szczypiorizka prowadzi tutaj blog rowerowy

Iza ze Strzybnicy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:303.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:17:36
Średnia prędkość:17.26 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:25.32 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Kopalnia

  • DST 19.14km
  • Czas 01:03
  • VAVG 18.23km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 czerwca 2013 | dodano: 12.06.2013

Nareszcie przesiadka z 4 kółka na 2, by dojechać na kopalnię. Powoli się wdrażam w oprowadzanie gości. Dziś także pierwszy przypadek oprowadzania "khmerów".


Kategoria krótki wypad

Twardy Orzech do zgryzienia

  • DST 32.33km
  • Czas 02:26
  • VAVG 13.29km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 czerwca 2013 | dodano: 10.06.2013

Nareszcie jakaś pogoda i czas, by wykorzystać ją na rowerze. Plany z Basią ambitne, jak zawsze zresztą :P Kierunek-> Kopiec Wyzwolenia z wykorzystaniem szlaku czerwonego (czyli Husarii Polskiej czy jakoś tak). Na TG krótkie szukanie naszego początku, potem w miarę spoko między ulicami, aż do momentu, gdy zaczęły się pola...Z jednej strony dobrze, że miałyśmy sandały, skarpetki zostały oszczędzone. Mokro, brudno, pod górkę (w końcu to Tarnowskie GÓRY :P) no i okropny zaduch bijący z pól.

Widok na tarnogórski Manhattan czyli Osadę Jana © szczypiorizka

Cała trasa wzdłuż torów do Nakła była dla nas istną mordęgą, w dodatku komary dały o sobie znać.
Widok na prażalnię dolomitu © szczypiorizka

Mimo tego nie zniechęciłyśmy się i twardo brnęłyśmy po kostki w błotku do przodu :P
Zadzwoń a otworzę © szczypiorizka

Będąc już w Orzechu stwierdziłyśmy zgodnie, że nie damy rady jechać dalej nie tylko z powodu zmęczenia, ale i jak dla nas późnej pory. Pada z mojej strony hasło-> jedziemy szukać romantycznych ruin. Dzięki zasięgnięciu informacji u tubylców udało nam się je znaleźć (znowu pod górkę to co robimy?-> jak to co pchamy :P)
Basia przy wjeździe do lasku © szczypiorizka

Wujek Google podpowiedział, że baszt było 4. To, że to sztuczne to wiedziałam od dawna. Oczywiście kto na takie coś mógł się szarpnąć? Donnersmarckowie :P (Mamo, mamo ja chcę takie ruiny zamku mieć w ogródku-dobrze syneczku zaraz tu wezwę architektów i coś ci wybudujemy :P).
Przy ruinach © szczypiorizka

Hmmm a co tam jest w środku? © szczypiorizka

Widać, że to uczęszczany szlak dla spędzania wolnego czasu przy napojach alkoholowych, dość zaniedbany, zero jakiś tabliczek informacyjnych jak tu dotrzeć, co to jest, dlaczego to w takiej a nie innej postaci. Szkoda. Jak dla mnie to unikat, a zarazem potwierdzenie jak świetnym (no i mega bogatym co już gdzieś chyba wspominałam) był ród Donnersmarcków. Mocno zaznaczył na Śląsku swoją obecność (i panowanie).
Romantyczne ruiny w całej okazałości © szczypiorizka

Spowrotem na szczęście pojechałyśmy bardziej suchą trasą, w pewnym momencie z mojej strony pada hasło-> Basia tu w tej trawie, widzisz coś chyba jest-No królik chyba-To ja na to wydałam dźwięk odpowiadającym cmoknięciu na konia :P i wyłoniło się takie o to stworzenie
Sarna się przypałętała © szczypiorizka

moje usilne próby porządnego uwiecznienia sarny się nie powiodły, ale wierzcie mi on tam skakał :)
Powrót do domu już chodnikami i ulicami (znowu pod górkę). Udało nam się zdążyć przed burzą. Męczący, mokry i brudny wypad, ale ogromnie się cieszę z niego. Wyszłam z domu, w dodatku na rower no i z przyjaciółką :) co równało się z fantastyczną zabawą.


Kategoria w towarzystwie