Info

Suma podjazdów to 365 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Październik1 - 3
- 2025, Wrzesień11 - 55
- 2025, Sierpień16 - 93
- 2025, Lipiec7 - 36
- 2025, Czerwiec10 - 68
- 2025, Maj7 - 48
- 2025, Kwiecień7 - 39
- 2025, Marzec7 - 25
- 2025, Styczeń1 - 8
- 2024, Październik6 - 35
- 2024, Wrzesień6 - 20
- 2024, Sierpień10 - 41
- 2024, Lipiec8 - 28
- 2024, Czerwiec6 - 23
- 2024, Maj7 - 27
- 2024, Kwiecień8 - 34
- 2024, Marzec3 - 7
- 2024, Luty3 - 11
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik4 - 12
- 2023, Wrzesień8 - 23
- 2023, Sierpień8 - 16
- 2023, Lipiec11 - 19
- 2023, Czerwiec11 - 18
- 2023, Maj8 - 7
- 2023, Kwiecień7 - 4
- 2022, Listopad1 - 3
- 2022, Październik7 - 11
- 2022, Wrzesień2 - 2
- 2022, Sierpień6 - 11
- 2022, Lipiec10 - 29
- 2022, Czerwiec14 - 37
- 2022, Maj15 - 27
- 2022, Kwiecień3 - 9
- 2022, Marzec2 - 8
- 2021, Październik1 - 5
- 2021, Wrzesień3 - 4
- 2021, Sierpień3 - 17
- 2021, Lipiec5 - 13
- 2021, Czerwiec10 - 51
- 2021, Maj6 - 24
- 2021, Kwiecień3 - 13
- 2021, Marzec2 - 7
- 2021, Luty2 - 5
- 2020, Grudzień1 - 5
- 2020, Listopad1 - 6
- 2020, Październik4 - 9
- 2020, Wrzesień7 - 18
- 2020, Sierpień7 - 12
- 2020, Lipiec5 - 5
- 2020, Czerwiec8 - 16
- 2020, Maj8 - 13
- 2020, Kwiecień4 - 13
- 2019, Grudzień1 - 6
- 2019, Październik4 - 4
- 2019, Wrzesień4 - 12
- 2019, Sierpień7 - 15
- 2019, Lipiec3 - 8
- 2019, Czerwiec12 - 20
- 2019, Maj5 - 9
- 2019, Kwiecień3 - 8
- 2019, Marzec2 - 10
- 2018, Październik3 - 7
- 2018, Wrzesień7 - 13
- 2018, Sierpień5 - 8
- 2018, Lipiec5 - 4
- 2018, Czerwiec6 - 3
- 2018, Maj8 - 0
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2018, Marzec1 - 0
- 2018, Styczeń1 - 0
- 2017, Wrzesień3 - 0
- 2017, Sierpień5 - 0
- 2017, Lipiec6 - 4
- 2017, Czerwiec6 - 0
- 2017, Maj1 - 0
- 2017, Kwiecień1 - 1
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień3 - 0
- 2016, Sierpień3 - 1
- 2016, Lipiec3 - 0
- 2016, Czerwiec4 - 1
- 2016, Maj3 - 0
- 2016, Kwiecień4 - 2
- 2016, Styczeń1 - 1
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Sierpień6 - 0
- 2015, Czerwiec2 - 0
- 2015, Maj7 - 0
- 2015, Kwiecień3 - 0
- 2015, Marzec1 - 4
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik6 - 0
- 2014, Wrzesień8 - 1
- 2014, Sierpień8 - 0
- 2014, Lipiec8 - 0
- 2014, Czerwiec11 - 0
- 2014, Maj10 - 1
- 2014, Kwiecień7 - 1
- 2014, Marzec3 - 1
- 2014, Luty1 - 0
- 2014, Styczeń1 - 5
- 2013, Grudzień2 - 3
- 2013, Listopad12 - 0
- 2013, Październik5 - 3
- 2013, Wrzesień5 - 15
- 2013, Sierpień18 - 6
- 2013, Lipiec17 - 9
- 2013, Czerwiec12 - 12
- 2013, Maj14 - 7
- 2013, Kwiecień14 - 10
- 2012, Listopad1 - 3
- 2012, Październik5 - 5
- 2012, Wrzesień7 - 3
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec15 - 4
- 2012, Czerwiec8 - 11
- 2012, Maj8 - 5
- 2012, Kwiecień4 - 1
- 2012, Marzec3 - 1
- 2011, Listopad1 - 1
- 2011, Październik2 - 0
- 2011, Wrzesień17 - 2
- 2011, Sierpień8 - 2
- 2011, Lipiec8 - 5
murale
Dystans całkowity: | 2362.75 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 141:42 |
Średnia prędkość: | 16.67 km/h |
Liczba aktywności: | 54 |
Średnio na aktywność: | 43.75 km i 2h 37m |
Więcej statystyk |
- DST 41.41km
- Czas 02:39
- VAVG 15.63km/h
- Sprzęt Velli
- Aktywność Jazda na rowerze
Serbia dzień 7 (a w sumie to 6 i BiH)
Piątek, 12 września 2025 · dodano: 21.09.2025 | Komentarze 7
Dotychczasowe dni jazdy dały mi mocno w kość. Tak, rekompensatą za ciężki warunki jazdy były przepiękne widoki. Coś za coś. Czwartek nie zapowiadał się interesująco pod wieloma względami. Po pierwsze, znowu przeszło 20 km po szutrach, które mogły być znowu wątpliwej jakości :P Po drugie profil trasy, który otrzymaliśmy dzień wcześniej (albo dwa dni wcześniej 🤔) do analizy, nie wyglądał zachęcająco. No i po trzecie- pogoda, miało padać. Wszyscy zdecydowaliśmy, że odpuścimy sobie ten dzień. Jednym z pomysłów na wykorzystanie tego dnia było poczekanie na okienko pogodowe i wjechanie najdłuższą gondolą na świecie na szczyt Tornik (1496m n.p.m.). Warianty były dwa-> z rowerem pod pachą na szczyt i potem zjazd w dół, albo po prostu wjazd i zjazd gondolą bez rowerów. Na szczęście, wraz z kilkoma osobami nie czekaliśmy za długo, licząc na poprawę pogody i pieszo udaliśmy się na stację kolejki. Kolejka ta ma długość 9 kilometrów i jazda w jedną stronę trwa bite pół godziny!! 🙂 Bardzo chciałam skorzystać z tej atrakcji mimo mojego okropnego lęku wysokości. Na szczęście dzięki współtowarzyszom wycieczki udało mi całą trasę przejechać nie zamykając oczu, dzięki temu mogłam podziwiać ładne widoki.
jeszcze mam szansę się wycofać © szczypiorizka
Cieszyłam się jak dziecko, że mi się udało xD Może dzięki temu nie będę się już bać jadąc ELKĄ w Parku Śląskim 😂
wjechałam ! © szczypiorizka
Na górze korzystaliśmy z okienka pogodowego i podziwialiśmy widoki, kilka osób zdecydowało się na dalszą pieszą wędrówkę na sąsiedni szczyt. Ja wolałam gorącą czekoladę z widokiem na Zlatibor.
ławeczka na Torniku (1496m n.p.m.) © szczypiorizka
I believe I can flyyyy © szczypiorizka
Wszystko pięknie fajnie, ale widziałam powoli zbliżające się chmury mocno granatowe. Zasugerowałam odwrót i zjazd kolejką do miasta. Ulewa złapała nas w trakcie powrotu. Niezbyt przyjemne uczucie, spotęgowane zatrzymaniem się kolejki na jakieś pół minuty (nie, nie krzyczałam, ale lekka panika już była 🙄). Na szczęście po zjeździe do miasta deszcz ustąpił. Dalsza część dnia to obiad, odpoczynek, basen i tym podobne.
12 września, tj. w piątek ponownie wszyscy wsiedliśmy na rowery. To drugi raz, gdy wjechaliśmy do sąsiedniego państwa, czyli Bośni i Hercegowiny. Na dzień dobry podjazd, Strava pokazuje, że to praktycznie pionowa ściana była, a to nie całe 2 kilometry długości. Masakra jakaś. Potem było już coraz lepiej.
gdzieś za miejscowością Uvac © szczypiorizka
studia i miejsce pamięci? © szczypiorizka
gdzieś za miejscowością Uvac © szczypiorizka
Co jakiś czas naszym oczom ukazywała się rzeka Lim.
widok na rzekę Lim © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
Gdzieś około 20 kilometra była dłuższa przerwa na posiłek na łonie natury. Kto chciał mógł się wykąpać w rzece. Ja poprzestałam na stopach.
moczę stópki © szczypiorizka
Widoki dalej zachwycały, nawet trasa stała się mniej męcząca, chociaż zrobiła się lekka patelnia. Szkoda było się nie zatrzymywać, by czegoś nie uwiecznić.
na trasie © szczypiorizka
widok na rzekę Lim © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
Kilka tuneli też mieliśmy okazję pokonać. Lampki cały czas włączone, tunele nieoświetlone (czasami okulary przeciwsłoneczne też to potęgowały xD).
tunelowy dzień © szczypiorizka
Na 40 kilometrze uznałam, że kończę swój przejazd. Wsiadłam do autokaru. Do końca tej wycieczki zostało jakieś 20 km, w których było kilka wymagających podjazdów. Nie żałuję. Wraz z paroma osobami dotarliśmy do miejscowości Visegrad, gdzie mieli do nas dołączyć rowerzyści.
Višegrad- Most Mehmeda Paszy Sokolovicia © szczypiorizka
W mieście nic szczególnego nie ma, oprócz tego mostu, który był niemym świadkiem wielu, często niechlubnych zdarzeń. No i to miasto noblisty Ivo Andrića. Trochę murali złapałam przy okazji pieszej wędrówki.
Višegrad-murale © szczypiorizka
Višegrad-murale © szczypiorizka
Višegrad-murale © szczypiorizka
Višegrad-murale © szczypiorizka
Višegrad-murale © szczypiorizka
Višegrad-murale © szczypiorizka
Bardzo fajny dzień, powinien być na początku tego wyjazdu a nie na końcu.
Višegrad © szczypiorizka
Sobotni wyjazd rowerowy nie przypadł mi do gustu. Organizator przewidział około 45 kilometrową jazdę z Zlatiboru do miejscowości Užice, skąd mieliśmy już jechać autokarem w drogę powrotną do Polski. Ta rajza wiązała się z tym, że oprócz standardowych rzeczy (jedzenie, jakieś narzędzia w razie "w") to miałam ze sobą wieźć ubrania na zmianę (na podróż powrotną autokarem) oraz jakieś środki do umycia się. Czyli miałam jechać z jakimś tam bagażem większym niż zwykle, na miejscu szukać łaźni publicznych lub iść na basen miejski (który był zamknięty), umyć się, przebrać, mieć jeszcze czas aby szukać restauracji i coś zjeść no i w tym wszystkim targać ze sobą rower po niezbyt ciekawym mieście. No średnio mi się to podobało. Nie tylko ja podzielałam ten pogląd, więc jakieś 10-15 osób zdecydowało się nie jechać rowerem tylko pozostać w Zlatiborze i jechać autokarem, inni uznali, że dotrą do Užic lokalnym PKSem. Ja zostałam na mieście. Na luzie, bez spiny, czas wolny na czytanie książki, kręcenie się po lokalnym bazarze, obiad.
w kupie raźniej © szczypiorizka
Podsumowanie.
Trudno mi jednoznacznie ocenić ten wyjazd. Z jednej strony cieszę się, że w sumie pogoda dopisała (oprócz czwartku nie rowerowego i tak). Piękne widoki, przełamanie strachu (jazda Złotą Gondolą w Zlatiborze), świetna ekipa innych zapalonych rowerzystów jak ja. Dobre usytuowanie hotelu no i sam hotel był spoko- tu wspomnę i panu zwanym przez nas Tonym Soprano 😂 który strzegł zasobów jadalni, że dopiero punkt 7 rano mogliśmy zabrać się za nakładanie pożywienia na talerze. Dwie minuty prędzej, to absolutny zakaz był (potem lekko zluzował).
Z drugiej strony dostrzegam drobne niedociągnięcia organizacyjne, trasa była bardzo trudna, naprawdę nie wiem czy bym się na nią zdecydowała, wiedząc wcześniej jakie podjazdy na mnie czekają. Jak można wywnioskować bo moich wcześniejszych wpisach- ten rok nie należy do udanych pod względem regularnej jazdy. Może, gdybym więcej czasu poświęciła na "trening", byłoby mi łatwiej.
Czy polecam tę konkretną wycieczkę? Hmm... no nie wiem xD Naprawdę jest co dreptać pod górę, z górki też nie łatwo. Pamiętam, że był taki zjazd, gdzie 5 km pokonałam w niecałe 10 minut.. moje rekordy prędkości czasem oscylowały w granicach 50 km/h, a mając dłonie na hamulcach to i 38 km/h (V-brake dały radę, chociaż czasem bałam się, czy mi linka nie strzeli).
Więc to trudna technicznie trasa. Zawsze można z części, albo i z całości trasy zrezygnować- ja z tego korzystałam i nie żałuję. Nikomu nic nie musiałam udowadniać, żadnej normy dziennej nie miałam. To był mój urlop, miał mi sprawić przyjemność. Tak, jak pokonałam na rowerze każdy dzień, był dla mnie wystarczający. Jeśli ktoś chce sprawdzić dokładnie trasę i profile to zapraszam na STRAVĘ Może te cyferki i mapki coś więcej powiedzą i uzmysłowią, z czym się mierzyłam. Na pewno warto pojechać na jakąkolwiek zorganizowaną wycieczkę przez biuro podróży (wbrew pozorom jest ich sporo na rynku), ponieważ ludzie, których miałam okazję poznać są jedną z większych wartości dodatnich :) Godziny rozmów o wszelakich podróżach, nie tylko rowerowych, wspólne dzielenie się posiłkami w trakcie przerw, wodą na trasie, pomocną dłonią w razie awarii, nawet narzekanie na kolejny podjazd dawało poczucie ulgi, że jest nas więcej i mamy tę samą trasę do pokonania. Dziękuję Wam ❤️
udało się!! © szczypiorizka
- DST 41.92km
- Czas 02:55
- VAVG 14.37km/h
- Sprzęt Velli
- Aktywność Jazda na rowerze
Serbia dzień 5
Środa, 10 września 2025 · dodano: 20.09.2025 | Komentarze 5
W środę ruszyliśmy w kierunku Parku Narodowego Tara. Sporą część przebyliśmy asfaltowymi drogami, które wiły się po lesie, bądź też między spokojnymi, niewielkimi miejscowościami.
gdzieś na trasie © szczypiorizka
W miejscowości Konjska Reka nastąpiło pewne nieporozumienie organizacyjne. Ogółem rozchodziło się o to, kiedy i gdzie będzie długa przerwa obiadowa. W wyniku ogólnogrupowej dyskusji, nastąpił rozłam w mojej, drugiej grupie. Część pojechała w dalszą trasę, licząc na obiad w późniejszym czasie (było ok. godz.11-12). Cała akcja była z powodu pierwszej grupy :P która pojechała na objazd całego Jeziora Zaovinsko (kwestia zgrania się godzinowo, coś w tę deseń).
Po jakiś 3 godzinach w końcu ruszyłam wraz z niedobitkami na dalszą trasę. Na mniej więcej 22 kilometrze moja grupa ponownie była w całości. To był punkt widokowy na rzekę Drin oraz hydroelektrownię Banjska Stena.
widok na hydroelektrownię Banjska Stena © szczypiorizka
W międzyczasie pogoda się zepsuła, trochę zaczęło padać (na szczęście nie było ulewy).
niedźwiedź jednym z symboli Parku Narodowego Tara © szczypiorizka
Dalszą podróż przebyliśmy kierując się w dół rzeki Drina. Około 26 kilometra zaczął się ostry zjazd. Momentami asfaltowy, momentami szutrowy (śliskie, mokre kamienie). Na szczęście o ile wiem, wszystkim udało się bez wywrotki zjechać w dół. Deszczyk ustąpił, a naszym oczom ukazała się rzeka, wzdłuż której jechaliśmy przez następne kilometry.
wąwóz rzeki Drina © szczypiorizka
wąwóz rzeki Drina © szczypiorizka
Nawet udało mi się złapać mural 😁
mural!!! :) © szczypiorizka
Miejscowość Perucac, była końcową stacją zarówno dla nas, drugiej grupy, jak i dla tych co zdecydowali się pokonać około 70 kilometrów okrążając Jezioro Zaovinsko. Druga, dłuższa przerwa na posiłek i obserwowanie małej bandy kotów (cztery albo pięć kotów w sumie było), które wiły się między stolikami w poszukiwaniu smakołyków.
kociaki cwaniaki © szczypiorizka
- DST 39.99km
- Czas 02:48
- VAVG 14.28km/h
- Sprzęt Velli
- Aktywność Jazda na rowerze
Serbia dzień 2
Niedziela, 7 września 2025 · dodano: 16.09.2025 | Komentarze 7
Ponownie zaczynamy wycieczkę rowerową spod hotelu w Zlatiborze. Wyjazd z miasta bezproblemowy. dosyć szybko zaczynają się górki i prowadzenie roweru przez niektórych. Któż by się spodziewał 😂
jakiś element okołomuralowy © szczypiorizka
Pogoda dopisywała, w sumie to nawet słońce dosyć ładnie przygrzewało w połączeniu z asfaltem.
Gdzieś około 20 kilometra dotarliśmy do miejsca, gdzie się znajduje Jaskinia Stopića. Zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Po pokonaniu iluś tam schodów w dół, zobaczyłam wejście bardzo podobne do Jaskiń Punkvy w Czechach
Jaskinia Stopica © szczypiorizka
Zdjęcia niestety nie oddają tego ogromu miejsca. Bardzo wysokie, nie mam doświadczenia w chodzeniu po jaskiniach, ale tu spory odcinek był dostępny dla turystów. Mogę z czystym sumieniem polecić to miejsce. Przy okazji zamieniłam parę zdań ze spotkanym tutaj motocyklistą spod Łodzi. Robił sobie urlopową objazdówkę po krajach bałkańskich 🙂
Jaskinia Stopica © szczypiorizka
Jaskinia Stopica © szczypiorizka
W trakcie zwiedzania jaskini mieliśmy akcję z wyprowadzaniem bezpańskiego psa, który biegł za nami dobrych kilka kilometrów aż do jaskini i w pewnym momencie utknął w tych "nieckach", które widać na zdjęciu powyżej (nie było w nich wody). Po zwiedzeniu jaskini udaliśmy się w dalszą podróż.
jeden z lżejszych podjazdów © szczypiorizka
W czasie całej naszej podróży nie spotkałam się z tym, by psy nas atakowały, owszem szczekały i czasem trochę biegły albo łasiły się do nas, ale na szczęście nie było niemiłych sytuacji.
piesio © szczypiorizka
W mieście Sirogojno przerwa na sklep (lody, piwo, kawa i tym podobne), oraz możliwość zwiedzenia skansenu. Oczywiście skorzystałam.
skansen w Sirogojno © szczypiorizka
Bardzo ładny skansen, z widokami na góry. Miałam wrażenie, że kilka chałup ominęłam, trudno. Dobrze zachowane, do niektórych można było wejść. Widzę drobne różnice w tym jak kiedyś mieszkali ludzie z tych rejonów, a tym jak u nas kiedyś było (na podstawie naszych skansenów).
Jeszcze rzut oka na cerkiew i krótką modlitwę. Można ruszać dalej.
cerkiew w Sirogojnie © szczypiorizka
Dalsza część podróży w tym dniu nie była miła i nie mówię tu o ciągłych podjazdach (to chyba będzie moje "ulubione" słowo tego wyjazdu i wpisów). Mianowicie w okolicach 30 kilometra nasza przewodniczka zgubiła ślad, w sensie był, ale pokazywał głupoty. Straciliśmy chyba z 40 minut na szukaniu dobrej drogi. Ciągłe krótkie ostre zjazdy, które okazywały się wjazdem komuś na chatę albo na prywatną polanę, potem wprowadzanie rowerów na "główną" drogę spowodowały, że zdecydowaliśmy się zrobić dzidę naokoło chyba drogą krajową. Przy kolejnym pitstopie autokarowym dostaliśmy możliwość (ze względu na opóźnienie) dalszej jazdy rowerem aż do restauracji, która była stacją końcową podstawowej wersji, ale bez możliwości pójścia nad Wodospad Gostilje, lub można było zakończyć podróż rowerową i udać się autokarem na obiad do knajpy. Zdecydowałam się (wraz z kilkoma osobami) zakończyć w tym dniu wycieczkę. Najzabawniejsze było to, że gdy dotarliśmy autokarem pod restaurację nie chcieliśmy z niego wysiadać mówiąc kierowcom, że to chyba nie to miejsce (przewodniczka trochę inaczej opisywała nam to miejsce- nie podała też nazwy knajpy). Na szczęście (albo i nie) była to właściwa restauracja. Dlaczego na nieszczęście? Bo to była niedziela, sporo gości, duże trudności z dorwaniem się do stolika i nieuprzejmy kelner, który chyba nas za karę obsługiwał (w sensie ten stolik, przy którym siedziałam z kilkoma osobami). Na szczęście jedzenie było smaczne. Po posiłku dla wytrwałych szalonych rowerzystów czekała jeszcze ładna ściana na około 8 km (+ jakieś 7 km "normalnej" jazdy). Oczywiście nie skorzystałam. To mój urlop, nikomu nic nie musiałam udowadniać 😉
P.S. Na Stravie umieszczam mapki, mniej więcej w takim tempie jak tutaj wpisy :P
- DST 7.70km
- Czas 00:45
- VAVG 10.27km/h
- Sprzęt Velli
- Aktywność Jazda na rowerze
prolog urlopowy
Piątek, 5 września 2025 · dodano: 15.09.2025 | Komentarze 5
Dzięki sprytnemu manewrowi jakim było zostawienie wcześniej roweru w firmowym garażu, siostra zawiozła mnie bez problemu z samym bagażem na dworzec.
jeszcze w Gliwicach © szczypiorizka
O ile nie było problemu z umiejscowieniem roweru na haku w przedziale, to jakimś dziwnym trafem mojego miejsca siedzącego nie było 🤷 Dziwny skład jechał. Trudno. Ważne, że dotarłam bez spóźnienia do Krakowa. Spokojnym tempem (kilka godzin czasu do zbiórki) ruszyłam w kierunku Płaszowa.
widać, że jestem w Krakowie © szczypiorizka
Na Kopiec Krakusa nie chciało mi się wjeżdżać z bagażem, ale za to podjechałam pod Szary Dom, czyli dawny karcer KL Płaszów.
Szary Dom © szczypiorizka
Mural "Wiosna" Mikołaja Rejsa, zdobi jedną ze ścian budynku przy ulicy Dworcowej. Funkel nówka, z 2025 roku, powstał z inicjatywy Fundacji "Zróbmy sobie Kraków".
mural "Wiosna" © szczypiorizka
Przede mną przeszło tygodniowa wyprawa rowerowa do Serbii oraz do Bośni i Hercegowiny. Na miejscu zjawiło się prawie 40 uczestników, spora część to "weterani wyprawowi z Horyzontów", którzy znali się z poprzednich wyjazdów. Ja nie natrafiłam na nikogo z moich dwóch poprzednich wyjazdów. Nic nie szkodzi. Nowe znajomości, nowe możliwości 😉
Dziś pisząc ten tekst już jestem w domu, powoli ogarniam zdjęcia, segreguję je, więc nowe zapiski z tego rowerowego urlopu pojawiać się będą przez dobrych kilka dni 🙂
- DST 13.25km
- Czas 00:57
- VAVG 13.95km/h
- Sprzęt Velli
- Aktywność Jazda na rowerze
Gliwice vol.2
Środa, 3 września 2025 · dodano: 03.09.2025 | Komentarze 4
Już świętuję urlop 😆 Wpadłam na pomysł logistyczny, mianowicie zawiozłam do firmy rower (mamy fajną rowerownię) i w piątek siostra mnie przywiezie tylko z bagażem na dworzec. Przy okazji postanowiłam pojechać ponownie na Sikornik, by uzupełnić brakujące malunki. Jadąc w tamtym kierunku zatrzymałam się przy jednej z kamienic. Trzeba przyznać, Gliwice też nie mają się czego wstydzić.
pięknie odnowiona kamienica w Gliwicach © szczypiorizka
Na ulicy Cyraneczki 1, z boku bloku:
edukacyjnie © szczypiorizka
Jeden z murali przez przypadek odkryty.
przez przypadek złapany © szczypiorizka
Przy Placu Targowym
Plac Targowy, ul. Czapli © szczypiorizka
Hasiokowe gołębie między ulicą Bekasa i Mewy
Show must gołąb © szczypiorizka
ulica Bekasa © szczypiorizka
Stacje transformatorowe to wdzięczne miejsce na malunki :)
ulica Krucza © szczypiorizka
ulica Krucza © szczypiorizka
W lipcu, będąc tu na rowerach z Jarkiem tego muralu przy szkole jeszcze nie było.
Władysław Broniewski © szczypiorizka
A propo szkoły:
początek roku szkolnego © szczypiorizka
W drodze na osiedle Baildona
przypadkowo złapane © szczypiorizka
przypadkowo złapane © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
Kotek jest świetny.
raczej słodziak © szczypiorizka
Arena w Gliwicach © szczypiorizka
Pozostałości po wąskotorówce w Gliwicach. Była to linia wąskotorowa Gliwice- Racibórz. Ruch osobowy zamknięto w 1991 roku a towarowy 1992 roku (z paroma wyjątkami).
resztki po wąskotorówce w Gliwicach © szczypiorizka
Stary stadion- obecnie centrum szkoleniowe.
stadion Piasta © szczypiorizka
Mój drugi, główny tego dnia mural. John Baildon. Równie ładny jak ten w Katowicach. Także to świeży, tegoroczny mural.
główny punkt programu- Baildon © szczypiorizka
Jeszcze przypadkowo złapałam ten malunek
przypadkowo złapane © szczypiorizka
Wydaje mi się, że w tym roku Gliwice na 100% ogarnięte. Zobaczymy czy w przyszłym roku coś nowego się pojawi 😉
- DST 38.46km
- Czas 02:16
- VAVG 16.97km/h
- Sprzęt Kross Esker 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Świerklaniec i zakupy
Wtorek, 26 sierpnia 2025 · dodano: 26.08.2025 | Komentarze 3
Postanowiłam pojechać na rowerze do Świerklańca, by zrobić zakupy między innymi na wyjazd. Najpierw musiałam "zaliczyć" malunki z Chemetu, czekam na realizację muralu.
zwycięskie malunki w Chemecie © szczypiorizka
Trochę pobłądziłam w Nakle Śląskim, ale dzięki temu więcej podjazdów zaliczone.
pałac Donnersmarcków w Nakle Śląskim © szczypiorizka
Obłowiona, wróciłam do centrum inną drogą, tam również kilka rzeczy ogarnęłam. Przy okazji w międzyczasie telefon, że do odebrania mam już Velli. Spoko, po obiedzie podjadę i odbiorę.
- DST 52.63km
- Czas 03:18
- VAVG 15.95km/h
- Sprzęt Kross Esker 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
bytomskie murale w sierpniu
Wtorek, 19 sierpnia 2025 · dodano: 20.08.2025 | Komentarze 8
Inaczej sobie rozłożyłam pracę w nadgodzinach, dzięki czemu, mogłam pojechać na rowerze do Bytomia, by po raz kolejny szukać murali i innych ciekawych elementów architektury.
Najpierw na tapetę poszły murale w Miechowicach, które ostatnio ominęłam. Znajdują się w pobliżu tężni solankowej (tak, tak, są badania, że tężnia niekoniecznie ma właściwości prozdrowotne).
Nanika na Miechowicach © szczypiorizka
Sama tężnia cichaczem zrobiona z telefonu, nie chciałam paradować z normalnym aparatem przed kobietami, które tam odpoczywały.
tężnia na Miechowicach © szczypiorizka
Na Felińskiego rozglądam się, czy coś ciekawego nie ma. W sumie reklama SPA też jest malowana.
SPA Medica © szczypiorizka
Słynna bytomska Biedronka przygotowana na kolejną powódź 😂
słynna "wodna" Biedronka © szczypiorizka
Pod moim ulubionym wiaduktem mam znowu szczęście. Podobnie jak w zeszłym roku, łapię podczas pracy SimOne. Tym razem zagadałam i zostałam poproszona o zdjęcie bez widocznej osoby podczas malowania 😉
funkel nówka © szczypiorizka
Na wszelki wypadek zrobiłam zdjęcie innego graffiti. W domu sprawdziłam- bardzo dobrze, to był właśnie ten malunek z zeszłego roku, który sfotografowałam, a nie był jeszcze skończony.
SimOne © szczypiorizka
Będąc już w centrum, sfotografowałam rzeźbę przy Szkole Podstawowej (docelowo zauważyłam tam murale, a rzeźba dodatkowo zwróciła moją uwagę).
rzeźba Waltera Tuckermanna © szczypiorizka
Franek Mysza przy szkole © szczypiorizka
SP Mistrzostwa Sportowego © szczypiorizka
SP Mistrzostwa Sportowego © szczypiorizka
detal przy SP MS © szczypiorizka
Jedną z najbardziej znanych rzeźb przy kamienicy w Bytomiu jest smok. Jest on na skrzyżowaniu ulicy Drzymały i Piłsudskiego.
bytomski smok © szczypiorizka
Jadąc dalej ulicą Piłsudskiego przez przypadek zajrzałam w jedną z bram wjazdowych.
Akademia Sztuk Teatralnych © szczypiorizka
Akademia Sztuk Teatralnych © szczypiorizka
Jadąc przez centrum stwierdzam, że coraz więcej kamienic jest odnawianych. Super, bo naprawdę są piękne.
pięknie odnowiona kamienica na skrzyżowaniu © szczypiorizka
Wjeżdżam niesiona jakąś intuicją w ulicę Strażacką.
intrygująca instalacja na ul. Strażackiej © szczypiorizka
Przy okazji uwieczniam starą remizę, która funkcjonowała do 2020 roku.
była remiza strażacka © szczypiorizka
Ponownie miałam szczęście- obracam głowę i widzę mural xD Szkoła Podstawowa nr3
przez przypadek odkryte © szczypiorizka
ładna kamienica na Piłsudskiego © szczypiorizka
Nie planowałam jazdy w kierunku Placu Grunwaldzkiego, ale wiedząc, że ta mozaika tam jest, aż żal było to ominąć (jak widać po zdjęciach wyżej, dobrze zrobiłam).
mozaika na 770-lecie praw Bytomia © szczypiorizka
detal architektoniczny © szczypiorizka
Z Rynku pojechałam w kierunku Dworca PKP, gdzie ponownie włączyłam wcześniej przygotowaną mapkę. W internecie mignęła mi informacja, że po remoncie Dworca, przejście na Zamłynie znowu będzie artystycznie pomalowane. Już nie wiem po raz który, ale miałam w tym dniu szczęście. Spotkałam panią, która akurat pracowała nad jedną częścią ściany. Przez chwilę porozmawiałyśmy, a potem dłuższą chwilę spędziłam na fotografowaniu tego, co już zostało namalowane. W trakcie dokumentowania, rozpoczęłam rozmowę z pewnym panem na temat różnych zabytków industrialnych, muzeów, odnowionych dworców, wystaw motoryzacyjnych i tym podobnych 😁 (edit-> internet pisze, że za wykonanie murali ma być odpowiedzialna Mona Tusz 😍 głowy se uciąć nie dam.. ale jeśli to była ona jeeejuu ale fajnie -> to jest ta artystka co sporo maluje w Katowicach np Flora i Florian przy Walcowni, albo pod wiaduktem na Nikiszu).
przejście podziemne Zamłynie © szczypiorizka
przejście podziemne Zamłynie © szczypiorizka
przejście podziemne Zamłynie © szczypiorizka
przejście podziemne Zamłynie © szczypiorizka
przejście podziemne Zamłynie © szczypiorizka
przejście podziemne Zamłynie © szczypiorizka
przejście podziemne Zamłynie © szczypiorizka
przejście podziemne Zamłynie © szczypiorizka
przejście podziemne Zamłynie © szczypiorizka
Za jakiś czas ponownie przyjadę, by zobaczyć efekt końcowy. Poprzednie murale, na szczęście mam udokumentowane.
Jednym z ostatnich zaplanowanych miejsc była Skarpa w Bytomiu.
Skarpa © szczypiorizka
Na murku okalającym teren było dość sporo malunków, dlatego zdecydowałam się na kolaże, by nie przynudzać :)
Skarpa kolaż © szczypiorizka
Skarpa kolaż © szczypiorizka
Skarpa kolaż © szczypiorizka
Skarpa kolaż © szczypiorizka
Skarpa kolaż © szczypiorizka
Skarpa kolaż © szczypiorizka
Razpazjana już mam, ale z tej wysokości bardzo ładnie się prezentuje.
inne ujęcie Raspazjana © szczypiorizka
Przy SP nr 6 bez problemu fotografuję kilka malunków, znowu posiłkuję się internetem- za niektóre realizacje odpowiedzialny był SimOne.
SP nr 6 w Bytomiu © szczypiorizka
SP nr 6 w Bytomiu © szczypiorizka
SP nr 6 w Bytomiu © szczypiorizka
SP nr 6 w Bytomiu © szczypiorizka
SP nr 6 w Bytomiu © szczypiorizka
SP nr 6 w Bytomiu © szczypiorizka
Rozbarczanka póki co mi się nie nudzi, więc znowu ją uwieczniam.
inne ujęcie Rozbarczanki © szczypiorizka
Ładnie światło padało na Kościół, więc też znalazł swoje miejsce w tym wpisie.
Kościół pw. św. Jacka © szczypiorizka
Następnie strzała na DW911, na Piekary Śląskie, Radzionków (trochę wjazdów pod górę jako trening zaliczone), centrum TG i ulicą Grzybową (coraz bardziej mi się podoba ta ścieżka rowerowa).
Bardzo udana wyprawa po murale, w każdym calu 😍
- DST 41.40km
- Czas 02:58
- VAVG 13.96km/h
- Sprzęt Velli
- Aktywność Jazda na rowerze
gliwickie murale 2025
Piątek, 18 lipca 2025 · dodano: 19.07.2025 | Komentarze 8
Pogoda nie rozpieszcza w lipcu. Trasa na szybcika stworzona i namalowana, tym razem Jarek postanowił mi potowarzyszyć podczas rajzy w poszukiwaniu gliwickich murali. Najpierw umęczyliśmy się z bagażnikiem rowerowym przy samochodzie, ale rowery ostatecznie udało się bezpiecznie zamocować. Start spod mojej firmy. Pierwszy punkt programu -> ostatnio słynny kciuk- rzeźba odsłonięta podczas gliwickiego Biennale.
łapy w górę © szczypiorizka
Następnie udaliśmy się na aleję Przyjaźni, tam między innymi w ramach tego festiwalu pomalowano ściany. Znowu zrobiłam sporo zdjęć, aby to trochę zminimalizować- porobiłam kolaże, a i tak jakieś prawie 50 fotek na wpisie będzie 🙈
aleja Przyjaźni © szczypiorizka
aleja Przyjaźni © szczypiorizka
ruiny teatru Victoria © szczypiorizka
aleja Przyjaźni © szczypiorizka
Kolejnym miejscem, gdzie miały być nowe murale (również namalowane w ramach Biennale) był skatepark na Placu Krakowskim
skatepark na Placu Krakowskim © szczypiorizka
Skatepark na Placu Krakowskim © szczypiorizka
Plac Krakowski © szczypiorizka
Z Placu Krakowskiego udaliśmy się na ulicę Górnych Wałów- tam miał się znajdować "główny" mural całego festiwalu.
główny mural z Biennale Gliwice 2025 © szczypiorizka
Centrum zaliczone- powoli mogliśmy się kierować na południe, po drodze namierzyliśmy murale na ulicy K.Wielkiego i Z. Starego (Zawiszy Czarnego też, ale go już mam).
brzózki © szczypiorizka
niedaleko ul. Z. Starego © szczypiorizka
Głównym moim celem tej wycieczki było osiedle/dzielnica Sikornik. Tam liczyłam, że sporo ciekawych malunków odnajdziemy. Nie myliłam się. Oczywiście opracowując ten wpis, znalazłam na internecie kolejne murale, które pominęliśmy. Będzie na zaś.
na Sikorniku © szczypiorizka
na Sikorniku © szczypiorizka
czas zmienić opony © szczypiorizka
Bardzo mi to przypomina to osiedle w Krakowie. Tam było to trochę bardziej uporządkowane i wszystkie malunki ptaków były na ścianach bloków.
Cyraneczki 8-10-12 © szczypiorizka
Tutaj jest różnie. Musieliśmy mieć oczy dookoła głowy. Przy okazji też znalazłam reklamę szkółki piłkarskiej
ciekawa interpretacja herbu © szczypiorizka
Akademia Piłkarska Brasil © szczypiorizka
Nowe, tegoroczne dzieło.
funkel nówka © szczypiorizka
"dzwoni papugaa..." © szczypiorizka
na kiosku © szczypiorizka
reklama optyka © szczypiorizka
minimalistyczne © szczypiorizka
patriotycznie © szczypiorizka
Red Bull doda ci skrzyydeeł © szczypiorizka
na Sikorniku © szczypiorizka
Co znaleźliśmy to uwieczniliśmy. Reszta na zaś 😁
Kolejnym punktem wycieczki były Wilcze Doły. To teren zalewowy, koleżanka powiedziała, że tak, zalało to miejsce w zeszłym roku. Ciekawy punkt spacerowy, niestety zarośnięty i nieuporządkowany. Szkoda.
Wilcze Doły © szczypiorizka
wilk na Wilczych Dołach © szczypiorizka
Z południa Gliwic, zaczęliśmy kierować się na północ. Po drodze różne "patriotyczno-kibicowskie" murale złapane.
kibicowskie murale © szczypiorizka
Reklamowe także podłapane.
graj w szachy © szczypiorizka
reklama na Kozielskiej © szczypiorizka
Na ulicy Szafirowej są garaże. Jak są garaże jest duże prawdopodobieństwo, że będą murale. Ja wiedziałam, że coś tam będzie, sprawdziłam na internecie wcześniej.
w tle muzyka z Mortal Combat xD © szczypiorizka
it`s Pikachu !!! © szczypiorizka
Stargate ? © szczypiorizka
na Szafirowej nic ino się biją xD © szczypiorizka
reklama dronowa © szczypiorizka
piękne kolory © szczypiorizka
Co planowałam, to zobaczyliśmy. Gratisowe malunki też się znalazły, między innymi w drodze powrotnej na ulicy Kozielskiej i pobocznych. Jeszcze rzut oka na Park Szwajcaria.
Park Szwajcaria © szczypiorizka
animacje na ścianie © szczypiorizka
ZSP nr 5 © szczypiorizka
na Kozielskiej © szczypiorizka
Star Wars © szczypiorizka
Na dzikim parkingu na ul. Duboisa jeszcze jedna fotka, tam jest kilka dużych murali, ale zauważyłam, że nie mam zbliżenia na ten fragment ściany.
stare ale jare, na "slumsach" © szczypiorizka
Fajna wycieczka, jak to często bywa, nie udało się wszystkiego znaleźć, ale Gliwice mam blisko :) Kilometraż się różni z tym co na Stravie, tu dołączyłam kilkanaście kilometrów z poniedziałkowej jazdy do centrum TG (spotkanie z przyjaciółkami).
- DST 49.55km
- Czas 03:05
- VAVG 16.07km/h
- Sprzęt Velli
- Aktywność Jazda na rowerze
Świerklaniec w towarzystwie
Niedziela, 6 lipca 2025 · dodano: 06.07.2025 | Komentarze 4
Dziś miałam w końcu okazję poznać kogoś z zacnego grona rowerowego BS ->Jarka Ugadaliśmy się na wspólną wycieczkę do Świerklańca. Uważam, że była to dobra decyzja, że nie pakowaliśmy się w nic większego, bo temperatura nieźle dawała o sobie znać.
Lekko spóźniona dotarłam nad Chechło (pomyliłam drogi w lesie, by pominąć ruch wahadłowy na Grzybowej, a i tak wpakowałam się w światła 😑). Po krótkim przywitaniu ruszyliśmy w kierunku na Świerklaniec. Wymyśliłam, że pojedziemy inną ścieżką, z myślą, że tam będzie mniej ludzi i spokojniej pogadamy. To przyczyniło się do tego, że jakieś 20 minut straciliśmy, bo kręciliśmy się po chaszczach niedaleko mostku dawnej kolei wąskotorowej.
fotka zrobiona przez Jarka © szczypiorizka
W końcu dotarliśmy do świerklanieckiego parku, tam orzeźwiające, bezalkoholowe koktajle i przyjemny wiatr umilał nam czas. Droga powrotna oczywiście inną trasą. Przez Nakło Śl. i Lasowice.
Przypadkiem wpadł mural.
taka niespodzianka © szczypiorizka
Trafiliśmy także na przejazd bytomskiej kolejki wąskotorowej.
wąskotorówka jedzie na Miasteczko Śl. © szczypiorizka
fotka zrobiona przez Jarka © szczypiorizka
wieża PSP © szczypiorizka
Potem przez Ohio, Opatowice, na Strzybnicy krótka objazdówka po kilku historycznych miejscach, by dojechać na Zalew w Pniowcu ("mój" niebieski mostek).
Tak upłynęło nam wspólne przedpołudnie. Po południu zaś podobnie jak wczoraj pojechałam na działkę, by odpocząć i poczytać książkę.
relaks na działce © szczypiorizka
Dzięki Jarek!
- DST 66.69km
- Czas 03:28
- VAVG 19.24km/h
- Sprzęt Kross Esker 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
60-tka z setki
Piątek, 4 lipca 2025 · dodano: 05.07.2025 | Komentarze 7
Wzięłam sobie w piątek urlop. Ot tak sobie, przy okazji na horyzoncie majaczył wspólny wypad rowerowy z kolegą. Niestety coś mu wypadło- nie chciałam rezygnować z roweru, tym bardziej, że miały być super warunki pogodowe. Postanowiłam przejechać część trasy, którą ów kolega przygotował. Kilka odcinków wydawało mi się bardzo interesujących- było zapewnienie, że większość będzie prowadzić "leśnymi autostradami". Nie zawiodłam się, kilka miejsc było dziwnych, może źle się wgrało do Garmina, albo myszka mu zjechała podczas rysowania śladu na komputerze xD
wygląda zacnie © szczypiorizka
Jeden moment przed Pustą Kuźnicą był piaskowy i dodatkowo trafiłam na ładowanie drewna na przyczepy, więc parę razy musiałam się zatrzymać i przeczekać aż tir przejedzie albo przejść przez runo leśne.
to już gorzej © szczypiorizka
W Pustej Kuźnicy myślałam czy nie podjechać na Posmyk, ale szybko zawróciłam, by dalej jechać wg trasy. Dzięki temu trafiłam w nowe dla mnie miejsce-> Rezerwat Jeleniak-Mikuliny.
to jadę w kierunku zwiedzania © szczypiorizka
Niestety stawy suche.
Rezerwat Jeleniak- Mikuliny © szczypiorizka
Rezerwat Jeleniak- Mikuliny © szczypiorizka
Rezerwat Jeleniak- Mikuliny © szczypiorizka
Analiza dalszej części trasy. Nie wyglądała na optymistyczną. Miałam przedrzeć się przez te chaszcze i w ogóle jakoś tak dziwnie była poprowadzona na granicy Rezerwatu.
Rezerwat Jeleniak- Mikuliny © szczypiorizka
Uznałam, że nadrobię kilka kilometrów i wjadę do "centrum" Piłki, by potem dalej wyznaczonymi przez mapy.cz trasami dojechać do Koszęcina.
Raj na Ziemi © szczypiorizka
Niestety, na ul. Koszęcińskiej asfalt wylewali. Mimo to miałam szczęście- uprzejmy pan, który obserwował postępy prac, pokierował mnie na leśną drogę, tym samym ponownie "wskoczyłam" na planową trasę ze śladu GPS.
ładna aleja © szczypiorizka
Jakoś tak nie było okazji, by poeksplorować tę gminę. Natrafiłam na pozostałości po cmentarzu ewangelickim.
cmentarz ewangelicki © szczypiorizka
cmentarz ewangelicki © szczypiorizka
cmentarz ewangelicki © szczypiorizka
Czytałam, że w 2013 roku urządzono tu Ogród Biblijny. Po rewitalizacji prawie nie ma śladu, tylko kilka ławek rozsianych po cmentarzu- do niektórych dojście przez chaszcze.
cmentarz ewangelicki © szczypiorizka
cmentarz ewangelicki © szczypiorizka
cmentarz ewangelicki © szczypiorizka
Następnie przejechałam przez park przy pałacu.
park przy pałacu w Koszęcinie © szczypiorizka
pałac w Koszęcinie © szczypiorizka
Przy boisku szkolnym czekała na mnie niespodzianka :D znalazłam trochę już stary mural.
bez muralu nie ma wycieczki © szczypiorizka
Jeszcze to na znaku drogowym. Niczym znaki drogowe we Florencji przyozdobione przez Abrahama Cleta 😍
nadgryzione zębem czasu, ale nadal jest ładne © szczypiorizka
Przy GOSiRze pustawo, nie ma upału, to i chętnych na kąpiel nie ma.
GOSiR © szczypiorizka
za GOSiRem © szczypiorizka
Postanowiłam, że z Koszęcina zjadę gdzieś w lesie na Kalety, tym samym skrócę dystans do pokonania. Chciałam jeszcze wykorzystać ten dzień na inne, nie rowerowe rzeczy.
za GOSiRem © szczypiorizka
za GOSiRem © szczypiorizka
W Kaletach Reksio ustawił mi się do zdjęcia 😆
Reksio w Kaletach © szczypiorizka
Potem już standard- Mikołeska, Pniowiec. Fotka na Zalewie obowiązkowa 😊
"mój" mostek © szczypiorizka
Zalew w Pniowcu © szczypiorizka