dalej od TG i okolic
Dystans całkowity: | 3149.56 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 185:38 |
Średnia prędkość: | 16.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 37.52 km/h |
Suma podjazdów: | 174 m |
Suma kalorii: | 772 kcal |
Liczba aktywności: | 63 |
Średnio na aktywność: | 49.99 km i 2h 56m |
Więcej statystyk |
Lubliniec i Kochcice
-
DST
85.57km
-
Czas
05:14
-
VAVG
16.35km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak, pyknął kolejny mój tegoroczny rekord. Przez przypadek, nie planowanie.
Plan był taki, że do Lublińca przyjadę pociągiem, ale z przyczyn niezależnych ode mnie, nie byłam w stanie zdążyć na pociąg. Nie pozostało nic innego jak zaplanować trasę. Od początku. Dlatego tyle wyciągnęłam kilometrów ostatecznie
Uznałam, że znowu spróbuję przez Mikołeskę na Brusiek lasem, a stamtąd na Krywałd i na Piłkę/ Kokotek.
Udało się. W końcu znalazłam dobrą drogę w lesie i trafiłam tak jak chciałam na Brusiek, koło Kościoła. Nie oznacza to, że droga była fajna. Nie, nie była. to był jeden (niestety z wielu) paskudnych terenów, po których rower musiałam prowadzić. Mnóstwo piasku, potem trochę było lepiej, ale musiałam manewrować między krzaczorami a właśnie zwałami piachu.
W końcu go ujrzałam
Kościół w Bruśku © szczypiorizka
w końcu się udało © szczypiorizka
Stamtąd bez problemu na Krywałd.
rzut oka na Krywałd © szczypiorizka
Rzut okiem na mapę (korzystałam głównie z papierowej Leśnej Rajzy), stwierdzam, że jadę na Piłkę, a tam poprowadzi mnie trasa bezpośrednio na Lubliniec. Kurna, zaś piasek, zaś muszę prowadzić rower...
prawie jak komandos xD © szczypiorizka
Podejrzewam, że wpływ na ten fakt ma susza.
znaki mnie prowadzą © szczypiorizka
Jadę wg zielonego i żółtego oznakowania. Trzeba przyznać, że szlaki rowerowe są bardzo dobrze oznaczone, nie ma prawa się człowiek zgubić.
coraz bliżej celu © szczypiorizka
mapnik- test bojowy © szczypiorizka
W końcu docieram na przedmieścia (tak to określę) Lublińca.
Dąb papieski © szczypiorizka
historia dębu © szczypiorizka
Chwila odpoczynku, zjadam batonika i ustalam, kolejny etap podróży.
Docieram najpierw na cmentarz wojenny tuż obok jednostki komandosów.
cmentarz wojenny © szczypiorizka
cmentarz wojenny © szczypiorizka
cmentarz wojenny © szczypiorizka
Akurat jakaś pani tam plewiła między nagrobkami- to dobrze, oznacza to, że ludzie dbają o to miejsce.
cmentarz wojenny © szczypiorizka
Przy cmentarzu spoglądam na tablicę z planem miasta. Odkrywam, że są murale. To jadę ich szukać.
A po drodze zaliczam kolejne miejsca.
nie wiem co to © szczypiorizka
Na Rynku akurat był targ staroci
targ staroci na Rynku © szczypiorizka
mają nawet fontannę © szczypiorizka
naprzeciwko domu zakonnego Oblatów © szczypiorizka
Oto i on, pierwszy mural
jest i mural © szczypiorizka
Przy ulicy Wyszyńskiego, gdyby ktoś pytał.
Następnie docieram do garaży przy Lidlu
kolejny mural © szczypiorizka
Mysza © szczypiorizka
graffitti © szczypiorizka
graffitti © szczypiorizka
Przygotowując ten wpis, doczytuję, że na terenie tych garaży jest też jeszcze mural z Terminatora... znowu jest pretekst by tu przyjechać xD
Teraz zaczynam kluczyć trochę bez większego celu. Po prostu chcę zobaczyć kawałek Lublińca.
Kościół św. Anny © szczypiorizka
Znajduję jeszcze jeden mural
kolejny mural © szczypiorizka
I potem stwierdzam, że czas jechać na Kochcice.
Dość szybko tam docieram, po drodze muszę przejechać przez wiadukt... dałam radę xD
Przed bramą wita mnie znaczek- zakaz fotografowania, oraz tabliczka- ze względu na epidemię zakaz odwiedzin.. no cóż najwyżej mnie wyrzucą.
Zdjęcia robione trochę na przypał
Pałac Ballestremów w Kochcicach © szczypiorizka
pałac Ballestremów © szczypiorizka
Bardzo ładny teren, duży park, zadbany.
Za względów oczywistych nie wchodziłam do środka, ale na internecie krążą zdjęcia z holu głównego- też robi wrażenie.
herb rodu © szczypiorizka
Za pałacem jest duży teren, nawet stawy są.
w parku przy pałacu © szczypiorizka
Opuszczając ośrodek, jakiś pan z mną zaciągnął łańcuszek blokujący wjazd na teren parku xD
Miałam szczęście :-)
W pobliskim sklepie uzupełniam wodę i jem bułkę. Wracam tą samą trasą (o zgrozo!) do Lublińca. Teraz postanawiam dotrzeć na tereny niedawno odnowione przy rzece Lublinica (moja siostra gorąco poleca to miejsce).
kaczki na Lublinicy © szczypiorizka
jest mostek to i jakieś żelastwo też © szczypiorizka
to gdzie teraz? © szczypiorizka
W końcu znalazłam tężnię. Super, chwila porządnego, rześkiego "luftu" i mała sesja zdjęciowa.
to ja. we własnej osobie © szczypiorizka
w kkkasku © szczypiorizka
Super miejsce, dużo miejsc do parkowania na rowery, toalety (płatne, bodajże 2 zł). Jakieś place zabaw. Dobre miejsce na popołudniowe spacery.
Niedaleko znajduje się cmentarz, z ponurą historią.
kolejny cmentarz historyczny © szczypiorizka
Chaszczy nie ma, ale nagrobki są zarośnięte. Wujek google nazywa go cmentarzem psychiatrycznym. Są tu pochowani pensjonariusze pobliskiego szpitala psychiatrycznego, żołnierze radzieccy no i niestety dzieci- ofiary hitlerowskich eksperymentów (podobnych do tych, jakie wykonywał Mengele w Oświęcimiu).
trochę bardziej zarośnięte © szczypiorizka
cmentarz psychiatryczny © szczypiorizka
zbiorowy grób dzieci- ofiar hitlerowców © szczypiorizka
zbiorowy grób dzieci- ofiar hitlerowców © szczypiorizka
Trochę przygnębiające miejsce. Przy jednym jest nawet tabliczka, która opowiada smutną historię jednej z pensjonariuszek (syn zmarłej ją opisał).
żołnierze radzieccy też są upamiętnieni © szczypiorizka
Wyjeżdżam stamtąd i stwierdzam, że czas do domu.
mała kamienica i detal © szczypiorizka
detal © szczypiorizka
Wstępnie ustalam, że pojadę czarną trasę z Lublińca na Kokotek, a potem najwyżej wrócę tą samą trasą (o zgrozo!) przez Krywałd i Brusiek do domu (żeby było lasem, bo upał niemiłosierny). Na szczęście (albo i nie) w trakcie stwierdzam, że sprawdzę Leśną Rajzę.
trasa zająca © szczypiorizka
Kogoś chyba porąbało, gdy tworzył ten odcinek trasy. Z Pustej Kuźnicy w kierunku na Tworóg tak to wygląda:
tak, to jest trasa LR z Pustej Kuźnicy do Tworoga © szczypiorizka
Proszę mi wskazać ścieżkę. Tam nic nie ma, to jest grząski teren- w sensie piasek, szyszki, patyki, co chwilę bym musiała przystawać i prowadzić rower.
Stwierdzam mam to gdzieś, jadę główną drogą- ruch niewielki, słońce trochę zelżało. Dwa tiry mnie ino wyprzedziły. Luz. Skoro już jadę inną trasą, to uznałam, że nie wjadę na Leśną Uciechę (które prowadzi na Mikołeskę), tylko pojadę już do końca- do Tworoga. W myśl zasady- nie wracam tą samą drogą :P
Potem Brynek i do domu.
ten kot do mnie coś gadał © szczypiorizka
(tak, ten kot najpierw pojawił się w innym wpisie, ale tak to jest, gdy nie pisze się bloga na bieżąco).
fota pałacu musi być © szczypiorizka
(podobnie jak i to zdjęcie pałacu).
Koniec dnia był jeszcze lepszy- grill u przyjaciół (dojazd już autem) :-)
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
Nakło Śląskie i Orzech
-
DST
30.66km
-
Czas
02:10
-
VAVG
14.15km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś niewiele czasu, rano sprzątanie i inne domowe sprawy, a późnym popołudniem granie z orkiestrą. Wycieczka nie mogła być zbyt "rozbudowana".
Padło na wapienniki w Nakle Śląskim i romantyczne ruiny w Orzechu.
Obydwa miejsca odwiedziłam kiedyś. Dawno temu.
Najpierw musiałam znaleźć "początek" trasy za Osadą Jana. Jazda wg szlaku czerwonego PTTK.
jadę czerwonym szlakiem PTTK © szczypiorizka
jakie miasto taki mural © szczypiorizka
pociąg po raz pierwszy © szczypiorizka
widok na tarnogórski Manhattan © szczypiorizka
taka panorama © szczypiorizka
pociąg po raz drugi © szczypiorizka
pociąg wiezie auta © szczypiorizka
Trasa z jednej strony spoko, bo z dala od ruchu samochodowego, ale na rower beznadziejne. Paskudne, ostre kamienie na drodze. 3/4 drogi rower prowadziłam, bo bałam się, że to może się źle skończyć dla roweru.
co tu się ztentegowało?? © szczypiorizka
W końcu docieram do zabudowań zakładu wapienniczego. Środek lata, chaszcze na lewo, chaszcze na prawo.. jest ciężko :P
to już lepiej wygląda © szczypiorizka
ledwo widać wapienniki © szczypiorizka
Nie ukrywam, bałam się tam bliżej wejść bo mocno zarośnięte. Gdy byłam tam w 2011 roku, jakoś lepiej te dojście wyglądało.
No cóż, jadę dalej, może w Orzechu będzie lepiej.
szlabany © szczypiorizka
Na szczęście stałam tylko 5 minut.
kultowy przejazd kolejowy © szczypiorizka
kapliczka © szczypiorizka
kapliczka © szczypiorizka
W domu, nim wyjechałam sprawdziłam, czy jest jakiś lepszy dojazd niż ten, z którego korzystałam za pierwszym razem. Tak, jest, od ulicy Sobieskiego, gdyby ktoś pytał. Super ścieżka między polami i zaraz się wchodzi do lasku. Pamiętam, że za pierwszym razem trochę z koleżanką kluczyłyśmy i w sumie z dziwnej strony żeśmy tam dotarły :P
tam jadę © szczypiorizka
kolejne ładne widoki © szczypiorizka
Na miejscu spotykam sympatyczną rodzinkę, która też sobie zrobiła wycieczkę rowerową.
resztki jakiś zabudowań © szczypiorizka
no i syf, jak zawsze © szczypiorizka
bez komentarza © szczypiorizka
Przyjemnie tu, widać, że często uczęszczane miejsce, trochę wydeptanych ścieżek. Komary latały, ale tak się uzbroiłam w specyfik na nie, że w sumie nic mnie tam nie maltretowało swoim bzyczeniem ;-)
romantyczne ruiny © szczypiorizka
tym razem z aparatu © szczypiorizka
rower tez musi być uwieczniony © szczypiorizka
fota z telefonu © szczypiorizka
widok na Radzionków © szczypiorizka
Powrót ulicą Szkolną, a potem Orzechowską. Wyjeżdżam blisko pałacu w Nakle. Też fajna opcja rowerowa.
DPS w Nakle Śląskim © szczypiorizka
pałac w Nakle Śląskim © szczypiorizka
brama wjazdowa © szczypiorizka
Kościół NSPJ w Nakle Śląskim © szczypiorizka
mauzoleum Donnersmarcków w Nakle Śląskim © szczypiorizka
herb © szczypiorizka
Powrót do Tarnowskich Gór polami, które się zaczynają za Kościołem. W TG- obiad- zapiekanka na Krakowskiej. :-)
kaczki znalazły staw © szczypiorizka
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
w innym województwie :-)
-
DST
58.18km
-
Czas
02:57
-
VAVG
19.72km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wymyśliłam sobie, że chcę zrobić sobie zdjęcie na tabliczce oznajmującej, że przekracza się województwo :P
Trasa w sumie mało skomplikowana-> Mikołeska, Koty, Potępa i Krupski Młyn. Tam jest granica z województwem opolskim.
Kapliczka przed Wesołą © szczypiorizka
Dopiero gdzieś w okolicy Potępy zaczęłam sobie robić przystanki na zdjęcia. Dzięki temu dość szybko docieram do Krupskiego Młyna.
kapliczka w Potępie © szczypiorizka
Mała Panew © szczypiorizka
pałac © szczypiorizka
pałac © szczypiorizka
Na miejscu analiza czasowo- kilometrowa. Stwierdzam, że dam radę pojechać do Kielczy i dalej drogą wojewódzką 901, potem 907 na Tworóg.
most © szczypiorizka
Oczywiście w domu dopiero się zorientowałam, że ominęłam ten most wiszący, który wiele bikersów fotografuje- to oznacza tylko jedno :P Tak, trzeba to nadrobić i znowu tu przyjechać w niedalekiej przyszłości xD
Mała Panew © szczypiorizka
Oczko © szczypiorizka
domek dla kaczek? © szczypiorizka
płyną kaczki po stawie © szczypiorizka
Kościół św. Józefa w Krupskim Młynie © szczypiorizka
Pielgrzym © szczypiorizka
Pielgrzym- dąb szypułkowy © szczypiorizka
Dojeżdżam do "magicznego" znaku drogowego. Kurna, nie tego się spodziewałam, że będzie akurat w niezbyt "miłym" miejscu. Dość ruchliwa droga, brak pobocza. No cóż, będzie fotka, ale nie taka, jakiej oczekiwałam xD
przekraczam województwo :-) © szczypiorizka
dworzec kolejowy © szczypiorizka
Nie po to wiozę na plecach nowy statyw (tzw. tripod), by z niego nie skorzystać.
Na szczęście po drodze mijam dworzec w Kielczy
test statywu © szczypiorizka
test statywu © szczypiorizka
Fajny. Nie duży, solidne nóżki. Będzie z niego dobry użytek.
Jadę dalej, na skrzyżowaniu, chwila na obliczenia, czy warto kręcić na Borowiany etc. czy dalej wojewódzką (bardziej pod względem czasowym sprawdzałam aniżeli by iść na rekord kilometrowy). Skręciłam, chyba nawet dobrze, bo bym musiała jechać przez wiadukt (albo się czołgać...).
pola © szczypiorizka
Dalej Tworóg, Brynek, Hanusek. W domu koło 19.
Kategoria samotnie, inne województwo, dalej od TG i okolic