historia gołębia Andrzeja
-
DST
17.91km
-
Czas
00:56
-
VAVG
19.19km/h
-
Sprzęt Maxim
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gołąb Andrzej był stałym bywalcem gliwickiej Biedronki. Zawsze grzecznie czekał aż inny klient idąc do sklepu otworzy drzwi i wtedy sam przesuwał się kierunku sklepowych półek. Czasem robił psikusa pracownikom i zaskakiwał ich swoją obecnością na zapleczu.
Niestety miarka się przebrała. Jego stanie pod sklepem z czasem przerodziło się w natrętne nagabywanie, niczym pan żul , który prosi o złotówkę (lub o grozo piątaka) na piwo, bo ma kaca.
a w kartonie gołąb Andrzej © szczypiorizka
Pan ochroniarz z Biedronki, niczym Strażnik Teksasu ogarnął temat i najpierw próbował wynieść poza tereny bibrohuckich zabudowań biednego Andrzeja. Niestety to się nie udało. Dopiero obce służby, posiadające dostateczną moc (duży samochód), były w stanie zająć się tą pilną i uciążliwą sprawą.
Gołąb został wywieziony. Gdzie? Nie wiadomo.
Pracownicy Biedronki zyskali spokój ducha, klienci nie muszą omijać szerokim łukiem Andrzeja, a my, pracownicy Isty straciliśmy ciekawą odskocznię od korporacyjnej pracy.
Na jak długo? Czy gołąb Andrzej powróci niczym rasowy gołąb pocztowy w swoje rejony bytowania??
Czy ta historia zakończy się happy endem i Andrzej znajdzie lepszy market?
Czas pokaże
:-)
Kategoria praca
komentarze