Pogoria IV i koniec sezonu rowerowego u mnie
-
DST
89.76km
-
Czas
05:45
-
VAVG
15.61km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miała być śliczna pogoda i była, rano mroźno coś, ale ubrana byłam dobrze (tak mi się wydawało). Mój cel to Pogoria (którykolwiek zbiornik). Ambitne plany. Decyduję się jechać ciągiem do Świerklańca, bez zbędnego zatrzymywania się na fotki czy coś. Nie wiem czy to ta listopadowa pogoda czy moja kiepska forma- dość topornie mi się jechało (nie było wiatru).
No nic. Jadę dalej.
mały wyjątek na trasie do Świerklańca © szczypiorizka
Przekraczając Brynicę kilka razy się jeszcze zastanawiałam, czy porywać się na tę trasę, ale ogromna chęć dotarcia nad którykolwiek z tych zbiorników była ogromna i przeważyła. Jadę dalej. W dalszym ciągu średnio mi się jedzie, dużo wysiłku wkładam w jazdę- może to ukształtowanie terenu też dawało o sobie znać.
oryginalne ozdoby przy domowym ogródku © szczypiorizka
W Sarnowie zatrzymuję się przed ciekawie przyozdobionym obejściem domu. Cykam fotki jak głupia :P
oryginalne ozdoby przy domowym ogródku © szczypiorizka
oryginalne ozdoby przy domowym ogródku © szczypiorizka
Ktoś ma dużą fantazję :-)
oryginalne ozdoby przy domowym ogródku © szczypiorizka
znaki drogowe przy domu © szczypiorizka
Już blisko do mego celu podróży.
Fotka pamiątkowa musi być :-)
za granicą- tu się mówi a nie godo © szczypiorizka
Nareszcie docieram do Pogorii IV, czyli do Zbiornika Kuźnica Warężyńska.
na trasie © szczypiorizka
Świetne miejsce. Super asfalt, co jest wykorzystywane przez rolkarzy i rowerzystów. Dużo ich tu, nie ma się czemu dziwić. Wstępny plan -> spróbuję okrążyć zbiornik, tja nawet nie robię połowy i już wiem, że nie dam dziś rady. Coś mi dziś ten rower nie idzie- zaczyna boleć w dodatku kolano. Wracam się.
na trasie © szczypiorizka
Na pewno tu wrócę, bo jest co robić na rowerze, ale przyjadę tu autem z rowerem "pod pachą".
super asfalt © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
Kolano coraz częściej daje o sobie znać. Decyduję się na powrót tą samą trasą. Ledwo się dokulałam do domu- mega mnie bolała noga, w sumie kolano, w dodatku coś zaczęło mi "przeszkadzać" moje ubranie- jednak to co wybrałam, nie jest odpowiednie na tę porę roku...ehh... nieważne :P
Dobrze, że w domu, do którego udało się jakoś dotrzeć, wzięłam tabletkę przeciwbólową, krótka drzemka i kolano się uspokoiło.
Tym sposobem zakończyłam sezon rowerowy w 2022 roku- tyle fajnych rzeczy ogarnęłam, kilka moich życiowych rekordów pobiłam, bardzo się cieszę.
Późna jesień to już nie moja pora- ciężko mi dobrać odpowiednie ubrania, szybko się robi chłodno, taka jazda to już nie frajda, to mordęga dla mnie :-)
Czas robić plany na przyszły rok :D
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
komentarze