szczypiorizka prowadzi tutaj blog rowerowy

Iza ze Strzybnicy

katowickie murale 2024

  • DST 40.08km
  • Czas 02:22
  • VAVG 16.94km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 lipca 2024 | dodano: 21.07.2024

Szybka akcja i zebranie rzeczy- jadę w końcu do Katowic. Wybrałam jednak opcję jazdy pociągiem z Gliwic. W pociągu standardowo sporo osób. Po około pół godzinie jazdy melduję się przed dworcem PKP w Katowicach. Co się okazało- znowu zapomniałam sobie wgrać mapkę do Garmina. Kurtyna xD Ta sama sytuacja jak z Krakowem xD ehh.. Całe szczęście miałam dokładną rozpiskę przygotowaną i pomocnicze mapki papierowe. Zabawę w szukanie murali zaczynam przy Silesii.
Jeszcze przy Urzędzie Miasta fotografuję logo (wcześniej były tam postacie z gry Pac-Man)


Po drodze łapię także to


Oraz ciekawie pomalowaną fasadę kamienicy


Na Dębowej 86 pojawia się po raz pierwszy w tym wpisie Szwedzki oraz Franek Mysza.


Kolejny na Dębowej


Na Szczecińskiej 8 malowidło autorstwa ZBK.


Na Józefowcu łapię trójwymiarowy knefel ;-)


Małgorzata Rozenau zrobiła na ulicy Gnieźnieńskiej 11 mural nawiązujący do ekologii.


Wracam się na ulicę Józefowską i przy LO łapię ciekawy mural, który stworzyli uczniowie szkoły wraz z artystką Moniką Tusz.




Jadąc w kierunku Alei Korfantego znowu znajduję Szwedzkiego, albo Franka Myszę.






Coś intrygującego w krzakach.


Na Korfantego 76 malunek z 2011 roku


Na ulicy Katowickiej 39-45 z tyłu bloków fantastyczne murale, jeden nawiązuje do wystawy Expo w Dubaju z 2020 roku, inny upamiętnia matematyków, a jeszcze inny to element ogólnopolskiej akcji Nasze MAKi (taki mural też znajduje się w Chorzowie). Łącznie, póki co jest tam 6 murali o różnej, ciekawej tematyce.












Jak wspomniałam, Szwedzkiego sporo znajdziemy w Katowicach. Nawiązał chyba jakąś współpracę ze sklepami Społem, bo praktycznie na ścianie każdego tego sklepu coś znajdziemy.


Z tyłu Miejskiego Domu Kultury Bogucice-Zawodzie jest mural nawiązujący do Powstań Śląskich. Twórcami są okoliczni mieszkańcy. Mural z 2020 roku. Gdyby ktoś pytał- Jerzego Kukuczkę już kiedyś sfotografowałam (Markiefki 96) :P






Jadąc w kierunku na teren UŚ natrafiam na taki mural, ledwo widoczny.


Przy kampusie UŚa fotografuję kilka różnych form artystycznych. Niewiele brakowało, a bym nie sfotografowała Tańczącej z atomami. Byłam przekonana, że już mam ten mural. 






Przy Rawie, stojąc koło hotelu Qubus, zrobiłam zdjęcia dwóch murali. Jeden Stanisława Szumskiego




Drugi, mocno już zasłonięty


Zbliżam się do centrum Katowic. Na Warszawskiej 11 nad bramą dostrzegłam to


Blisko Kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP zauważyłam zaś ten malunek


No i chyba creme de la creme tej wycieczki- Wodecki :D Wykonany przez tak zwany kolektyw Czary Mury -> Marka Grelę i Martę Piróg w 2023 roku. Wiele osób mi o nim mówiło i suszyło głowę "a masz już go???" :-) No już mam :P




Następną postacią uwiecznioną na muralu jest Krystyna Bochenek. Mural z 2021 roku, a autorem jest Łukasz Zasadni.


Czego się nie robi dla kolejnych zdjęć (#schodytolubię) :P W przejściu podziemnym między ul. Wojewódzką a Tylną Mariacką robię kilka zdjęć co ciekawszych malunków. 






Wielu takich małych murali, nie jestem w stanie zobaczyć z powodu wszędobylskich ogródków piwnych. Trudno. Na chwilę odwróciłam wzrok w kierunku ładnej kamienicy na rogu ulicy 3 maja i placu M. i L. Kaczyńskich. Kiedyś był mocno zasłonięty reklamami. 


Trafiam do informacji turystycznej, gdzie obławiam się różnymi mapkami. Krasnal z Wrocławia się pojawił w witrynie. Bebok gratis. Może kiedyś zrobię szlak beboków. Teoretycznie, miałam zaznaczonych kilka beboków na tej wycieczce, ale jakoś nie nastawiłam się na ich szukanie.




Nie zapuszczałam się zbytnio w bramę ulicy 3 maja 23, coś mi się wydaje, że powinnam. Bowiem właśnie doczytałam, że jest tam mural "Czarne złoto" Łukasza Zasadni. No cóż, mam inne z tego ajnfartu.






Na ulicy P. Skargi, tuż przy przystanku do TG fotografuję skrzypka. Czyżby to był ten słynny pan z kasą fiskalną?


Kolejne przejście podziemne przede mną. Ja na siłownię nie muszę chodzić, wystarczy mi znoszenie i wnoszenie roweru po schodach :P




Przy ING jest mural z 2021 roku autorstwa Magdaleny Karpińskiej. Ekologiczny, który ma pochłaniać dwutlenek węgla.




Na ulicy Goepper-Meyer sfotografowałam Putina z 2022 roku Szwedzkiego i Reala.


Obok znajduje się mural grupy Kokoło z 2012 roku.




Tego to nawet nie pamiętam, w którym miejscu znalazłam O_o


Raspazjana złapałam na ulicy Kordeckiego 2a. Mural z 2020 roku a ma nawiązywać do Agendy 2030 czyli rezolucji ONZ o rozwoju świata.


Przy ulicy Drzymały i PCK sfotografowałam mural z 2011 roku, autorstwa Sepe i Chazme718


Przypadkowe przejście podziemne przy ulicy Mikołowskiej w kierunku na Raciborską xD





Przy Technikum mural z 2020 roku Marty Karpisz. 


Ulica Koszarowa 3, malunek z 2018 roku Karola Kobrynia




Na ulicy Adamskiego 22 bardzo fajny, prosty mural ponownie Karola Kobrynia.


Tu zaczęły się schody u mnie. Szukałam komfortowego przejścia dla mnie na ulicę Żeliwną. Najpierw przypadkowo znalazłam to na ulicy Gliwickiej


Zaraz potem na ulicy Pośpiecha kolejnego Szwedzkiego


Nie było wyjścia, musiałam przejść przez kładkę nad torami.  Poprosiłam jakiegoś chłopa by mi potowarzyszył i pomógł przejść przez kładkę. Rower już zniosłam sama. Czy ja mówiłam już, że mam głupią fobię??


Pod autostradą fotografuję las beboków ;-)




Było ich tak dużo, więc uwieczniłam tylko kilka. Ten wpis i tak już jest długi xD




Na ulicy Dobrego Urobku jeden z murali upamiętniających  9 górników z Kopalni Wujek. Mural znowu Karola Kobrynia z 2021 roku


Przy rondzie Tesli Szwedzki i Franek Mysza ponownie się meldują




Na Hetmańskiej 13 taki nietypowy.


Studenci z ASP w 2012 roku wykonali mural przy ZSZS na ulicy Rolnej 22


Pod wiaduktem na Kościuszki melduje się rodzina Simpsonów




Przy tym samym wiadukcie mural Piere Migot z 2021 roku


Tuż obok, już na ścianie bloku mural Mariusza Libela z 2015 roku.


Na ulicy Brynowskiej zaintrygował mnie hydrant


Jeszcze zabytkową wieżę ciśnień uwieczniam, nie wiadomo jak długo jeszcze będzie stać


Francuski artysta Al Sticking upamiętnił tragicznie zmarłych 9 górników. Dzieło z 2018 roku


Niestety Śląskie Centrum Wolności i Solidarności już było zamknięte. Szkoda.


Jeszcze kilka malunków z ulicy Wincentego Pola




Coś mało kreatywni są kibice Gieksy, ani razu jakiegoś ciekawego malunku nie widziałam, w przeciwieństwie do np murali/graffiti Polonii Bytom czy Ruchu Chorzów.


Don`t Think także na ulicy W. Pola autorstwa Petera Fussa. Nie jestem pewna, czy jest on celowo niekompletny, czy też pod wpływem upływu czasu jest tak zniszczony.


Ostatni w tym dniu malunek łapię na Kościuszki 104 blisko basenu. Autor, Pierre Migot wykonał go w 2021 roku


Mimo, że nie miałam wgranej mapki, to udało mi się praktycznie wszystkie malunki znaleźć, które zaplanowałam w tym dniu. Cieszę się bardzo. Przede mną jeszcze jeden wyjazd do Katowic we wschodnie rejony (Zawodzie, Roździeń, Nikiszowiec i tak dalej). Liczę, że jeszcze się zmobilizuję w te wakacje i je pozaliczam ;-)


Kategoria murale

dłuższa trasa MTS

  • DST 74.07km
  • Czas 03:50
  • VAVG 19.32km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 lipca 2024 | dodano: 20.07.2024

Najpierw jeszcze fotka z poprzednich dni, w których jeździłam do Tworoga (w związku z autem), ale bez dokumentowania tego na liczniku. Krasula się fantastycznie mieści do auta.


Tak poza tym, postanowiłam po pracy w piątek spróbować przejechać, ale na starym rowerze, dłuższą trasę, przygotowaną przez Kowala na zawody. Gdybym zaczęła wcześniej, na pewno bym ją całą przejechała, ale wolałam nie ryzykować jazdy w godzinach późnowieczornych, więc skróciłam ją o około 20 km. Nie żałuję :P


Tu fotka Garmina, jak czasem mi cygani ze śladem wcześniej przygotowanym, nie wiem czy to wina gpsa, czy programu, na którym ślad był przygotowywany.


Lekko odbiłam, by zrobić zdjęcie stanicy myśliwskiej.


Paskudny odcinek kamienistej drogi, która jest zarówno na krótszej, jak i na dłuższej trasie. Nie zazdroszczę.
Dłuższa trasa ma to do siebie, że pierwsze 45km jest poprowadzone w kierunku na Miasteczko Śląskie i Kalety. Kolejne 45 km powielają się z krótszą trasą.


Odkryłam, że chaszcze przy oczyszczalni ścieków zostały skoszone. Z tego co mi się obiło o uszy, ten fragment jednak odpuszczają i jadą normalnie polaną, jak każdy szanujący się kolarz :D


Kategoria samotnie, trening czy coś takiego

szutry Kowala bez Kowala

  • DST 62.50km
  • Czas 03:08
  • VAVG 19.95km/h
  • Sprzęt Kross Esker 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 lipca 2024 | dodano: 13.07.2024

Na dzisiejszą sobotę był zaplanowany wypad ustawkowy przed Tarnogórskimi szutrami Kowala (w ramach Małego Touru Szutrowego). Postanowiłam, że ile uda mi się utrzymać tempa z facetami, tyle przejadę z nimi, najwyżej się odłączę/zawrócę/pojadę solo/coś wymyślę :D
Najpierw kierunek optyk- zdobyć kolejny malunek od Miśka, tarnogórskiego tatuatora, który Szymborską między innymi ukulał na muszli w GCRze.


Łapię jednym okiem Ikarusa, oj jeździło się nim jeszcze do liceum :D


Na Rynku już przedsmak jutrzejszej Barbórki w środku lata. Trochę stoisk z rękodziełem oraz scena. Podjeżdżam do sklepu rowerowego i jakoś tam dziwnie pusto. Okazało się, że niezbyt jasno moim zdaniem napisali o akcji. Od 15 zbiórka u Gładysza a dopiero o 16 wyjazd na Strzybnicę-start i potem dopiero jazda po wytyczonych trasach MTS (50 i 100 km). Kilku rowerzystów też było zdziwionych jak ja, że dopiero za godzinę wyjazd. Jeden od razu pojechał solo. Do drugiego, Darka, postanowiłam dołączyć. Najwyżej postąpię, tak jak pierwotnie zaplanowałam. Skończyło się na tym, że 3/4 trasy wspólnie pokonaliśmy :-)
Sama trasa bardzo fajna, w większości. Zdarzały się krótkie odcinki z bardzo ostrymi kamieniami, ale nie było tragedii. Jednak, moim zdaniem, ostatnie jakieś 10 km to porażka. Dlaczego Kowal poprowadził ślad wzdłuż oczyszczalni ścieków po chaszczach i bardzo wątpliwej kładce (za betonowymi płytami)?? Zamiast normalnie przez mostek przejechać i obok oczyszczalni, może coś będzie skorygowane. Nie wiem. Wiem jedno- nie wezmę udziału w zawodach :P To nie moja bajka, fajnie się jechało, ale wolę rekreacyjnie.




Chciałam się jeszcze na sam koniec pochwalić kubkiem, który dziś otrzymałam od cioci :D



Kategoria murale, trening czy coś takiego, w towarzystwie

Świerklaniec

  • DST 38.10km
  • Czas 01:59
  • VAVG 19.21km/h
  • Sprzęt Kross Esker 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 lipca 2024 | dodano: 09.07.2024

Byleby coś pojeździć.


Kategoria kółeczko

Zawiercie, Pustynia Błędowska i dwa zamki

  • DST 106.37km
  • Czas 06:52
  • VAVG 15.49km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lipca 2024 | dodano: 07.07.2024

Jestem pozytywnie zaskoczona, tym świetnym połączeniem TG- Częstochowa, co jedzie między innymi przez lotnisko i Zawiercie. Sporo osób wybrało ten środek transportu w sobotę. Mógłby być jednak bilet ciut tańszy (w obie strony+rower zapłaciłam prawie 45 zł).
 Trasę rozpisałam sobie w oparciu o różne szlaki, głównie rowerowe, których jest mnóstwo w tych rejonach. Niestety, w rzeczywistości, dwa odcinki, które miałam zaplanowane, okazały się totalną porażką i spory odcinek w końcu przejechałam DW791 :/
Po samym Zawierciu planowałam ewentualnie po powrocie coś pokręcić. Najpierw udałam się w kierunku na Kromołów, by potem skręcić na Szlak Orlich Gniazd i dojechać do Podzamcza.




Z Kromołowa jest konkretny podjazd. Trochę się namęczyłam xD
W końcu ujrzałam ruiny.


Chwilę myślałam, czy nie podjechać bliżej, ale uznałam, że w sumie już go zwiedzałam i wolę jechać dalej.


Nawet napatoczył się mi się zając i dał się sfotografować.


Potem znowu dość mocno pod górkę (podjazd w Złożeńcu).


W końcu dotarłam do zamku w Smoleniu (zamek Pilcza).


Za darmo umarło- wejście 15 zł. Oczywiście niestety tam na wieżę nie weszłam, w połowie schodów nogi się pode mną ugięły.




Następnie trasę poprowadziłam przez Kwaśniów Górny i Dolny.
Znowu zając na drodze złapany.


Docieram do Kluczy i trasą Velo Przemsza docieram na Pustynię Błędowską.




Ja akurat jestem zwolennikiem tej ścieżki poprowadzonej wokół Pustyni. Fajna sprawa, chociaż teren jest już niestety mocno zarośnięty.


Nie wiem co to za akcja tam była, miałam wrażenie, że to harcerze. Przy Róży Wiatrów też sporo ludzi, nie wiem czy to tak zawsze/latem, czy jakaś impreza była/miała być. Chwila odpoczynku, napój 0% wskoczył, można jechać dalej.


Znowu skorzystałam z dość sporego fragmentu Velo Przemsza, by od południa okrążyć Pustynię Błędowską. Bardzo fajny odcinek, popularny wśród rowerzystów.
Biała Przemsza- żeby nie było też przekroczona :P


Co jakiś czas ładne punkty widokowe na trasie się znalazły.




Dojechałam do Błędowa. Tu wg wskazówek wcześniej sprawdzonych na mapach, miałam jechać Czarnym Szlakiem Okradzionów-Chechło. Na wysokości mniej więcej Kuźnicy Błędowskiej/Wałek należało wg wskazówek mapy zjechać z drogi asfaltowej, by skrócić drogę lasem i dotrzeć do Chechła. Porażka, ja pierdziele, nie przeszłam (tak, rower inaczej jak prowadzić się nie dało) nawet nie 1/4 trasy i zawróciłam. Po rękach linijką powinna dostać ta osoba, która ten szlak poprowadziła. Widać było po śladach, że nie tylko ja próbowałam tędy przejść.


Wkurzona po raz pierwszy dość solidnie, dojechałam asfaltem do Chechła. Tu miałam wskoczyć na Przylaszczkowy Szlak Rowerowy. Znowu mocno pod górkę za ulicą Rodacką. Prowadzę rower (znowu), bo nie dość, że mocno pod górkę, to paskudne kamienie, ostre, duże. Nawet nie w połowie podejścia, spotykam rowerzystę, który akurat zjeżdżał, mówi mi, że absolutnie nie dam rady tam wejść bo cała trasa jest taka kamienista i mam za cienkie opony. No nic schodzę w dół. Znowu jakieś 15 minut w plecy. Zastanawiam się co dalej, pierwotnie miałam się kierować na Hutki-Kanki i potem na Zawiercie. Jednak zwątpiłam w oznaczenia szlaków (nawet rowerowych!), znowu bym się wpakowała w coś tragicznego. Uznałam, że pojadę wojewódzką do Ogrodzieńca i potem się zobaczy.


Ruch samochodowy aż tak mi nie przeszkadzał, ale znowu to był podjazd xD Po tym sezonie rowerowym łydki będę miała ze stali xD
W Ogrodzieńcu uznaję, że mam spory zapas czasu, to wjadę w te tłumy na Podzamczu i sobie okrążę zamek.


Jakaś impreza się tam odbywała. Ja rozumiem, te budy z jedzeniem, rozumiem jakieś zabawki w stylu miecze, hełmy, ale tanią, badziewną plastikową chińszczyznę powinni tam zakazać sprzedawać.






Coś tam rozbudowują te ruiny. Czyżby w końcu konserwator zabytków dał się przekonać? O tym co z tego wyniknie, czy będzie kicz czy hit zobaczymy zapewne za kilka lat.






Do Zawiercia udałam się tą samą trasą co rano, przez Kromołów. Na mieście znalazłam świetną knajpę-> Bistro mojego brata- super, przy dworcu, ceny znośne i przepyszny placek z cukinii z kurczakiem curry. Byłam już na tyle zmęczona, a około godziny miałam czasu do odjazdu, że na luzie sobie posiedziałam w cieniu na peronie, czekając na pociąg powrotny.


Kategoria inne województwo

Zawisza Czarny z Gliwic

  • DST 55.20km
  • Czas 02:53
  • VAVG 19.14km/h
  • Sprzęt Kross Esker 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 czerwca 2024 | dodano: 30.06.2024

Ostatnie dni były mało rowerowe, ale bardzo intensywne turystycznie. Najpierw północ Polski


Czyli między innymi podróż Kanałem Elbląskim w czterodniowym wyjeździe z PPTK Katowice razem z ojcem. Murale, też się znalazły. Tu, akurat w Kwidzyniu


Tak, to jest mural, genialny, z daleka wygląda fantastycznie. Drugi, taki "tradycyjny".


Zaraz następnego dnia po powrocie z północy, dwudniowy wypad z koleżanką w Tatry.


Kolejny weekend już w domu. Wieczorem udaje mi się wyjść na rower. Na osiedlu, zrobiłam kilka fotek do mojej prywatnej kolekcji dokumentującej osiedle, dawny bar Hutnik (który wielokrotnie zmieniał swoje przeznaczenie, by w ostatnim czasie być sklepem oferującym armaturę łazienkową). Widać, będzie zburzony (ciekawe czy całość), by powstać mogła Stokrotka.


W Kamieńcu fotografuję Franka Myszkę, mam wątpliwości czy mam go już w kolekcji czy nie :P


W Gliwicach docieram najpierw pod budynek, gdzie wcześniej mieściła się siedziba mojej firmy. 


Następnie trafiam na  ulicę Zawiszy Czarnego. Mural jest śliczny. 


Koło AŚ, łapię jeszcze kilka innych malunków.






Wyjeżdżając z centrum, kluczę trochę drogami rowerowymi, by trafić pod obecny budynek mej firmy. Baner jeszcze jest. Bardzo intrygujący. Trzymam kciuki za niejakiego Szymona :-)


Tradycyjnie, przy osiedlowym Środowiskowym Domu Pomocy Społecznej jest na czym oko zawiesić :-)


Kategoria dalej od TG i okolic, murale

Mikołeska

  • DST 17.39km
  • Czas 00:52
  • VAVG 20.07km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 czerwca 2024 | dodano: 28.06.2024

Luźne spotkanie z członkami orkiestry przy grillu.


Kategoria krótki wypad

Jemielnica, Gąsiorowice i deskale

  • DST 87.97km
  • Czas 04:27
  • VAVG 19.77km/h
  • Sprzęt Kross Esker 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 czerwca 2024 | dodano: 15.06.2024

Nie spodziewałam się, że dziś znowu tyle na kole przejadę xD Wczoraj, będąc w Woźnikach, koleżanka z pracy dała mi cynk, że w jej rejonach jest funkel nówka mural. Jako, że nie chciało mi się dziś jechać do Katowic, jak pierwotnie planowałam, zdecydowałam, że pojadę w kierunku woj. opolskiego. Trasa Boruszowice-Nowa Wieś Tworoska- Tworóg- Świniowice- Wielowieś- Świbie- Dąbrówka aż dojechałam do wsi Barut. Na miejscu, coś pięknego na mnie czekało.


Naprawdę śliczny mural, powstał dzięki zaangażowaniu Stowarzyszenia Odnowy Wsi Barut. Wykonała go firma Greenwood.art. Prawda, że śliczny? :-)
Koleżanka była bardzo miła i pomocna- popilnowała mi roweru, bym mogła wpaść do sklepu po wodę (muszę sobie skołować jakieś sensowne, łamane zapięcie, bym mogła zaczepić o ramę, zamiast drugiego bidonu, który mi nie wejdzie). Potem chwila odpoczynku u owej koleżanki i uznałam, że zrobię jeszcze te 3 kilometry, by dojechać do Gąsiorowic.


W owej miejscowości znajduje się Szlak Gąski. Moim zdaniem fajny pomysł na wypromowanie wsi. Nazwa szlaku wzięła się od nazwy miejscowości. Na szlaku znajdziemy 16 (+jedna witająca)  figurek gąsek, które posiadają swoje śląskie imiona. Znajdują się w miejscach charakterystycznych dla wsi. Każda ma swoją tabliczkę z opisem danego miejsca).










Tablicę z mapką znajdziemy na początku wsi, jadąc od strony Jemielnicy. Przy okazji, szukając kolejnych figurek udało mi się sfotografować wszystkie pięć deskali. Dzięki rozmowie z przemiłą mieszkanką, która pozwoliła mi wejść na swoją posesję i zrobić zdjęcia, wiem, że będą kolejne malunki, wieś dostała dofinansowanie na ten cel.
Czym są deskale? To malunki, które powstały w ramach projektu "Cichy memoriał". Jego poczatki sięgają 2017, kiedy to artysta Arkadiusz Andrejkow postanawia uwiecznić archiwalne zdjęcia zwykłych mieszkańców Podkarpacia, głównie na  drewnianych drzwiach stodół. Na szczęście, akcja rozrosła się praktycznie na całą Polskę. W internecie jest na bieżąco aktualizowana mapka z malunkami :-)




Przy każdym malunku (przeważnie na płocie) znajduje się tabliczka z krótką historią danego muralu. Dla mnie genialna nietypowa pamiątka rodzinna. Coś no po prostu fantastycznego. 







Trzy malunki są na posesjach prywatnych- nie chciałam wchodzić na pałę i robić zdjęć z ukrycia- po prostu podeszłam i spytałam właścicieli, czy mogę zrobić zdjęcie. Nie było problemu- chyba są przyzwyczajeni do tego :-)
Dwa deskale znajdują się na terenie obecnego przedszkola- furtka jest otwarta nawet w sobotę :-)
Przy okazji na terenie przedszkola jest jakiś tak jakby mini skansen.


Oraz miejsce na różnego rodzaju imprezy (tak mi się zdaje).


Na terenie wsi znajduję również pięknie pomalowany przystanek autobusowy.






Wszystko pięknie, fajnie, ale już na liczniku miałam przeszło 45 kilometrów. Droga powrotna była ciężka, gdzieś od Świbia już czułam mocno zmęczenie, a od Wojski to prawie na oparach jechałam (wodę miałam cały czas- po prostu zmęczona już byłam)


Na zakończenie muralowej wyprawy udało mi się zauważyć xD i zrobić zdjęcie ściany przedszkola.



Kategoria inne województwo, murale

Mural we Woźnikach

  • DST 72.07km
  • Czas 03:47
  • VAVG 19.05km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 czerwca 2024 | dodano: 14.06.2024

Dziś postanowiłam pojechać do Woźnik, by zobaczyć mural, który powstał w 2021 roku, upamiętniający 3.Pułk Ułanów Śląskich.
Wycieczkę już od dawna planowałam, niestety na mej drodze stał wiadukt na A1.... trzy różne sposoby dojechania do miasta i każdy z nich z wiaduktem... no cóż, najwyżej zamknę oczy, albo przepełznę... coś wymyślę.
Najpierw na Chechło, Żyglin, Imielów Leśną Rajzą. Potem zamiast dalej jechać w kierunku Mieczyska, źle skręciłam i pojechałam na Bibielę.


Trochę naokoło, ale dojechałam do Kolonii Woźnickiej. Stamtąd już jednym z nowszych szlaków "Mała Panew". Dobrze oznaczony (w przeciwieństwie do LR, która czasem ma taki polot, że szkoda gadać). Po drodze w lesie mijam oznakowania na nadchodzące Biegi w Rogoźniku. Momentami nie zazdroszczę uczestnikom


Ten mostek to też jakiś nie za bardzo.


Nieuchronnie zbliżałam się do punktu krytycznego. Na szczęście udało się, nie było to łatwe dla mnie, ale jazda środkiem jezdni i usilne patrzenie się w linię ciągłą pomogła xD
Nikomu nie życzę, tak durnej fobii.
W Woźnikach wita mnie Kościół św. Walentego. 


Tuż przy kościele pochowany jest Józef Lompa, dość istotna postać w naszej lokalnej historii. Tablice informacyjne nawet z napisami po śląsku :D 


Za kościołem ma znajdować się średniowieczne grodzisko. Ja średnio coś widzę, ale na necie pokazane jest, że z lotu ptaka super go widać.


Nie spodziewałam się, że to takie ciekawe miasto.


Na rynku, chyba zakopali kapsułę czasu.


Punkt główny programu to ten mural.


Jest fajny, ale to auto zmasakrowało całość.




Decyduję się, że w drogę powrotną pojadę przez Kalety. Oczywiście kolejny wiadukt, tym razem usilnie patrzyłam na auta mnie mijające


Aż do Dyrd jest poprowadzona fajna droga rowerowa w lekkim oddaleniu od drogi wojewódzkiej





Z Dyrd znowu wskakuję na Leśną Rajzę- przez Morkus, Kalety Zieloną, Miotek do centrum Kalet.




W Ichtioparku reklama firm


W oddali kolorowe malunki.


Oraz pasieka.


Co ma ślimak do Kalet, to nie wiem.


W drodze na Mikołeskę, łapię dwa lisy. Jak to u mnie bywa-> niewyraźnie to widzę xD


Fajny wypad, ale zmęczyłam się trochę. :P


Kategoria dalej od TG i okolic, murale

Kółeczko po okolicy

  • DST 19.35km
  • Czas 00:58
  • VAVG 20.02km/h
  • Sprzęt Velli
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 czerwca 2024 | dodano: 05.06.2024

W końcu słońce. Po pracy trochę mi się przyspało, ale na szczęście ruszyłam swoje cztery litery. Tym razem padło na sprawdzenie niedokończonej trasy wzdłuż Dramy od strony Zbrosławic. Swego czasu gmina miała ambitne plany zrobienia ścieżki edukacyjnej aż do wylotu sztolni, ale jak to zwykle bywa zabrakło kasy. Zrobili tylko parking. Postanowiłam to sprawdzić, czy może jakaś dzika, fajna ścieżka mimo to powstała, tak, aby szło na rowerze przejechać. No niestety średnio. 


Żeby nie było, to sobie podjechałam tym w sumie nie wiem czy legalną czy nielegalną (bo jest tam szlaban, że to prywatne)  ścieżką po betonowych płytach.


Jeszcze trochę wcześniej, bo w Miedarach złapałam nowy malunek :-)


Ostatnim punktem dzisiejszej rajzy było sfotografowanie na Starych Tarnowicach kaczki.


Kategoria kółeczko, murale, wokół TG