Bytom po raz kolejny
-
DST
63.55km
-
Czas
03:59
-
VAVG
15.95km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pół dnia planowałam trasę. I co? I cały plan poszedł ... Chciałam do Katowic dojechać, by tam znowu murali poszukać. Pierońskie PKP zawiesiło pociągi do Kato, bo się remontują i dupa. Aby pojeździć po Katowicach, muszę znaleźć jakiś sensowny parking, gdzie zostawię cytrynę z bagażnikiem na haku- tak, by nikomu auto nie przeszkadzało :/
No cóż, nie można w życiu mieć wszystkiego.
O tym, że po Katowicach nie pokręcę- zdecydowałam na Żabich Dołach..ale po kolei.
Do Bytomia przez Segiet na Miechowice. Tam skręciłam na ulicę Nową i pooglądałam sobie murale
wyliczanka © szczypiorizka
Nieźle się zaczęło xD
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
Garaże to świetne miejsce na taką twórczość.. albo zwyczajne bazgroły.
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
Potem pojawił się znak, dzięki któremu "poczułam się bezpieczniej" :P
ulica Nowa w Bytomiu Miechowicach © szczypiorizka
Mur oporowy przy byłej kopalni Rozbark zawsze ma jakiś ciekawy malunek. Przeważnie był "we władaniu" BeCeKu.
ulica Chorzowska w Bytomiu Rozbarku © szczypiorizka
Po przejechaniu prawie pół Bytomia, docieram do Żabich Dołów. Tu też mam jeszcze kilka niezaliczonych murali.
Żabie Doły w Bytomiu © szczypiorizka
Żabie Doły w Bytomiu © szczypiorizka
Żabie Doły w Bytomiu © szczypiorizka
Żabie Doły w Bytomiu © szczypiorizka
Koło Restauracji Bartek na Żabich Dołach sprawdzam ile jeszcze mi zostało do Katowic. Jakieś 20 parę minut do Parku Śląskiego, a potem dopiero właściwa rajza po Katowicach. Muszę jeszcze doliczyć powrót- kiepsko. Stwierdzam, że wracam- oczywiście inną drogą.
Przy okazji uznałam, że znowu pozwiedzam trochę miasto.
Szkoła Muzyczna w Bytomiu © szczypiorizka
niczym hieroglify- skuto część napisu © szczypiorizka
IV LO im B. Chrobrego w Bytomiu © szczypiorizka
IV LO im B. Chrobrego w Bytomiu © szczypiorizka
na Placu Sikorskiego w Bytomiu © szczypiorizka
Nawet te zaniedbane kamienice mają w sobie coś pięknego. No może oprócz tych talerzy xD
na Placu Sikorskiego w Bytomiu © szczypiorizka
na Placu Sikorskiego w Bytomiu © szczypiorizka
Jestem ciekawa, ilu bytomian spogląda w górę idąc tamtejszymi ulicami. Te zdobienia są fantastyczne.
na Placu Sikorskiego w Bytomiu © szczypiorizka
na Placu Sikorskiego w Bytomiu © szczypiorizka
na Placu Sikorskiego w Bytomiu © szczypiorizka
na Placu Sikorskiego w Bytomiu © szczypiorizka
na rogu ulicy Gliwickiej i Piastów Bytomskich © szczypiorizka
Rynek w Bytomiu © szczypiorizka
kamienica na Rynku w Bytomiu © szczypiorizka
śpiący lew o moje koło © szczypiorizka
Bytom uśmiecha się do Ciebie © szczypiorizka
ulica Podgórna w Bytomiu © szczypiorizka
ulica Podgórna w Bytomiu © szczypiorizka
okno na poddaszu © szczypiorizka
Muzeum Górnośląskie © szczypiorizka
Trochę mi wstyd, ale jeszcze nie zawitałam do Muzeum Górnośląskiego, które ma w swoich zbiorach (nie wiem czy na wystawie jakiejś, czy kajś w szufladzie schowane) materiały z wykopalisk, które przeprowadzano kiedyś w Rybnej.
na ulicy W. Korfantego w Bytomiu © szczypiorizka
Jadąc w kierunku na Piekary Śląskie przez przypadek dostrzegam te strzałki
LSR czyli Luftschutzraum © szczypiorizka
To oznaczenia schronów przeciwlotniczych. Niedawno się o czymś takim dowiedziałam. W Tarnowskich Górach też są takie oznaczenia, nigdy jednak nie natrafiłam na nie (są stopniowo usuwane).
LSR czyli Luftschutzraum © szczypiorizka
Kościół pw. św. Jacka © szczypiorizka
Pięknie odnowiony z zewnątrz kościół i takie durne kontenery postawili :/
coś taki niewyraźny © szczypiorizka
ukryty za chaszczami © szczypiorizka
muzycznie w Piekarach © szczypiorizka
Wyjazd w Alpy dał to do siebie, że bez problemu wjeżdżam tą uliczką (Do Kopca Wyzwolenia) bez większej zadyszki :P
wieża Kościoła św. Wojciecha © szczypiorizka
na ten radar łapią kierowców © szczypiorizka
Na dworcu w TG, wcinam hamburgera i cisnę do domu- chcę zdążyć jeszcze na próbę orkiestry.
Mimo, że nie udało się dojechać do Katowic, to i tak murale pooglądałam. Bliżej, bo w Bytomiu i też są całkiem niezłe :-)
Kategoria samotnie, dalej od TG i okolic
Alpe Adria dzień 6 FINAŁ :-)
-
DST
60.17km
-
Czas
03:54
-
VAVG
15.43km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczorajszy dzień przyniósł nam niestety mały wypadek- jedna z uczestniczek niefortunnie się przewróciła na rowerze i nie mogła już kontynuować jazdy.
Dziś pozostało nam niewiele kilometrów do końca wyprawy.
Palmanova © szczypiorizka
Pierwszym ważnym punktem na naszej drodze było miasteczko Palmanova, wybudowane na planie wieloramiennej gwiazdy. Miasto- twierdza jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Chwila wolnego na konsumpcję lodów, krótkie pokręcenie się po mieście.
Palmanova © szczypiorizka
trzeba było to uwiecznić © szczypiorizka
trzeba było to uwiecznić © szczypiorizka
gdzieś na trasie © szczypiorizka
Międzyczasie nieplanowane postoje z powodu złapania dętki przez jednego z uczestników (w sumie ów uczestnik zaliczył podwójną dętkę, wymienił jedną, po czym okazało się, że nowa jest również przebita).
stanowisko archeologicznej przed Bazyliką w Akwilei © szczypiorizka
To miejsce jest dla mnie pechowe. Na jakieś 10 km przed końcem również złapałam kapcia :/ Dokulałam się na teren Bazyliki, gdzie chłopaki pomogły mi wymienić dętkę. Dużo czasu niestety na to zeszło. Przez co znowu tylko jednym okiem mogłam zwiedzić wnętrza świątyni, gdzie znajduje się największa na świecie mozaika.
Bazylika Matki Bożej Wniebowziętej w Akwilei © szczypiorizka
Bazylika Matki Bożej Wniebowziętej w Akwilei © szczypiorizka
Bazylika Matki Bożej Wniebowziętej w Akwilei © szczypiorizka
Ostatni odcinek pokonywałam nie dość, że z wielką obawą o koło- dętka źle się ułożyła i koło mi "biło", to jeszcze wiatr mocno utrudniał jazdę.
tuż przed Grado © szczypiorizka
ciekawa forma pochwalenia się zaręczynami © szczypiorizka
marina w Grado © szczypiorizka
Trochę miasto okrążyliśmy, szukając końca trasy- był na parkingu jakieś 1,5 km od plaży :/ Na szczęście, był czas na wykąpanie się w morzu i odpoczynek. Tu niestety zawiodła wzajemna komunikacja, bowiem w Akwilei znowu się podzieliliśmy, część poszła na obiad, część pojechała prosto do Grado. Skutek był taki, że część osób czekała przeszło godzinę na drugą grupę, która nie poinformowała, o której dojedzie do punktu zbiórki.
tak sobie patrzę w dal © szczypiorizka
Wyjazd był kapitalny. Pogoda dopisała (wiadomo, upały są męczące, ale wolę to niż zimno i deszcz). Jedzenie pyszne- chociaż trochę musieliśmy się nagimnastykować, by wstrzelić się w naszą porę obiadową. Grupa, całkiem obcych sobie ludzi- szybko znalazła wspólny język- głównie opowiadaliśmy o swoich wyczynach rowerowych :-)
Mimo kilku niedogodności przed trasą (zepsuty samochód), na trasie (wypadek i przebite dętki, w sumie 4 u 3 uczestników), niedogadania się co do godziny końcowej zbiórki w Grado- organizatorzy spisali się na medal. Jeśli jeszcze będę miała okazję na taką wyprawę rowerową, na pewno z tym biurem podróży pojadę ;-)
Kategoria Alpe Adria
Alpe Adria dzień 5
-
DST
87.29km
-
Czas
05:43
-
VAVG
15.27km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Coraz bliżej finału :-)
Słońca nam nie brakowało. Ładnie grzało. Znowu musieliśmy się dostosować do lokalnego zwyczaju i tak zorganizować trasę, by zdążyć przed sjestą (Garmin mi "szlaczkował" w Ospedaletto, tam zostaliśmy wystawieni na dużą cierpliwość, pół godziny czekania na piwo, a potem godzinę na posiłek- oczywiście nie obiadowy, bo takie konkrety to tylko pod wieczór, po sjeście).
mural na trasie © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
rzeka Tagliamento © szczypiorizka
Nim jednak dotarliśmy do miejsca obiadowego, zwiedziliśmy urokliwe miasteczko Venzone.
Venzone © szczypiorizka
W 1976 roku zostało doszczętnie zniszczone w wyniku trzęsienia ziemi. Władze postanowiły je odbudować, używając jak najwięcej oryginalnych materiałów.
Venzone © szczypiorizka
Venzone © szczypiorizka
Venzone i kolega © szczypiorizka
Venzone © szczypiorizka
kościół w Venzone © szczypiorizka
kościół w Venzone © szczypiorizka
Venzone © szczypiorizka
Krótkie zwiedzanie miasteczka i dalej na rowery w dalszą podróż.
gdzie tu jechać? © szczypiorizka
Gdzieś tam na trasie, przejeżdżaliśmy obok wiaduktu, filary zamalowane świetnymi muralami. Szkoda, że nie udało mi się sfotografować wszystkich malunków.
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
Jak widać uwielbiam murale :P
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
murale pod wiaduktem © szczypiorizka
winnica © szczypiorizka
Trochę bardziej sielskich widoków też mieliśmy. Winnice się zaczęły pokazywać.
Udine-loggia św. Jana © szczypiorizka
Tvboy i jego Blue Mona Lisa w Udine © szczypiorizka
Nocleg w Udine, blisko marketu i restauracji (na kolację gnocchi).
Alpe Adria dzień 4
-
DST
87.86km
-
Czas
05:18
-
VAVG
16.58km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś, według licznych opisów szlaku- czekały na nas jedne z najpiękniejszych widoków na trasie. Zarazem jeden z najlepszych odcinków pod względem jazdy- mało przewyższeń.
Pogoda z rana nie nastrajała do jazdy. Trochę popadało, część przeczekaliśmy w jednej z restauracji (już po stronie włoskiej), a potem pod nieczynną stacją kolejową.
Jeden z najfajniejszych momentów-> przekroczenie granicy z Włochami.
Fiat 500 i jakaś tam gestykulująca osoba xD © szczypiorizka
Najpierw dotarłam z mniejszą grupką, gdzie zrobiliśmy sobie sesję zdjęciową, potem dojechała reszta ferajny.
z prawie całą ekipą na granicy © szczypiorizka
Na dzień dobry, podjazd zaraz za granicą. No masakra.
na dzień dobry Włochy nas przywitały podjazdem © szczypiorizka
15% nachylenie O_o Znowu rower się pchało, a potem ostro z górki, po dziwnym szutrze- tu też sprowadzaliśmy rowery- lepiej nie ryzykować upadkiem.
na trasie © szczypiorizka
Mimo braku słońca przez większą część dnia, widoki dalej piękne, chmury fantastycznie oplatały góry. Niestety tego piękna nie potrafiłam ująć na fotkach (często robione z poziomu siodełka, no i moje umiejętności obsługi aparatu pozostawiają jeszcze wiele do życzenia).
na trasie © szczypiorizka
Znaczną część drogi przebyliśmy po nieczynnej trasie kolei wąskotorowej. Genialne rozwiązanie. Szkoda, że u nas jest to mocno w powijakach (patrz Żelazny Szlak Kolejowy).
tunel, jeden z wielu © szczypiorizka
Dużo dłuższych i krótszych tuneli, czasem przez most zawieszony wiele metrów nad ziemią- super.
jedno z oznaczeń szlaku © szczypiorizka
kolejny tunel © szczypiorizka
Niektóre tunele, miały oświetlenie na czujkę, która niestety późno reagowała. Czasem tylko latarki nam oświetlały drogę.
co ja pacze © szczypiorizka
na trasie nieczynnej kolei © szczypiorizka
Szkoda, że większość stacji kolejowych, była zdewastowana- w żaden sposób ich nie odnowili, nie przekształcili w jakieś kawiarnie, miejsca postoju, toalety.
Tak naprawdę, to chyba tylko jedna stacja została zamieniona na knajpę.
knajpa u zawiadowcy © szczypiorizka
Przynajmniej innych nie kojarzę.
żuraw kolejowy © szczypiorizka
wodospad i sesja zdjęciowa © szczypiorizka
kolejny wodospad na naszej drodze © szczypiorizka
Tuż przed Moggio Udinese szlak po starej trasie kolejowej się kończy. Zjechaliśmy w kierunku miasteczka, by potem wjechać na drogę krajową SS13 (początkowo myślałam, że to autostrada, ale ona biegnie równolegle), tak Alpe Adria jest oficjalnie poprowadzona.
Moggio Udinese © szczypiorizka
Wieczorem czekała na nas kolacja w przyhotelowej restauracji. Kelner był fantastycznym przykładem typowego Włocha, dużo gestykulował, zabawiał nas, język włoski, mieszał się z angielskim i niemieckim- każdy się dogadał->pizza przepyszna.
Kategoria Alpe Adria
Alpe Adria dzień 3
-
DST
74.02km
-
Czas
04:20
-
VAVG
17.08km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny dzień podróży rowerowej. W dalszym ciągu bardzo ciepło, wręcz gorąco (ja tam lubię upały :P)
na trasie © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
Trasa dalej wiodła przez mniejsze lub większe pagórki. Często wzdłuż rzeki Möll albo Drawy.
odpoczynek po wjeździe na górkę © szczypiorizka
Widoki ciągle zapierają dech w piersiach. Jest na czym oko zawiesić.
Radl Rast Penk © szczypiorizka
oryginalna skrzynka na listy © szczypiorizka
Po drodze mijamy małe miasteczka, czy też wsie. Zero sklepów, czy też kawiarni. Na przerwę około obiadową zatrzymujemy się w miejscowości Spittal an der Drau (my to skróciliśmy-> że jedliśmy w Szpitalu xD)
na trasie © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
Gdzieś w połowie (albo za połową) znaleźliśmy takie to małe jeziorko
miejsce na odpoczynek © szczypiorizka
Nie było innej opcji jak krótki odpoczynek na schłodzenie nóg. Przewodnik wycieczki nawet pokusił się o morsowanie- woda górska- bardzo lodowata :-)
krótki odpoczynek © szczypiorizka
Niedaleko Villach (gdzieś koło Gummern) złapał nas deszcz. Wręcz ulewa, schowaliśmy się pod mostem, by ją przeczekać, w pewnym momencie przerodziła się w krótką, ale konkretną wichurę (+ burza, ładnie waliły pioruny).
deszcz nas złapał © szczypiorizka
Na kwaterach nie mieliśmy prądu z powodu burzy (na szczęście krótko). Spaliśmy w dwóch lokalizacjach- część w centrum, ja się załapałam na obrzeża miasta.
oryginalny wieszak © szczypiorizka
widok z hotelu © szczypiorizka
końkurs © szczypiorizka
Rano na stołówce przywitał nas taki miły gość
piesio na stołówce © szczypiorizka
Czekał tylko aż coś mu spadnie ze stołu ^^
Kategoria Alpe Adria
Alpe Adria dzień 2
-
DST
56.38km
-
Czas
04:04
-
VAVG
13.86km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
O dziwo po ciężkim zakończeniu pierwszego dnia- nie miałam żadnych zakwasów, nic mnie nie bolało. To dobry znak.
jakieś oznaczenia się pojawiają © szczypiorizka
Na początek rowerowo wracamy do St. Johann im Pongau, więc to co się umęczyłam wczoraj, mogę teraz z uśmiechem na twarzy zjechać z górki :-)
Następnie przez kolejne miejscowości jedziemy w kierunku na Bad Gastein.
to dziewczynka! © szczypiorizka
Dalej bardzo ciepło.
bitte nicht so schnell © szczypiorizka
W tym dniu po raz pierwszy mamy okazję przejechać rowerami tunel- najpierw taki, gdzie ścieżka poprowadzona jest obok ruchu samochodowego, więc jest bardzo głośno.
pierwszy z tuneli na trasie © szczypiorizka
Później mamy okazję przejechać taki osobny tunel dla rowerów.
kolejny tunel © szczypiorizka
Fajnie, bo chłodno w nim :-)
prawie cała nasza ferajna © szczypiorizka
Gdzieś na 10 kilometrów przed końcem zaczyna się masakryczny podjazd, całą drogę prowadziłam rower, inaczej nie szło. Wody mi praktycznie zabrakło na szczycie, a zwykłych sklepów w Austrii ciężko uświadczyć po drodze. Na szczęście jakieś tam poidełko na szczycie było (albo fontanna to była? xD)
Bad Gastein Pfarrkirche © szczypiorizka
Na szczycie Bad Gastein krótka przerwa na sesję fotograficzną. Przez miasto przepływa Gasteiner Ache. Wisienką na torcie jest wodospad (341 m wysokości)
wodospad w Bad Gastein © szczypiorizka
przy wodospadzie w Bad Gastein © szczypiorizka
Koniec śladu na parkingu Billa- tam czekało na mnie zimne pyszne piwo xD
Kategoria Alpe Adria
Alpe Adria dzień 1
-
DST
81.26km
-
Czas
05:32
-
VAVG
14.69km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po sobotnim dojeździe do Austrii busami z wielkimi przygodami (straciliśmy kilka godzin, ze względu na awarię jednego z samochodów), przespaliśmy kilka godzin, po czym ruszyliśmy na szlak. 15 uczestników z całej praktycznie Polski, dwóch przewodników oraz kierowca- tak się prezentowała nasza wesoła ferajna. Dzięki albo raczej przez awarię i bardzo długą jazdę do miejsca początkowego- zapoznaliśmy się ze sobą, atmosfera w grupie od samego początku była bardzo fajna.
Zaczęliśmy w Salzburgu- mieście Mozarta. Miasto pełne turystów, czasami rower prowadziliśmy między uliczkami.
fontanna zaliczona © szczypiorizka
rezydencja salzburska © szczypiorizka
Szkoda, że nie było czasu, by je dokładniej obejrzeć.
gdzieś w centrum Salzburga © szczypiorizka
Sam Szlak w mieście słabo oznaczony, szczerze, to nie przypominam sobie, by jakikolwiek znak mijaliśmy. Opieraliśmy się na śladzie, który dostaliśmy przed wyjazdem.
Nie obyło się bez zmiany trasy- ślad prowadził przez nieaktualne ścieżki, które mocno zarosły.
Salzburg © szczypiorizka
na trasie © szczypiorizka
widoki zacne © szczypiorizka
Ciepło, pogodnie, widoki genialne.
na trasie © szczypiorizka
Jazda pod względem przewyższeń-w początkowej fazie znośna, zdarzało się już jechać pod górkę, ale wszyscy dawaliśmy radę.
W Golling chętni poszli zobaczyć wodospady.
stary młyn w Golling © szczypiorizka
wodospad w Golling © szczypiorizka
Piękne miejsce- trochę chłodu też się nam przydało.
na trasie © szczypiorizka
dużo takich "pachołków" mijaliśmy © szczypiorizka
Spotykamy na trasie sporo rowerzystów, dużo niemieckojęzycznych, ale i Polaków. Królują elektryki, my tu się męczyliśmy na coraz częściej pojawiających się konkretniejszych podjazdach, a obok spokojnie przemyka emeryt z uśmiechem na ustach xD
na trasie © szczypiorizka
Gdzieś od około 70 kilometra poczułam się jak na Tour de France. Za Saint Johann im Pongau zaczęły się masakryczne podjazdy, rozdzieliliśmy się na kilka grup- każdy jechał (albo pchał) swoim tempem. Masakra, ciężko było. Ogółem to ja przez całą podróż jechałam z jedną sakwą, gdzie miałam wodę, narzędzia w razie awarii, aparat fotograficzny i coś przeciwdeszczowego- więc tak na "lekko" totalnie nie jechałam. Koniec końców udało się, dojechałam do miejsca noclegowego w Wagrain :-)
Kategoria Alpe Adria
Alpe Adria- prolog
-
DST
37.71km
-
Czas
02:33
-
VAVG
14.79km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nadszedł "ten dzień" :P mój urlop, który zarazem był tygodniową wyprawą rowerową. Zakupiłam zorganizowaną wycieczkę rowerową "Alpe Adria" -> Start w Salzburgu, meta w Grado.
Pierwszym etapem, jeszcze przed właściwym rozpoczęciem podróży, był dojazd rowerem do Gliwic, skąd pociągiem udałam się do Gniezna.
na trasie © szczypiorizka
Dużo ludzi, rowerów- pociąg relacji Przemyśl- Gdynia. Głównie jadących nad morze.
Dzięki serdeczności ludzi bez problemu zarówno zapakowałam rower do wagonu, jak i nie miałam problemu z wyjściem na peron w Gnieźnie :-)
Najpierw pojechałam na kwaterę trochę się ogarnąć. Potem na centrum, by je zobaczyć "jednym okiem" i coś zjeść.
Bazylika prymasowska Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gnieźnie © szczypiorizka
Liczę na to, że jeszcze się tu zjawię i dokładniej obejrzę to miasto (mam do "zaliczenia" między innymi Muzeum Początków Państwa Polskiego :P)
widok na archikatedrę gnieźnieńską © szczypiorizka
W tym dniu tuż przy katedrze miał odbyć się koncert, w ramach Dni Gniezna (Żabson bodajże w tym dniu grał).
Bolesław Chrobry © szczypiorizka
budynek Poczty Polskiej © szczypiorizka
Pociąg miał spore, około godzinne opóźnienie, dlatego za dużo nie pojeździłam po centrum- za bardzo byłam zmęczona, a następnego dnia miałam wcześnie pobudkę (przed 5).
Kategoria Alpe Adria, inne województwo
Gliwice z obciążeniem
-
DST
52.62km
-
Czas
03:02
-
VAVG
17.35km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Postanowiłam sprawdzić trasę na przyszły piątek, jaką przejadę z sakwami udając się na dworzec. Wzięłam i wykorzystałam do tego kilka książek oraz ręczniki, które ojciec dostawał w pracy xD
Na Szałszy skręciłam w kierunku domków, by nie jechać ciągle DK78.
1,5 godziny w jedną stronę, niezły jak dla mnie wynik.
Przejście podziemne na dworcu już jest czynne- świetnie, nie trzeba naokoło jechać.
Chwilę postałam przed dworcem i pojechałam z powrotem (o zgrozo tą samą trasą, prawie, bez skrętu na domki tam koło Szałszy).
Kategoria dalej od TG i okolic, kółeczko, samotnie, trening czy coś takiego
kółeczko
-
DST
23.91km
-
Czas
01:11
-
VAVG
20.21km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rybna, Miedary, Zbrosławice, Ptakowice, Repty, GCR (siłownia na świeżym powietrzu), OHIO, Opatowice. Potem krótki odpoczynek na działce.
Kategoria kółeczko, krótki wypad, samotnie, trening czy coś takiego, wokół TG