murale
Dystans całkowity: | 1772.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 105:59 |
Średnia prędkość: | 16.72 km/h |
Liczba aktywności: | 41 |
Średnio na aktywność: | 43.22 km i 2h 35m |
Więcej statystyk |
Bebok w Piekarach Śląskich
-
DST
45.58km
-
Czas
02:19
-
VAVG
19.67km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałam dziś jeździć po Katowicach, ale pogoda taka niepewna. Odłożyłam tę wycieczkę na inny dzień. Mimo to, po południu wybrałam się do Piekar Śląskich, by poszukać nowego muralu :-)
Jeszcze w TG zawitałam na plac LO Staszica, by cyknąć kilka fotek.
Chmury nie były za ciekawe. Granatowo nad Bytomiem. Bez dalszego zbędnego zatrzymywania się pojechałam przez Radzionków, koło Kopca Wyzwolenia w kierunku na Brzozowice Kamień. Mural jest piękny:-)
Znajduje się na budynku MOPSu przy ulicy Nankiera, gdyby ktoś pytał :-)
W drodze powrotnej częściej spoglądałam na niebo. Na szczęście deszcz mnie złapał dopiero przy Kauflandzie, jakieś 4-5 km od domu.
Kategoria dalej od TG i okolic, murale
mural w Krupskim Młynie
-
DST
46.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
20.75km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dostałam cynk, że zrobili mural na Krupie. Rozeznałam sprawę i po pracy postanowiłam pojechać go poszukać.
Ładny, posiada kilka charakterystycznych motywów dla gminy. Ponoć jest ekologiczny i powstał podobnie jak ten w Tworogu czy Miasteczku Śląskim- ma swój udział w nim Stowarzyszenie LGD "Leśna Kraina Górnego Śląska" oraz Stowarzyszenie Frymark (te, które opiekuje się parowozownią)
Na budynkach wokół parowozowni można ujrzeć malunki, które wskazują na przyszłych artystów ulicznych :P
Jest też graffiti. Całkiem niezłe
W ogóle to ja jestem agent jakiś, taszczyłam ze sobą normalny aparat fotograficzny, ale oczywiście nie sprawdziłam, czy bateria jest naładowana. No nie była. To już drugi raz taki numer sobie wycięłam. Dobrze, że telefon miałam naładowany, to jakaś dokumentacja się pojawiła. Boszz, co za gapa ze mnie.
Gdyby ktoś chciał namiary na Stowarzyszenie Frymark :-)
Lubię też te "historyczne" napisy. Niestety ten z dworca w TG już jest zamalowany, być może jeszcze w tym roku pojawi się tam mural- konkurs na projekt już został rozstrzygnięty.
Niestety słońce mi waliło w oczy, więc fotka jest jaka jest. Poza tym druga głupia rzecz którą zrobiłam, to ta, że ubrałam sandały zamiast pełnych butów. Kurtyna. Na usprawiedliwienie- to były sportowe sandały. Mimo to nie pchałam się w chaszcze, bo jeszcze jakiś wunsz by mnie użarł, czy coś...
Wracając, zrobiłam fotkę zegara słonecznego i takiej tam instalacji artystycznej przy szkole.
Na Brynku lekki szok- most rozebrali. Na szczęście zrobili kładkę dla pieszych
Kategoria murale, kółeczko, dalej od TG i okolic
Świerklaniec
-
DST
32.86km
-
Czas
01:37
-
VAVG
20.33km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie potrafię się zebrać w sobie, by umyć rower wyprawowy. Czeka na swoją chwilę. Dobrze, że mam drugi xD
Dość fajnie mi się jechało. Mimo lekkiego chłodu. Nad stawem sesja zdjęciowa, bo przywiozłam sobie pamiątkową koszulkę z Toskanii ^^ Jest mega śliczna i bardzo wygodna, super materiał :-)
Standardowo szukam innej trasy powrotnej. W sumie nigdy przez sam Świerklaniec nie przejeżdżałam. To był dobry pomysł :P
W TG mam też okazję przejechać tunelem pieszo-rowerowym :-)
Kategoria kółeczko, krótki wypad, murale
Toskania i Umbria rowerem/cz.6
-
DST
51.49km
-
Czas
03:09
-
VAVG
16.35km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znowu pogoda niezbyt zachęcała do jazdy rowerem. Chyba z pół godziny zastanawialiśmy się czy wyruszyć na rowerach, czy może jednak przejechać jakiś odcinek trasy autokarem. Na szczęście- większość zdecydowała się na rower (dzięki Justyna!! :-* )
Przebieg trasy: Montepulciano, San`t Anna in Camprena, Castelmuzio, Montisi, San Giovani d`Asso, Chiusure, Abbazia di Monte Olivieto Maggiore, Buonconvento.
Widok prawie jak z tapety Windows XP
Chyba każdego dnia mieliśmy okazję jechać przynajmniej fragmentem trasy znanego wyścigu L`eroica- to wyścig, gdzie uczestnicy jadą na rowerach, które muszą być wyprodukowane przed 1987 rokiem.
To, że się w jakimś miejscu szybko zatrzymałam, by zrobić zdjęcie, niechybnie oznaczało, że będę musiała gonić grupę.. gorzej jak pod górkę..ileż to poświęcenia z mojej strony xD
To był ostatni rowerowy dzień tego wyjazdu. 4 maja był przeznaczony na piesze zwiedzanie Florencji. Zarówno w towarzystwie przewodniczki, jak i indywidualnie.
Oryginału rzeźby Michała Anioła -> Dawid nie widziałam, ale kopia 1:1 robi ogromne wrażenie. Nie spodziewałam się, że jest do bardzo duża rzeźba
W niektórych miejscach miasta można dojrzeć tzw. okna na wino, niektóre wykorzystywane do dnia dzisiejszego
"Marian, tu jest jakby luksusowo"
Nie ukrywam, pierwszy raz w życiu miałam okazję zobaczyć te bardzo znane i drogie sklepy, musiałam je uwiecznić na zdjęciach :P
Wiedziałam że będzie ciężko pójściem do jakiekolwiek muzeum (byliśmy tylko w Kościele św. Krzyża, gdzie pochowano między innymi Michała Anioła i Galileusza), dlatego skupiłam się na sztuce ulicznej. Dla mnie geniusz numer jeden to Abraham Clet. Koleś, który tworzy głównie na "czynnych" znakach drogowych.
Coś fantastycznego :-) Innym artystą, którego dzięki internetowi udało mi się zidentyfikować to niejaki Blub. Jego dzieła charakteryzują się wizerunkami postaci w maskach do pływania.
Muralu Nelsona Mandeli nie znalazłam, ale kilka innych ciekawych form artystycznych też znalazłam
To był bardzo udany urlop. Bardzo się cieszę, że doszedł do skutku. Poznałam wiele fajnych osób. Dostałam od nich mnóstwo inspiracji na kolejne podróże, nie tylko rowerowe. Pogoda nie była idealna, ale aż takiej tragedii nie było. Zawsze mogło padać każdego dnia ;-)
Kategoria murale, Toskania i Umbria
Toskania i Umbria rowerem/ cz.5
-
DST
55.07km
-
Czas
03:43
-
VAVG
14.82km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy maj przywitał nas dużymi opadami deszczu. Odpuściłam jazdę w takich warunkach- dla mnie wyjazd miał być frajdą nie mordęgą. Część uczestników mimo wszystko odważyła się na jazdę w takich warunkach. Reszta spędziła ten czas w autobusie. W tym dniu między innymi zwiedziliśmy Sienę
To tutaj odbywa się słynny wyścig konny dookoła rynku. W katedrze i na ulicach można znaleźć oznaczenia poszczególnych contrad, czyli tak jakby dzielnic miasta.
Koleżanka miała szczęście i podczas przechadzki uliczkami mogła zobaczyć jak jakiś chłopak ćwiczy jakiś układ rzucania flagą.
Innym miasteczkiem, które odwiedziłam bez roweru to San Gimignano- czyli średniowieczny Manhattan
Drugi maja też nie zapowiadał się ciekawie, ale większość z nas już była nastawiona bojowo, by mimo to przejechać rowerem trasę. Szlak biegł następująco: Sovoana, Pitigliano, Sorano, San Quirico, La Burca, Gradoli, Bolsena i Jezioro Bolsena.
Ubiór konkretny na tę okazję :P
Czy ktoś dostrzegł miszcza drugiego planu? To drugi przewodnik, który jechał większość dni w japonkach.. osobiście nie pochwalam tego, ale podobno nie zaliczył ani jednej gleby (nawet, gdy któregoś dnia kierownica złamała mu się na pół- dosłownie!! Resztę trasy przejechał wtedy trzymając się tylko jedną ręką- w japonkach jadąc między innymi po serpentynach w dół O_o ).
Z każdym kilometrem powoli się przejaśniało.
Tu jeden mural jeszcze złapany w autobusie przeze mnie
A tu ciekawa forma street artu- plakat, złapany przez jednego z uczestników :-)
Nad Jeziorem Bolsena trochę wiało- nikt się nie kąpał (mimo, że w ofercie wyjazdu była taka możliwość :P)
Jeszcze jeden mural z nie rowerowego dnia:
Kategoria murale, Toskania i Umbria
Toskania i Umbria rowerem/ cz. 3
-
DST
41.34km
-
Czas
02:25
-
VAVG
17.11km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trzeci dzień rowerowy. Trasa wiodła przez: Castel Viscardo, Bardano, Orvieto Scalo, Orvieto, Corbara, Baschi, Stazione di Castiglione, Castiglione in Teverina.
Piękna pogoda jeszcze się utrzymywała. Śliczne widoczki, nawet na szybko jakiś mural wpadł.
Fakt, czasami trudno było się zatrzymać, by zrobić jakieś zdjęcia- czas nas gonił. Coś za coś, niestety taki urok jazdy w dużej grupie przy zorganizowanej wycieczce. Czy bardzo żałuję tego- w sumie nie- ile można robić zdjęć ^^ a potem problem z wybraniem tych, które trafią do fotoksiążki :P
Tak dużej ilości jazdy rowerem po serpentynach w górę i w dół nie miałam jeszcze nigdy (piszę jako o całości wyjazdu). Nie wiem czy już wspominałam przy wcześniejszych wpisach-> mój rekord zjazdu to jakieś 50 km/h -> ledwo na oczy widziałam mimo założonych okularów, tak mi łzawiły xD Standardem był zjazd przy prędkości około 30 km/h mając zaciśnięte klamki na hamulcach (przypominam mam V-Brake- dały radę :P)
W Orvieto mamy okazję zwiedzić piękną katedrę
Dodatkowo poszłam z koleżanką zwiedzić studnię św. Patryka. O matko, jakie niesamowite miejsce. Bardzo je polecam.
Podczas dalszej jazdy udało mi się zatrzymać i zrobić zdjęcie tamy w Corbarze (na rzece Tybr)
Natomiast koty- to bardzo powszechny widok we włoskich miasteczkach. Były wszędzie, na ulicach, czy też restauracjach.
Inne rowerowe akcenty też towarzyszyły nam na trasie
Kategoria murale, Toskania i Umbria
Toskania i Umbria rowerem/cz.1
-
DST
51.13km
-
Czas
02:51
-
VAVG
17.94km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Udało się. W kolejna rowerowa podróż przede mną. Zbiórka 25 kwietnia w Katowicach. Ponad 30 uczestników. Pewna doza niepewności, co to będzie, z kim będę miała okazję jeździć po Włoszech, czy pogoda dopisze (zapowiadało się średnio).
Cała noc w busie. Nad rankiem docieramy do Padwy. Jeszcze bez rowerów- okazja do krótkiego zwiedzenia tej miejscowości.
Pod wieczór dotarliśmy do Chianciano Terme, które stało się naszą bazą na kolejne dni.
27.04. zaczynamy konkretną rowerową podróż. Najpierw autobus zawiózł nas z rowerami do Asyżu. Ponownie, krótki czas wolny na wizytę w Bazylice Św. Franciszka, skąd już na rowerach zaczęliśmy przemierzać kolejne miasteczka: Capodaqua, Spello, Budino, Bevagna, Cannara, Passagio, Torgiano.
W Bevagnie odbywał się jakiś festiwal. Załapaliśmy się na występ średniowiecznego błazna.
Oczywiście moje czujne oko wypatrywało murali i innych ciekawych elementów sztuki ulicznej, niestety nie zawsze miałam możliwość się zatrzymać i zrobić zdjęcie.
Poniżej Allesio-B, artysta z Padwy.
I dwa inne nieznanego autorstwa.
Kategoria murale, Toskania i Umbria
Mural na Pszczyńskiej w Gliwicach
-
DST
56.24km
-
Czas
03:00
-
VAVG
18.75km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znowu Krasulą, bo drugi rower jeszcze w serwisie. Może nawet i lepiej, po drodze fajniej się jedzie na gravelu :-) Średnio dopasowany strój do warunków pogodowych. No cóż, taka anomalia pogodowa wywołała nie lada zagwozdkę u mnie, niestety na niekorzyść. Trudno, przeżyłam jakoś jazdę w długim rękawku xD
Sporo rowerzystów po drodze mijanych.
Przy firmie skręcam w kierunku wieży ciśnień. W końcu mogłam się jej przyjrzeć z bliska, a nie tylko z 3 piętra biura ;-)
Budynek dawnej dyrekcji Huty powoli odzyskuje blask- na bieżąco obserwuję to z okien firmy xD
W końcu docieram na ulicę Pszczyńską 44 a
Mural nawiązuje do legendy, gdzie miejscowe kobiety lały wrzątek na zmarzniętą wodę wokół murów miasta, dzięki czemu wróg (wojska hrabiego Mannsfelda) nie złupił Gliwic.
Tak troszkę jeżdżąc po mieście zauważam, że tutejsza architektura też jest równie ciekawa jak ta w Bytomiu.
Coś mi program do obróbki zeżarł kilka zdjęć, no cóż, całe szczęście, że w większości robię po kilka ujęć. Coś się uratowało.
Wzdłuż Kłodnicy przy ogródkach działkowych, murek szczelnie zapełniony graffitti. Nawet ładne.
Na ulicy Jana Śliwki pod wiaduktem kolejowym również kilka ciekawych malunków.
Jeszcze przed przejazdem, na murze przy fabryce drutu zrobiłam zdjęcie ledwo widocznego PRLowskiego napisu -> W Twoich rękach przyszłość kraju. No właśnie i tu mi coś nie pykło i fotki zniknęły po zmianie rozmiaru. Bywa
W Szobiszowicach- lokalny patriotyzm się kłania.
Tu nie wiem o co chodziło autorowi, że ktoś siedzi w ciupie?
Na zakończenie akcent przedszkolny
Kategoria dalej od TG i okolic, murale, samotnie
wietrzne popołudnie
-
DST
38.97km
-
Czas
02:05
-
VAVG
18.71km/h
-
Sprzęt Kross Esker 5.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znowu wybrałam Krasulę :P Chciałam na Kalety Zielona, ale za bardzo wiało i skróciłam trasę.
Przynajmniej mostek w Truszczycy już jest.
W Miasteczku Śl. szybki update mojej kolekcji murali.
Przy okazji zobaczyłam co nowego się podziało na kirkucie, ponieważ regularnie miłośnicy lokalnej historii porządkują ten teren, wydobywając nowe macewy.
Nawet pozostałości złocenia napisów widać
Tuż za Chechłem, spotkałam przemiłego pana, z którym trochę pogawędziłam jadąc przez poligon (nie ten w Solarni :P)
Kategoria kółeczko, murale, samotnie, wokół TG
Na kole do Donnersmarcka
-
DST
34.81km
-
Czas
02:13
-
VAVG
15.70km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzięki działaniom Stowarzyszenia Leśna Kraina Górnego Śląska, udało się mi oraz ojcu przyjechać na rowerach na rajd po Tworogu i okolicach.
Pogoda średnia, początkowo ładnie słońce świeciło, ale podczas jazdy to już różnie bywało, trochę kropiło, trochę słońce próbowało się przebić.
Na początek oficjalne odsłonięcie muralu
Naprawdę bardzo ładne, żywe kolory. Nawet organizatorzy skołowali orkiestrę dętą :D
Na trasie pojawiło się około stu uczestników. Spora część to jakieś stare wyjadacze z różnych grup rowerowych. Katowice, Bytom, Radzionków, Miasteczko Śląskie, Krupski Młyn i inne miejscowości dominowały wśród kolarzy jeśli chodzi o miejsce zamieszkania.
Znowu była okazja zwiedzić od środka pałac ;-)
Nie powiem, że Starostwo Tarnogórskie sprzedało pałac Lasom Państwowym (coś tam była mowa o jakiejś bonifikacie 70%....)
"A świstak siedzi i zawija je w te sreberka... "
Z takich ciekawostek pałacowych- za czasów Donnersmarcka zespół pałacowy miał swoją własną stację uzdatniania wody, elektrownię, piekarnię, stawy. Ogrzewanie stosowane w pałacu było dużo lepsze niż obecne. Tak są też tunele, ale techniczne-> rury nimi biegną.
Inna ciekawostka, ale z innego pałacu tego rodu, w Świerklańcu hodowali ananasy :D
Koniec rajdu odbył się w Gminnym Ośrodku Kultury w Tworogu. To był czas na zjedzenie i napicie się czegoś ciepłego. Na zakończenie odbyło się losowanie nagród.
Wygrałam koszyk na bagażnik ^^
Droga powrotna niestety już w deszczu. A poniżej jeszcze parę gadżetów z rajdu
Każdy uczestnik dostał też po bananie, wodzie mineralnej oraz batoniku. Jestem pod wrażeniem organizacji tej imprezy. Pierwszy raz w czymś takim uczestniczyłam. Fajne zakończenie sezonu rowerowego :-)
Szkoda tylko, że rowery do umycia (kto mieszka w bloku ten zna ten "bul dupy" xD )
Kategoria murale, w towarzystwie