Kalety- Zielona
-
DST
46.82km
-
Czas
02:39
-
VAVG
17.67km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mimo upału decyduję się na rower. Kierunek na Kalety
Zalew w Pniowcu i fotogeniczny mostek © szczypiorizka
Mimo, ze większość trasy jechałam w pełnym słońcu, nie jechało się tragicznie. Gdy dojechałam do Zielonej, bardzo mile się zaskoczyłam. Pałacyk myśliwski Donnersmarcków zaczyna ładnie wyglądać :-)
coś się dzieje, świetnie :-) © szczypiorizka
na miejscu © szczypiorizka
Woda, upał to i kupa ludzi na miejscu.
tłumy ludzi © szczypiorizka
przyzwyczajone do ludzi, blisko podpływały © szczypiorizka
Udaje mi się przeciś między ludźmi i pomoczyć stopy :D
maczam stópki © szczypiorizka
Kupuje wodę i jadę wojewódzką 908 w kierunku na Miasteczko Śląskie. Tam krótki postój na frytki. Powrót przez kocie łby tyłami PKP.
...moplikiem se jada na szychta.. © szczypiorizka
elewator węglowy © szczypiorizka
powiedz "aaaa" © szczypiorizka
tu zawsze coś się dzieje © szczypiorizka
złapałam wąskotorówkę © szczypiorizka
złapałam wąskotorówkę © szczypiorizka
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
Żyglin i kamieniołom
-
DST
38.03km
-
Czas
02:23
-
VAVG
15.96km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnio dzięki pewnemu artykułowi, przypomniałam sobie o kamieniołomach w Żyglinie. Wiele lat temu byłam w tamtych okolicach, ale niewiele już pamiętałam.
Udało mi się wygospodarować trochę wolnego czasu i pojechałam w tamtym kierunku.
no świetnie © szczypiorizka
Park Rubina © szczypiorizka
Kamieniołom jest w rękach prywatnych, na upartego można tam do porządku go "zwiedzić". Ja ograniczyłam się do obejrzenia go z góry.
Kamieniołom w Żyglinie © szczypiorizka
Kamieniołom w Żyglinie © szczypiorizka
Nie jest to duży teren. Mapy.cz pokazały mi dwa rejony wydobycia kruszcu (tak, nadal jest użytkowany).
Kamieniołom w Żyglinie © szczypiorizka
trochę bardziej zarośnięty kamieniołom © szczypiorizka
Obejrzane, odhaczone, można jechać do domu. Kierunek na Chechło.
tu biegły tory kolejowe © szczypiorizka
Indianie tu byli © szczypiorizka
Dziś na Chechle więcej ludzi niż ostatnio, gdy tu byłam.
Chechło z liścia © szczypiorizka
Kategoria samotnie, wokół TG
niespodziewane Piekary Śląskie
-
DST
51.25km
-
Czas
02:55
-
VAVG
17.57km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierdylion razy sprawdzana prognoza pogody, niebo dziwne i w odległości kilkunastu metrów kropi i nie kropi. Strach przezwyciężył (boję się nagłej burzy jadąc na rowerze).
To sprawia, że zmieniam kierunek i zamiast na Pogorię (to już moja druga próba, pierwsza, opisana tutaj), postanowiłam pojechać do Dobieszowic, Bobrownik, skręcić na Piekary Śląskie i stamtąd do domu.
pusto tutaj © szczypiorizka
gramy w statki? © szczypiorizka
Kościół św. Jakuba Apostoła w Sączowie © szczypiorizka
niebo nad Jeziorem Świerklanieckim © szczypiorizka
moczykije na jeziorze © szczypiorizka
Będąc nad Jeziorem Świerklaniec, oprócz po raz kolejny sprawdzania prognozy pogody, bawiłam się aparatem zarówno tym w telefonie, jak i normalnym. Kiedyś w końcu trzeba zacząć się uczyć porządnie je obsługiwać xD
moczykije na jeziorze © szczypiorizka
Następny niespodziewany przystanek w Bobrownikach. Dwa Kościoły obok siebie, drewniany i murowany.
tablica pamiątkowa © szczypiorizka
Kościół Rzymskokatolicki Pw. św. Wawrzyńca (zabytkowy) © szczypiorizka
Niestety średnio była możliwość, by zrobić zdjęcie ich obu jednocześnie.
Kościół Rzymskokatolicki Pw. św. Wawrzyńca (nowy) © szczypiorizka
widok na Autostradę Bursztynową (A1) © szczypiorizka
Znowu się morduję jadąc pod górkę i z górki. Dla jednych to urozmaicenie i rozrywka, dla mnie testy wytrzymałościowe i sprawdzanie pojemności płuc.
Na Kopcu Wyzwolenia znowu bawię się aparatami, mam nawet statyw :-)
Góry widać ledwo ledwo, ale niestety nie potrafiłam ich uchwycić.
Elektrociepłownia Szombierki © szczypiorizka
oglądam Świerklaniec © szczypiorizka
patrzę na Bazylikę piekarską © szczypiorizka
ulica Krakowska © szczypiorizka
Nie ma to jak dojechać na Rynek w Tarnowskich Górach i być świadkiem jak karawana przyjeżdża po kogoś, bo się tej osobie zmarło (nie znam przyczyn).
Ratusz w Tarnowskich Górach © szczypiorizka
widok na wiatraki w Wielowsi © szczypiorizka
Jak to się mówi, do trzech razy sztuka, w końcu kiedyś dojadę na Pogorię xD
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
Lody na Mikołesce
-
DST
18.73km
-
Czas
00:57
-
VAVG
19.72km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciężki powrót do pracy po urlopie. Mało ruchu, dużo klikania w klawiaturę...
końkurs © szczypiorizka
Kategoria krótki wypad
Park Śląski
-
DST
15.04km
-
Czas
01:15
-
VAVG
12.03km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś, zabrałam się z tatą do Parku Śląskiego. Kolejna okazja, by sprawdzić jazdę z bagażnikiem rowerowym, tym razem po bardziej wymagającej drodze (kto jeździ obwodnicą Piekar Śląskich ten wie i zna te koleiny...).
Pogoda idealna, nie praży słońce, zero wiatru, trochę chmury niepokoiły, ale wujek google mówił, że padać nie powinno.
początek wycieczki © szczypiorizka
Pierwszy nasz przystanek to ogród japoński, który chyba z tydzień temu otwarto.
ogród japoński © szczypiorizka
ogród japoński © szczypiorizka
Mi się bardzo to miejsce podoba, jakiś koleś, który szedł obok nas mówił non stop "betonoza"... już mnie mdli na to hasło.
ogród japoński © szczypiorizka
ogród japoński © szczypiorizka
ogród japoński © szczypiorizka
ogród japoński © szczypiorizka
Następnie zrobiliśmy z ojcem takie kółeczko, zahaczając o kilka standardowych miejsc.
upamiętniające Powstania Śląskie © szczypiorizka
upamiętniające Powstania Śląskie © szczypiorizka
upamiętniające Powstania Śląskie © szczypiorizka
murale, to lubię © szczypiorizka
widać Kukurydze (Tauzen) i Stadion Śląski © szczypiorizka
Dużo się dzieje w parku, w dalszym ciągu remontuje się Planetarium, a także duży krąg taneczny
taneczny krąg też w remoncie © szczypiorizka
fontanna w parku © szczypiorizka
ledwo widoczna kopuła Planetarium © szczypiorizka
Elka © szczypiorizka
Czekam z niecierpliwością na informację, że Hala Kapelusz też będzie remontowana.
Hala Kapelusz © szczypiorizka
Niedaleko Hali Kapelusz, załapaliśmy się na kilkuminutową projekcję 360 stopni (w specjalnie przygotowanym do tego namiocie) z okazji rocznicy Powstań Śląskich. Bardzo ciekawa.
próba uchwycenia wiewiórki © szczypiorizka
próba uchwycenia wiewiórki © szczypiorizka
próba uchwycenia wiewiórki © szczypiorizka
próba uchwycenia wiewiórki © szczypiorizka
próba uchwycenia wiewiórki © szczypiorizka
Czuję się już pewniej z tym bagażnikiem, jeszcze planuję jedną wycieczkę "bliżej", a w sierpniu, mam nadzieję, na Velo Czorsztyn :-)
Kategoria dalej od TG i okolic, w towarzystwie
Pławniowice i spieprzanie przed wichurą
-
DST
81.56km
-
Czas
04:45
-
VAVG
17.17km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałam jechać do Katowic, ale wyszło, że wybrałam się do Gliwic. Pojechałam bez zbędnych objazdówek, normalna trasa, jak samochodem. Rybna, Laryszów, Zbrosławice, Kamieniec, "ulubione" skrzyżowanie w Boniowicach. O dziwo, nie było tragedii. Była za to okazja, by skręcić w Szałszy i zobaczyć tamtejszy kościółek.
Kościół Rzymskokatolicki pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny © szczypiorizka
Przy okazji na fotki załapał się sąsiedni pałac (z internetów wynika, że jest on częścią klubu jeździeckiego).
pałac rodziny von Groeling © szczypiorizka
kartusze z herbami © szczypiorizka
śląska wieża Eiffla © szczypiorizka
skwer nad DTŚ.. coś remontują © szczypiorizka
W centrum Gliwic, próbuję podjechać pod cmentarz żydowski, ale przebudowa wokół Dworca PKP uniemożliwia mi to. Jadę w kierunku biblioteki.
Na miejscu oglądam wystawę temperówek.
wystawa temperówek w bibliotece © szczypiorizka
Nie bez przyczyny tam się udałam. Sama kiedyś zbierałam temperówki :-) Miałam jakieś 300 temperówek (metalowe, plastikowe, drewniane, gipsowe).
oszczówki, czyli po polsku temperówki, ostrzałki też się mówi © szczypiorizka
temperówki © szczypiorizka
temperówki © szczypiorizka
Następnie poszukałam szlaku na Pławniowice. Fajnie, praktycznie cała trasa biegła drogami rowerowymi lub pieszo-rowerowymi.
Kłodnica © szczypiorizka
szukałam i nie mam pojęcia co to za kominy © szczypiorizka
stary wiadukt kolejowy © szczypiorizka
nowy wiadukt kolejowy © szczypiorizka
Myślałam, że szybciej tam dojadę. No cóż. Chwila kluczenia przy plaży, okazało się, że jakiś rok temu wprowadzono płatny wstęp na teren plaży :/ Dlatego wszystko ogrodzone. No cóż, płacę 5 zeta i wchodzę, chcę skorzystać aby z toalety :P
happy feet xD © szczypiorizka
widok na pałac © szczypiorizka
dojechałam © szczypiorizka
Chwilę brodzę w wodzie, po czym poszłam zamówić sobie zapiekankę.. i się rozpętało. Od razu ciemno, pieroński wiatr, coś tam zaczęło kropić. No nic, szybko zjadam zapieksę i spierdzielam do domu. Tak szybko dawno nie zaiwaniałam. Wiatr nie pomagał. Pół biedy deszcz, ale bałam się burzy. Na szczęście ani deszcz ani burza mnie nie napotkała, tylko ten wmordęwind. Żeby nie było, sprawdzałam prognozy, nie zapowiadali w tych rejonach takiej pogody.
Bocian z Rybnej © szczypiorizka
a se stoi, kto mu zabroni © szczypiorizka
Dwa miejsca z mojej magicznej listy mogę już odhaczyć :P Zobaczymy, gdzie jeszcze uda mi się w tym roku dojechać :-)
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
Barbórka w środku lata
-
DST
20.24km
-
Czas
01:18
-
VAVG
15.57km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dawno nie jeździłam na rowerze :P
Krótka rajza do centrum TG.
rondo już gotowe © szczypiorizka
filar pozostałością po synagodze © szczypiorizka
Na Rynku odbywał się koncert orkiestry w ramach Barbórki w środku lata. Impreza, którą parę lat temu wznowiono w ramach upamiętnienia odkrycia srebra w Tarnowskich Górach.
Barbórka w środku lata © szczypiorizka
Barbórka w środku lata © szczypiorizka
Barbórka w środku lata © szczypiorizka
Chwilę się kręcę po centrum, potem pojechałam w kierunku na Kopalnię.
takie tam makro © szczypiorizka
Stamtąd bocznymi uliczkami aż do Starych Tarnowic, a potem ponownie bocznymi uliczkami do Rybnej i do domu.
koncert w świętym Marcinie © szczypiorizka
Kategoria centrum TG, krótki wypad, samotnie
Kirkut w Cieszowej i test sakwy Ortlieb
-
DST
60.26km
-
Czas
03:20
-
VAVG
18.08km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
W sobotę, będąc na odwiedzinach u siostry, jej narzeczony, między innymi opowiadał o kirkucie w Cieszowej. Bardzo mnie to zaintrygowało. Postanowiłam tam pojechać i zobaczyć, czy jest tak samo ładny i klimatyczny jak ten w Wielowsi.
Uznałam, że pojadę przez Mikołeskę, "skrótem leśnym" na Brusiek, a dalej 907 na Koszęcin.
Przy okazji stwierdziłam, że to świetna okazja, by przetestować zakup sakw. W tym wypadku wzięłam tylko jedną.
test sakwy Ortlieb © szczypiorizka
Kupiłam Ortlieba, z dwóch powodów. Po pierwsze, dzięki pracy korpo, mam możliwość wykorzystania bonów do różnych sklepów, między innymi sportowych (oferta ograniczona pod względem różnorodności- aż tak różowo to nie mam :P). Te które były na stanie, nie oferowały Crosso. Po drugie, no, marka sama w sobie, co tu dużo gadać, wiem że szmelcu nie kupuję, wzięłam te z systemem klik, bo w bagażniku nie mam możliwości zastosowania systemu na hak (trza by kupić taką blaszkę, przejściówkę). Jakby kto pytał -> Ortlieb Back Roller City. Wiem, jakbym dołożyła, to by były Classic, które są ponoć lepsze, ale nie wiem, czy będę jeździć na długie wyprawy (chociaż R10 wzdłuż polskiego Bałtyku to moje marzenie :P)
na trasie © szczypiorizka
Bagno koło Mikołeski © szczypiorizka
Za bagnami (które ledwo widać między drzewami) zaczęła się piaszczysta masakra, o której już kiedyś wspominałam. Plus był taki, że jechałam z górki, więc fragmentarycznie szło do jakiegoś momentu jechać. Potem tylko prowadziłam rower. Spory kawałek.
mikołesko- brusiecka pustynia © szczypiorizka
Kościół w Bruśku © szczypiorizka
Mała Panew © szczypiorizka
Gdy dojechałam do Koszęcina, stwierdziłam, że w drodze powrotnej dłużej się zatrzymam przy kilku miejscach, teraz raczej bez zbędnych ceregieli udam się do Cieszowej. No prawie :P kilka szybkich zdjęć było jeszcze w Koszęcinie xD
Kościół NSPJ w Koszęcinie © szczypiorizka
koszęcińskie bociany © szczypiorizka
widok na kirkut © szczypiorizka
Nie powiem, szkoda, nie ma żadnego znaku, że tam jest kirkut. Z Internetu wiem, że pewien społecznik pan Myrcik, częściowo odrestaurował niektóre macewy. Sam kirkut jest bardzo stary, ponoć są nagrobki z XVIII wieku.
kirkut w Cieszowej © szczypiorizka
Niestety teren jest mocno zaniedbany (nie wiem, czy miałam pecha, czy to standard, mam w głowie cały czas kirkut w Wielowsi). Ledwo szło dojechać pod bramę, między polami, taka udeptana, rozjeżdżona bardzo dawno temu ścieżka.
ledwo widać macewy zza chaszczy © szczypiorizka
Nie zdecydowałam się nurkować w tych krzaczorach- gdybym miała długie spodnie i rękawki czy bluzę, to może bym się zastanowiła. Wielka szkoda, że tak to wygląda. Nawet w Miasteczku Śląskim teren jest uporządkowany i coś można zobaczyć. U mnie w TG, mimo, że wejście do kirkutu jest zamknięte, Stowarzyszenie dba o miejsce.
wejście do kirkutu © szczypiorizka
Kirkut w Cieszowej © szczypiorizka
Bardzo zawiedziona, wróciłam do Koszęcina.
widok na Kościół NSPJ w Koszęcinie © szczypiorizka
fortepian Chopina? © szczypiorizka
Pojechałam na teren Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk, ponieważ widziałam, że tam jakiś festyn.
Pałac w Koszęcinie © szczypiorizka
Dokładnie -> Dni otwarte z Zespołem Śląsk. Szkoda, że nie jestem na bieżąco z tym co się dzieje tu w TG i okolicach (zapomniałam, że w piątek 25 czerwca, było ponoć fajny spektakl w Bytomiu z okazji rocznicy Powstań Śląskich, trochę podejrzałam nagrania w internecie, ale to nie to samo co na żywo).
szkolna orkiestra dęta Rogoźnika © szczypiorizka
Stanisław Hadyna © szczypiorizka
Chwilę się pokręciłam, ale stwierdziłam, że nie mam za bardzo czasu, by przysiąść się na dłużej.
Kościół św. Trójcy w Koszęcinie © szczypiorizka
Kościół św. Trójcy w Koszęcinie © szczypiorizka
W drodze powrotnej uznałam, że nie będę się tłukła przez piaski Bruśka, jadę główną 907 aż do Leśnej Uciechy. Było ciężko, trochę pod górkę, najgorszy był moment jak trzej dawcy organów mnie wyprzedzali. Co z tego, że zjechali nawet na drugi pas. Prawie zawału dostałam przez to larmo, które ich maszyny robią. Masakra, to już wolę jak tir mnie wyprzedza na zapałkę. W Bruśku stali na przystanku, to im powiedziałam, że mnie pierońsko wystraszyli (kulturalnie :P).
Reszta drogi powrotnej bez komplikacji (Leśną Uciechą już lasem do Mikołeski i dalej standardowo Pniowiec, Strzybnica- tak powrót tą samą trasą, to straszne xD).
Sakwa, spoko, mam małe stopy xD więc w ogóle nie trąciłam nimi sakwy, bez względu na ułożenie stóp na pedałach. Na wycieczki planowo dłuższe, na pewno się przyda, zamiast taszczenia gratów w plecaku (duża butelka wody, czy statyw do aparatu). Jeśli moje marzenie o R10 (albo innej kilkudniowej trasie) będzie fest realne, to być może kupię jakiś worek (bo myślę o spaniu pod namiotem). Na razie, do tego jeszcze daleko. na pewno nie w tym roku ;-)
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
rododendrony i test bojowy bagażnika
-
DST
30.47km
-
Czas
02:11
-
VAVG
13.96km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu pogoda jest łaskawa, żar nie leje się z nieba, ani nie pada. Mobilizuję siebie i ojca. Montujemy bagażnik z tyłu auta, pakujemy rowery, by sprawdzić czy umiem z tym jeździć bezpiecznie :-)
rowery zapakowanie © szczypiorizka
Cel- nie za daleko (by w razie "w" kogoś z bliskich poprosić o pomoc), ale też, żeby coś konkretnie przejechać. Jedziemy do Lublińca, stamtąd już na rowerach w kierunku Lasów nad Górną Liswartą, by zobaczyć rododendrony.
Techniczne aspekty bagażnika- na końcu wpisu.
Po dotarciu na osiedle, gdzie moja siostra mieszka, wypakowaliśmy rowery i ruszyliśmy praktycznie przez centrum miasta. Oboje jesteśmy zachwyceni tutejszymi drogami rowerowymi :P
punkt orientacyjny- wieża ciśnień © szczypiorizka
Tuż za wieżą ciśnień skierowaliśmy się w kierunku na Kochcice.
w drodze do Kochcic © szczypiorizka
zakład górniczy Jawornica III© szczypiorizka
Potem kierunek na Szklarnię i tam już do lasów Parku Krajobrazowego Lasy nad Górną Liswartą. Albo wybrałam kiepską trasę, albo jestem jeszcze mało ogarnięta, ale ponownie, bez GPSa w telefonie ciężko byłoby nam trafić na rododendrony. Bardzo kiepskie oznakowanie szlaku. Wytarte znaki, w zbyt dużych odległościach od siebie, ciężko bez telefonu.
wjeżdżamy do lasu © szczypiorizka
Przed nami tłucze się dodatkowo auto, by zaparkować tuż przed samym lasem. Od tej strony, czyli od Szklarni, nie ma miejsca, w którym można zostawić samochód. Sama jazda po lesie bardzo przyjemna, oczywiście mam to szczęście i zawsze znajdę jakieś miejsce, gdzie można solidnie ubrudzić buty i nogi xD
coraz bliżej © szczypiorizka
mokro © szczypiorizka
staw Brzoza © szczypiorizka
Dość spory kawałek należy przejechać, by dotrzeć na to stanowisko przyrodnicze.
coraz bliżej © szczypiorizka
Niestety spóźniliśmy się, o jakiś tydzień. Rododendrony już przekwitły. Rozmawiałam z Wową, który był tam chyba z dwa tygodnie temu. Jeszcze wtedy kwitły. Miałam z ojcem pojechać w zeszły weekend, ale upał był nieznośny i nie było opcji, by tłuc się przez patelnię (większa część trasy w ogóle nie ma cienia). Trudno, za rok znowu spróbujemy :-)
Na pocieszenie tata znalazł jeden kwiatek, który jako tako jeszcze wyglądał.
zdechły rododendron © szczypiorizka
ostatni rododendron © szczypiorizka
Samo miejsce, bardzo fajne. Środek lasu i tu nagle takie "krzaczory" kwiatków (w sensie jak kwitną :P)
całość robi wrażenie © szczypiorizka
Jakby kto był ciekawy różanecznik fioletowy (tak się fachowo nazywa) został tu posadzony z polecenia hrabiego Ballestrema na początku XX wieku. Docelowo miały trafić na teren pałacu w Kochcicach. Jak widać, tak się nie stało.
stanowisko obserwacyjne © szczypiorizka
Fajnie, że postawiono tę platformę. O dziwo bez problemu weszłam, gorzej było z zejściem :P
Powrót tą samą trasą. Po drodze mijamy piechurów z auta. Przekazujemy im smutną wiadomość (mimo to, decydują się na dalszy spacer) i jedziemy na Kochcice. Chcę pokazać tacie pałac.
Tak jak przypuszczałam, na teren pałacu nie można wejść. Na szczęście i tak udało się fasadę zobaczyć.
główne wejście do pałacu Ballestremów © szczypiorizka
zbliżenie na pałac © szczypiorizka
Objechaliśmy teren pałacowo-parkowy i podjechaliśmy pod zabudowania folwarczne i starą gorzelnię.
dom dla byłych urzędników folwarku © szczypiorizka
zabudowania przy pałacu © szczypiorizka
Budynki przypałacowe też robią na mnie ogromne wrażenie.
stara gorzelnia © szczypiorizka
Przeczytałam, że gmina pozyskała fundusze na rewitalizację budynku starej gorzelni. Super, szkoda by miało to niszczeć (ma być jakieś muzeum i centrum rozrywkowe, czy coś takiego).
zabudowania folwarczne © szczypiorizka
magazyn zbożowy nr 1 © szczypiorizka
stara gorzelnia © szczypiorizka
domy dla pracowników folwarku © szczypiorizka
Sporo czasu tu spędzamy- jest co podziwiać i fotografować.
mimo zaniedbania, pięknie się prezentuje © szczypiorizka
Wg internetu, w tych zabudowaniach mieściły się między innymi: domy mieszkalne dla pracowników i urzędników folwarku, gorzelnia, stajnia dla 30 koni, obory dla zwierząt, powozownia, ujeżdżalnia, magazyny zbóż i nawozów.
podziwiamy zabudowania folwarku © szczypiorizka
detal architektoniczny © szczypiorizka
To jest niesamowite, że takie "zwykłe" domy dla "zwykłych" pracowników, były budowane ze smakiem. Nie jakieś tam baraki, czy Bóg wie co. Piękne, stylowe (przynajmniej z zewnątrz) domy.
Po powrocie do Lublińca, zrobiliśmy przystanek u siostry, po czym, już samochodem, pojechaliśmy na obiad do Oblackiej Przystani w Kokotku.
u Oblatów w restauracji © szczypiorizka
Moje spostrzeżenia co do bagażnika i jazdy.
Zakup chyba udany :P muszę jeszcze kilka razy się tak karnąć, by być w 100 % zadowolona z tego konkretnego modelu (oglądałam też Thule, ale Taurus przekonał mnie tym, że model ten ma kolega i go zachwala, miałam z nim okazję jechać do Czech na Dni NATO). Jakby kto pytał-> Taurus Basic Plus 2. Niepotrzebne mi na 3 rowery, a co do ceny to dawałam sobie limit na 2000 zł, na swój bagażnik z przejściówką dałam niecałe 1200 zł (z wysyłką).
Nie wiem czy już pisałam w pierwszym poście o tym bagażniku- bardzo łatwy montaż tego bagażnika- ja, osoba chuda i niska, nie mam większych problemów, by go przytaszczyć z domu i wciś na hak. Rower też jestem w stanie sama zamocować, ale tu już jest lepszy komfort jak ktoś pomaga :-)
Co do mocowania rowerów- to trzeba dobrze je zamocować. O ile do Lublińca było wszystko ok, bagażnik "bujał" się w granicach normy (chyba to okej? prawda?) to ledwo co wyjechałam z osiedla mojej siostry i już musiałam z tatą poprawić mocowanie tych uchwytów do ramy rowerów, bo za bardzo rowery latały (przy prędkości około 20 km/h).
Trasa Strzybnica-Lubliniec biegnie DK11, więc to droga raczej prosta, kilka ostrzejszych zakrętów, gdzie starałam się (może przesadnie) zwolnić, by spokojnie pokonać łuk, bez jakiś manewrów, które w normalnych warunkach czynię :P Jeśli chodzi o prędkość, to nawet udawało mi się do 90 km/h jechać, ale głównie jakieś 80 km/h. Raz nawet wyprzedziłam busika, który dziwnie wolno jechał na prostej drodze (która tam ma dozwoloną prędkość 90 km/h). Na progach zwalniających, maksymalnie wolno.
Nie czułam jakiegoś oporu powietrza, ściągania w lewo czy w prawo. Rowery max po 20 cm z jednej i drugiej strony mi wystawały poza auto, więc uważałam przy wyprzedzaniu rowerzystów :P
Jedynie co, to co chwilę patrzyłam w lusterka i spoglądałam czy rowery stabilnie są zamocowane i czy bujanie jakoś się eee.. nie zmienia (patrz. wyjazd z Lublińca).
Jak ktoś ma jakieś swoje uwagi i spostrzeżenia co do bagażników rowerowych na hak, to chętnie poczytam ;-)
Kategoria dalej od TG i okolic, w towarzystwie
Masa Krytyczna w TG
-
DST
26.88km
-
Czas
01:56
-
VAVG
13.90km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na masie krytycznej. Dziś udało mi się na nią dojechać.
Tradycyjnie start na Rynku.
wyjeżdżamy z Rynku © szczypiorizka
Trasa była poprowadzona śladem trasy zawodów Biegu Tarnogórskiego.
na trasie © szczypiorizka
Po wczorajszych deszczach było sporo błota.
główne wejście do parku Piny © szczypiorizka
Kilka ścieżek jest dla mnie całkiem nowych, teraz już wiem, gdzie się znajduje wejście do Parku Piny, w którym jeszcze nigdy nie byłam.
na trasie © szczypiorizka
kąpiel gratis © szczypiorizka
Zjawiliśmy się tuż przy Dolomitach- a dokładnie przy kapliczce św. Barbary. Następnie wjechaliśmy na Hałdę Popłuczkową.
widok na centrum TG © szczypiorizka
Kopalnia Zabytkowa © szczypiorizka
Kolejnym punktem był szyb Żmija, oraz Park Kunszt.
Szyb Żmija © szczypiorizka
przed parkiem Kunszt © szczypiorizka
nie widziałam, że dinozaury jeszcze żyją © szczypiorizka
Kto chciał, to mógł również, po oficjalnym zakończeniu masy, pojechać z organizatorami do Parku Piny. Oczywiście skorzystałam.
pod Obwodnicą © szczypiorizka
w parku Piny © szczypiorizka
Na miejscu krótka historia tego parku- z tego wynika, że jest on całkiem spory. Niestety mocno zaniedbany- teren parku ma 3 właścicieli :/
Powrót do domu główną drogą. Po drodze z Odzieżówki/Plastyka ktoś na mnie spoglądał.
ktoś na mnie patrzy © szczypiorizka
Jadąc Zagórską, miałam okazję się zatrzymać i porobić zdjęcia wiatrakom. To jedna, jeśli nie największa elektrownia wiatrowa na Śląsku - składa się z 20 wiatraków i jest w Wielowsi. Pierwszy raz ją dojrzałam jakiś miesiąc temu- a istnieje prawie od roku.
wiatraki z Wielowsi © szczypiorizka
kominy Huty Cynku © szczypiorizka
Kategoria centrum TG, w towarzystwie