Mikołeska+ muzyka na wagę
-
DST
22.71km
-
Czas
01:12
-
VAVG
18.93km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano najpierw autem na granie na odpuście z orkiestrą w Orzechu. Po Mszy dwa marsze i do domu :P
Po południu krótka rajza na Mikołeskę, na początku trasy spotkałam znajomego i tak razem dobrnęliśmy do knajpy, gdzie poznaliśmy pewne, sympatyczne małżeństwo z TG. Rozmowa oczywiście zeszła na rowery (gravele) i wycieczki rowerowe :-) Dzięki ojcu, który dojechał jakiś czas po mnie, na stoliku już zimny Leszek na mnie czekał :P
Pod wieczór, tym razem ja się zmieniłam w melomana i znowu pojechałam (rowerem) na trzeci, ostatni już koncert z serii Muzyka na wagę i miałam okazję posłuchać między innymi jak niesamowicie brzmi śpiew ariowy. Czy jak to tam fachowo nazwać. Bee Gees na smyczkach też dawało radę xD
Kategoria kółeczko, krótki wypad, w towarzystwie, wokół TG
El Classico
-
DST
43.88km
-
Czas
02:24
-
VAVG
18.28km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do parku w Świerklańcu, potem na Osiedle Wieczorek w Piekarach Śląskich.
Chwila odpoczynku przy Kopcu Wyzwolenia i powrót przez Radzionków na Rynek w TG.
Koło hali sportowej zapowiedź pikniku militarnego :D
Kategoria kółeczko, wokół TG
Muzyka na wagę
-
DST
5.33km
-
Czas
00:21
-
VAVG
15.23km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś króciutko, do pałacu w Rybnej na bardzo ciekawy koncert :-)
Kategoria krótki wypad, w towarzystwie
Identyfikuję się jako senior
-
DST
28.96km
-
Czas
01:29
-
VAVG
19.52km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dostanę czternastkę? :D No dobra, może być trzynastka, nie pogardzę i tym xD
Wracając do początku, pojechałam z ojcem do Miasteczka Śląskiego na Letnią Biesiadę dla Seniorów :-)
Czas mile upływał, ani się nie obejrzałam, a już 19 na zegarze minęła. Coś niebo zaczęło dziwnie wyglądać, uznaliśmy, że może być burza. Deszcz nas złapał dwa razy, tuż przy wyjeździe z Miasteczka oraz już na Strzybnicy.
Kategoria w towarzystwie
Trójkąt trzech cesarzy
-
DST
36.87km
-
Czas
02:25
-
VAVG
15.26km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piękna, upalna pogoda, nie chcę siedzieć w domu. Biorę rower pod pachę i autem jadę pod Silesię, gdzie standardowo parkuję. Stamtąd odpalam Garmina (tak, tym razem miałam już wgraną trasę, nie zapomniałam :P) i jadę w kierunku na Mysłowice.
Na ulicy Le Ronda łapię niespodziewanie Raspazjana. Ładny początek wycieczki :D
Przed stadionem no nie ma innej opcji muszę taką fotkę cyknąć xD Jeszcze lepiej by było, gdyby był znak oznajmiający wkroczenie do tego miasta :P
Gdzieś na trasie jadąc wzdłuż Brynicy łapię znowu murale :D
Bardzo ładne, dość dobrze odwzorowane.
Mijam również po drodze kirkut z około XVIII wieku.
Dotarcie nad sam trójstyk jest lekko problematyczne. Trzeba pokonać dwa razy bardzo strome, wysokie schody.
Na miejscu są ławki, wiata, miejsce na ognisko.
Tu też Czarna Przemsza łączy się z Białą Przemszą i razem już jako Przemsza wpływa potem do Wisły.
Powrót oczywiście inną trasą. Jadę w kierunku Nikiszowca.
W Janowie kolejne murale.
"Babki proszom, co byście niy łonaczyli tukej" :D By się to nie stentegowało xD
Malunki nawiązujące do Grupy Janowskiej
Jeszcze z boku knajpy.
W sumie grzechem by było nie przejechać przez Nikisz. Pierwotnie nie było tego w planie, ale to piękna dzielnica, chociaż widok jeżdżącego autobusu przez główną ulicą wprawia mnie w lekkie osłupienie xD Zwykle tu bywam na Odpuście u babki Anny albo na Jarmarku Bożonarodzeniowym, to tu tylko ludzie chodzą xD
Charakterystyka Katowic na jednym zdjęciu.
Kategoria dalej od TG i okolic, murale
krakowskie murale i osiedle "Na Kozłówce"
-
DST
32.39km
-
Czas
02:37
-
VAVG
12.38km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Auto zaparkowane na slumsach- sporo czasu do odjazdu, można spokojnie podjechać w kierunku na dworzec PKP. Rzeczywiście tego czasu w Gliwicach miałam sporo- godzinne opóźnienie pociągu jadącego z Helu w kierunku na Kraków. Lepiej zacząć się nie mogło sobotnie rajzowanie po stolicy Małopolski xD
Gdy w końcu przyjechał, patrzę -> "oooo będzie świetnie z rowerem" Było świetnie, na szczęście udało mi oraz dwóm innym rowerzystom jakoś upchać swoje jednoślady do tej kupy innych rowerów. No, teraz tylko jakoś przetrzymać ten półtoragodzinny ścisk w niewygodnej pozycji stojącej i będzie można się cieszyć słoneczkiem w Krakowie.
Jeszcze w pociągu się zorientowałam, że nie wbiłam sobie na Garmina trasy wycieczki, którą pieczołowicie kilka dni opracowywałam. Dobrze, że takie rzeczy robię na Alltrails i pamiętałam hasło do konta xD szybka akcja ściągnięcia mapy, a potem jakiejś aplikacji na telefon, by odczytać ślad. Uff... udało się xD
Po przyjeździe do Krakowa, przepakowanie rzeczy, by się wygodnie jeździło (jestem z siebie dumna, że fajnie wymyśliłam z sakwą sprawę- wzięłam szeroki pasek do przewieszenia przez ramię, dzięki temu w miarę sprawnie przemieszczałam się między newralgicznymi punktami).
Kolejny plus- zrobiłam sobie opisy, gdzie co mogę znaleźć- bardzo przydatne podczas jazdy. W sumie tylko dwóch zaplanowanych murali nie "ogarnęłam"- nie chciało mi się już ich szukać, byłam zbyt głodna (edit-> w dalszej części opisu okaże się, że jeszcze dodatkowe dwa ominęłam).
Planując ten wyjazd korzystałam z tej strony To szlak murali po Krakowie, praktycznie taka sama strona jak ta z Katowic
Na pierwszy ogień ulica Pawia, bok i tył Galerii Krakowskiej
Oczywiście murali w Krakowie jest mnóstwo, musiałam sobie jakoś uporządkować i nadać cel, więc wiele z nich, często znajdujących się w sąsiednich ulicach nie sfotografowałam. Dnia by mi nie starczyło :-)
Następny mural to ten przy Banku Santander, ale był zasłonięty rusztowaniem. Prawie tuż obok jest stary z okresu PRL mural firmy kosmetycznej Miraculum
Mural na ul. Kopernika przedstawia kompozytora Krzysztofa Komedę - to ten co skomponował muzykę do Dziecka Rosemary
Przed tym budynkiem jest przedszkole- również ładnie ozdobione.
Żeby było widać, że to Kraków- fotka Wawelu
Czy wiecie, że my, Polacy, też mamy swojego psa Hachiko? Niedaleko smoka wawelskiego jest pomnik psa Dżoka, który w latach 90. czekał na swojego właściciela niedaleko Ronda Grunwaldzkiego. Mężczyzna zmarł w tragicznych okolicznościach, a pies stał się nieodłącznym "elementem" tamtych rejonów. Niestety pies też skończył tragicznie- zginął pod kołami pociągu.
Jadę w kierunku na Kazimierz. Nie podoba mi się ta dzielnica, uważam, że jest brzydka, brudna, mało ładnych kamienic, które się nie "sypią".
Ten mural został specjalnie w taki sposób namalowany, jakby był stary, zniszczony. To malunek Michała "Pikaso" Linowa.
Kluczę między uliczkami, w otoczeniu meleksów i dużej liczby turystów. Słońce ładnie już przygrzewa.
Rower nie jest mój :P
Kolejny mural przedstawia : Króla Kazimierza Wielkiego, Esterkę (ukochana króla), Karola Knausa (architekt), Helenę Rubenstein (dość znana niegdyś bizneswoman) oraz Cesarza Józefa II
Kolejny mural wykonany dzięki firmie odzieżowej Medicine, nawiązujący do historii tej dzielnicy.
Jedna z uliczek Kazimierza z typowymi tablicami reklamowymi. Niby ładne, klimatyczne, z nutą historii, ale powyżej współczesna, nijaka elewacja i bezsensowne bazgroły, które widać w sumie na całej dzielnicy. To nie moje klimaty.
Kolejny mural zrobiony jeszcze w większym pośpiechu niż pozostałe (śmiech xD) . Kiedy już przecisnęłam się między jedną grupą turystów, która niczym jakaś ochrona, strzegła wejścia do placu przy synagodze Poppera, szybki look na plac a tam kolejna grupa zagraniczna. Raz dwa i uciekam stamtąd.
Następny malunek nawiązuje do rodziny Bosaków, której to kamienicy byli właścicielami.
Przy Muzeum Żydowskim Galicja.
Może to nie są murale, ale i tak mi się podoba na tyle, że to uwieczniam.
Lew Judy spogląda między food truckami.
Kładka Ojca Bernatka nie jest dla mnie straszna- uff.
Chyba ogółem mosty nad rzeką jakoś nie wywołują u mnie mocniejszego bicia serca i rozkminy czy dam radę przejść/ przejechać. Aby tyle.
Mural z Lemem na ulicy Józefińskiej/Krakusa.
Mayamural nawiązuje do końca świata wg kultury Majów, który miał być 21.12.2012 roku. No jak widać, nie było końca świata. Anteny satelitarne mają się świetnie- może próbują złapać jakiś kontakt ze starożytnymi kosmitami? xD
Kolorowe schody.. bo ja lubię ćwiczenia na "rynce" i wnoszenie jednośladu po schodach (albo znoszenie) to dla mnie pikuś xD
Kolejna kładka pieszo rowerowa, która podczas planowania, była przeze mnie rozkminiana, czy dam radę. Było poprawnie. Nawet się zatrzymałam i porobiłam zdjęcia. Długi mural- Silva Rerum na 750-lecie Krakowa. Nawiązuje do historii miasta.
Grunwald znajdziemy pod Aleją Powstańców Śląskich przy ulicy Wielickiej. Ulrich von Jungingen patrzy na księcia Witolda.
Tuż obok, taki "tradycyjny" mural. W sumie bardziej graffiti
Na ulicy Wielickiej, tuż przed zjazdem na osiedle Na Kozłówce łapię chyba taki zrobiony w ramach integracji społecznej mural. Z jakimiś dedykacjami dla różnych osób. Ciekawe.
Osiedle Na Kozłówce. Gdy odkryłam je na internecie, to uznałam, że tam muszę pojechać, bo przedstawiało się pięknie. To 22 malunki (chyba na razie tylko tyle, może coś dorobią :D) gatunków ptaków, które można spotkać w Polsce. Można nawet znaleźć mapkę z tymi pomalowanymi blokami.
Kaczka mandarynka- Seweryna 2
Niektóre z nich są niestety, albo na szczęście? zasłonięte krzakami, drzewami. Z jednej strony to sprawiało mi ogromną trudność w ich sfotografowaniu, by cokolwiek było widać, ale z drugiej strony, wyglądało to jakby rzeczywiście ptak się chował między gałęziami. Taki mural 3D
Zniczek zwyczajny- Seweryna 4
wróbel domowy- na Kozłówce 5
Myszołów zwyczajny- Na Kozłówce 2
Zimorodek zwyczajny- Na Kozłówce 4
Szpak zwyczajny- Nowosądecka 11
Sóweczka zwyczajna- Na Kozłówce 4a
Zięba zwyczajna- Spółdzielców 6
To kluczenie między blokami nie należało do najłatwiejszych, dosyć zielone, sporo drzew, krzaków, szlabany na drodze. Trochę objeździłam bloki.
Dudek zwyczajny- Nowosądecka 15
Tu niestety nie było jak zrobić zdjęcia. Totalnie zasłonięta sójka zwyczajna- Spółdzielców 4 :-(
Pustułka zwyczajna- Nowosądecka 19
Sikora lazurowa- Nowosądecka 21
Kraska pospolita- Spółdzielców 8
Żołna zwyczajna- Spółdzielców 10
Łypiący na mnie jednym okiem -> kowalik zwyczajny- Nowosądecka 25
Sikora modra- Nowosądecka 23
Jemiołuszka zwyczajna- Nowosądecka 21
Dzięcioł duży- Nowosądecka 15
Wąsatka- Okólna 12
Bocian biały- Wlotowa 2
Teraz, gdy właśnie opisuję te murale z ptakami, zorientowałam się, że dwóch mi brakuje ;-( Totalnie mi umknęły, a sobie na kartce zaznaczałam, które mam, gdy jeździłam po osiedlu. Najgorzej ;-( Brakuje mi dzięcioła zielonego oraz słowika szarego. Mam jednak nadzieję, że władze osiedla nie skończyły z malunkami i jeszcze się będą pojawiać. Będę miała rękę na pulsie i obserwowała to. Może za kilka lat coś się pojawi i tym sposobem uzupełnię kolekcję :-)
Dobra, osiedle przejechane (myśląc, że wszystko ogarnięte) jadę dalej, w kierunku na centrum Krakowa.
Przejeżdżam koło byłego Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego w Płaszowie. Nie mam czasu, żeby tam bliżej podjechać, więc zdjęcie z daleka.
Teraz przede mną najgorsza część trasy, która wywołała u mnie prawie atak paniki. Kładka w okolicach Bonarki, między innymi nad torami i obwodnicą. Tu naprawdę chciałam zejść z roweru i się cofnąć nie wiadomo ile, by to pominąć. Na szczęście, z wielkim trudem przejechałam :/ Już wiem, że to miejsce będę omijać szerokim łukiem w przyszłości.
Kolejnym ciekawym miejscem na mapie Krakowa jest Zakrzówek. Fajnie zrewitalizowane.
Przed Parkiem Dębnickim widzę taki piękny mural. Ta postać trzyma prawdziwe lustro.
Tuż obok, ponownie takie tradycyjne graffiti
Most Dębnicki jest remontowany. Po przebrnięciu przez nie (jak wspomniałam takie mosty nie sprawiają mi problemów), jadę w kierunku na AGH. W sumie to Uniwersytetu Rolniczego, bo tam plamy ozdabiają ścianę budynku.
Dalej to ponownie zaczyna się kluczenie między ulicami. Jadę w kierunku skweru Wisławy Szymborskiej
Rok 2023 jest rokiem jej upamiętniającym, więc na mieście trochę akcentów z nią związanych można znaleźć.
Tuż przed Parkiem Wisławy Szymborskiej fotografuję to dzieło.
Sam Park jest malutki, wcześniej, wg map google był tam parking, teraz to ciekawe miejsce odpoczynku, trochę za mało jeszcze cienia, ale za kilka lat drzewa urosną i będzie idealnie :-)
Mural z wierszem Szymborskiej to najnowszy malunek. Tak zwany funkel nówka z 2023 roku :-)
Kilka fotek z Rynku, żeby było widać, że w Krakowie byłam :D
Nareszcie Sukiennice są wyremontowane i nie ma rusztowań, które pamiętam od dziecka, że tam były xD
Za to na Kościele Mariackim się pojawiły xD
Czas na przerwę obiadową. Chwilę objeździłam uliczki przy Rynku nim coś sensownego znalazłam i nie był to McDonald.
Jeszcze Brama Floriańska z drugiej strony
I mogę jechać w kierunku Dworca PKP
Na zakończenie jeszcze jeden mural przypadkowo złapany
Pociąg powrotny na szczęście bez opóźnień, ale ponownie ledwo udaje się wepchać rower. To znaczy ja bez problemu dałam, nawet zahaczyłam o hak, ale następne osoby miały ogromny problem. Teraz udało mi się też w spokoju usiąść, ale znowu biadolenie ludzi, którzy nie wykupili miejscówki siedzącej i muszą ustąpić tym którzy ją mają. To nie moja wina, że taka jest polityka PKP. Ja uczciwie kupiłam bilet przez internet i za to zapłaciłam.
W Gliwicach spokój, pakuję rower na bagażnik i wracam do domu. Bardzo udany wyjazd (z błogą nieświadomością, że nie sfotografowałam 2 gatunków ptaków.. po tym wpisie, będę biadolić nad tym przez kolejny tydzień xD)
Kategoria inne województwo, murale, samotnie
Pyskowickie bały
-
DST
54.37km
-
Czas
02:34
-
VAVG
21.18km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wg prognoz miało być okienko pogodowe mniej więcej między 14 a 19. Na szczęście było. Zachmurzenie dość spore, ale wiatr nie przeszkadzał. Momentami na trasie (bardziej w drodze powrotnej) trochę coś udawało, że rosi.
Jadę w kierunku Pyskowic. Na pyskowickich bałach byłam w 2018 roku i bardzo mi się to miejsce spodobało.
Między Rybną a Laryszowem fotografuję bociana. Ja chyba nie mam cierpliwości do robienia zdjęć :P Za dużo czasu mi zajmuje szukanie dobrego kadru i jakoś ustawianie parametrów.
Dziś fotki z telefonu (mam nowy :P to może będą trochę lepsze od mojego starego hujawieja)
Jakie miasto takie graffiti (przedmieścia Pyskowic).
Dziś dojechałam do wiaduktów nie od strony DK40 jak za pierwszym razem, tylko od strony ulicy Gen. Sikorskiego i Ogrodowej.
Trochę pokluczyłam między tymi chaszczorami, ale w końcu prawidłowa ścieżka została znaleziona.
Na miejscu czekała mnie niespodzianka. Instruktor+ 3 osoby uczące się wspinaczki. Tak to przynajmniej wyglądało. Grzecznie się spytałam czy mogę ich tam zahaczyć w kadrze- zgoda została udzielona :-)
Nowe malunki na ścianach się pojawiły.
Ciekawe czy jakieś mniej lub bardziej oficjalne imprezy muzyczne jeszcze się tu odbywają. Dziś za "muzykę" miałam larmo dobiegające z przejeżdżających pociągów na trzecim, użytkowanym wiadukcie.
Weszłam na jeden z wiaduktów, chyba jeszcze więcej samosiejek tu widzę niż ostatnio.
Widoki są średnie, szkoda, gdyby nie było tylu tych drzew może widać by było Jezioro Dzierżno.
Trochę poprzyglądałam się jak prowadzone jest szkolenie, ale czas nagli. Jadę dalej, jadę w kierunku Przezchlebia i Ziemięcic. Potem znaną mi trasą do/z pracy, przez moje "ulubione" skrzyżowanie w Boniowicach i dalej do domu.
W Zbrosławicach przerwa w piekarni.
A w Laryszowie piękny widok na baloty.
Udaje mi się zmieścić w zamierzonym przeze mnie czasie i jak wspomniałam- nie zmokłam :-)
Kategoria dalej od TG i okolic, kółeczko, murale, samotnie
Garbaty Mostek i stanica
-
DST
50.77km
-
Czas
02:41
-
VAVG
18.92km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś na tapetę weszły stanice w Kaletach. Najpierw na Mikołeskę, potem na Jędrysek skąd zielonym szlakiem na Truszczycę.
Byłam święcie przekonana, że mostek na Kuczów odbudowali. No nie odbudowali. Cisłam się przez chaszcze leśne, dobrze, że było coś widać, że ścieżka uczęszczana w miarę.
Pałac Donnersmarcków w Zielonej bez zmian.
Następnie jechałam wg Ścieżki przyrodniczej "Zielona pętla". Trochę kiepsko oznaczona. A może to ja jestem kiepska i żądam za wiele ? :P
Na szczęście w lesie wiatr tak nie przeszkadzał. Po jakimś czasie w końcu docieram do Garbatego Mostku i stanicy.
Dalsza trasa prowadziła trochę LR, trochę szlakiem gwarków. Niedaleko Pasiek straż leśna przydybała dziadków, którzy autem wjechali w niedozwolone miejsce. Tak to przynajmniej wyglądało.
W Miasteczku Śląskim przerwa na frytki i dalej wzdłuż wojewódzkiej 908 aż do poligonu. Potem to już tradycyjnie z górki do domu :-)
Jeszcze fotka słynnego wiaduktu przy wylocie z Miasteczka. Był sobie wiadukt-> po czym go rozebrali. Za jakieś pół roku, no może rok później uznali, że się przyda. Wybudowali, ale jakieś pierdoły budowlańce o jakieś 30 cm wybudowali go za nisko xD Kolejne pół roku ruch wahadłowy na tej trasie xD Teraz to już normalnie jeżdżą auta.
Kategoria dalej od TG i okolic, kółeczko
Zalew Rybnicki
-
DST
60.04km
-
Czas
03:22
-
VAVG
17.83km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś na tapetę wzięłam trasę z Gliwic do Rybnika, a dokładniej do Zalewu Rybnickiego. Trasa już jakiś czas temu przygotowana, czekała na dogodną okazję.
Auto zostawiłam na slumsach, jak to mawiamy w pracy (ulica Dubois :P) skąd wyruszyłam na gliwicki rynek. Skierowałam się na osiedle Sikornik (fajna rowerówka) i tam złapałam kilka malunków :D
Miałam lekkie obawy jak przejadę wiaduktem nad A4 (okolice DK78, ulica Rybnicka). Na szczęście dałam radę- wjeżdżam na czerwony szlak PTT Husarii Polskiej). Bardzo przyjemna trasa.
W Żernicy koło kościoła krótki przystanek w sklepie, by zakupić wodę.
Dalej przez Nieborowice, Pilchowice (ale nie te z mostem czy zaporą). Tam wbijam na niebieski szlak im. kapitana Jana Kotucza. Ładnie lasem poprowadzony. W Ochojcu odbijam na żółty szlak (Szlak Okrężny Wokół Gliwic).
Po około godzinie i czterdziestu minutach docieram na koronę zapory :D
Chwila odpoczynku. Rozkminiam drogę powrotną- standardowo nie chcę wracać tą samą trasą. Myślę, czy nie zahaczyć o Rudy Raciborskie. Rezygnuję z tego pomysłu (po tamtych terenach już spacerowałam, wąskotorówka też zaliczona :P) Jadę świetną trasą rowerową po lesie w kierunku Stanicy. Naprawdę, tamte tereny są super oznakowane, sporo możliwości na rowerowe wycieczki. W lesie natrafiam też na krzyż pokutny
Ze Stanicy jadę wojewódzką do Pilchowic, skąd odbijam na Leboszowice i Smolnicę.
W Smolnicy fotka drewnianego Kościoła św. Bartłomieja.
Przed Ostropą znowu wiadukt nad A4, jest mi on jednak znany, nie mam z nim żadnego problemu xD
Do samochodu docieram z przejechanymi sześćdziesięcioma kilometrami na liczniku. Strava jak zwykle cygani-początek mi coś spierdzieliła i nie policzyła kilku kilometrów.
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
Kółeczko
-
DST
23.51km
-
Czas
01:15
-
VAVG
18.81km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałam sprawę do załatwienia w Zbrosławicach, to wzięłam rower i przez Rybną, Laryszów załatwiłam sprawę. Pogoda ładna to uznałam, że sobie jeszcze pokręcę.
Zamek w Zbrosławicach bez zmian, nic się z nim nie dzieje.
Jadę dalej w kierunku Ptakowic. Z ulicy widzę między innymi samolot- ekspozycję Muzeum Techniki Militarnej. Jeszcze nie miałam okazji tam wstąpić. Trzeba to kiedyś nadrobić
Następnie Repty Śląskie, park na terenie GCR, Ohio. Przy szkole w końcu fotografuję żarówki- jakoś nigdy nie miałam chęci, by skręcić na teren szkoły i je udokumentować :P
Na osiedlu zatrzymuję się, aby sfotografować po raz kolejny ogródek przy DPS.
Zawsze coś fajnego wymyślą.
Kategoria kółeczko