szczypiorizka prowadzi tutaj blog rowerowy

Iza ze Strzybnicy

Pasieki zdobyte! Kalety-Zielona zdobyta ! :)

  • DST 64.39km
  • Czas 03:56
  • VAVG 16.37km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 września 2012 | dodano: 21.09.2012

Ładna pogoda, nie ma co, trzeba skorzystać. Szybka, 40-minutowa jazda na Kalety

miejsce na paintball © szczypiorizka

Tym razem dobrze zaopatrzona w mapki, bez problemu trafiam na świetną trasę prowadzącą na Kalety-Zieloną. Nie codzień spotykam full wypas wyasfaltowaną ścieżkę rowerową :P
Akcent historyczny musi być
Donnersmarcki są wszędzie :P © szczypiorizka

Swego czasu jeden z Donnersmarcków (Guido-> powyższe zdjęcie pałacu było jego własnością) był obok Alfreda Kruppa najbogatszym Niemcem.. ba jednym z najbogatszych Europejczyków.Ale to tak na marginesie ;)
wiatrak musi być © szczypiorizka

Staw na Zielonej robi wrażenie. Dla mnie bardzo podobny zbiornik jak na Chechle, bardziej urokliwy, ale za to tak jakby mniej plaży.
podobnie tu jak na Chechle © szczypiorizka

Okrążam w miarę ów zbiornik i udaję się w kierunku zatopionej kopalni.
powódź z 2010 roku © szczypiorizka

Na Pasieki docieram dzięki szlakowi żółtemu, tam okrążam cały teren po znakach pomarańczowego szlaku rowerowego.
gdzie kończy się drzewo a zaczyna woda? © szczypiorizka

Bardzo dobrze oznakowany teren. Gratulacje dla twórców. Notabene zbyt zajęta szukaniem po drzewach oznaczeń, miałam problemy ze znalezieniem samych ruin kopalni. Docieram na początek pętli i moim oczom się ukazały pozostałości po kopalni będącej własnością... Donnersmarcków :D
ruiny kopalni © szczypiorizka

O katastrofie pisał kronikarz tarnogórski Jan Nowak (zbieżność nazwisk przypadkowa ^^).
ruiny kopalni © szczypiorizka

Zapewne, gdybym się bardziej wtopiła w teren leśny, więcej takowych pozostałości znalazła.
Przez całą drogę mijałam grzybiarzy, od Mikołeski po Pasieki.
taki w ciapki © szczypiorizka

Sama również znalazłam maślaka. Otrzymał go pewien pan krążący wokół ruin- do Strzybnicy grzyb pewnie zostałby zmasakrowany. Zresztą ja nie lubię grzybów, a szmorów rodzice by z tego nie mieli :)
tego też znalazłam © szczypiorizka

Dalej kierowałam się pomarańczowym szlakiem, dzięki któremu dotarłam do Żyglina, stamtąd szybko na Miasteczko Śląskie i znaną trasą ppoż (i uwielbiane kocie łby) na Strzybnicę.
Cieszę się, że udało mi się zrealizować jeden, ba dwa z kilku celów rowerowych eskapad. Zapewne reszta poczeka na mnie do przyszłego roku. Ale ;> jeszcze jakieś 30 km i pobiję roczny rekord -> 1000 km. Do zimy jeszcze daleka droga (mam nadzieję ;))


Kategoria samotnie


komentarze
amiga
| 09:19 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Donnersmarki są wszędzie, bo całkiem sporo zrobili dla naszego regionu
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa anico
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]