Alpe Adria dzień 6 FINAŁ :-)
-
DST
60.17km
-
Czas
03:54
-
VAVG
15.43km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczorajszy dzień przyniósł nam niestety mały wypadek- jedna z uczestniczek niefortunnie się przewróciła na rowerze i nie mogła już kontynuować jazdy.
Dziś pozostało nam niewiele kilometrów do końca wyprawy.
Palmanova © szczypiorizka
Pierwszym ważnym punktem na naszej drodze było miasteczko Palmanova, wybudowane na planie wieloramiennej gwiazdy. Miasto- twierdza jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Chwila wolnego na konsumpcję lodów, krótkie pokręcenie się po mieście.
Palmanova © szczypiorizka
trzeba było to uwiecznić © szczypiorizka
trzeba było to uwiecznić © szczypiorizka
gdzieś na trasie © szczypiorizka
Międzyczasie nieplanowane postoje z powodu złapania dętki przez jednego z uczestników (w sumie ów uczestnik zaliczył podwójną dętkę, wymienił jedną, po czym okazało się, że nowa jest również przebita).
stanowisko archeologicznej przed Bazyliką w Akwilei © szczypiorizka
To miejsce jest dla mnie pechowe. Na jakieś 10 km przed końcem również złapałam kapcia :/ Dokulałam się na teren Bazyliki, gdzie chłopaki pomogły mi wymienić dętkę. Dużo czasu niestety na to zeszło. Przez co znowu tylko jednym okiem mogłam zwiedzić wnętrza świątyni, gdzie znajduje się największa na świecie mozaika.
Bazylika Matki Bożej Wniebowziętej w Akwilei © szczypiorizka
Bazylika Matki Bożej Wniebowziętej w Akwilei © szczypiorizka
Bazylika Matki Bożej Wniebowziętej w Akwilei © szczypiorizka
Ostatni odcinek pokonywałam nie dość, że z wielką obawą o koło- dętka źle się ułożyła i koło mi "biło", to jeszcze wiatr mocno utrudniał jazdę.
tuż przed Grado © szczypiorizka
ciekawa forma pochwalenia się zaręczynami © szczypiorizka
marina w Grado © szczypiorizka
Trochę miasto okrążyliśmy, szukając końca trasy- był na parkingu jakieś 1,5 km od plaży :/ Na szczęście, był czas na wykąpanie się w morzu i odpoczynek. Tu niestety zawiodła wzajemna komunikacja, bowiem w Akwilei znowu się podzieliliśmy, część poszła na obiad, część pojechała prosto do Grado. Skutek był taki, że część osób czekała przeszło godzinę na drugą grupę, która nie poinformowała, o której dojedzie do punktu zbiórki.
tak sobie patrzę w dal © szczypiorizka
Wyjazd był kapitalny. Pogoda dopisała (wiadomo, upały są męczące, ale wolę to niż zimno i deszcz). Jedzenie pyszne- chociaż trochę musieliśmy się nagimnastykować, by wstrzelić się w naszą porę obiadową. Grupa, całkiem obcych sobie ludzi- szybko znalazła wspólny język- głównie opowiadaliśmy o swoich wyczynach rowerowych :-)
Mimo kilku niedogodności przed trasą (zepsuty samochód), na trasie (wypadek i przebite dętki, w sumie 4 u 3 uczestników), niedogadania się co do godziny końcowej zbiórki w Grado- organizatorzy spisali się na medal. Jeśli jeszcze będę miała okazję na taką wyprawę rowerową, na pewno z tym biurem podróży pojadę ;-)
Kategoria Alpe Adria
komentarze
W tym roku we wrześniu na swoją 50 planowałem wybrać się na podobną organizowaną wyprawę do Santiago de Compostella, ale niestety jak już chciałem się zapisać to okazało się, że na wrześniowy termin nie ma miejsc, a chciałem konkretnie we wrześniu bo wtedy mama geburstag :). Nic to widzę, ze jest wiele biur organizujących takie wyjazdy i będę musiał poszukać czegoś na kolejny wrzesień :)