście? zasłonięte krzakami, drzewami. Z jednej strony to sprawiało mi ogromną trudność w ich sfotografowaniu, by cokolwiek było widać, ale z drugiej strony, wyglądało to jakby rzeczywiście ptak się chował między gałęziami. Taki mural 3D
Zniczek zwyczajny- Seweryna 4


wróbel domowy- na Kozłówce 5


Myszołów zwyczajny- Na Kozłówce 2


Zimorodek zwyczajny- Na Kozłówce 4


Szpak zwyczajny- Nowosądecka 11


Sóweczka zwyczajna- Na Kozłówce 4a


Zięba zwyczajna- Spółdzielców 6


To kluczenie między blokami nie należało do najłatwiejszych, dosyć zielone, sporo drzew, krzaków, szlabany na drodze. Trochę objeździłam bloki.
Dudek zwyczajny- Nowosądecka 15


Tu niestety nie było jak zrobić zdjęcia. Totalnie zasłonięta sójka zwyczajna- Spółdzielców 4 :-(


Pustułka zwyczajna- Nowosądecka 19




Sikora lazurowa- Nowosądecka 21 


Kraska pospolita- Spółdzielców 8


Żołna zwyczajna- Spółdzielców 10


Łypiący na mnie jednym okiem -> kowalik zwyczajny- Nowosądecka 25


Sikora modra- Nowosądecka 23


Jemiołuszka zwyczajna- Nowosądecka 21


Dzięcioł duży- Nowosądecka 15


Wąsatka- Okólna 12




Bocian biały- Wlotowa 2


Teraz, gdy właśnie opisuję te murale z ptakami, zorientowałam się, że dwóch mi brakuje ;-( Totalnie mi umknęły, a sobie na kartce zaznaczałam, które mam, gdy jeździłam po osiedlu. Najgorzej ;-( Brakuje mi dzięcioła zielonego oraz słowika szarego. Mam jednak nadzieję, że władze osiedla nie skończyły z malunkami i jeszcze się będą pojawiać. Będę miała rękę na pulsie i obserwowała to. Może za kilka lat coś się pojawi i tym sposobem uzupełnię kolekcję :-) 
Dobra, osiedle przejechane (myśląc, że wszystko ogarnięte) jadę dalej, w kierunku na centrum Krakowa.


Przejeżdżam koło byłego Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego w Płaszowie. Nie mam czasu, żeby tam bliżej podjechać, więc zdjęcie z daleka.


Teraz przede mną najgorsza część trasy, która wywołała u mnie prawie atak paniki. Kładka w okolicach Bonarki, między innymi nad torami i obwodnicą. Tu naprawdę chciałam zejść z roweru i się cofnąć nie wiadomo ile, by to pominąć. Na szczęście, z wielkim trudem przejechałam :/ Już wiem, że to miejsce będę omijać szerokim łukiem w przyszłości.


Kolejnym ciekawym miejscem na mapie Krakowa jest Zakrzówek. Fajnie zrewitalizowane.


Przed Parkiem Dębnickim widzę taki piękny mural. Ta postać trzyma prawdziwe lustro.


Tuż obok, ponownie takie tradycyjne graffiti


Most Dębnicki jest remontowany. Po przebrnięciu przez nie (jak wspomniałam takie mosty nie sprawiają mi problemów), jadę w kierunku na AGH. W sumie to Uniwersytetu Rolniczego, bo tam plamy ozdabiają ścianę budynku.


Dalej to ponownie zaczyna się kluczenie między ulicami. Jadę w kierunku skweru Wisławy Szymborskiej


Rok 2023 jest rokiem jej upamiętniającym, więc na mieście trochę akcentów z nią związanych można znaleźć.
Tuż przed Parkiem Wisławy Szymborskiej fotografuję to dzieło.


Sam Park jest malutki, wcześniej, wg map google był tam parking, teraz to ciekawe miejsce odpoczynku, trochę za mało jeszcze cienia, ale za kilka lat drzewa urosną i będzie idealnie :-)
Mural z wierszem Szymborskiej to najnowszy malunek. Tak zwany funkel nówka z 2023 roku :-)


Kilka fotek z Rynku, żeby było widać, że w Krakowie byłam :D


Nareszcie Sukiennice są wyremontowane i nie ma rusztowań, które pamiętam od dziecka, że tam były xD


Za to na Kościele Mariackim się pojawiły xD


Czas na przerwę obiadową. Chwilę objeździłam uliczki przy Rynku nim coś sensownego znalazłam i nie był to McDonald.


Jeszcze Brama Floriańska z drugiej strony


I mogę jechać w kierunku Dworca PKP


Na zakończenie jeszcze jeden mural przypadkowo złapany


Pociąg powrotny na szczęście bez opóźnień, ale ponownie ledwo udaje się wepchać rower. To znaczy ja bez problemu dałam, nawet zahaczyłam o hak, ale następne osoby miały ogromny problem. Teraz udało mi się też w spokoju usiąść, ale znowu biadolenie ludzi, którzy nie wykupili miejscówki siedzącej i muszą ustąpić tym którzy ją mają. To nie moja wina, że taka jest polityka PKP. Ja uczciwie kupiłam bilet przez internet i za to zapłaciłam.
W Gliwicach spokój, pakuję rower na bagażnik i wracam do domu. Bardzo udany wyjazd (z błogą nieświadomością, że nie sfotografowałam 2 gatunków ptaków.. po tym wpisie, będę biadolić nad tym przez kolejny tydzień xD)


Kategoria inne województwo, murale, samotnie

Polana Śmierci, czyli śląski Katyń

  • DST 72.75km
  • Czas 03:48
  • VAVG 19.14km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 lipca 2023 | dodano: 04.07.2023

Konkretnie dziś pojeździłam :-)
Udało mi się dotrzeć do uroczyska Hubertus, gdzie znajduje się Polana Śmierci, zwana często śląskim Katyniem. W 1946 roku UB zamordowało prawdopodobnie w tym miejscu około 200 żołnierzy NSZ.
















Tuż przy drodze napotykam kota. Za nic nie chciał zejść z drogi tylko gapił się na pobocze. Żadne auto mu nie przeszkadzało. Sobie siedział i się gapił :P


W Żędowicach mam szczęście :D


W Kielczy, fotka chaty z XIX wieku.


W Krupskim Młynie przerwa na coś do jedzenia w pobliskiej Żabce. Jadąc dalej w kierunku domu decyduję się nie jechać przez Leśną Uciechę w Kotach (aż do Mikołeski), jak pierwotnie planowałam, tylko prosto na Tworóg i dalej przez Brynek, Hanusek do domu koło oczyszczalni ścieków.


Pod koniec już czułam zmęczenie. Mimo to jestem bardzo zadowolona, kolejne intrygujące miejsce zaliczone ;-)


Kategoria dalej od TG i okolic, inne województwo, samotnie

Góra Św. Anny

  • DST 134.29km
  • Czas 08:34
  • VAVG 15.68km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 sierpnia 2022 | dodano: 08.08.2022

Sobota niezbyt nadawała się do jazdy na rowerze. Na szczęście prognozy zapowiadały ładną niedzielę. To się poświęciłam i wstałam o piątej :P
Przed szóstą udało mi się wyjechać. 
Najpierw do Tworoga lasem przez Boruszowice. Zimno. Dobrze, że miałam rękawki i buff.
Od Tworoga odpaliłam ślad wgrany na GPS i mniej więcej się nim starałam kierować. Czasem, podczas planowania, wydawało się, że trasa jest spoko, a w praktyce okazywało się, że jest tragicznie xD
Świniowice, Wielowieś, Świbie, Dąbrówka- fajnie bo pusto. Wszyscy śpią, a jest za wcześnie do Kościoła :-)
Z Dąbrówki wjeżdżam do lasu. Mutanty pokrzywy nieźle mnie poparzyły :/


Nie umiałam się już doczekać aż stamtąd wyjadę. 


Następnie Błotnica Strzelecka, Skały i Balcarzowice.


Jakieś zwierzę po drodze darło japę. Marecki dam se uciąć rękę, że pomożesz mi w fachowym nazwaniu tej gadziny ;-)


Cieszę się, że udało mi się wyraźnie go sfotografować :-)
Dalej, bardzo ważne miejsce na trasie dla wielu kolarzy xD


Chwila pauzy na posiłek i na sesję zdjęciową.
Na szczęście przejazd autostradą odbył się pod nią, a nie wiaduktem.
w Rezerwacie Boże Oko mogę się sprawdzić z podjazdami oraz z błotem.




W Czarnocinie znowu pauza. Zaczynam mijać ludzi i rowerzystów. Tu też się zaczyna moje psioczenie na trasę- tak sama se ją zaprojektowałam, ale na podstawie tras z map.cz
Nie dość, że pod górkę, nawierzchnia kamienisto- błotnista, to Szlak III Powstania Śląskiego (czerwony) jest do dupy. Garmin mi czasem pokazywał- droga nieprzejezdna rowerem xD
Raz się cofałam, potem zgubiłam Szlak Via Regia (niebieski) to jechałam tak na oko i co mi zaproponował Garmin.




Ślady na trasie wskazywały, że nie tylko ja użerałam się z odcinkiem na polach.


Na szczęście docieram do Poręby. Tam mija mnie duża liczba motocyklistów. Potem się okaże, że 7 sierpnia była Międzynarodowa Pielgrzymka Motocyklistów. Oni pojechali asfaltem, ja się wpakowałam szlak Via Regia. Znowu trochę błota, dużo kamieni i patyków, kapliczki i pod górkę- prowadzę rower. Jestem zmęczona tym, ale szczęśliwa- udało mi się dotrzeć na Anaberg.


Na górze mnóstwo ludzi, motocykli i ogółem jest ciasno. Ja zmachana, z bananem na ryju próbuję się gdzieś przecisnąć, by chwilę odsapnąć. Ciężko. 


Chwilę się kręcę z rowerem bez sensu między motocyklami. Postanowiłam pojechać w kierunku amfiteatru. Tam spokojniej.


Ogółem byłam już kiedyś na Ance i bardzo mi się to miejsce podobało. Szkoda, że amfiteatr i teren wokół niego jest niewykorzystany. Oczywiście brak kasy na jego rewitalizację.
Moim zdaniem miejsce ma ogromny potencjał na fajne, widowiskowe imprezy w plenerze.




Tak informacyjnie- Góra Św. Anny to pozostałość po wulkanie, który był ileś tam milionów lat temu. Amfiteatr to pozostałość po kamieniołomie, skąd wydobywano wapienniki. Potem wypasano tu owce, pod Górą Św. Anny również stoczono walki w czasie III Powstania Śląskiego. W latach 30.XX wieku naziści urządzali sobie tu, w rejonie amfiteatru, imprezy. Wybudowali mauzoleum, w celu upamiętnienia poległych żołnierzy w czasie Powstania. 
W 1955 roku "nasi" przebudowali ten teren budując nowy amfiteatr oraz Pomnik Czynu Powstańczego.
Zjeżdżam na dół lewą stroną i mam okazję, poza stromym zejściem zobaczyć ruiny wapiennika- pozostałość po kamieniołomie.


Na dole sesja zdjęciowa i odpoczynek. Nie chce mi się stamtąd wyjeżdżać. 




Na górę się wybieram już po schodach. Takie małe Machu Picchu xD


Pod Kościołem liczyłam na luz- w końcu Msza Św. się dawno zaczęła. Nic z tego,dalej dużo motocyklistów się szwendało wokół, zamiast grzecznie we Mszy Św. uczestniczyć :P



Udaje mi się przecisnąć do toalet. Pora na powrót. Odpalam na Garminie drugą mapkę- oczywiście inną trasą.
Zaliczymy ów malunek do muralu?? :-)


Jeszcze chwila na zdjęcia z widokiem na Geopark Krajowy Góra Św. Anny.


W tle Zakłady Koksownicze "Zdzieszowice"


oraz fajny widok na góry


Przejeżdżam obok Muzeum Czynu Powstańczego, rzut oka, przy okazji Policja czuwa i łapie tuż obok kierowcę bez działającej żarówki (nie wiem czy dostał mandat czy pouczenie).


Fajnie, bo z górki. Jadę przez Leśnicę, Łąki Kozielskie, by w Sławęcicach obejrzeć to, co pozostało po pałacu.


Ładny park.








Następny cel to Ujazd i tamtejsze ruiny zamku biskupów wrocławskich.


Zabezpieczony podobnie jak pałac we Tworkowie.






Niestety ze względu na mój lęk wysokości, nie decyduję się na wejście na platformę.




Tuż obok stoi Kościół pw. św. Apostoła Andrzeja.




Dalej przez Niezdrowice, Rudziniec docieram na Pławniowice.






Mniej lub bardziej umiejętnie mijam spacerowiczów i plażowiczów. Głodna jestem, zjadłabym coś konkretniejszego, ale nie mam czasu za bardzo krążyć wokół jeziora. Będę szukała dalej coś po drodze.
W Bycinie zauważam, że ktoś się zabrał za pałac i widzę rusztowania. Nawet część dachu wymieniono.


W Paczynie dłuższa, upragniona przerwa na toaletę i dużą, pyszną zapiekankę.
Dalej przez Pniów, Łubie, Księży Las, Wilkowice, Miedary i Rybną do domu. Niestety końcówka trochę mnie już męczyła- wiatr "świetnie" hulał między polami, ciągle jakieś mini podjazdy. Moje motto na ten odcinek trasy-> "DALEKO JESZCZE?!"
Ogółem, bardzo zadowolona z wycieczki, udało mi się sporo fajnych miejsc zobaczyć, jakby nie patrzeć, pękła seta, w dodatku pobiłam swój rekord do Krakowa, gdzie machnęłam 114 km bodajże.
Co ważne również, pogoda była idealna, nie za ciepło (tak, lubię ciepło i gorąc, ale przy takim kilometrażu byłoby to masakryczne). W sumie w drodze powrotnej mi trochę paskudnie wiało, a tak, było ok.


Kategoria samotnie, inne województwo

rajza na Jezioro Turawskie

  • DST 26.53km
  • Czas 01:43
  • VAVG 15.45km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lipca 2022 | dodano: 17.07.2022

Dziś zabrałam tatę na przejażdżkę rowerową. To świetna okazja, by mógł sprawdzić swój nowy rower. Pojechaliśmy autem na Ozimek, by stamtąd ruszyć rowerami nad Jezioro Turawskie.

"to jest jajko, ugotowane, na twardo!" © szczypiorizka

Przy okazji chciałam zobaczyć most w Ozimku.
mural musi być :D
mural musi być :D © szczypiorizka

na Ozimku
na Ozimku © szczypiorizka

most w remoncie, najgorzej :/
most w remoncie, najgorzej :/ © szczypiorizka

Niestety nie sprawdziłam na internecie- most w remoncie. Co za pierony.
most wiszący w Ozimku
most wiszący w Ozimku © szczypiorizka

No nic, jedziemy nad Turawę. Fajna trasa, chodnik pieszo-rowerowy, więc bezpiecznie można jechać wzdłuż drogi wojewódzkiej 463. Potem lasem aż do plaży.
na trasie nad Jezioro Turawskie
na trasie nad Jezioro Turawskie © szczypiorizka

prawie jak nad morzem
prawie jak nad morzem © szczypiorizka

Bardzo ładne miejsce. Sporo ludzi. Dużo miejsc gastronomicznych. Sorbet gruszkowy zaliczony xD
nad jeziorem
nad jeziorem © szczypiorizka

nad jeziorem
nad jeziorem © szczypiorizka

Posiedzieliśmy sobie dłuższą chwilę na krzesełkach przy promenadzie, oglądając popis ludzi na skuterach wodnych. 
W drodze powrotnej w Ozimku jeszcze szybka fotka i powrót do domu.
fotka rodzinna
fotka rodzinna © szczypiorizka


Kategoria w towarzystwie, inne województwo

Alpe Adria- prolog

  • DST 37.71km
  • Czas 02:33
  • VAVG 14.79km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 czerwca 2022 | dodano: 03.07.2022

Nadszedł "ten dzień" :P mój urlop, który zarazem był tygodniową wyprawą rowerową. Zakupiłam zorganizowaną wycieczkę rowerową "Alpe Adria" -> Start w Salzburgu, meta w Grado.
Pierwszym etapem, jeszcze przed właściwym rozpoczęciem podróży, był dojazd rowerem do Gliwic, skąd pociągiem udałam się do Gniezna.
na trasie
na trasie © szczypiorizka

Dużo ludzi, rowerów- pociąg relacji Przemyśl- Gdynia. Głównie jadących nad morze.
Dzięki serdeczności ludzi bez problemu zarówno zapakowałam rower do wagonu, jak i nie miałam problemu z wyjściem na peron w Gnieźnie :-)
Najpierw pojechałam na kwaterę trochę się ogarnąć. Potem na centrum, by je zobaczyć "jednym okiem" i coś zjeść.
Bazylika prymasowska Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gnieźnie
Bazylika prymasowska Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gnieźnie © szczypiorizka

Liczę na to, że jeszcze się tu zjawię i dokładniej obejrzę to miasto (mam do "zaliczenia" między innymi Muzeum Początków Państwa Polskiego :P)
widok na archikatedrę gnieźnieńską
widok na archikatedrę gnieźnieńską © szczypiorizka

W tym dniu tuż przy katedrze miał odbyć się koncert, w ramach Dni Gniezna (Żabson bodajże w tym dniu grał).
Bolesław Chrobry
Bolesław Chrobry © szczypiorizka

budynek Poczty Polskiej
budynek Poczty Polskiej © szczypiorizka

Pociąg miał spore, około godzinne opóźnienie, dlatego za dużo nie pojeździłam po centrum- za bardzo byłam zmęczona, a następnego dnia miałam wcześnie pobudkę (przed 5).


Kategoria Alpe Adria, inne województwo

na granicy z woj. opolskim

  • DST 64.98km
  • Czas 03:40
  • VAVG 17.72km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 maja 2022 | dodano: 31.05.2022

Dziś więcej czasu, to postanowiłam zrobić kółko, które sobie narysowałam :P Nawet udało mi się ślad wsadzić do dobrego folderu, że Garmin go widział xD
Inna sprawa, że ciągle, aż do Mikołeski (bo tam mniej więcej zaczęłam rysować), oznajmiał mi, że źle jadę i trasa biegnie kajś indziej.
W lesie, między Mikołeską a Kotami- też pokazywał mi, że ślad biegnie równolegle (tu wydaje mi się, że różnica wynika z map wgranych do Garmina, a tych, na których rysowałam ślad- to jest do opanowania, tak myślę).
mostek
mostek © szczypiorizka

Do Kielczy jechałam dokładnie według śladu.
Fajna trasa między Krupskim Młynem a właśnie Kielczą- biegnie praktycznie wzdłuż Małej Panwi :-)
Mała Panew
Mała Panew © szczypiorizka

Panie błogosław ziemi kielczańskiej
Panie błogosław ziemi kielczańskiej © szczypiorizka

W Kielczy- kalkuluję ile czasu może mi jeszcze mniej więcej zająć jazda dokładnie wg tego co sobie narysowałam- chciałam dojechać aż do Żędowic xD
No cóż, innym razem. Wyłączam nawigowanie w Garminie- postanawiam jechać polami do Świbia.
wiatraczki
wiatraczki © szczypiorizka

Nie jest źle, fajnie się jedzie. Znośna ścieżka polna, między uprawami. Obok mnie wiatraki ;-)
w drodze na Świbie
w drodze na Świbie © szczypiorizka

krzyż w Świbiu
krzyż w Świbiu © szczypiorizka

sesja zdjęciowa
sesja zdjęciowa © szczypiorizka

Nie mogłam się powstrzymać od krótkiej serii zdjęć z wiatrakami.
sesja zdjęciowa
sesja zdjęciowa © szczypiorizka

Ponownie, po co kupowałam statyw (miałam sakwę ze sobą)-> skoro statywem była albo kierownica, albo bagażnik xD
to znowu ja xD
to znowu ja xD © szczypiorizka

Nie podeszłam pod sam wiatrak, ale słuchałam jak silnik się włącza i powoli obraca łopaty w inną stronę.
blisko
blisko © szczypiorizka

Urząd Gminy Wielowieś
Urząd Gminy Wielowieś © szczypiorizka

W centrum Wielowsi, podjeżdżam pod siłownię- trzeba było przetestować urządzenia :D
musiałam poćwiczyć xD
musiałam poćwiczyć xD © szczypiorizka

Potem fotka przy byłej synagodze.
tu była synagoga
tu była synagoga © szczypiorizka

Sprawdzam, czy włosy mam dobrze ułożone i jadę na Świniowice, Tworóg, Brynek.
selfie
selfie © szczypiorizka

internat Technikum Leśnego
internat Technikum Leśnego © szczypiorizka

Ładny wypad o zabarwieniu treningowym :-)


Kategoria dalej od TG i okolic, inne województwo, kółeczko, samotnie, trening czy coś takiego

Żelazny Szlak Rowerowy

  • DST 51.09km
  • Czas 03:13
  • VAVG 15.88km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 sierpnia 2021 | dodano: 23.08.2021

Część soboty spędziłam na dokładnym planowaniu trasy (zarówno dojazdu samochodem, jak i właściwej jazdy rowerem) i przygotowaniu niezbędnych rzeczy do podróży.
W niedzielę, pobudka przed 6, śniadanie, sprowadzenie auta z garażu, montaż bagażnika i roweru- to wszystko sprawia, że wyruszam po 7.
To będzie moja (jak na razie) najdłuższa podróż z bagażnikiem, w dodatku po autostradzie (nie lubię jeździć po autostradzie), więc jeszcze przed wjazdem na autostradę, w Zbrosławicach, sprawdzam, czy rower mocno się trzyma.
Podróż autostradą przebiegła bez żadnych przeszkód, mały ruch o poranku, nawet do 120 km/h w porywach sobie pomykałam (z reguły starałam się trzymać na poziomie 105-110 km/h).
Parkuję koło sklepu w Godowie (naprzeciwko Kościoła pw. Józefa Robotnika). 
Wybrałam krótszą wersję trasy, z drobnymi modyfikacjami.
Kościół pw. Św. Anny w Gołkowicach
Kościół pw. Św. Anny w Gołkowicach © szczypiorizka

Przy kościele w Gołkowicach, spotykam rowerowe małżeństwo. Chwila miłej rozmowy, po czym para wyruszyła w dalszą drogę, ja miałam chwilę na obejrzenie kościoła.
Kościół pw. Św. Anny w Gołkowicach
Kościół pw. Św. Anny w Gołkowicach © szczypiorizka

Kościół pw. Św. Anny w Gołkowicach
Kościół pw. Św. Anny w Gołkowicach © szczypiorizka

Kilkanaście minut później, docieram do granicy państwa.
przejście graniczne w Gołkowicach
przejście graniczne w Gołkowicach © szczypiorizka

Chwila dla fotografa :D
na granicy
na granicy © szczypiorizka

i cyk, już jestem w Czechach :D
i cyk, już jestem w Czechach :D © szczypiorizka

Ruch rowerowy póki co, jeszcze sporadyczny. Nie mówiąc już o samochodach, jest niedziela rano xD 
W internecie jest dostępna dedykowana aplikacja dla Żelaznego Szlaku, ja jednak twardo trzymam się mapy.cz. Tak jak krążą pogłoski w internecie, tak i ja je potwierdzam, trochę mam problem z oznakowaniem po stronie czeskiej, dużo odnóg, łatwo jest zboczyć z głównego Szlaku.
oznakowanie w Czechach
oznakowanie w Czechach © szczypiorizka

elektrownia Łaziska widoczna z Czech
Elektrownia Dětmarovice © szczypiorizka

Co jakiś czas na całej trasie, zarówno po polskiej stronie jak i czeskiej są tablice informacyjne o Szlaku
tablica informacyjna na szlaku
tablica informacyjna na szlaku © szczypiorizka

W miarę sprawnie docieram na Rynek w Karwinie.
zakaz vstupu- Karwina
zakaz vstupu- Karwina © szczypiorizka

rynek w Karwinie
rynek w Karwinie © szczypiorizka

Chwila dla fotografa, a potem krótki odpoczynek, miałam tam jakieś zaskórniaki na lody, ale w sumie to nie miałam na nie ochoty. Zjadłam kawałek ciasta, który ze sobą taszczyłam.
rynek w Karwinie
rynek w Karwinie © szczypiorizka

fragment pałacu we Frysztacie
fragment pałacu we Frysztacie © szczypiorizka

fontanna na rynku
fontanna na rynku © szczypiorizka

Tomas Masaryk
Tomas Masaryk © szczypiorizka


"rozmowa kontrolowana" © szczypiorizka


"nie ma takiego numeru.." © szczypiorizka

Przejeżdżam koło pałacu frysztackiego i jadę przez park przylegający do pałacu. 
fantastyczny plac zabaw w parku we Frysztacie
fantastyczny plac zabaw w parku we Frysztacie © szczypiorizka

no to następnym razem przyjadę tu na koniu
no to następnym razem przyjadę tu na koniu © szczypiorizka

przy parku frysztackim
przy parku frysztackim © szczypiorizka

nasi tu będą
nasi tu będą © szczypiorizka

Fajnie zagospodarowane miejsce, sporo ludzi przechadzało się po nim, lub też korzystało z tego, co park ma do zaoferowania.
ukryta fotka
ukryta fotka © szczypiorizka

Dojeżdżam do wałów przeciwpowodziowych, które również zamieniono w drogę rowerową.
Olza i most na ulicy Ostrawskiej
Olza i most na ulicy Ostrawskiej © szczypiorizka

widok na drugą stronę
widok na drugą stronę © szczypiorizka

Przy moście (pieszo-rowerowym), znowu sesja zdjęciowa :P
Darkovský most
Darkovský most © szczypiorizka

Darkovský most
Darkovský most © szczypiorizka

Most znajduje się przy Uzdrowisku w Darkowie.
ujęcie wody przy Uzdrowisku Darków
ujęcie wody przy Uzdrowisku Darków © szczypiorizka

Kieruję się powoli na polską stronę.
Polska .. w Czechach
Polska .. w Czechach © szczypiorizka

miejski stadion
miejski stadion © szczypiorizka

fajne rzeźby
fajne rzeźby © szczypiorizka

Tu dostaję niezły wycisk (jeszcze na stronie czeskiej). Mocny podjazd. Zipię jak lokomotywa, ale udało mi się nie prowadzić roweru, jechałam cały czas na najniższym przełożeniu :D
śliczna pogoda to i widoki ładne są
śliczna pogoda to i widoki ładne są © szczypiorizka

Na stronie polskiej stwierdzam, że zboczę z Żelaznego Szlaku i udam się w kierunku na Zebrzydowice, by tam zajrzeć do pałacu. Na nieszczęście, jakiś objazd był, który koniec końców prowadził mnie przez jakieś pola i inne dziwne boczne drogi (korzystałam potem z GPSa, bo inaczej jeszcze więcej bym nadrobiła).
zboczyłam z trasy
zboczyłam z trasy © szczypiorizka

Kościół Wniebowzięcia NMP w Zebrzydowicach
Kościół Wniebowzięcia NMP w Zebrzydowicach © szczypiorizka

faceBóg
faceBóg © szczypiorizka

Opracowując ten wpis, zorientowałam się, że nie zrobiłam, żadnego zdjęcia tamtego pałacu xD To znaczy zrobiłam, ale średnio był fotogeniczny, a nie chciało mi się łazić dookoła niego i szukać fajnego ujęcia. W każdym bądź razie tam zrobiłam dłuższą przerwę na pyszne frytki z batatów i toaletę :-) Naprzeciwko pałacu jest staw Młyńczok- tak, też nie zrobiłam tam zdjęcia xD
Po odpoczynku, udałam się w kierunku wjazdu na Szlak.
tunel pod ŻSR
tunel pod ŻSR © szczypiorizka

już na właściwej trasie
już na właściwej trasie © szczypiorizka

Na trasie dużo rowerzystów. Mi to jednak w ogóle nie przeszkadzało. Jechałam swoim tempem, było bardzo przyjemnie. Trasa genialna, dużo cienia, bardzo dobra nawierzchnia, co jakiś czas, ławki, czy wiaty.
super asfalt
super asfalt © szczypiorizka

relaks na drodze
relaks na drodze © szczypiorizka

często fotografowany odcinek trasy
często fotografowany odcinek trasy © szczypiorizka

Lokalsi poczuli potencjał i co jakiś czas, też są miejsca, gdzie można się posilić.
i miejsce na odpoczynek
i miejsce na odpoczynek © szczypiorizka

kolejne miejsce na odpoczynek
kolejne miejsce na odpoczynek © szczypiorizka

Jedyny minus to brak toalet. Dla facetów to żaden problem, dla kobiet, może być to problematyczne. 
oznakowanie na trasie
oznakowanie na trasie © szczypiorizka

Ponownie decyduję się na zejście ze Szlaku. Udałam się do parku zdrojowego w Jastrzębiu- Zdroju (chyba z 15 minut, jak nie więcej mi to zajęło- trochę pod górkę).
fontanna w Jastrzębiu- Zdroju
fontanna w Jastrzębiu- Zdroju © szczypiorizka

inhalatorium solankowe
inhalatorium solankowe © szczypiorizka

Pierwotnie zamierzałam w tym mieście zjeść obiad, ale taki mały nieogar ze mnie, bo jak pisałam, zaparkowałam przy sklepie, którego znak groził odholowaniem w dni handlowe. Mimo, że sprawdziłam że to niedziela niehandlowa, to co chwilę mijałam jakieś sklepy sieciowe otwarte. No po prostu się zastanawiałam, czy auto jeszcze stoi xD Dlatego po zaliczeniu parku skierowałam się z powrotem na Szlak i drogę powrotną do Godowa.
Na miejscu, spokój :-) Chwila rozmowy z innymi rowerzystami, którzy również ukończyli Szlak. Pakowanie roweru (znowu pierdylion razy sprawdziłam, czy dobrze siedzi). 
Powrót autostradą w miarę spokojny. Na wysokości węzła w Zabrzu był wypadek i trasa w kierunku na południe była całkowicie zablokowana, mój pas na szczęście wcześniej odblokowali.
Jestem bardzo szczęśliwa, że udała mi się ta rajza.
Nie dość, że pod względem technicznym ogarnęłam (mam na myśli dojazd autem, bezpieczne pakowanie roweru), pogoda była idealna, to w ogóle sama trasa jest fantastyczna. Gdyby tak było u nas... mamy w końcu nieczynną linię kolejową (numer 178, ze słynnym ostatnio byłym dworcem PKP, gdzie skradziono kostkę ^^ ). No nic, pozostaje tylko jeździć w inne miejsca, by tak fajnie sobie pojeździć. 


Kategoria samotnie, inne województwo, dalej od TG i okolic

trasa Sosnowiec- Chrzanów

  • DST 37.93km
  • Czas 02:12
  • VAVG 17.24km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 października 2020 | dodano: 10.10.2020

Dostałam cynk od siostry, że ze Zbrosławic jest organizowana wycieczka/rajd z Sosnowca do Chrzanowa.Wycieczka była organizowana przez zbrosławicką parafię w ramach jakiegoś projektu z UE. 
Było nas trzech (..w każdym z nas inna krew :P). Start pod Katedrą w Sosnowcu.
Katedra w Sosnowcu
Katedra w Sosnowcu © szczypiorizka

Tak, to ta Katedra się zjarała w 2014 roku, dalej ją remontują.
Tuż przy Kościele załapałam się na mural :-)
mural w Sosnowcu
mural w Sosnowcu © szczypiorizka

autor muralu
autor muralu © szczypiorizka

sosnowy początek
sosnowy początek © szczypiorizka

Pierwsze kilometry prowadziły przez główne, ruchliwe ulice. Tempo też było jak dla mnie zabójcze (raczej ciężko byłoby mi utrzymać tempo cały czas z osobą, która jechała na kolarzówce :P).
Na szczęście widząc mój zawał serca w oczach, tempo w dalszej części osiadło ;-)
Zjechaliśmy z głównych ulic i następnie trasa prowadziła szutrami niedaleko elektrowni Jaworzno.
przy Przemszy
przy Przemszy © szczypiorizka

mafia łabędzi
mafia łabędzi © szczypiorizka

elektrownia w Jaworznie
elektrownia w Jaworznie © szczypiorizka

W niektórych miejscach można było dojrzeć najwyższy maszt w Polsce (i w ogóle obiekt budowlany).maszt w Mysłowicach (RTCN Katowice/Kosztowy)
maszt w Mysłowicach (RTCN Katowice/Kosztowy) © szczypiorizka

linia kolejowa
linia kolejowa © szczypiorizka

elektrownia Jaworzno
elektrownia Jaworzno © szczypiorizka

Wycieczka (tak na marginesie to była 2 część, pierwsza, tydzień wcześniej była poprowadzona ze Zbrosławic do Sosnowca) zakładała zahaczenie o Kościoły (nie pytajcie o szczegóły i sens- nie wiem kto pisał projekt, ale osoba ta ma ogromną wyobraźnię, by połączyć w jakiś sposób Zbrosławice z Chrzanowem:P ja tylko mam hasło przed oczami -> "moja babiczka pochazi z Chrzanowa" xD)
Jednym z nich, był Kościół w Dziećkowicach.
kościół w Dziećkowicach
kościół w Dziećkowicach © szczypiorizka

Dalsza część trasy wyglądała różnie, w przeważającej części ruchliwymi ulicami.
Na szczęście bez przeszkód dotarliśmy do celu.
punkt docelowy
punkt docelowy © szczypiorizka

Kościół św. Mikołaja w Chrzanowie
Kościół św. Mikołaja w Chrzanowie © szczypiorizka

Dobrze, że Kościół (notabene z XIV wieku, nawet o nim Długosz pisał w kronice) jest przy Rynku, zdążyłam podjechać i obejrzeć jak wygląda :P
ja tu byłam, jakby co, na kole
ja tu byłam, jakby co, na kole © szczypiorizka

rynek w Chrzanowie
rynek w Chrzanowie © szczypiorizka

Reasumując, po raz drugi w tym roku zaliczyłam województwo małopolskie, czego się nie spodziewałam. I pewnie rekord prędkości podczas wycieczki ^^
No i oczywiście (jak mogłam o tym nie napisać), PRZEKROCZYŁAM GRANICĘ :P :P :P (Paszport Polsatu był niepotrzebny xD)


Kategoria dalej od TG i okolic, inne województwo, w towarzystwie

Kraków

  • DST 111.47km
  • Czas 06:23
  • VAVG 17.46km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 sierpnia 2020 | dodano: 19.08.2020

Pobudka o 4 rano, spokojnie zjedzone śniadanie i wyjazd. Najpierw na dworzec w Tarnowskich Górach. O 7.11 melduję się na dworcu w Oświęcimiu (bezpłatna toaleta jakby co :P). Pierwotnie opracowując plan tego wyjazdu, chciałam zaliczyć murale, które są rozsiane po centrum. Udało mi się znaleźć kilka.
mural w Oświęcimiu
mural w Oświęcimiu © szczypiorizka

mural w Oświęcimiu
mural w Oświęcimiu © szczypiorizka

mural w Oświęcimiu
mural w Oświęcimiu © szczypiorizka

mural w Oświęcimiu
mural w Oświęcimiu © szczypiorizka

Za dużo czasu mi to zajmowało. Mimo, że miałam mapkę z ich lokalizacją wydrukowaną. Miałam założone, że do 8 się wyrobię. Z moim szczęściem to może przed 9 bym skończyła (jest ich 14 bodajże).
Kościół Wniebowzięcia NMP w Oświęcimiu
Kościół Wniebowzięcia NMP w Oświęcimiu © szczypiorizka

Chwilę się kręcę po Rynku i jadę już na szlak WTR czy też Velo Małopolska (albo EuroVelo- zwał jak zwał).
Rynek w Oświęcimiu
Rynek w Oświęcimiu © szczypiorizka

Rynek w Oświęcimiu
Rynek w Oświęcimiu © szczypiorizka

Dałam sobie 6 godzin na dojazd do Krakowa (na podstawie spostrzeżeń innych kolarzy).
taka droga to ja rozumiem
taka droga to ja rozumiem © szczypiorizka

Zapowiada się dobrze. Temperatura się powoli podnosi, więc rękawki idą do plecaka. 
mój cel
mój cel © szczypiorizka

Pierwsze kilometry są bardzo miłe. Asfalt, dosyć szybkie tempo (coś mi się zdaje, że z Oświęcimia do Krakowa jest z górki, dlatego tak szybko :P). Niewielu rowerzystów, trochę piechurów z psami. Nie pada (chociaż niebo zachmurzone). I bardzo dobrze! Gdyby było słońce to bym umarła po paru metrach. Te 3/4 trasy, które przemierzałam po wałach, nie mają w ogóle cienia, żadnych drzew nawet poniżej , z jednej i z drugiej strony pola, łąki, bliżej nieokreślone chaszcze.
Mam wydrukowane mapki z trasą, co jakiś czas wspomagam się gps, by sprawdzić odległość jaka mi została do jakiegoś punktu.
Energylandia
Energylandia © szczypiorizka

Ma to swój minus, brak słońca oznacza ciemne zdjęcia (a może dla mnie ciemne, bo ciągle w okularach przeciwsłonecznych?? Wygodniej mi się w nich jeździ ^^)
W końcu około 10 docieram do MORu Rozkochów (myślałam, że te punkty będą tuż przy trasie, trzeba kawałek dojechać.)
MOR Rozkochów
MOR Rozkochów © szczypiorizka

MOR Rozkochów
MOR Rozkochów © szczypiorizka

Jestem mile zaskoczona tym miejscem. Czysto, wiata z osłoną w razie deszczu, punkt naprawczy, grill (ktoś zostawił nawet węgiel) i nieśmierdzący ToyToy z papierem toaletowym. Super. Chwila odpoczynku.
tu jestem!
tu jestem! © szczypiorizka

Tu zaczęły się dla mnie pierwsze drobne schody. Przy zjeździe na MOR widzę, znak, że jakiś objazd, bo jakiś tam remont na tych wałach (do Okleśnej). No dobra, to pewne jakoś poprowadzone to będzie. Nie wiem, jakoś nie widziałam znaków prowadzących ten objazd. Korzystam po raz pierwszy z wujka google i pana Juszkiewicza. Jeszcze udało mi się znaleźć informację, że na Okleśnej nie działa przeprawa czy coś. Dobra, ustalam sobie sama objazd do następnej miejscowości- Kamień. Przynajmniej trochę między domami i jakąś cywilizacją jadę.
Wg mapki w Kamieniu jakiś podjazd jest, dość długi. No cóż, dla mnie nie :P Jadę z górki xD
gdzieś na trasie
gdzieś na trasie © szczypiorizka

Elektrownia wodna Łączany
Elektrownia wodna Łączany © szczypiorizka

a ja głupia się na pociąg spieszyłam
a ja głupia się na pociąg spieszyłam © szczypiorizka


koniki po drodze
koniki po drodze © szczypiorizka

Część trasy (nie objazd) prowadzona jest normalnie ulicami, ale o małym natężeniu samochodowym. Czasami jest ciasno, więc zjeżdżam na tyle, na ile się da, by auto mogło mnie wyprzedzić (znaj moje chamskie serce).
W trakcie jazdy stwierdzam, że nie będę zbaczała z trasy, by dojechać coś zobaczyć (np. zamek Lipowiec),to zachmurzenie mi się nie podoba, zresztą dzień wcześniej milion razy analizowałam pogodę, która jasno wskazywała, że mnie gdzieś na pewno złapie deszcz (a nawet burze). Uznałam, że wolę już w Krakowie, aniżeli w trakcie jazdy.
Elektrownia Skawina
Elektrownia Skawina © szczypiorizka

na trasie
na trasie © szczypiorizka

na trasie
na trasie © szczypiorizka

zielony mostek
zielony mostek © szczypiorizka

Za tym mostkiem (okolice Kopanki), znowu jakiś objazd. Zamiast w lewo, mam jechać w prawo. No i pojechałam i miałam takie Tour de Pologne z podjazdem jak na Bukowinie Tatrzańskiej (to za "karę" że ominęło mnie to w Kamieniu). No ale dojechałam na Tyniec.
Kraków
Kraków © szczypiorizka

Tu niby były oznaczenia trasy (głównymi drogami), ale coś kiepsko mi szło z ich odnalezieniem.
Na "właściwą" drogę docieram dopiero za A4 (czy też IV obwodnicą.. no na ulicy Kolnej).
Klasztor Kamedułów
Klasztor Kamedułów © szczypiorizka

Zaczyna kropić, póki co dla mnie to zbawienne. 
Tadam!
Tadam! © szczypiorizka

nie wysłałam smsa
nie wysłałam smsa © szczypiorizka

Gdy widzę Wawel mam już 97 kilometrów na liczniku. Super, Tak myślałam, że to będzie kolejny dzień mego życiowego rekordu i zrobię co najmniej 100 km. Docieram przed godziną 14.
Pierwotnie zakładałam, że pojadę na Kopiec Kościuszki i tam zwiedzę muzeum. Jednak jedząc obiad
Pizzatopia
Pizzatopia © szczypiorizka

rozpadało się i nie miało to sensu, by jechać. Zaczynam też odczuwać zmęczenie. No nic, pokręciłam się trochę po Rynku i sąsiednich uliczkach.
Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła
Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła © szczypiorizka

mokre sukiennice
mokre Sukiennice © szczypiorizka

żeby nie było, na kole na Rynku w KRK
żeby nie było, na kole na Rynku w KRK © szczypiorizka

Odtąd fotki tylko z telefonu, bo aparat schowany w plecaku, który osłoniłam samoróbką osłony przeciwdeszczowej (nieważne jak, ważne że działa :D)
Kościół Mariacki
Kościół Mariacki © szczypiorizka

wieża ratuszowa
wieża ratuszowa © szczypiorizka

rzeźba Mitoraja
rzeźba Mitoraja © szczypiorizka

Sukiennice
Sukiennice © szczypiorizka

stare szyldy
stare szyldy © szczypiorizka

Brama Floriańska
Brama Floriańska © szczypiorizka

muzeum Czartoryskich
muzeum Czartoryskich © szczypiorizka


barbakan© szczypiorizka

Deszcz nie chce ustąpić. Szkoda. Ale jak pisałam wcześniej, lepiej tu, na miejscu docelowym, aniżeli gdzieś na trasie.
Pomnik Grunwaldzki
Pomnik Grunwaldzki © szczypiorizka

Pomnik Grunwaldzki
Pomnik Grunwaldzki © szczypiorizka

Bazylika św. Floriana w Krakowie
Bazylika św. Floriana w Krakowie © szczypiorizka

stary dworzec PKP
stary dworzec PKP © szczypiorizka

No cóż, mam sporo czasu, ale nie mam pomysłu na przeczekanie deszczu w jakimś innym miejscu aniżeli dworzec PKP. Tu i tak kluczę kilkanaście minut, by trafić na bezpośrednie wejście na teren dworca. Zawsze wychodzę przez Galerię Krakowską.. a tam roweru nie wprowadzę. 
fragment pomnika Kuklińskiego
fragment pomnika Kuklińskiego © szczypiorizka


No i o 16 (a  pociąg o 16,47) patrzę, a tu słońce wyszło... już byłam na tyle zmęczona, że nigdzie nie pojechałam.
W Katowicach, 40 minut do następnego pociągu, to sobie spokojnie skoczyłam do toalety i coś tam jeszcze zjadłam. Do TG jechałam českimi drahami xD
Nim ruszyłam znowu rowerem do domu- hamburger na dodanie sił ;-)
Małe podsumowanie:
-chyba lepiej z Oświęcimia do Krakowa- miałam wrażenie, że większość trasy z górki
-absolutnie nie w super słoneczną, ciepłą pogodę, człowiek się usmaży i nie będzie z tego frajdy
-czasem brakowało mi znaków gdzie jestem, albo ile do jakiejś miejscowości (tylko raz był znak ile do Krakowa)
-Oświęcim wydaje się bardzo ładnym miastem (to nie tylko obóz koncentracyjny) z siecią dróg rowerowych- chyba je jeszcze kiedyś odwiedzę i dokończę szukanie murali :-)
-plecak na taką trasę to zły pomysł (ale jeszcze nie kupiłam sobie bagażnika i sakw)
-albo ja nie potrafię czytać i znajdować znaków, albo objazdy są poprowadzone beznadziejnie (albo w końcu muszę się przerzucić z papieru na 100 % GPS.. jakikolwiek)
-nie polecam podjazdu na Tyniec, wąsko, zero pobocza i dość strome
-obsługa w Pizzatopia (ul. Grodzka) jest spoko, ale pizza Planty średnia (okazało się, że ricotta mi nie smakuje :P)
-jechałam Śląskimi Kolejami (tu już potrafię sama powiesić rower na haku), Polregio (gdyby nie pomoc jakiejś dziewczyny, to bym ze dwie godziny męczyła się, stojąc i trzymając rower- porażka z tym hakiem... mało miejsca tak poza tym) i TLK České dráhy (Grażyna biznesu.. zamiast 10 zł na trasie Katowice-TG zapłaciłam 21 zł- 20 minut później jechał normalny KŚ..), w TLK rower był trzymany w osobnym wagonie.. nie musiałam go wieszać na haku (bo za krótka trasa) i dodrze :P
-wypad ABSOLUTNIE UDANY :-) :-)



Kategoria inne województwo, samotnie

w innym województwie :-)

  • DST 58.18km
  • Czas 02:57
  • VAVG 19.72km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 lipca 2020 | dodano: 22.07.2020

Dziś wymyśliłam sobie, że chcę zrobić sobie zdjęcie na tabliczce oznajmującej, że przekracza się województwo :P
Trasa w sumie mało skomplikowana-> Mikołeska, Koty, Potępa i Krupski Młyn. Tam jest granica z województwem opolskim.
Kapliczka przed Wesołą
Kapliczka przed Wesołą © szczypiorizka

Dopiero gdzieś w okolicy Potępy zaczęłam sobie robić przystanki na zdjęcia. Dzięki temu dość szybko docieram do Krupskiego Młyna.
kapliczka w Potępie
kapliczka w Potępie © szczypiorizka

Mała Panew
Mała Panew © szczypiorizka

pałac
pałac © szczypiorizka

pałac
pałac © szczypiorizka

Na miejscu analiza czasowo- kilometrowa. Stwierdzam, że dam radę pojechać do Kielczy i dalej drogą wojewódzką 901, potem 907 na Tworóg. 
most
most © szczypiorizka

Oczywiście w domu dopiero się zorientowałam, że ominęłam ten most wiszący, który wiele bikersów fotografuje- to oznacza tylko jedno :P Tak, trzeba to nadrobić i znowu tu przyjechać w niedalekiej przyszłości xD
Mała Panew
Mała Panew © szczypiorizka

Oczko
Oczko © szczypiorizka

domek dla kaczek?
domek dla kaczek? © szczypiorizka

płyną kaczki po stawie
płyną kaczki po stawie © szczypiorizka

Kościół św. Józefa w Krupskim Młynie
Kościół św. Józefa w Krupskim Młynie © szczypiorizka

Pielgrzym
Pielgrzym © szczypiorizka

Pielgrzym- dąb szypułkowy
Pielgrzym- dąb szypułkowy © szczypiorizka

Dojeżdżam do "magicznego" znaku drogowego. Kurna, nie tego się spodziewałam, że będzie akurat w niezbyt "miłym" miejscu. Dość ruchliwa droga, brak pobocza. No cóż, będzie fotka, ale nie taka, jakiej oczekiwałam xD
przekraczam województwo :-)
przekraczam województwo :-) © szczypiorizka

dworzec kolejowy
dworzec kolejowy © szczypiorizka

Nie po to wiozę na plecach nowy statyw (tzw. tripod), by z niego nie skorzystać.
Na szczęście po drodze mijam dworzec w Kielczy
test statywu
test statywu © szczypiorizka

test statywu
test statywu © szczypiorizka

Fajny. Nie duży, solidne nóżki. Będzie z niego dobry użytek.
Jadę dalej,  na skrzyżowaniu, chwila na obliczenia, czy warto kręcić na Borowiany etc. czy dalej wojewódzką (bardziej pod względem czasowym sprawdzałam aniżeli by iść na rekord kilometrowy).  Skręciłam, chyba nawet dobrze, bo bym musiała jechać przez wiadukt (albo się czołgać...).
pola
pola © szczypiorizka

Dalej Tworóg, Brynek, Hanusek. W domu koło 19. 


Kategoria samotnie, inne województwo, dalej od TG i okolic