szczypiorizka prowadzi tutaj blog rowerowy

Iza ze Strzybnicy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2018

Dystans całkowity:136.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:08:21
Średnia prędkość:16.31 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:34.05 km i 2h 05m
Więcej statystyk

Masa Krytyczna

  • DST 23.63km
  • Czas 01:35
  • VAVG 14.92km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 sierpnia 2018 | dodano: 31.08.2018

Po długiej mojej nieobecności na RMK w końcu udało mi się na nią trafić :-)
Nawet tata był chętny- po raz pierwszy miał okazję zobaczyć "z czym to się je".
Na Rynku zameldowało się ponad 180 uczestników- nieźle, trasa-> prawie standardowa. Na Przyjaźń i z powrotem z tym, że po raz pierwszy trafiło mi się, że wracając pojechaliśmy jeszcze na dworzec i potem dopiero na Rynek.
A na rynku przygotowania do Festiwalu Szweda oraz do Gwarków.
czekamy
czekamy © szczypiorizka

zaraz startujemy
zaraz startujemy © szczypiorizka

w trasie
w trasie © szczypiorizka

i koniec
i koniec © szczypiorizka

P.S. na liczniku mam już ponad 900 km- liczę, że uda mi się dobić do tysiaka ;-)


Kategoria centrum TG, w towarzystwie

zawsze sprawdzaj licznik przed wycieczką

  • DST 67.42km
  • Czas 04:08
  • VAVG 16.31km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 sierpnia 2018 | dodano: 18.08.2018

Najpierw orientuję się, że zostawiłam aparat na tapczanie. Nie chce mi się po niego wracać. Potem patrzę, nie wzięłam przecież żadnej kasy. Spoko, mam dużo wody i wzięłam banana, bułkę i kilka małych pomidorków- nie umrę. Gdzieś koło Bruśka się orientuję, że licznik coś nie halo, za dużo km przebyłam (standardowo- Pniowiec, Mikołeska, a z Mikołeski ładną jakąś leśną drogą z nadzieją, że dojadę blisko kościoła). Prawdopodobnie nie skasowałam poprzedniego wypadu. Nie wiem czy go opisałam, więc zostawiam dane (na poczet tych krótkich wypraw rowerowych, których nie notuję na blogu :-)
Zalew z drugiej strony
Zalew z drugiej strony © szczypiorizka

Nie wyjechałam blisko kościoła. Ale spoko, na drodze nr 907 mały ruch to jadę. Mijam kościół i dalej główną do Koszęcina.
pierwszy drewniany
pierwszy drewniany © szczypiorizka

Chwila oddechu, wcinam bułkę i pomidorki i cisnę pod górkę. Zaczynam ogarniać przerzutki (sic!) i w miarę bez problemu dojeżdżam do parku.
Hadyna
Hadyna © szczypiorizka

widok na pałac
widok na pałac © szczypiorizka

Myślę co dalej. ->" skręcę tu, pojadę prosto, potem powinnam minąć tory kolejowe.. gdzieś trafię na LR albo na jakiś inny szlak i potem na Krywałd..."
tędy pojadę
tędy pojadę © szczypiorizka

Bez problemu trafiam do byłej osady, wcinam banana, orzeźwiam sobie nóżki (inni chłodzą piwo)
chwila oddechu
chwila oddechu © szczypiorizka

Jadę dalej, wg mapki papierowej powinnam jechać inaczej, ale na żywo trasa nie wyglądała zbytnio obiecująco, jadę wg aplikacji. 
Dojeżdżam znowu do Bruśka.
kolejny drewniany
kolejny drewniany © szczypiorizka

Po czym uznaję-> raz kozie śmierć, jadę przez tę piaszczystą drogę.
a teraz tędy pojadę
a teraz tędy pojadę © szczypiorizka

Jakoś dało radę, potem zauważyłam znajome miejsca z trasy pielgrzymkowej, po czym znowu dojechałam do Kameronu (czy tam Kamerunu :P) na Mikołesce.
W domu pyszny obiad -> kalafior i fasolka szparagowa (obydwa na gęsto)
znam to
znam to © szczypiorizka



Kategoria samotnie

Wrocław

  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 sierpnia 2018 | dodano: 15.08.2018

4 dni we Wrocławiu. Planując wyjazd, nie tylko ogarnęłam kwestię- co zwiedzić, ale i sposób poruszania się po mieście. Nie mogło się obyć bez rowerów :-)
Jeździliśmy sporo- nie mam Endomondo czy innej tego typu aplikacji, więc nie wiem, ile w sumie km przebyliśmy. Piesze spacery, dzięki bliskości naszego hostelu do rynku i na dworzec też były częste.
Pierwszy raz korzystałam z miejskiej wypożyczalni. Kilka moich przemyśleń i uwag:
- nie opłaca się jeździć samochodem po Wrocławiu- jak dla mnie bardzo agresywni kierowcy, ciągle zajeżdżanie drogi innemu kierowcy, klaksony co chwile trąbiły, korki
- rowerami też tu jeżdżą bardzo szybko, ciągły pośpiech
-oczywiście super drogi rowerowe, śluzy rowerowe, dużo stacji rowerowych
- minus- dwa dni wypożyczałam rowery, korzystając z terminala- bardzo ciężko mi to szło, miałam problem, aby dwa rowery wziąć (nie mówię już o słabej jakości wyświetlaczu), potem w końcu spróbowałam przez aplikację- o niebo lepiej.  We Wrocławiu godzina wypożyczenia kosztuje 2 zł (dla porównania w Gliwicach 1 zł).
Jest co oglądać we Wrocławiu :-)
przed Hydropolis
przed Hydropolis © szczypiorizka

brama japońska
brama japońska © szczypiorizka

Hala Tysiąclecia
Hala Tysiąclecia © szczypiorizka

bastion ceglarski
bastion ceglarski © szczypiorizka

Most Tumski
Most Tumski © szczypiorizka

Hala i fontanny
Hala i fontanny © szczypiorizka

coś ci wystaje z głowy
coś ci wystaje z głowy © szczypiorizka

ostrożnie
ostrożnie © szczypiorizka

rybki
rybki © szczypiorizka

nie znalazłam z rowerem, ale mam na lwie
nie znalazłam z rowerem, ale mam na lwie © szczypiorizka

Aston Martin Jamesa Bonda
Aston Martin Jamesa Bonda © szczypiorizka

Synagoga
Synagoga © szczypiorizka


Kategoria w towarzystwie

poniedziałkowe rajzowanie

  • DST 28.59km
  • Czas 01:36
  • VAVG 17.87km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 sierpnia 2018 | dodano: 06.08.2018

Po skończeniu pracy (uwielbiam pracę zdalną), zjedzeniu obiadu i rozwiązaniu parę sudoku :P udało mi się ruszyć tyłek i wyjść z domu. Nikt nie przejawiał chęci krótkiej wycieczki, to ruszyłam sama. Na Mikołeskę.
dawno tędy nie jechałam
dawno tędy nie jechałam © szczypiorizka

Krótki pit stop na Zalewie.
slalom gigant
slalom gigant © szczypiorizka

Potem standardową drogą leśną do jedynego sklepu na wsi.
z lewej strony
z lewej strony © szczypiorizka

z prawej strony
z prawej strony © szczypiorizka

Na miejscu wyciągam swoje ostatnie zaskórniaki (Boszzz, kiedy ta wypłata??) i kupuję sobie Big Milka. Chwila oddechu, przyjemna rozmowa z innym rowerzystą (oczywiście o czym rowerzyści mogą gadać- o innych trasach rowerowych :-)
Big Milk
Big Milk © szczypiorizka

Z powrotem postanowiłam pojechać drogą asfaltową. Jeśli można tak ją nazwać (if you know what I mean).
Jakiś dziadek- kolarz się mnie pyta czy ją w końcu zrobili- odpowiadam, że nie. Po czym patrzę:
taki jest początek
taki jest początek © szczypiorizka

O shit- okłamałam dziadka- będę się smażyć w piekle. I jadę tak sobie fajną droga i jadę. No pięknie- dziadek przeze mnie jakąś inną trasę wybrał, może niepotrzebnie kilometrów nadrobił. "Na szczęście" po jakimś czasie dojeżdżam do tego momentu:
a tu jest granica
a tu jest granica © szczypiorizka

Uff. jednak nie jestem kłamcą (zapomniałam powiedzieć na początku- że dawno tędy nie jechałam :P)
ręce bolą
ręce bolą © szczypiorizka

Zaczęłam żałować, że nie mam amortyzatorów, no ale cóż, sama chciałam.
Na Boruszowcu nie mogło się obyć bez przerwy na gimnastykę.
nie ma bata, trzeba je wszystkie sprawdzić :-)
nie ma bata, trzeba je wszystkie sprawdzić :-) © szczypiorizka

Po czym skierowałam się ponownie dawno nie uczęszczaną przeze mnie trasą koło knajpy. Na Pniowcu- przez Tłuczykąt, aż do Sowic i granicy z poligonem.
Ładnie zeszło :-)


Kategoria samotnie

Tour de Pologne jednak nie w Strzybnicy :(

  • DST 16.56km
  • Czas 01:02
  • VAVG 16.03km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 sierpnia 2018 | dodano: 05.08.2018

Już od kilku miesięcy cieszyłam się, że zobaczę kolarzy u siebie na dzielnicy. Dziś, plany- gdzie będziemy stać i kibicować. Jakoś tak się złożyło, że mimo wszystko pojechałam z tatą do centrum miasta, gdzie najpierw zjedliśmy obiad (mimo długiego oczekiwania na posiłek polecam Kurną Chatę -lokowanie produktu :P). Zostało 10 minut do startu honorowego. No to gdzie? Na ulicę Zamkową.
zbliżają się
zbliżają się © szczypiorizka

Czesław Lang
Czesław Lang © szczypiorizka

kolarze
kolarze © szczypiorizka

kolarze
kolarze © szczypiorizka

kolarze
kolarze © szczypiorizka

Gdy przejechali, zaczęłam się zastanawiać, gdzie teraz? Czy zdążymy jeszcze na trasie na Strzybnicę?
Jedziemy- a nuż się uda. Nie powiem, trochę podkręciłam tempo, ale dojechaliśmy w rejony ulicy Grzybowej (wyjazd z Olmetu i ogródków działkowych- dla znających topografię miasta).
Gawędzimy sobie spokojnie z tamtejszymi mieszkańcami, po czym przyjeżdża pewien pan i informuje, że źle skręcili i jadą prosto na Piekary Śląskie. My- haha, Pan żartuje. - No nie, nie żartuję. SMS siostry- pomylili trasę. Jakaś pani odpala internet w telefonie i czyta, że to prawda.
No cóż, nic innego nam nie zostało, tylko jazda do domu.

W tym miejscu chciałam serdecznie podziękować wszystkim kibicom na trasie- na ulicy Grzybowej, za tak fantastyczny doping dla mnie i mojego taty :D :D TAK!! Daliśmy radę!! Dojechaliśmy !!


Kategoria centrum TG, krótki wypad, w towarzystwie