Lipiec, 2024
Dystans całkowity: | 454.24 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 26:42 |
Średnia prędkość: | 17.01 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 56.78 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Świerklaniec inaczej
-
DST
40.37km
-
Czas
02:11
-
VAVG
18.49km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Psst. Jakby co to uzupełniłam wpis związany z Opolem :P
Myślę, że spróbuję i ponownie zaloguję się na PBS, by kolejne zdjęcia wycieczek importować na bloga przez właśnie ten portal. Może tym razem będzie lepiej i nic nie będzie mi znikać.
Co do wycieczki do Świerklańca, najpierw odwiedziłam sklep rowerowy, by kupić sobie taśkę do Krasuli. Ponownie widać, że mam problem- mam małą ramę, za dużo nie podziałam w tym temacie. Coś tam udało się znaleźć, szału nie ma. Nie chciałam szukać przez internet właśnie przez to, że to dosyć mały rower, a nie zawsze sklepy internetowe podają wymiary. Poza tym chciałam obejrzeć na żywo jak to pasuje do roweru.
Pokręciłam trochę po mieście, by przez Nakło Śląskie i Orzech dotrzeć do parku świerklanieckiego
A na mojej dzielnicy już się pojawił rower metropolitalny :-)
Może niekoniecznie na osiedlu, ale na mieście myślę, że wykorzystam żółty rower :-)
Kategoria kółeczko, wokół TG
murale w Opolu
-
DST
32.59km
-
Czas
02:59
-
VAVG
10.92km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Udało mi się jako tako ogarnąć na wyjazd do Opola. Tym razem nic nie zapomniałam ;-) W pociągu z Gliwic spokojnie, aż się zdziwiłam, sama jechałam jako rowerzystka. Oczywiście IC oferuje okropne składy, gdzie dość stromo po schodkach trzeba ten rower wnieść.
Opole mnie przywitało piękną pogodą-tak zwaną patelnią. Mi to raczej nie przeszkadza.
Jakiś intrygujący motyw przewodni w Opolu to LAMY. Można je znaleźć w różnych miejscach
Pierwszy malunek, który trochę musiałam poszukać jest na ścianie jednego z wydziałów Uniwersytetu Opolskiego.
Na ulicy Kolejowej z boku sklepu mural z 2018 roku, stworzony między innymi przez grupę artystyczną MURKI. Ich dzieła można zobaczyć w wielu miejscach w Opolu, ale także w ościennych gminach.
Następny od grupy Murki- przy parkingu wielopoziomowym na ulicy Sosnkowskiego z 2019 roku
Kolejne murale złapane na Osiedlu Armii Krajowej. Krążyłam tam dość nieporadnie. Murale złapane na ulicach: Majora Hubala, Fieldorfa, Bytnara Rudego.
W większości przypadków autorami są twórcy skupieni w grupie Murki
Na jednym z budynków szpitala przy ulicy Wodociągowej dostrzegam kolejny duży malunek
Bardzo ładny kibicowski mural, poświęcony zespołowi Odra Opole na Oleskiej. Świeży, odsłonięty w czerwcu tego roku :-)
Znowu zahaczam o ulicę Wodociągową. Tym razem coś architektonicznego
I kolejny malunek przy jednym z budynków szpitala
Znowu lamy, tym razem namalowane na ulicy Oleskiej, z tyłu kina Meduza. Ogółem, w przypadku tego miasta, trochę się nagimnastykowałam, by znaleźć murale.
Pierwszy ze "szlaku muzycznego" - to Michał Bajor na ulicy Oleskiej 36. To najświeższy mural z tej serii. Z tego roku.
Na Luboszyckiej natrafiam na plac/ ogródek przy knajpie. Bardzo ciekawie zamalowane murki i ściany, ale dość ciężko ująć to w zdjęcia.
Odjechałam kilka metrów za budynek, by przeanalizować dalszą trasę patrzę i widzę "opis stylówek" xD
Nie mam ani głębokich kieszeni, ani świeżego łańcucha czy błyszczących niemieckich dresów, chyba jestem poza modą xD
Ulica Henryka Sienkiewicza przywitała mnie 3 malunkami. W jednej z bram, za bramą i pięknymi MAKami (z 2023 roku).
Obok lam, zauważyłam jednego artystę, który można tak powiedzieć ma swój znak rozpoznawczy- to Robotbot. Trochę go jeszcze będzie w tym wpisie.
Drugą postacią muzyczną, którą znalazłam była Anna Jantar. Mural z 2018 roku autorstwa Bruno Neuhamera.
Przy Zamku Górnym- historyczna panorama Opola
Mróz też ma swój mural. Z 2020 roku, chociaż dla mnie super robotę robi kobieta w kapeluszu, która schroniła się w cieniu i czekała na autobus ;-)
Żeby nie było, że tylko same murale. Władysław II Opolczyk też ma swoje 5 minut. Ile ja się o nim nasłuchałam na studiach :P Mój profesor z historii średniowiecza był mocno zafiksowany na jego punkcie (w pozytywnym sensie). Bardzo fajnie opowiadał o nim na wykładach.
Na Krupniczej 4 wita mnie Wodecki. O matko, dużo ładniejszy jest w Katowicach.
Mały, wciśnięty niejako między budynki, Kościół pw. św. Sebastiana.
Z 2016 roku jest mural w bramie Hostelu Event. Dobrze się trzyma :D
Jakiś przypadkowy malunek przy knajpie.
Na Muzealnej niejako we wnęce.
Na tej samej ulicy kolejna lama
Przy Placu Wolności pomnik, który upamiętnia "walkę" o utrzymanie województwa opolskiego podczas reformy administracyjnej w 1999 roku. Pomnik z 2000 roku.
Na ulicy Krakowskiej 34a łapię Krawczyka. Masakra, jakieś GTA Miami Vice.. Bruno Neuhamer miał polot, mural z 2021 roku.
No jakoś nie przemawia do mnie ten mural. Nie i koniec.
Pomnik Karola Musioła, zasłużonego opolanina, taki Zientek tej części Polski. Za jego przyczyną między innymi wybudowano amfiteatr. Był także inicjatorem Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej.
Co ten ćwirek robi obok niego, nie mam pojęcia
Na Piastowskiej 14 patriotyczny mural
Obok Ireny Sendlerowej kolejna lama, tym razem na ulicy Barlickiego 3
Przy Instytucie Śląskim, na ulicy Strzelców Bytomskich kolejny malunek
Staw Zamkowy oferuje pokazy multimedialne o różnych godzinach, nie załapałam się.
Przy lodowisku, naprzeciwko Muzeum Polskiej Piosenki, w sumie też jest malunek godny uwiecznienia.
Murale Polskiej Piosenki z 2021 roku autorstwa Patrycji Kostyra oraz Anny Wardęga-Czaja. Bardzo fajne, tuż przy muzeum.
W tym momencie strona internetowa powiedziała mi. DOŚĆ tych zdjęć. Limit na ten miesiąc wyczerpany. No cóż, resztę zdjęć i opisy wrzucę w sierpniu. Nie korzystam już z photo.bs. bo coś zawsze potem miałam problemy z wyświetlaniem zdjęć na blogu (pokazywał jakiś błąd i nic nie było widać), dlatego bezpośrednio je wrzucam z kompa. Jeśli ktoś ma jakiś inny pomysł to może mi zapodać :-)
EDIT. Kontynuacja rowerowej wycieczki po Opolu :-)
Za amfiteatrem kolejna lama złapana.
Z boku knajpy trochę już wysłużony mural z 2018 roku
Zaczynam się kręcić wzdłuż bulwaru Karola Musioła. Dużo tego, sporo dość zasłoniętych krzakami, fotki robię niejako w locie. Jest tego tyle, że staram się wybierać te, które mnie najbardziej intrygują i są najlepiej widoczne. Niestety zejście na tę część bulwarów z rowerem nie należy do przyjemnych. Strome i wąskie schody - jadąc od strony ulicy Barlickiego.
Ten motyw pojawia się w kilku miejscach w Opolu, raczej w mniejszym formacie.
W Parku Nadodrzańskim też coś znalazłam, między bujną roślinnością.
Po wjeździe na wyspę Bolko, robię kółko prawie dookoła ZOO.
Trochę mi to przypomina malunki z naszego chorzowskiego ZOO
Przy LO nr 1 W Opolu mural z 2018 roku wykonany przez grupę Murki (Kamila Kowalskiego).
Ostatni "muzyczny" w Opolu znaleziony na ulicy Piotra Niedurnego. Z 2022 roku, autorstwa Michała Węgrzyn. Moim zdaniem, obok Anny Jantar i Michała Bajora najładniejszy. Wodecki oraz Krawczyk- spodobała mi się ta wizja/interpretacja.
Na Wrocławskiej 6, z 2019 roku.
Na Odrze jakieś szaleństwa wodne, w wykonaniu dwóch skuterów wodnych
Z daleka wychwycony mural Patrycji Kostyra. Z bliska, gdy tam podjechałam (ulica Marii Konopnickiej), zdjęcie wyszło mi niewyraźne. Zorientowałam się dopiero w domu.
Z drugiej strony tego budynku mamy taki widok.
Tu mamy widok na mur przy Barliciego, trochę widoczna wieża Piastowska przy Amfiteatrze.
Zabytkowe mury obronne Opola i dwie wieże Katedry Podwyższenia Krzyża Świętego.
Rynek opolski przypomina mi trochę ten gliwicki.
Pomnik księcia Kazimierza I Opolskiego
Na zakończenie, przy dworcu lokomotywa (hue hue, to pewnie ta, która jeździła na Trasie TG-Opole xD #smutnabuzia #żalPL)
Wracając już z Gliwic (w pociągu relacji Opole- Gliwice ponownie spokój jeśli chodzi o ilość rowerów) skręciłam na osiedle Obrońców Pokoju. Przez przypadek znalazłam informację, że w sobotę i niedzielę ma być tam akcja malowania murali przy garażach. Takiej okazji nie mogę przepuścić. Znowu sporo zdjęć, zrobiłam z nich kolaż :-)
Cieszę się z tego wyjazdu. Opole to bardzo ładne miasto, z pięknymi kamienicami, fajnymi muralami, jest gdzie jeździć poza centrum miasta. Przygotowując się do tej wycieczki korzystałam głównie ze strony internetowej grupy MURKI (tam jakoś przez fejsa udało mi się wejść i znaleźć mapkę) oraz z pracy dyplomowej/ artykułu nie wiem co to dokładnie, ale znalazłam dokument PDF dr.inż. architektury Pani Anny Szczegielniak o tytule "Współczesne murale w Opolu-lokalizacja i znaczenie w przestrzeni miejskiej". Nie spodziewałam się, że ktoś zajmie się tematyką murali i podejdzie do tego naukowo ;-) Też znalazłam tę pracę na internecie jakby co.
Oczywiście wiele mniejszych, czasem i pewnie większych murali nie znalazłam, jak to zwykle bywa, są niejako ukryte w przestrzeni miejskiej, często już zarośnięte i widoczne tylko jesienią/wiosną, gdy jeszcze nic nie zakwitnie. Będę miała rękę na pulsie (podobnie jak w stosunku do Krakowa i osiedla na Kozłówce) i będę obserwować czy nowe murale muzyczne nie pojawią się na szlaku opolskim, by tam wrócić :-)
Kategoria inne województwo, murale
pętla zbrosławicka
-
DST
60.16km
-
Czas
03:21
-
VAVG
17.96km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start w Miedarach, przez Kopaninę i jej lasy. Akurat była wycinka, ale pan mnie przepuścił, co nadziałam się na metrowe pokrzywy przy okazji to moje...
Szlak dość dobrze oznaczony, sporadycznie przy skrzyżowaniach brakowało znaku, ale wcześniej wgrany ślad gps (nie zapomniałam Garmina :P) pomagał w takich sytuacjach.
Średnio fajne ścieżki leśne wybrali. Liczyłam, że gravelem szybko przemknę przez nie, ale dość mocno się męczyłam po kamieniach.
Nadrobiłam to trochę jadąc od Księżego Lasu do Łubia.
Jadąc ulicą Długą w Łubiu, orientuję się, że jadę obok pałacu Baildonów.
Niestety, oprócz tej altanki nic więcej nie widać.
Gdzieś w Pyskowicach mijam lokalne mądrości.
Trochę dziwnie moim zdaniem jest poprowadzona ta trasa. Fakt, ruch znikomy (oprócz części Pyskowickiej), ale np. w Kopaninie-omijamy pałac, w Księżym Lesie omijamy drewniany kościół, no w Pyskowicach jedziemy obok mamuta (okej może być), w Przezchlebiu jedziemy obok ruin kościoła (okej), gdybym na chwilę nie zboczyła z trasy, to bym nie zobaczyła dawnej stacji PKP w Wieszowej.
Następnie trasa przebiega wzdłuż autostrady A1, po czym znowu wjeżdża się do lasu, na niezbyt ciekawe ścieżki. Chyba się przyzwyczaiłam do super szerokich dróg pożarowych u mnie w lesie :P
Pozytywnie zaskoczona, że nawet na polach mamy (póki co) oznaczenia szlaku.
Reasumując- zawiodłam się na tym szlaku. Na plus oznaczenia- dużo lepiej niż LR w niektórych momentach.
Kategoria kółeczko, samotnie
katowickie murale 2024
-
DST
40.08km
-
Czas
02:22
-
VAVG
16.94km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szybka akcja i zebranie rzeczy- jadę w końcu do Katowic. Wybrałam jednak opcję jazdy pociągiem z Gliwic. W pociągu standardowo sporo osób. Po około pół godzinie jazdy melduję się przed dworcem PKP w Katowicach. Co się okazało- znowu zapomniałam sobie wgrać mapkę do Garmina. Kurtyna xD Ta sama sytuacja jak z Krakowem xD ehh.. Całe szczęście miałam dokładną rozpiskę przygotowaną i pomocnicze mapki papierowe. Zabawę w szukanie murali zaczynam przy Silesii.
Jeszcze przy Urzędzie Miasta fotografuję logo (wcześniej były tam postacie z gry Pac-Man)
Po drodze łapię także to
Oraz ciekawie pomalowaną fasadę kamienicy
Na Dębowej 86 pojawia się po raz pierwszy w tym wpisie Szwedzki oraz Franek Mysza.
Kolejny na Dębowej
Na Szczecińskiej 8 malowidło autorstwa ZBK.
Na Józefowcu łapię trójwymiarowy knefel ;-)
Małgorzata Rozenau zrobiła na ulicy Gnieźnieńskiej 11 mural nawiązujący do ekologii.
Wracam się na ulicę Józefowską i przy LO łapię ciekawy mural, który stworzyli uczniowie szkoły wraz z artystką Moniką Tusz.
Jadąc w kierunku Alei Korfantego znowu znajduję Szwedzkiego, albo Franka Myszę.
Coś intrygującego w krzakach.
Na Korfantego 76 malunek z 2011 roku
Na ulicy Katowickiej 39-45 z tyłu bloków fantastyczne murale, jeden nawiązuje do wystawy Expo w Dubaju z 2020 roku, inny upamiętnia matematyków, a jeszcze inny to element ogólnopolskiej akcji Nasze MAKi (taki mural też znajduje się w Chorzowie). Łącznie, póki co jest tam 6 murali o różnej, ciekawej tematyce.
Jak wspomniałam, Szwedzkiego sporo znajdziemy w Katowicach. Nawiązał chyba jakąś współpracę ze sklepami Społem, bo praktycznie na ścianie każdego tego sklepu coś znajdziemy.
Z tyłu Miejskiego Domu Kultury Bogucice-Zawodzie jest mural nawiązujący do Powstań Śląskich. Twórcami są okoliczni mieszkańcy. Mural z 2020 roku. Gdyby ktoś pytał- Jerzego Kukuczkę już kiedyś sfotografowałam (Markiefki 96) :P
Jadąc w kierunku na teren UŚ natrafiam na taki mural, ledwo widoczny.
Przy kampusie UŚa fotografuję kilka różnych form artystycznych. Niewiele brakowało, a bym nie sfotografowała Tańczącej z atomami. Byłam przekonana, że już mam ten mural.
Przy Rawie, stojąc koło hotelu Qubus, zrobiłam zdjęcia dwóch murali. Jeden Stanisława Szumskiego
Drugi, mocno już zasłonięty
Zbliżam się do centrum Katowic. Na Warszawskiej 11 nad bramą dostrzegłam to
Blisko Kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP zauważyłam zaś ten malunek
No i chyba creme de la creme tej wycieczki- Wodecki :D Wykonany przez tak zwany kolektyw Czary Mury -> Marka Grelę i Martę Piróg w 2023 roku. Wiele osób mi o nim mówiło i suszyło głowę "a masz już go???" :-) No już mam :P
Następną postacią uwiecznioną na muralu jest Krystyna Bochenek. Mural z 2021 roku, a autorem jest Łukasz Zasadni.
Czego się nie robi dla kolejnych zdjęć (#schodytolubię) :P W przejściu podziemnym między ul. Wojewódzką a Tylną Mariacką robię kilka zdjęć co ciekawszych malunków.
Wielu takich małych murali, nie jestem w stanie zobaczyć z powodu wszędobylskich ogródków piwnych. Trudno. Na chwilę odwróciłam wzrok w kierunku ładnej kamienicy na rogu ulicy 3 maja i placu M. i L. Kaczyńskich. Kiedyś był mocno zasłonięty reklamami.
Trafiam do informacji turystycznej, gdzie obławiam się różnymi mapkami. Krasnal z Wrocławia się pojawił w witrynie. Bebok gratis. Może kiedyś zrobię szlak beboków. Teoretycznie, miałam zaznaczonych kilka beboków na tej wycieczce, ale jakoś nie nastawiłam się na ich szukanie.
Nie zapuszczałam się zbytnio w bramę ulicy 3 maja 23, coś mi się wydaje, że powinnam. Bowiem właśnie doczytałam, że jest tam mural "Czarne złoto" Łukasza Zasadni. No cóż, mam inne z tego ajnfartu.
Na ulicy P. Skargi, tuż przy przystanku do TG fotografuję skrzypka. Czyżby to był ten słynny pan z kasą fiskalną?
Kolejne przejście podziemne przede mną. Ja na siłownię nie muszę chodzić, wystarczy mi znoszenie i wnoszenie roweru po schodach :P
Przy ING jest mural z 2021 roku autorstwa Magdaleny Karpińskiej. Ekologiczny, który ma pochłaniać dwutlenek węgla.
Na ulicy Goepper-Meyer sfotografowałam Putina z 2022 roku Szwedzkiego i Reala.
Obok znajduje się mural grupy Kokoło z 2012 roku.
Tego to nawet nie pamiętam, w którym miejscu znalazłam O_o
Raspazjana złapałam na ulicy Kordeckiego 2a. Mural z 2020 roku a ma nawiązywać do Agendy 2030 czyli rezolucji ONZ o rozwoju świata.
Przy ulicy Drzymały i PCK sfotografowałam mural z 2011 roku, autorstwa Sepe i Chazme718
Przypadkowe przejście podziemne przy ulicy Mikołowskiej w kierunku na Raciborską xD
Przy Technikum mural z 2020 roku Marty Karpisz.
Ulica Koszarowa 3, malunek z 2018 roku Karola Kobrynia
Na ulicy Adamskiego 22 bardzo fajny, prosty mural ponownie Karola Kobrynia.
Tu zaczęły się schody u mnie. Szukałam komfortowego przejścia dla mnie na ulicę Żeliwną. Najpierw przypadkowo znalazłam to na ulicy Gliwickiej
Zaraz potem na ulicy Pośpiecha kolejnego Szwedzkiego
Nie było wyjścia, musiałam przejść przez kładkę nad torami. Poprosiłam jakiegoś chłopa by mi potowarzyszył i pomógł przejść przez kładkę. Rower już zniosłam sama. Czy ja mówiłam już, że mam głupią fobię??
Pod autostradą fotografuję las beboków ;-)
Było ich tak dużo, więc uwieczniłam tylko kilka. Ten wpis i tak już jest długi xD
Na ulicy Dobrego Urobku jeden z murali upamiętniających 9 górników z Kopalni Wujek. Mural znowu Karola Kobrynia z 2021 roku
Przy rondzie Tesli Szwedzki i Franek Mysza ponownie się meldują
Na Hetmańskiej 13 taki nietypowy.
Studenci z ASP w 2012 roku wykonali mural przy ZSZS na ulicy Rolnej 22
Pod wiaduktem na Kościuszki melduje się rodzina Simpsonów
Przy tym samym wiadukcie mural Piere Migot z 2021 roku
Tuż obok, już na ścianie bloku mural Mariusza Libela z 2015 roku.
Na ulicy Brynowskiej zaintrygował mnie hydrant
Jeszcze zabytkową wieżę ciśnień uwieczniam, nie wiadomo jak długo jeszcze będzie stać
Francuski artysta Al Sticking upamiętnił tragicznie zmarłych 9 górników. Dzieło z 2018 roku
Niestety Śląskie Centrum Wolności i Solidarności już było zamknięte. Szkoda.
Jeszcze kilka malunków z ulicy Wincentego Pola
Coś mało kreatywni są kibice Gieksy, ani razu jakiegoś ciekawego malunku nie widziałam, w przeciwieństwie do np murali/graffiti Polonii Bytom czy Ruchu Chorzów.
Don`t Think także na ulicy W. Pola autorstwa Petera Fussa. Nie jestem pewna, czy jest on celowo niekompletny, czy też pod wpływem upływu czasu jest tak zniszczony.
Ostatni w tym dniu malunek łapię na Kościuszki 104 blisko basenu. Autor, Pierre Migot wykonał go w 2021 roku
Mimo, że nie miałam wgranej mapki, to udało mi się praktycznie wszystkie malunki znaleźć, które zaplanowałam w tym dniu. Cieszę się bardzo. Przede mną jeszcze jeden wyjazd do Katowic we wschodnie rejony (Zawodzie, Roździeń, Nikiszowiec i tak dalej). Liczę, że jeszcze się zmobilizuję w te wakacje i je pozaliczam ;-)
Kategoria murale
dłuższa trasa MTS
-
DST
74.07km
-
Czas
03:50
-
VAVG
19.32km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw jeszcze fotka z poprzednich dni, w których jeździłam do Tworoga (w związku z autem), ale bez dokumentowania tego na liczniku. Krasula się fantastycznie mieści do auta.
Tak poza tym, postanowiłam po pracy w piątek spróbować przejechać, ale na starym rowerze, dłuższą trasę, przygotowaną przez Kowala na zawody. Gdybym zaczęła wcześniej, na pewno bym ją całą przejechała, ale wolałam nie ryzykować jazdy w godzinach późnowieczornych, więc skróciłam ją o około 20 km. Nie żałuję :P
Tu fotka Garmina, jak czasem mi cygani ze śladem wcześniej przygotowanym, nie wiem czy to wina gpsa, czy programu, na którym ślad był przygotowywany.
Lekko odbiłam, by zrobić zdjęcie stanicy myśliwskiej.
Paskudny odcinek kamienistej drogi, która jest zarówno na krótszej, jak i na dłuższej trasie. Nie zazdroszczę.
Dłuższa trasa ma to do siebie, że pierwsze 45km jest poprowadzone w kierunku na Miasteczko Śląskie i Kalety. Kolejne 45 km powielają się z krótszą trasą.
Odkryłam, że chaszcze przy oczyszczalni ścieków zostały skoszone. Z tego co mi się obiło o uszy, ten fragment jednak odpuszczają i jadą normalnie polaną, jak każdy szanujący się kolarz :D
Kategoria samotnie, trening czy coś takiego
szutry Kowala bez Kowala
-
DST
62.50km
-
Czas
03:08
-
VAVG
19.95km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dzisiejszą sobotę był zaplanowany wypad ustawkowy przed Tarnogórskimi szutrami Kowala (w ramach Małego Touru Szutrowego). Postanowiłam, że ile uda mi się utrzymać tempa z facetami, tyle przejadę z nimi, najwyżej się odłączę/zawrócę/pojadę solo/coś wymyślę :D
Najpierw kierunek optyk- zdobyć kolejny malunek od Miśka, tarnogórskiego tatuatora, który Szymborską między innymi ukulał na muszli w GCRze.
Łapię jednym okiem Ikarusa, oj jeździło się nim jeszcze do liceum :D
Na Rynku już przedsmak jutrzejszej Barbórki w środku lata. Trochę stoisk z rękodziełem oraz scena. Podjeżdżam do sklepu rowerowego i jakoś tam dziwnie pusto. Okazało się, że niezbyt jasno moim zdaniem napisali o akcji. Od 15 zbiórka u Gładysza a dopiero o 16 wyjazd na Strzybnicę-start i potem dopiero jazda po wytyczonych trasach MTS (50 i 100 km). Kilku rowerzystów też było zdziwionych jak ja, że dopiero za godzinę wyjazd. Jeden od razu pojechał solo. Do drugiego, Darka, postanowiłam dołączyć. Najwyżej postąpię, tak jak pierwotnie zaplanowałam. Skończyło się na tym, że 3/4 trasy wspólnie pokonaliśmy :-)
Sama trasa bardzo fajna, w większości. Zdarzały się krótkie odcinki z bardzo ostrymi kamieniami, ale nie było tragedii. Jednak, moim zdaniem, ostatnie jakieś 10 km to porażka. Dlaczego Kowal poprowadził ślad wzdłuż oczyszczalni ścieków po chaszczach i bardzo wątpliwej kładce (za betonowymi płytami)?? Zamiast normalnie przez mostek przejechać i obok oczyszczalni, może coś będzie skorygowane. Nie wiem. Wiem jedno- nie wezmę udziału w zawodach :P To nie moja bajka, fajnie się jechało, ale wolę rekreacyjnie.
Chciałam się jeszcze na sam koniec pochwalić kubkiem, który dziś otrzymałam od cioci :D
Kategoria murale, trening czy coś takiego, w towarzystwie
Świerklaniec
-
DST
38.10km
-
Czas
01:59
-
VAVG
19.21km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Byleby coś pojeździć.
Kategoria kółeczko
Zawiercie, Pustynia Błędowska i dwa zamki
-
DST
106.37km
-
Czas
06:52
-
VAVG
15.49km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jestem pozytywnie zaskoczona, tym świetnym połączeniem TG- Częstochowa, co jedzie między innymi przez lotnisko i Zawiercie. Sporo osób wybrało ten środek transportu w sobotę. Mógłby być jednak bilet ciut tańszy (w obie strony+rower zapłaciłam prawie 45 zł).
Trasę rozpisałam sobie w oparciu o różne szlaki, głównie rowerowe, których jest mnóstwo w tych rejonach. Niestety, w rzeczywistości, dwa odcinki, które miałam zaplanowane, okazały się totalną porażką i spory odcinek w końcu przejechałam DW791 :/
Po samym Zawierciu planowałam ewentualnie po powrocie coś pokręcić. Najpierw udałam się w kierunku na Kromołów, by potem skręcić na Szlak Orlich Gniazd i dojechać do Podzamcza.
Z Kromołowa jest konkretny podjazd. Trochę się namęczyłam xD
W końcu ujrzałam ruiny.
Chwilę myślałam, czy nie podjechać bliżej, ale uznałam, że w sumie już go zwiedzałam i wolę jechać dalej.
Nawet napatoczył się mi się zając i dał się sfotografować.
Potem znowu dość mocno pod górkę (podjazd w Złożeńcu).
W końcu dotarłam do zamku w Smoleniu (zamek Pilcza).
Za darmo umarło- wejście 15 zł. Oczywiście niestety tam na wieżę nie weszłam, w połowie schodów nogi się pode mną ugięły.
Następnie trasę poprowadziłam przez Kwaśniów Górny i Dolny.
Znowu zając na drodze złapany.
Docieram do Kluczy i trasą Velo Przemsza docieram na Pustynię Błędowską.
Ja akurat jestem zwolennikiem tej ścieżki poprowadzonej wokół Pustyni. Fajna sprawa, chociaż teren jest już niestety mocno zarośnięty.
Nie wiem co to za akcja tam była, miałam wrażenie, że to harcerze. Przy Róży Wiatrów też sporo ludzi, nie wiem czy to tak zawsze/latem, czy jakaś impreza była/miała być. Chwila odpoczynku, napój 0% wskoczył, można jechać dalej.
Znowu skorzystałam z dość sporego fragmentu Velo Przemsza, by od południa okrążyć Pustynię Błędowską. Bardzo fajny odcinek, popularny wśród rowerzystów.
Biała Przemsza- żeby nie było też przekroczona :P
Co jakiś czas ładne punkty widokowe na trasie się znalazły.
Dojechałam do Błędowa. Tu wg wskazówek wcześniej sprawdzonych na mapach, miałam jechać Czarnym Szlakiem Okradzionów-Chechło. Na wysokości mniej więcej Kuźnicy Błędowskiej/Wałek należało wg wskazówek mapy zjechać z drogi asfaltowej, by skrócić drogę lasem i dotrzeć do Chechła. Porażka, ja pierdziele, nie przeszłam (tak, rower inaczej jak prowadzić się nie dało) nawet nie 1/4 trasy i zawróciłam. Po rękach linijką powinna dostać ta osoba, która ten szlak poprowadziła. Widać było po śladach, że nie tylko ja próbowałam tędy przejść.
Wkurzona po raz pierwszy dość solidnie, dojechałam asfaltem do Chechła. Tu miałam wskoczyć na Przylaszczkowy Szlak Rowerowy. Znowu mocno pod górkę za ulicą Rodacką. Prowadzę rower (znowu), bo nie dość, że mocno pod górkę, to paskudne kamienie, ostre, duże. Nawet nie w połowie podejścia, spotykam rowerzystę, który akurat zjeżdżał, mówi mi, że absolutnie nie dam rady tam wejść bo cała trasa jest taka kamienista i mam za cienkie opony. No nic schodzę w dół. Znowu jakieś 15 minut w plecy. Zastanawiam się co dalej, pierwotnie miałam się kierować na Hutki-Kanki i potem na Zawiercie. Jednak zwątpiłam w oznaczenia szlaków (nawet rowerowych!), znowu bym się wpakowała w coś tragicznego. Uznałam, że pojadę wojewódzką do Ogrodzieńca i potem się zobaczy.
Ruch samochodowy aż tak mi nie przeszkadzał, ale znowu to był podjazd xD Po tym sezonie rowerowym łydki będę miała ze stali xD
W Ogrodzieńcu uznaję, że mam spory zapas czasu, to wjadę w te tłumy na Podzamczu i sobie okrążę zamek.
Jakaś impreza się tam odbywała. Ja rozumiem, te budy z jedzeniem, rozumiem jakieś zabawki w stylu miecze, hełmy, ale tanią, badziewną plastikową chińszczyznę powinni tam zakazać sprzedawać.
Coś tam rozbudowują te ruiny. Czyżby w końcu konserwator zabytków dał się przekonać? O tym co z tego wyniknie, czy będzie kicz czy hit zobaczymy zapewne za kilka lat.
Do Zawiercia udałam się tą samą trasą co rano, przez Kromołów. Na mieście znalazłam świetną knajpę-> Bistro mojego brata- super, przy dworcu, ceny znośne i przepyszny placek z cukinii z kurczakiem curry. Byłam już na tyle zmęczona, a około godziny miałam czasu do odjazdu, że na luzie sobie posiedziałam w cieniu na peronie, czekając na pociąg powrotny.
Kategoria inne województwo