Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 160.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 09:50 |
Średnia prędkość: | 16.31 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 26.73 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
a jednak Industriada
-
DST
43.99km
-
Czas
02:27
-
VAVG
17.96km/h
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po krótkiej dyskusji stwierdziłyśmy z siostrą, że nie jedziemy na Industriadę, bo się utopimy w dusznym w autobusie, a poza tym Strzybnica to koniec świata dla KZK GOP :P Plan główny na sobotę-> totalne odprężenie na działce ;]
Postanowiłam gdzieś pojechać, jakoś tak wyszło przeglądając różne mapki, że pojadę do Księżego Lasu i tam na takie okoliczne miejscowości.
Jak to zwykle u mnie bywa, za szybko skręciłam w prawo na Laryszowie i zamiast jechać na Wilkowice to pojechałam se na Miedary i Połomię (żeby nie było też dziś miałam mapkę i korzystałam z niej -> ale w tej okolicy mam naciułane danymi na mapce że nie umiałam tego rozkminić).
Także trochę narobiłam kilometrów, za Połomią skręt, tym razem dobry i poprzez Jasionę trafiłam do Księżego Lasu(albo do Las Vegas jak gdzieś mi mignęła popisana sprejem tablica).
Następnie trasa wiodła do Kamieńca.piżdżący żółty
© szczypiorizka
Trasa umożliwiła mi podziwianie fantastycznych (:P) widoków, potwierdziło się u mnie przekonanie, że Śląsk jest zielony, przynajmniej moja najbliższa okolica ^^
W Kamieńcu, decyzja-> jechać do Karchowic i na Zabytkową Stację Wodociągową czy do domu? -> Oczywiście na Industriadę :P
Nie zabrakło akcentu "zamkowego"czy w wieży jest uwięziona księżniczka?
© szczypiorizka
czyli kościelna wieża w Kamieńcu.
Na trasie jeden z wielu czerwononogich:Bocian! Patrz! Bocian ! Jak on żyje, to znaczy, że my też możemy.
© szczypiorizka
A w samej Stacji Wodociągowej możliwość zwiedzaniapompa tłokowa
© szczypiorizka
Jak na stację wodociągową, głośno było, nie tylko z powodu maszyn,pompa tłokowa z drugiej strony
© szczypiorizka
ale i zespołu, który grał w jednym z pomieszczeń. Chwila odpoczynku, rozejrzenie się po kompleksie i powrót na działkę. Nie lada atrakcją dla nas, ale i wielu innych działkowiczów i mieszkańców Rybnej było obserwowanie 2 paralotnipo co jeździć jak można latać
© szczypiorizka
Dość długo krążyli nad naszymi głowami ;]gdzie lecisz?
© szczypiorizka
I tak kolejny dzień z głowy. Na szczęście na czas jazdy, tak mniej więcej do Kamieńca, słońce trochę skryte było za chmurami, ale po powrocie i wielka ulga nastapiła po ochłodzeniu nóg w basenie. No i pyszna kiełbaska z grilla, mniam.
Kategoria samotnie
TG
-
DST
16.58km
-
Czas
01:09
-
VAVG
14.42km/h
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wypad na miasto za różnymi sprawami. Z tym wolnym czasem to się okaże ;>
Kategoria krótki wypad
krótko
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
W dniu dzisiejszym obroniłam magisterkę i mogę z dumą powiedzieć, że jestem historykiem archiwistą ;]
Kategoria inne
K jak Kalety
-
DST
42.70km
-
Czas
02:31
-
VAVG
16.97km/h
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miał być Koszęcin, ale zachciało mi się na Kalety. Przez Mikołeskę, a żeby się na Mikołeskę dostać wybrałam trasę przez las. nie ma wody na pustyni...
© szczypiorizka
Charakterystycznym fragmentem tej trasy jest przeprowadzanie rowera przez piaskową ścieżkę (raz udało mi się ją przejechać, ale z wielkim trudem).
Innym znanym punktem odniesienia są tereny wodno- bagniste (nieważne co to dokładnie jest, ale żaby i inne gadziny lubią to miejsce, zawsze tu głośno)suszi
© szczypiorizka
Na Mikołesce szybka decyzja, którą ścieżkę wybrać (skoro ul. Kaletańska to pewnie na Kalety :P) i fantastyczna jazda lasem z lekkimi obawami na skrzyżowaniach. Gdy pierwszy raz jechałam tamtędy to zrobiłam niepotrzebne kółko, tym razem udało mi się bezbłędnie zgadnąć którędy jechać (żeby nie było, jakieś mapki miałam, ale poszłam na wyczucie, zawsze można wrócić do początku i skręcić w drugą stronę). Widok słupów z kablami utwierdził mnie w przekonaniu, że dobrze jadę ^^
W Kaletach uznałam, że warto zahaczyć o Zakłady Papiernicze. co to jest? Brama?
© szczypiorizka
Dobrze, że komin widać z daleka, więc był moim drogowskazem. Na miejscu zastałam taki widok:Pierwsza w Polsce
© szczypiorizka
Może nie było to pierwsze w Polsce, ale miały swój pewien udział w tej branży. Kaletańskie Zakłady Celulozowo- Papiernicze miały swe początki w XVIII wieku. Nie będę się o nich rozpisywać, znalazłam kilka fajnych stron poświęconych temu przedsiębiorstwu, w każdym bądź razie, zapadło mi jedno stwierdzenie-> Gdyby nie te Zakłady nie byłoby Kalet... Ja tak samo mogę powiedzieć o ZAMECIE i Strzybnicy. Na szczęście ZAMET jako tako jeszcze prosperuje i oby jak najdłużej :)
A tu inna fotka, z owym kominem, który był mi drogowskazemwidoczny z daleka
© szczypiorizka
W Kaletach nie mogło zabraknąć Biedronki :P Dzięki temu szybki zakup małych herbatników, mały odpoczynek i dalsza jazda w kierunku powrotnym. Lubię wracać innymi trasami, więc udałam się na Brusiek.Kościół św. Jana Chrziciela
© szczypiorizka
Bardzo znany mi Kościół zawsze widziany z innej strony i z daleka.
Wycieczkę zaliczam jak najbardziej do udanych. Mimo popołudniowej drzemki udało mi się ruszyć i wsiąść na rower. Zabrane ze sobą mapki okazały się niepotrzebne, mimo, że po raz pierwszy moim punktem docelowym były Kalety (dotychczas albo własnie koło Bruśka jechałam, albo tak na granicy Kalet przemknęłam, nigdy nie byłam w jego centrum). No i jeszcze tyle nabitych kilometrów, pierwszy raz w tym sezonie bodajże :D
Kategoria samotnie
shopping
-
DST
9.81km
-
Czas
00:33
-
VAVG
17.84km/h
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
Koło południa wypad do ciotki (bez licznika), a po południu zakupy -> nowe trampki i oczywiście chipsy :P
Kategoria krótki wypad
Tytoń czy Szczęsny ? :D
-
DST
19.77km
-
Czas
01:21
-
VAVG
14.64km/h
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
Objechałam dziś prawie całe centrum TG -> potwierdza się u mnie zasada, że rower to podstawowy środek transportu. Kupiłam w końcu sobie kask i o mało co nie sprawdziłabym go w akcji, na szczęście (jak dla mnie ogromne szczęście, Ktoś nade mną czuwa) hamulce mam sprawne i w porę udało mi się zapanować nad rowerem :|
No, ale wieczorem próba orkiestry, a potem meczyk :D Coraz bardziej się rozkręcam, chłopaki chyba serio mówią, że jestem dobra na bramce, bo kilka niezłych akcji obroniłam (co tam, że kilka innych puściłam :P ale no co, niska jestem ^^ )
Kategoria krótki wypad, samotnie
To wszystko przez Nachosy :P
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś zabrałam siostrzę na Śląską Objazdówkę, śladami Śląskiej Linii Maginota. Bardzo ciekawa i dobrze zorganizowana wycieczka, gdzie jeździliśmy miejskim autobusem i chodziliśmy po bunkrach.
Najpierw zaczęliśmy od wieży spadochronowej w KatowicachWieża spadochronowa
© szczypiorizka
Kolejnym punktem zwiedzania był bardzo znany schron przy ul. Katowickiej, który mijam jadąc do Katowicschron w Chorzowie
© szczypiorizka
Tutaj weszliśmy do środka, byłam maksymalnie zaskoczona, gdy okazało się, że ma 2 poziomy. Członkom Stowarzyszenia, które się opiekuje tym, a także kilkoma innymi schronami udało się zebrać spory zasób pamiątekgranat trzonkowy
© szczypiorizka
W dalszej kolejności pojechaliśmy do Dobieszowic, gdzie schron również został odnowiony i można go spokojnie zwiedzać (lekko nadmienię, że przekroczyliśmy "granicę" :P)schron w Dobieszowicach
© szczypiorizka
Ostatnim punktem tejże wycieczki był schron w Bobrownikach (nie Śląskich czy też Rudnych jak się u mnie mówi często), w pow. będzińskim. Stąd prowadzono ostrzał Bytomia.Bobrowniki-schron
© szczypiorizka
stojąc na szczyciewidok na Bytom
© szczypiorizka
A dlaczego wszystko przez Nachosy? Bo będąc już w TG poszłyśmy na obiad i czekając na główne danie siostra zamówiła Nachosy, które bardzo szybko skonsumowałyśmy. Potem były problemy z Burrito, głównym posiłkiem :P
Żeby nie było, że na blogu rowerowym piszę, o nie wyprawie rowerowej, to wracałam dziś z działki na rowerze do domu ^^
Kategoria inne
po przerwie
-
DST
27.52km
-
Czas
01:49
-
VAVG
15.15km/h
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po baardzo długiej przerwie, spowodowanej przede wszystkim presją pisania magisterki (btw obrona 26 czerwca ^^), udało mi się wsiąść na rower.
Rano pojechałam na zamek, gdzie odbył się "maraton oprowadzania". Dodatkowym wyzwaniem było, dla mnie to, że gośćmi były same małe dzieci (6-8 latki bodajże). Było to równoznaczne ze zmianą sposobu mówienia, a także większego wydzierania gardła :P
Po południu bardzo zakręcona matka spontana i jazda w trójkę na Tluczykąt.
Teraz liczę, że uda mi się częściej jeździć (kiedy ranne wstają zorze itp. ;]).
W przyszłym tygodniu kupuję obiecany sobie kask rowerowy :P
Kategoria w towarzystwie