Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi szczypiorizka z miasteczka Tarnowskie Góry-Strzybnica. Mam przejechane 19784.10 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.49 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 365 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy szczypiorizka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 41.41km
  • Czas 02:39
  • VAVG 15.63km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze

Serbia dzień 7 (a w sumie to 6 i BiH)

Piątek, 12 września 2025 · dodano: 21.09.2025 | Komentarze 7

Dotychczasowe dni jazdy dały mi mocno w kość. Tak, rekompensatą za ciężki warunki jazdy były przepiękne widoki. Coś za coś. Czwartek nie zapowiadał się interesująco pod wieloma względami. Po pierwsze, znowu przeszło 20 km po szutrach, które mogły być znowu wątpliwej jakości :P Po drugie profil trasy, który otrzymaliśmy dzień wcześniej (albo dwa dni wcześniej 🤔) do analizy, nie wyglądał zachęcająco. No i po trzecie- pogoda, miało padać. Wszyscy zdecydowaliśmy, że odpuścimy sobie ten dzień. Jednym z pomysłów na wykorzystanie tego dnia było poczekanie na okienko pogodowe i wjechanie najdłuższą gondolą na świecie na szczyt Tornik (1496m n.p.m.). Warianty były dwa-> z rowerem pod pachą na szczyt i potem zjazd w dół, albo po prostu wjazd i zjazd gondolą bez rowerów. Na szczęście, wraz z kilkoma osobami nie czekaliśmy za długo, licząc na poprawę pogody i pieszo udaliśmy się na stację kolejki. Kolejka ta ma długość 9 kilometrów i jazda w jedną stronę trwa bite pół godziny!! 🙂 Bardzo chciałam skorzystać z tej atrakcji mimo mojego okropnego lęku wysokości. Na szczęście dzięki współtowarzyszom wycieczki udało mi całą trasę przejechać nie zamykając oczu, dzięki temu mogłam podziwiać ładne widoki.
jeszcze mam szansę się wycofać
jeszcze mam szansę się wycofać © szczypiorizka

Cieszyłam się jak dziecko, że mi się udało xD Może dzięki temu nie będę się już bać jadąc ELKĄ w Parku Śląskim 😂
wjechałam !
wjechałam ! © szczypiorizka

Na górze korzystaliśmy z okienka pogodowego i podziwialiśmy widoki, kilka osób zdecydowało się na dalszą pieszą wędrówkę na sąsiedni szczyt. Ja wolałam gorącą czekoladę z widokiem na Zlatibor.
ławeczka na Torniku (1496m n.p.m.)
ławeczka na Torniku (1496m n.p.m.) © szczypiorizka

I believe I can flyyyy
I believe I can flyyyy © szczypiorizka

Wszystko pięknie fajnie, ale widziałam powoli zbliżające się chmury mocno granatowe. Zasugerowałam odwrót i zjazd kolejką do miasta. Ulewa złapała nas w trakcie powrotu. Niezbyt przyjemne uczucie, spotęgowane zatrzymaniem się kolejki na jakieś pół minuty (nie, nie krzyczałam, ale lekka panika już była 🙄). Na szczęście po zjeździe do miasta deszcz ustąpił. Dalsza część dnia to obiad, odpoczynek, basen i tym podobne.
12 września, tj. w piątek ponownie wszyscy wsiedliśmy na rowery. To drugi raz, gdy wjechaliśmy do sąsiedniego państwa, czyli Bośni i Hercegowiny. Na dzień dobry podjazd, Strava pokazuje, że to praktycznie pionowa ściana była, a to nie całe 2 kilometry długości. Masakra jakaś. Potem było już coraz lepiej.
gdzieś za miejscowością Uvac
gdzieś za miejscowością Uvac © szczypiorizka

studia i miejsce pamięci?
studia i miejsce pamięci? © szczypiorizka

gdzieś za miejscowością Uvac
gdzieś za miejscowością Uvac © szczypiorizka

Co jakiś czas naszym oczom ukazywała się rzeka Lim. 
widok na rzekę Lim
widok na rzekę Lim © szczypiorizka

na trasie
na trasie © szczypiorizka

Gdzieś około 20 kilometra była dłuższa przerwa na posiłek na łonie natury. Kto chciał mógł się wykąpać w rzece. Ja poprzestałam na stopach.
moczę stópki
moczę stópki © szczypiorizka

Widoki dalej zachwycały, nawet trasa stała się mniej męcząca, chociaż zrobiła się lekka patelnia. Szkoda było się nie zatrzymywać, by czegoś nie uwiecznić.
na trasie
na trasie © szczypiorizka

widok na rzekę Lim
widok na rzekę Lim © szczypiorizka

na trasie
na trasie © szczypiorizka

Kilka tuneli też mieliśmy okazję pokonać. Lampki cały czas włączone, tunele nieoświetlone (czasami okulary przeciwsłoneczne też to potęgowały xD).
tunelowy dzień
tunelowy dzień © szczypiorizka

Na 40 kilometrze uznałam, że kończę swój przejazd. Wsiadłam do autokaru. Do końca tej wycieczki zostało jakieś 20 km, w których było kilka wymagających podjazdów. Nie żałuję. Wraz z paroma osobami dotarliśmy do miejscowości Visegrad, gdzie mieli do nas dołączyć rowerzyści.
Višegrad- Most Mehmeda Paszy Sokolovicia
Višegrad- Most Mehmeda Paszy Sokolovicia © szczypiorizka

W mieście nic szczególnego nie ma, oprócz tego mostu, który był niemym świadkiem wielu, często niechlubnych zdarzeń. No i to miasto noblisty Ivo Andrića. Trochę murali złapałam przy okazji pieszej wędrówki.
Višegrad-murale
Višegrad-murale © szczypiorizka

Višegrad-murale
Višegrad-murale © szczypiorizka

Višegrad-murale
Višegrad-murale © szczypiorizka

Višegrad-murale
Višegrad-murale © szczypiorizka

Višegrad-murale
Višegrad-murale © szczypiorizka

Višegrad-murale
Višegrad-murale © szczypiorizka

Bardzo fajny dzień, powinien być na początku tego wyjazdu a nie na końcu.
Višegrad
Višegrad © szczypiorizka

Sobotni wyjazd rowerowy nie przypadł mi do gustu. Organizator przewidział około 45 kilometrową jazdę z Zlatiboru do miejscowości Užice, skąd mieliśmy już jechać autokarem w drogę powrotną do Polski. Ta rajza wiązała się z tym, że oprócz standardowych rzeczy (jedzenie, jakieś narzędzia w razie "w") to miałam ze sobą wieźć ubrania na zmianę (na podróż powrotną autokarem) oraz jakieś środki do umycia się. Czyli miałam jechać z jakimś tam bagażem większym niż zwykle, na miejscu szukać łaźni publicznych lub iść na basen miejski (który był zamknięty), umyć się, przebrać, mieć jeszcze czas aby szukać restauracji i coś zjeść no i w tym wszystkim targać ze sobą rower po niezbyt ciekawym mieście. No średnio mi się to podobało. Nie tylko ja podzielałam ten pogląd, więc jakieś 10-15 osób zdecydowało się nie jechać rowerem tylko pozostać w Zlatiborze i jechać autokarem, inni uznali, że dotrą do Užic lokalnym PKSem. Ja zostałam na mieście. Na luzie, bez spiny, czas wolny na czytanie książki, kręcenie się po lokalnym bazarze, obiad.
w kupie raźniej
w kupie raźniej © szczypiorizka

Podsumowanie.
Trudno mi jednoznacznie ocenić ten wyjazd. Z jednej strony cieszę się, że w sumie pogoda dopisała (oprócz czwartku nie rowerowego i tak). Piękne widoki, przełamanie strachu (jazda Złotą Gondolą w Zlatiborze), świetna ekipa innych zapalonych rowerzystów jak ja. Dobre usytuowanie hotelu no i sam hotel był spoko- tu wspomnę i panu zwanym przez nas Tonym Soprano 😂 który strzegł zasobów jadalni, że dopiero punkt 7 rano mogliśmy zabrać się za nakładanie pożywienia na talerze. Dwie minuty prędzej, to absolutny zakaz był (potem lekko zluzował).
Z drugiej strony dostrzegam drobne niedociągnięcia organizacyjne, trasa była bardzo trudna, naprawdę nie wiem czy bym się na nią zdecydowała, wiedząc wcześniej jakie podjazdy na mnie czekają. Jak można wywnioskować bo moich wcześniejszych wpisach- ten rok nie należy do udanych pod względem regularnej jazdy. Może, gdybym więcej czasu poświęciła na "trening", byłoby mi łatwiej.
Czy polecam tę konkretną wycieczkę? Hmm... no nie wiem xD Naprawdę jest co dreptać pod górę, z górki też nie łatwo. Pamiętam, że był taki zjazd, gdzie 5 km pokonałam w niecałe 10 minut.. moje rekordy prędkości czasem oscylowały w granicach 50 km/h, a mając dłonie na hamulcach to i 38 km/h (V-brake dały radę, chociaż czasem bałam się, czy mi linka nie strzeli).
Więc to trudna technicznie trasa. Zawsze można z części, albo i z całości trasy zrezygnować- ja z tego korzystałam i nie żałuję. Nikomu nic nie musiałam udowadniać, żadnej normy dziennej nie miałam. To był mój urlop, miał mi sprawić przyjemność. Tak, jak pokonałam na rowerze każdy dzień, był dla mnie wystarczający. Jeśli ktoś chce sprawdzić dokładnie trasę i profile to zapraszam na STRAVĘ Może te cyferki i mapki coś więcej powiedzą i uzmysłowią, z czym się mierzyłam. Na pewno warto pojechać na jakąkolwiek zorganizowaną wycieczkę przez biuro podróży (wbrew pozorom jest ich sporo na rynku), ponieważ ludzie, których miałam okazję poznać są jedną z większych wartości dodatnich :) Godziny rozmów o wszelakich podróżach, nie tylko rowerowych, wspólne dzielenie się posiłkami w trakcie przerw, wodą na trasie, pomocną dłonią w razie awarii, nawet narzekanie na kolejny podjazd dawało poczucie ulgi, że jest nas więcej i mamy tę samą trasę do pokonania. Dziękuję Wam ❤️
udało się!!
udało się!! © szczypiorizka


Kategoria murale, Serbia 2025



Komentarze
szczypiorizka
| 20:51 poniedziałek, 29 września 2025 | linkuj wowa113 bo nie chce mi się wierzyć, że tak dobrze wypadłam xD
wowa113
| 19:02 poniedziałek, 29 września 2025 | linkuj Zdecydowanie dla takich widoków warto się pomęczyć. Świetny wyjazd i świetne relacje. A co do podjazdów- same KOM-y na stravie a Ty marudzisz ;) xD
szczypiorizka
| 19:02 poniedziałek, 22 września 2025 | linkuj Marecki też wiele odcinków obejrzałam, bardzo mi się podobały kostiumy i scenografia.
Kolzwer205 nawet to wieczorne zdjęcie mostu telefonem zrobione jakoś w miarę wyszło :)
mardrnk zapraszam do śledzenia innych moich wycieczek, w większości bardziej lokalnie, ale lubię dokumentować w ten sposób czas, który spędziłam w siodełku rowerowym.
Roadrunner1984 tak, Soprano lekko przypominał wyglądem tego telewizyjnego xD
Roadrunner1984
| 12:10 poniedziałek, 22 września 2025 | linkuj Izka znów dostałaś skrzyyyydeł😁😁😁😁
Co do muszli to chyba dali dwie gdyby jedna z nich była zapchana 🤣.
Czy pan Soprano był równie postawny jak ten z TV? Heheh
Widoki przekozackie😍😍😍😍😍😍😍.
Dziękujemy za super opis każdego dnia każdej wycieczki. Super się czytało i oglądało.
Co do Ciebie jak na taką drobną dziewczynę masz Moc💪💪💪💪💪. Gratuluję 👏 👏 👏 👏
Pozdrawiam Serdecznie 🙋 🙋 🙋 🙋
mardrnk
| 21:57 niedziela, 21 września 2025 | linkuj Ja też polecam te wycieczki grupowe poza Polskę (gdzie można sobie wszystko łatwiej zorganizować samemu). Poza poznawaniem nowych czasem "egzotycznych" miejsc, masz rację, największą wartością tych wyjazdów są poznani ludzie. Odnosząc się do tej Serbii jeszcze, ja robiłem tu wszystkie trasy i "dokrętki" bez odpuszczania i muszę przyznać, że z moich 6-ciu wyjazdów w tym serbskim był największy u#eb pod względem podjazdów i z żadnego innego nie wróciłem taki zmęczony. Ale pojechałbym jeszcze raz nawet za tydzień :D
Dziękuję Ci za bloga z tej wyprawy i do zobaczenia na kolejnych.
Kolzwer205
| 20:48 niedziela, 21 września 2025 | linkuj Widoki tam kapitalne, bardzo podobają mi się ujęcia z mostem w Visegrad. Takie wyprawy to na pewno niezapomniane przeżycia pozostające na długo w pamięci :)
Marecki
| 20:00 niedziela, 21 września 2025 | linkuj Widok na rzękę Lim - kapitalny. Są murale, a Mehmeta Pasze znam, oglądałem Wspaniałe Stulecie xD
Przewyższenia widziałem na stravie, robią wrażenie.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ieuni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]