Twardy Orzech do zgryzienia
-
DST
32.33km
-
Czas
02:26
-
VAVG
13.29km/h
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nareszcie jakaś pogoda i czas, by wykorzystać ją na rowerze. Plany z Basią ambitne, jak zawsze zresztą :P Kierunek-> Kopiec Wyzwolenia z wykorzystaniem szlaku czerwonego (czyli Husarii Polskiej czy jakoś tak). Na TG krótkie szukanie naszego początku, potem w miarę spoko między ulicami, aż do momentu, gdy zaczęły się pola...Z jednej strony dobrze, że miałyśmy sandały, skarpetki zostały oszczędzone. Mokro, brudno, pod górkę (w końcu to Tarnowskie GÓRY :P) no i okropny zaduch bijący z pól.Widok na tarnogórski Manhattan czyli Osadę Jana
© szczypiorizka
Cała trasa wzdłuż torów do Nakła była dla nas istną mordęgą, w dodatku komary dały o sobie znać.Widok na prażalnię dolomitu
© szczypiorizka
Mimo tego nie zniechęciłyśmy się i twardo brnęłyśmy po kostki w błotku do przodu :PZadzwoń a otworzę
© szczypiorizka
Będąc już w Orzechu stwierdziłyśmy zgodnie, że nie damy rady jechać dalej nie tylko z powodu zmęczenia, ale i jak dla nas późnej pory. Pada z mojej strony hasło-> jedziemy szukać romantycznych ruin. Dzięki zasięgnięciu informacji u tubylców udało nam się je znaleźć (znowu pod górkę to co robimy?-> jak to co pchamy :P)Basia przy wjeździe do lasku
© szczypiorizka
Wujek Google podpowiedział, że baszt było 4. To, że to sztuczne to wiedziałam od dawna. Oczywiście kto na takie coś mógł się szarpnąć? Donnersmarckowie :P (Mamo, mamo ja chcę takie ruiny zamku mieć w ogródku-dobrze syneczku zaraz tu wezwę architektów i coś ci wybudujemy :P).Przy ruinach
© szczypiorizkaHmmm a co tam jest w środku?
© szczypiorizka
Widać, że to uczęszczany szlak dla spędzania wolnego czasu przy napojach alkoholowych, dość zaniedbany, zero jakiś tabliczek informacyjnych jak tu dotrzeć, co to jest, dlaczego to w takiej a nie innej postaci. Szkoda. Jak dla mnie to unikat, a zarazem potwierdzenie jak świetnym (no i mega bogatym co już gdzieś chyba wspominałam) był ród Donnersmarcków. Mocno zaznaczył na Śląsku swoją obecność (i panowanie).Romantyczne ruiny w całej okazałości
© szczypiorizka
Spowrotem na szczęście pojechałyśmy bardziej suchą trasą, w pewnym momencie z mojej strony pada hasło-> Basia tu w tej trawie, widzisz coś chyba jest-No królik chyba-To ja na to wydałam dźwięk odpowiadającym cmoknięciu na konia :P i wyłoniło się takie o to stworzenieSarna się przypałętała
© szczypiorizka
moje usilne próby porządnego uwiecznienia sarny się nie powiodły, ale wierzcie mi on tam skakał :)
Powrót do domu już chodnikami i ulicami (znowu pod górkę). Udało nam się zdążyć przed burzą. Męczący, mokry i brudny wypad, ale ogromnie się cieszę z niego. Wyszłam z domu, w dodatku na rower no i z przyjaciółką :) co równało się z fantastyczną zabawą.
Kategoria w towarzystwie