Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi szczypiorizka z miasteczka Tarnowskie Góry-Strzybnica. Mam przejechane 19610.49 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.49 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 365 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy szczypiorizka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

samotnie

Dystans całkowity:6730.09 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:398:17
Średnia prędkość:16.90 km/h
Liczba aktywności:173
Średnio na aktywność:38.90 km i 2h 18m
Więcej statystyk
  • DST 18.38km
  • Czas 00:56
  • VAVG 19.69km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dramatalia 2018

Sobota, 1 września 2018 · dodano: 01.09.2018 | Komentarze 1

W tym roku bardzo zainteresowało mnie kilka rzeczy, które proponowały władze Zbrosławic.
Pogoda średnia, ale jadę, dziś już z rana zmokłam (po co suszyć po basenie włosy, skoro zaraz będą mokre...)
czuć, że to wysypisko
czuć, że to wysypisko © szczypiorizka

Jestem zadowolona z tempa, nigdy zbytnio na to zwracałam uwagi, ale gdy czytam dziennie relacje uczestników wyprawy do Santiago de Compostela, zastanawiam się, czy kiedyś będę tak szybko jeździć jak oni  (nie mówiąc już o dziennym dystansie):P
czekają na autobus?
czekają na autobus? © szczypiorizka

Po przybyciu na miejsce udaję się, do budynku, gdzie prezentowane są korony dożynkowe. Ostatnim razem zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
korony dożynkowe
korony dożynkowe © szczypiorizka

misterna robota
misterna robota © szczypiorizka

Szczególnie podobał mi się wtedy statek z Jasiony. Tym razem gmina przygotowała coś innego
z Jasiony
z Jasiony © szczypiorizka

kolejnym punktem imprezy, który chciałam zaliczyć, była wystawa archeologiczna. Wiem, że kiedyś prowadzili wykopaliska w rejonie Rybnej, ale czego można szukać w Zbrosławicach?
czaszka jakiejś gadziny wykopanej w Miedarach sprzed 200 milionów lat
czaszka jakiejś gadziny wykopanej w Miedarach sprzed 200 milionów lat © szczypiorizka


toteż jakieś unikatowe zwierzę z Miedar
toteż jakieś unikatowe zwierzę z Miedar © szczypiorizka

Jeden mały stolik z kilkoma kośćmi zwierząt, ale przynajmniej archeolog ciekawie opowiadał.
Next point-> wystawa broni. 
wystawa broni
wystawa broni © szczypiorizka

Zagramy w Call of Duty? :D
Sten MK II
Sten MK II © szczypiorizka

Pepesza
Pepesza © szczypiorizka

Fajnie, można było sobie "pomacać" każdą giwerę, mniejszą czy większą. Mają swoją wagę. A tak przy okazji, wiecie, że są także produkowane bronie dla leworęcznych?? Oczywiście są to wersje droższe od standardowych, no i niezbyt często spotykane.
Na pokaz spadochroniarski już nie załapałam. Pogoda uniemożliwiła zrealizowanie tej atrakcji. Nic tu po mnie. Wracam do domu.
Utopek
Utopek © szczypiorizka

Po drodze wizyta w Biedronce i oczywiście chipsy (Desperados Red od wczoraj chłodzi się w lodówce) :P


Kategoria samotnie


  • DST 67.42km
  • Czas 04:08
  • VAVG 16.31km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

zawsze sprawdzaj licznik przed wycieczką

Sobota, 18 sierpnia 2018 · dodano: 18.08.2018 | Komentarze 3

Najpierw orientuję się, że zostawiłam aparat na tapczanie. Nie chce mi się po niego wracać. Potem patrzę, nie wzięłam przecież żadnej kasy. Spoko, mam dużo wody i wzięłam banana, bułkę i kilka małych pomidorków- nie umrę. Gdzieś koło Bruśka się orientuję, że licznik coś nie halo, za dużo km przebyłam (standardowo- Pniowiec, Mikołeska, a z Mikołeski ładną jakąś leśną drogą z nadzieją, że dojadę blisko kościoła). Prawdopodobnie nie skasowałam poprzedniego wypadu. Nie wiem czy go opisałam, więc zostawiam dane (na poczet tych krótkich wypraw rowerowych, których nie notuję na blogu :-)
Zalew z drugiej strony
Zalew z drugiej strony © szczypiorizka

Nie wyjechałam blisko kościoła. Ale spoko, na drodze nr 907 mały ruch to jadę. Mijam kościół i dalej główną do Koszęcina.
pierwszy drewniany
pierwszy drewniany © szczypiorizka

Chwila oddechu, wcinam bułkę i pomidorki i cisnę pod górkę. Zaczynam ogarniać przerzutki (sic!) i w miarę bez problemu dojeżdżam do parku.
Hadyna
Hadyna © szczypiorizka

widok na pałac
widok na pałac © szczypiorizka

Myślę co dalej. ->" skręcę tu, pojadę prosto, potem powinnam minąć tory kolejowe.. gdzieś trafię na LR albo na jakiś inny szlak i potem na Krywałd..."
tędy pojadę
tędy pojadę © szczypiorizka

Bez problemu trafiam do byłej osady, wcinam banana, orzeźwiam sobie nóżki (inni chłodzą piwo)
chwila oddechu
chwila oddechu © szczypiorizka

Jadę dalej, wg mapki papierowej powinnam jechać inaczej, ale na żywo trasa nie wyglądała zbytnio obiecująco, jadę wg aplikacji. 
Dojeżdżam znowu do Bruśka.
kolejny drewniany
kolejny drewniany © szczypiorizka

Po czym uznaję-> raz kozie śmierć, jadę przez tę piaszczystą drogę.
a teraz tędy pojadę
a teraz tędy pojadę © szczypiorizka

Jakoś dało radę, potem zauważyłam znajome miejsca z trasy pielgrzymkowej, po czym znowu dojechałam do Kameronu (czy tam Kamerunu :P) na Mikołesce.
W domu pyszny obiad -> kalafior i fasolka szparagowa (obydwa na gęsto)
znam to
znam to © szczypiorizka



Kategoria samotnie


  • DST 28.59km
  • Czas 01:36
  • VAVG 17.87km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

poniedziałkowe rajzowanie

Poniedziałek, 6 sierpnia 2018 · dodano: 06.08.2018 | Komentarze 0

Po skończeniu pracy (uwielbiam pracę zdalną), zjedzeniu obiadu i rozwiązaniu parę sudoku :P udało mi się ruszyć tyłek i wyjść z domu. Nikt nie przejawiał chęci krótkiej wycieczki, to ruszyłam sama. Na Mikołeskę.
dawno tędy nie jechałam
dawno tędy nie jechałam © szczypiorizka

Krótki pit stop na Zalewie.
slalom gigant
slalom gigant © szczypiorizka

Potem standardową drogą leśną do jedynego sklepu na wsi.
z lewej strony
z lewej strony © szczypiorizka

z prawej strony
z prawej strony © szczypiorizka

Na miejscu wyciągam swoje ostatnie zaskórniaki (Boszzz, kiedy ta wypłata??) i kupuję sobie Big Milka. Chwila oddechu, przyjemna rozmowa z innym rowerzystą (oczywiście o czym rowerzyści mogą gadać- o innych trasach rowerowych :-)
Big Milk
Big Milk © szczypiorizka

Z powrotem postanowiłam pojechać drogą asfaltową. Jeśli można tak ją nazwać (if you know what I mean).
Jakiś dziadek- kolarz się mnie pyta czy ją w końcu zrobili- odpowiadam, że nie. Po czym patrzę:
taki jest początek
taki jest początek © szczypiorizka

O shit- okłamałam dziadka- będę się smażyć w piekle. I jadę tak sobie fajną droga i jadę. No pięknie- dziadek przeze mnie jakąś inną trasę wybrał, może niepotrzebnie kilometrów nadrobił. "Na szczęście" po jakimś czasie dojeżdżam do tego momentu:
a tu jest granica
a tu jest granica © szczypiorizka

Uff. jednak nie jestem kłamcą (zapomniałam powiedzieć na początku- że dawno tędy nie jechałam :P)
ręce bolą
ręce bolą © szczypiorizka

Zaczęłam żałować, że nie mam amortyzatorów, no ale cóż, sama chciałam.
Na Boruszowcu nie mogło się obyć bez przerwy na gimnastykę.
nie ma bata, trzeba je wszystkie sprawdzić :-)
nie ma bata, trzeba je wszystkie sprawdzić :-) © szczypiorizka

Po czym skierowałam się ponownie dawno nie uczęszczaną przeze mnie trasą koło knajpy. Na Pniowcu- przez Tłuczykąt, aż do Sowic i granicy z poligonem.
Ładnie zeszło :-)


Kategoria samotnie


  • DST 45.31km
  • Czas 03:44
  • VAVG 12.14km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Śląski

Niedziela, 29 lipca 2018 · dodano: 29.07.2018 | Komentarze 0

Dziś wybrałam się do Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, czyli po nowemu, do Parku Śląskiego. Stwierdziłam, że spędzę tam cały dzień, wiec pojechałam pociągiem o 9 rano -słońce ładnie grzeje, zero ruchu- albo ludzie jeszcze śpią, albo w Kościele. 
Elektrociepłownia
Elektrociepłownia © szczypiorizka

Chwilę pojeździłam po rynku- porobiłam trochę zdjęć i udałam się w kierunku Spodka.
Rawa
Rawa © szczypiorizka

Zachód Słońca
Zachód Słońca © szczypiorizka

dla mnie tytuł w pełni zasłużony
dla mnie tytuł w pełni zasłużony © szczypiorizka

Zastanawiałam się, czy nie podjechać jeszcze pod swoją uczelnię, ale uznałam, że chcę więcej czasu spędzić w Parku.
Superjednostka
Superjednostka © szczypiorizka

Zbliżam się do Spodka i słyszę jakieś hałasy- acha- coś się dzieje na placu przed nim.
coś słyszę
coś słyszę © szczypiorizka

doping słyszę
doping słyszę © szczypiorizka

Zawody z Crossfit się odbywały. Fajnie to wyglądało. Z godzinę postałam i oglądałam jak faceci (akurat w tym momencie) biegają i pokonują bardzo wymyślny tor przeszkód.
Zawody Barbarian Race
Zawody Barbarian Race © szczypiorizka

potrzymam sobie ten worek
potrzymam sobie ten worek © szczypiorizka

No nic, jadę dalej, bo się w ogóle stąd nie ruszę ^^
SSC
SSC © szczypiorizka

Śląskie Wesołe Miasteczko- Legendia
Śląskie Wesołe Miasteczko- Legendia © szczypiorizka

Nie muszę wspominać, że całość przebyłam drogą rowerową :-) Dla mieszkańców Tarnowskich Gór droga rowerowa to coś abstrakcyjnego. Dlatego za każdym razem wychwalam jak mogę jechać po takiej drodze.
mam to!
mam to! © szczypiorizka

Dzień wcześniej sobie wydrukowałam mapkę z planem Parku- jest ona podzielona na 4 części- tak też zaplanowałam zwiedzić to miejsce. Na szczęście co jakiś czas na terenie Parku też jest plan i można sobie skorygować trasę.
Jestem typem człowieka, który cieszy się nawet z małych rzeczy. Park jest dla mnie Dużą Rzeczą. Niesamowite miejsce. Chyba już wspomniałam, że jestem historykiem i na takie miejsca spoglądam z kilku perspektyw- jako rowerzysta, jako turysta i jako historyk.
Rowerzysta- jest gdzie pojeździć- super drogi rowerowe 
Turysta- wiele ciekawych zakątków znalazłam w tym Parku
Historyk- Widzę relikt minionej epoki, który został wybudowany w dużej mierze czynem społecznym (dobrowolny przymus) i zadaję sobie pytanie- czy w obecnych czasach ktoś pokusiłby się na to, aby coś takiego stworzyć? Z takim rozmachem? Dla społeczeństwa, nie odnosząc z tego żadnej korzyści (obecnie to widzę jak budują hale sportowe, aquaparki nie rzadko przy finansowych skandalach) ? Ja nie gloryfikuję tu komunizmu- tylko chcę pokazać, że wtedy mimo wszystko powstało coś fajnego. Coś, dzięki czemu możemy teraz sobie przyjść/ przyjechać, posiedzieć na trawie, pospacerować, pobiegać, pojeździć na rowerze czy rolkach.
piękne
piękne © szczypiorizka

Pan-da
Pan-da © szczypiorizka

jak dla mnie-kradzieje-ale dzięki temu można bramę jeszcze podziwiać
jak dla mnie-kradzieje-ale dzięki temu można bramę jeszcze podziwiać © szczypiorizka

tabliczka
tabliczka © szczypiorizka

Rosarium
Rosarium © szczypiorizka

Pogoda dopisuje, więc wszędzie widzę ludzi odpoczywających na trawie, spacerowiczów, rowerzystów, co jakiś czas mijam biegacza. Przy tym pełna kulturka- każdy ma wydzielony pas na drodze. Jest tyle rozwidleń w Parku, że robię często kółka- by jak najwięcej ciekawych miejsc zobaczyć.
Kukurydza
Kukurydza © szczypiorizka

Hala Kapelusz
Hala Kapelusz © szczypiorizka

Południk 19
Południk 19 © szczypiorizka

Kopernik- zegar słoneczny
Kopernik- zegar słoneczny © szczypiorizka

sobie stoi i się patrzy
sobie stoi i się patrzy © szczypiorizka

Duży Krąg Taneczny
Duży Krąg Taneczny © szczypiorizka

Stadion Śląski
Stadion Śląski © szczypiorizka

Pod Stadionem znowu słyszę jakiś doping. Niestety nie było widać żadnej otwartej bramki, więc tylko objechałam do prawie cały dookoła i dalej wg pierwotnych założeń starałam się zobaczyć jak najwięcej w Parku.
widać cały staw
widać cały staw © szczypiorizka

nade mną Elka
nade mną Elka © szczypiorizka

Komar
Komar © szczypiorizka

W międzyczasie przerwa na obiad- koło 14  zaczęło grzmieć, patrzę, ciemne chmury idą... co teraz? Byłam umówiona z koleżanką. Uciekać czy czekać i patrzeć -przejdzie, czy nie przejdzie?
Nie przeszło. Dość mocno lunęło. Skryłam się pod jakimś daszkiem w Rosarium i czekam.. i czekam. No nic, piszę do koleżanki, że ze spotkania nici- jak tylko przestanie padać, albo zmniejszy się intensywność opadu to uciekam do Katowic.
Jak tylko trochę zelżało wróciłam do stolicy województwa. Tam przestało padać, ale dalej niebo granatowe. Znowu sobie chwilę pooglądałam zawody pod Spodkiem, ale uznałam, że lepiej uciekać.
kielichy z dworca
kielichy z dworca © szczypiorizka

Podobało mi się dzisiejsze rajzowanie. Szkoda, że skrócone, ale na szczęście nie zmokłam. Na pewno jeszcze do Parku przyjadę, coś czuję, że jakieś miejsca ominęłam (chociażby przejechałam obok Skansenu, a w sumie wstępnie planowałam go zwiedzić) 


Kategoria samotnie


  • DST 53.18km
  • Czas 03:23
  • VAVG 15.72km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

tajna fabryka nazistów?

Sobota, 21 lipca 2018 · dodano: 21.07.2018 | Komentarze 2

tajne zakłady przemysłowe nazistów?
tajne zakłady przemysłowe nazistów? © szczypiorizka

Przybieram pozę Bogusława Wołoszańskiego i już tłumaczę :-)
Dziś postanowiłam pojechać do Pyskowic. O tym miejscu już od dawna myślałam, nawet chciałam na poprzedniej wyprawie o to miejsce zahaczyć.
Rano zakupy, ogarnięcie paru rzeczy na działce i mogę ruszać.
jestem z siebie dumna
jestem z siebie dumna © szczypiorizka

Stwierdziłam, nie będę kombinować, jadę jak ostatnio, przez Księży Las i Łubie.
W Łubiu chcę zobaczyć grób Baildona, ostatnio go minęłam.

Artur Baildon
Artur Baildon © szczypiorizka

Przydałoby się odświeżyć nagrobki, ale i tak super, że nie są zniszczone całkowicie.
kwatera Baildonów
kwatera Baildonów © szczypiorizka

Znowu jazda w pełnym słońcu z Łubia do Pyskowic, ale tym razem mam sporo wody :-)
udaję się na Rynek, po drodze mijam szkołę z ciekawymi obiektami:
tako gadzina loto w każdym placu w Pyskowicach
tako gadzina loto po każdym placu w Pyskowicach © szczypiorizka

Na Rynku chwila przerwy, posiłek, woda i odświeżenie się przy kurtynie wodnej.
Gliwice?
Gliwice? © szczypiorizka

Ogarniam trasę na wiadukty.
Gdyby kto pytał: jedziemy z Rynku ul. AK (po drodze mijamy Carrefour- strategiczne miejsce na szybkie uzupełnienie zapasów) i kręcimy w kierunku na DK 40. Jedziemy cały czas prosto, mijamy skrzyżowanie ze światłami ( z DK 94) i już jesteśmy na DK 40 (ulica Mickiewicza). Teraz nasze oczy uważnie wypatrują żółtego domu po lewej (mniej więcej tuż za przystankiem z wiatą z prawej strony). Za tym domem widzimy drogę idącą na łąki (pola, ogółem tereny zielone). Trochę mocno kamienista droga zmienia się w typową ścieżkę wydeptaną wyjeżdżoną przez tubylców. Trochę pod górkę (na tej górce syf i malaria, hasie szkło i bele co- uważać pod nogi).  Na górze asfaltowa droga i zaraz w prawo, będzie widać brukowaną (starego typu) drogę-> między betonowymi płotami. Jedziemy, jedziemy aż widzimy takie drzewo:
podoba mi się
podoba mi się © szczypiorizka
Jak je widzimy, to znaczy, że jedziemy dobrze :P Jadymy dalyj, aż robi nam się zaś taka typowo ścieżka polna w dół. No i widzimy to:
tajne zakłady przemysłowe nazistów?
tajne zakłady przemysłowe nazistów? © szczypiorizka

Mi kopara opadła. Dobrze, że nikogo nie było w tym rejonie, pomyślałby,że jakaś pustelniczka wyszła do cywilizacji. Co chwilę można było usłyszeć "Łał!", "Ale mega!".
Dodajmy do tego pogłos i mamy niezłe efekty dźwiękowe.
to tylko wiadukty
to tylko wiadukty © szczypiorizka

Trochę poczytałam o tym miejscu. Pierwsze plany budowy wiaduktów były już za czasów pruskich, niestety nie ukończono ich. Potem właśnie za czasów III Rzeszy, jak widać również nieskutecznie. Mimo to udało się przystosować jeden z wiaduktów do obecnego użytku. Co chwilę jakiś pociąg przejeżdżał jednym z wiaduktów, dając niesamowite (chwilami przerażające) wrażenia dźwiękowe.
stare i obecne
stare i obecne © szczypiorizka

robi wrażenie
robi wrażenie © szczypiorizka

Widzę, że miejscówka dobrze znana, nie tylko amatorom piwno- ogniskowych schadzek, ale i tym, którzy lubią się wspinać.
To chyba Tarzana
To chyba Tarzana © szczypiorizka

recycling
recycling © szczypiorizka

chcę zostać Spidermanem!
chcę zostać Spidermanem! © szczypiorizka

Jadąc pod tymi wiaduktami nie mogę wyjść z podziwu, bardzo duże te obiekty i co pozytywnie zaskakuje- w dobrym stanie.
robi wrażenie
robi wrażenie © szczypiorizka

Jakby ktoś pytał jak tam trafiłam- koniec języka za przewodnika :-) Uprzejma Pani mieszkająca niedaleko tego miejsca:
już wiem, że w dobrym kierunku
już wiem, że w dobrym kierunku © szczypiorizka  

powiedziała mi o tej ścieżce :-)
wykorzystali każdy wolny filar
wykorzystali każdy wolny filar © szczypiorizka


"wtedy płynę, płynę, chwytam w żagle wiatr.." © szczypiorizka

Zdjęcia innych odkrywców tego miejsca są.. hmmm po prostu robione w innym czasie- mniej chaszczy, więcej widać konstrukcji. Widzę po udeptanych ścieżkach między ponad metrowymi pokrzywami (sic!) , gdzie się chodzi, a gdzie nie warto się zapuszczać. Trochę fotek dookoła (znowu padają hasła "Łał!!" "Genialne!") i próbuję wejść na górę.
pełen profesjonalizm
pełen profesjonalizm © szczypiorizka

to cisnymy
to cisnymy © szczypiorizka

Kask jest :P Ale tak na poważnie to robię podejście od innej strony ;-)
klasyka- no jakżeby inaczej
klasyka- no jakżeby inaczej © szczypiorizka

strmo
strmo © szczypiorizka

Na górze, oczywiście wysoko, czego można się spodziewać innego. Kilka kroków do przodu i się prawie kładę plackiem na ziemi. Kilka fotek i idę w kierunku góry drugiego wiaduktu (niższego)
na górze
na górze © szczypiorizka

Na tym niższym widzę podkłady kolejowe.
podkłady kolejowe
podkłady kolejowe © szczypiorizka

Trudno mi określić czy był ten wiadukt użytkowany czy nie. Idę na dół, rower przypięty, ale nie wiem, czy jakiś oszołom, który w międzyczasie się by tam nie przypałętał, nie postanowiłby sprawdzić czy rower umie pływać.
naprawdę ładne
naprawdę ładne © szczypiorizka

dalsze fragmenty
dalsze fragmenty © szczypiorizka

Polecam to miejsce. Ma w sobie to coś, kawał historii, niedokończonej, tak się zastanawiam, czy planowano wykorzystać wszystkie wiadukty, czy za każdym razem stwierdzano, że poprzedni jest złej jakości (chodzi mi o parametry techniczne, nośność itd.) ?
Dla laika takiego jak ja-odnoszę wrażenie, że plany był bardzo ambitne.


Kategoria samotnie


  • DST 93.62km
  • Czas 05:45
  • VAVG 16.28km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siedem do sety

Niedziela, 8 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 2

Tyle mi zabrakło. Już liczyłam na spektakularny rekord życiowy. Siedem do setki. Nie jestem Januszem roweru, więc nie dobiłam tych siedmiu kilometrów kręcąc "dookoła bloku". To nie dla mnie. Ale od początku.
Kolejna fajna sobota się zbliżała, więc w piątek ogarnianie mieszkania, by móc spokojnie coś zawojować następnego dnia. Najpierw na basen, potem szykowanie się do wyjazdu i w końcu tuż po dziesiątej wsiadłam na rower.
pola z byłą jednostką wojskową w tle
pola z byłą jednostką wojskową w tle © szczypiorizka

Postanowiłam sprawdzić trasę do Pławniowic, gdzieś tam znalezioną na internecie. Z drobną korektą, bowiem na Księży Las, moim zdaniem łatwiej zajadę od strony Miedar i Wilkowic.
Kościół św. Michała Archanioła
Kościół św. Michała Archanioła © szczypiorizka

Stamtąd udałam się na Łubie.
jadę dalej
jadę dalej © szczypiorizka

Na miejscu przypomniało mi się, że jest w Łubiu pałac należący niegdyś do znanego rodu Baildonów.
pałac Baildonów
pałac Baildonów © szczypiorizka

Obecnie należy do DPS, więc zobaczenie go z bliska jest utrudnione, w dodatku, czytałam czyjąjś relację, że obecni zarządcy niezbyt przychylnie patrzą na fotografujących. Dlatego dwie niezbyt ładne fotografie i jadę dalej.
pałac Baildonów
pałac Baildonów © szczypiorizka

Analizuję trasę i stwierdzam, że w sumie mogę jechać prosto do Pyskowic. Tak też czynię.
W Pyskowicach-> kurcze, tu są te mosty w Pyskowicach oraz skansen kolejowy. Patrzę na mapę, trochę mi po drodze na mosty. Wybieram skansen.
to już tutaj?
to już tutaj? © szczypiorizka

Mój durny GPS w telefonie każe mi krążyć wokół jednego rejonu przez chyba 15 minut. Stwierdzam, chyba wyrzucę telefon.
jak tam dotrzeć?
jak tam dotrzeć? © szczypiorizka

Znalazłam skansen, tylko nie miałam pojęcia jak się dostać na drugą stronę torów. Wyraźny znak "zakaz przejścia" plus budynek za mną z kolei (gdzie widać było, ktoś pracuje-z 10 samochodów zaparkowanych obok) zniechęcił mnie do taszczenia roweru.
Widziałam tam jakąś panią z dzieckiem (jak oni tam weszli? może przez jakiś zakład pracy tam się znajdujący?)
między chaszczami
między chaszczami © szczypiorizka

No cóż, dobra, jadę po raz en-ty pod wiaduktem i co widzę, schodzi ze stromych schodów owa Pani z dzieckiem :D Krótka rozmowa i biorę rower pod pachę i idę na górę.
znalazłam drogę
znalazłam drogę © szczypiorizka

w dobrym kierunku
w dobrym kierunku © szczypiorizka

Znaleźć to miejsce jest trudno. Niestety przejście też jest wymagające- chaszcze i wąska, udeptana dróżka. Miejsce niedostępne w tamtym momencie dla turystów. W domu wyczytałam, że aby zwiedzić skansen należy wcześniej się umówić z osobami ze Stowarzyszenia.
obrotnica kolejowa
obrotnica kolejowa © szczypiorizka

obrotnica kolejowa
obrotnica kolejowa © szczypiorizka

Szkoda, bo miejsce sprawia, że kopara mi opadła. Dla mnie niesamowita ta obrotnica. Pierwszy raz na własne oczy takie coś oglądam.
jedno obok drugiego
jedno obok drugiego © szczypiorizka

balansując na torach
balansując na torach © szczypiorizka

Bahn coś tam werk
Bahn coś tam werk © szczypiorizka

Trzeba dalej jechać. Znowu ogarniam trasę, jadę w kierunku na Dzierżno (oo! super pooglądam sobie inne jeziora). Tja, zobaczyłam...
Banana!!!
Banana!!! © szczypiorizka

Kanał Gliwicki
Kanał Gliwicki © szczypiorizka

z drugiej strony
z drugiej strony © szczypiorizka

Po bliżej nieokreślonej czasowo jeździe główną (krajową 40) docieram do trasy wzdłuż Kanału , w kierunku na Pławniowice.
nad Kanałem Gliwickim
nad Kanałem Gliwickim © szczypiorizka

Mega pozytywny odbiór tego miejsca.
kolejny punkt z listy zaliczony
kolejny punkt z listy zaliczony © szczypiorizka

Jeszcze na trasie do Jeziora miałam bezpłatną "kąpiel" piaskową. Czyścili jeden z wiaduktów kolejowych (jak inni się odważyli przejechać pod tym, to ja też).
Samo Jezioro jest większe i moim zdaniem ładniejsze od Chechła.
Ciepło, słonecznie i dużo ludzi. 
widać pałac
widać pałac © szczypiorizka

Trochę posiedziałam na plaży, coś wrzuciłam na ruszt i postanowiłam objechać dookoła Jezioro.
"miszcz" fotografii © szczypiorizka

kolejna zapora
kolejna zapora © szczypiorizka

Kanał Gliwicki
Kanał Gliwicki © szczypiorizka

Docieram do okolic Pałacu.
mamy to!
mamy to! © szczypiorizka

Sporo rowerzystów mnie mijało po drodze- pogoda oraz mały ruch samochodowy sprzyja wycieczkom. 
DPS
DPS © szczypiorizka

przed Pałacem
przed Pałacem © szczypiorizka

Znaleźć sklep tu graniczy  z cudem. A wody już nie ma... dobra, akcja- powrót do domu. To jedziemy do Taciszowa. No przecież musi tam być jakaś Biedronka, cokolwiek!
Na szczęście był sklep, otwarty co ważniejsze. Uzupełnienie płynów i cukru. Jadę dalej. Kierunek Bycina.
Pałac
Pałac © szczypiorizka

Takie cudo zobaczyłam. To znaczy takie cudo, między chaszczami udało się dojrzeć.
smutny widok
smutny widok © szczypiorizka

Po drugiej stronie widok trochę gorszy.  W domu sprawdziłam co to za pałac. Pałac ma bardzo bogatą historię i przepiękne wnętrza. Niestety, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. W tym miejscu można więcej poczytać o pałacu i zobaczyć zdjęcia z wnętrz.
Nie ma co dłużej tu zostawać, jadę dalej

"i co ja pacze?" © szczypiorizka

W Paczynie mijam ogromne szklarnie z pomidorami. Dalej też jakieś pozostałości po zabudowaniach.
jakieś ruiny
jakieś ruiny © szczypiorizka

Szybka rozkmina, olać wszystko i jechać 94 na Karchowice, czy kombinować z powrotem znowu przez Łubie (bo ja średnio lubię wracać tą samą trasą). Hmm wygląda na to, że szybciej zajadę przez Łubie. Okazuje się, że wracałam trasą, jaka była wyznaczona przeze mnie pierwotnie :-)
słynne truskawki
słynne truskawki © szczypiorizka

Podsumowując. Bardzo zadowolona, no prawie :P Tak na poważnie, cieszy mnie fakt małego ruchu samochodowego (a może to w skutek meczu Anglia- Szwecja?). Niezbyt skomplikowana pod względem szukania drogi (oprócz drogi do skansenu). Jednakże cały czas jechałam ulicami-> zero miejsc zacienionych, a słońce grzało konkretnie. Kolejna moja bolączka, wiatr (do którego chyba trzeba się już przyzwyczaić na dobre) oraz ukształtowanie terenu (pod górkę i z górki, dziwnym trafem za każdym razem jak jechałam z górki mocniej wiało i miałam wrażenie, że stoję w miejscu).  Kolejny minus (dobra, mea culpa- moje niedbalstwo) to brak sklepu w Pławniowicach- muszę pamiętać, aby więcej wody zabierać ze sobą (jakoś technicznie to ogarnąć, bo nie chcę dużego plecaka brać ze sobą, a bluzka z tylnymi kieszeniami była złożona na bagażniku).
Udany wypad i już teraz wiem, że do Pyskowic bez problemu dojadę, a tam czekają na mnie mosty :]


Kategoria samotnie


  • DST 53.25km
  • Czas 03:41
  • VAVG 14.46km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowice zdobyte!!

Sobota, 16 czerwca 2018 · dodano: 16.06.2018 | Komentarze 3

Już od kilku lat marzyło mi się, aby dojechać do jakiegoś miejsca pociągiem i stamtąd drałować sobie rowerem. Zniechęcała mnie jednak wizja niemocy technicznej, a mianowicie zadawałam sobie pytanie: "jak ja wtaszczę rower do pociągu (gdy są wąskie drzwi, wysokie i strome schodki i ta "przepaść") a potem jak ja sama postawię rower pionowo, aby go zawiesić na haku?
Dziś postanowiłam przełamać tę barierę i to wszystko przetestować-> hasło: jadę do Katowic. Najwyżej nie uda mi się tego ogarnąć i stracę 4 złote (rowery Kolejami Śląskimi na większości tras jadą za darmo).
widok z peronu na dworzec
widok z peronu na dworzec © szczypiorizka

Do Katowic przetestowałam wersję z wieszaniem na haku. Jechał pociąg typu Elf
udało się!
udało się! © szczypiorizka

tadam!!
tadam!! © szczypiorizka

 Wsiadanie i wysiadanie bez problemu (teraz widzę same plusy targania roweru do piwnicy, ćwiczenia czynią mistrza!!)
Przed wyjazdem opracowałam plan jazdy, aby chaotycznie nie szwendać się po mieście. 
Moje cele to: Park Kościuszki, Dolina 3 Stawów, Muchowiec, Nikiszowiec, Giszowiec, centrum (UŚ, Rawa z Rynkiem, Spodek, NOSPR), Park Chorzowski.
To jedziemy. Wow!! Ale bajer są te DROGI(!!!) rowerowe. Tarnowskie Góry to sto lat za Murzynami (nie obrażając Murzynów).
Jadę do Parku trochę na czuja, trochę na podstawie dróg rowerowych, trochę z mapą. Trafiłam :-) 
Park jest duży, wujek Google mówi, że to największy w Katowicach ( WPKiW czy też Park Śląski jest w Chorzowie jakby kto pytał)
wieża spadochronowa
wieża spadochronowa © szczypiorizka

Mój profesor z Historii Śląska, Ryszard Kaczmarczyk podważył teorię o walkach właśnie przy tej wieży. Zainteresowanych, odsyłam do szukania na wujku Google teorii o obronie Katowic i dokonania własnej oceny (taka moja dygresja :P)
z tyłu (
z tyłu ("z tyłu sklepu"-Tey) © szczypiorizka
a z przodu medalion ku pamięci T. Kościuszki
a z przodu medalion ku pamięci T. Kościuszki © szczypiorizka

W Parku można znaleźć wiele odnóg ścieżek, ja jeździłam godzinę po nim i wiem, że wszystkiego nie zobaczyłam. Świetne miejsce na spacery, wycieczki rowerowe, zabawy z dziećmi.
kaczki
kaczki © szczypiorizka

taternicy katowiccy
taternicy katowiccy © szczypiorizka

Nawet Kościół jest na terenie Parku
na Wzgórzu Beaty
na Wzgórzu Beaty © szczypiorizka

tor saneczkowy i narciarski
tor saneczkowy i narciarski © szczypiorizka

tor saneczkowy (chyba)
tor saneczkowy (chyba) © szczypiorizka

mój rumak
mój rumak © szczypiorizka

Czas biegł nieubłaganie, a to dopiero początek! Trzeba było powoli szukać wyjścia z Parku.
z bliska
z bliska © szczypiorizka

Następny cel-> Dolina 3 Stawów. Taki wstyd. Pięć lat studiów w Katowicach, a nigdy tam nie byłam. Dziś chciałam to naprawić i zobaczyć na własne oczy- jak ponoć tam jest fajnie.
moja ulubiona biblioteka :-)
moja ulubiona biblioteka :-) © szczypiorizka

że sobie stoi
że sobie stoi © szczypiorizka

strzał z bliska
strzał z bliska © szczypiorizka

W końcu tam dotarłam :D
Hurra!! w końcu
Hurra!! w końcu © szczypiorizka

trenują
trenują © szczypiorizka

Trochę zgłodniałam, gdy zobaczyłam jakąś knajpkę przy jednym ze Stawów 
pyszności
pyszności © szczypiorizka

Rzut oka na telebin z meczem i można jechać dalej. Teraz -> na Muchowiec, zwłaszcza, że jedząc widzę takie akrobacje
do góry nogami
do góry nogami © szczypiorizka

Niestety jakoś nie widziałam ścieżki prowadzącej na lotnisko, więc uznałam, że jadę na Nikiszowiec
autoportret
autoportret © szczypiorizka

ładnie tu
ładnie tu © szczypiorizka

Trochę więcej miejsca, gdy nie ma Jarmarku.
to jest gruba
to jest gruba © szczypiorizka

Stamtąd blisko do Galerii Szyb Wilson (żeby zaliczyć kolejny punkt na mapie Szlaku Zabytków Techniki)
Galeria Szyb Wilson
Galeria Szyb Wilson © szczypiorizka

siedzi se w kochbunkrze
siedzi se w kochbunkrze © szczypiorizka

Tam, bardzo miły pan zachęcał mnie do obejrzenia wystawy. Ja twardo, że nie dziękuję, że teraz na Giszowiec, że niedługo mam pociąg.. i tak dalej.. No to co, na Giszowiec! I to był mój największy błąd. Od tego miejsca mniej więcej zaczęłam korzystać z GPSu  i trochę częściej spoglądać na zegarek. Ja nie wiem, ale chyba mam jeszcze bardzo duże braki w kwestii jazdy z tym ustrojstwem. Nie dość, że wpakowałam się na jakiś mega duży wiadukt, gdzie doznałam ogromnego lęku wysokości (nie patrz w dół! nie patrz w dół!) to jeszcze ciągle zawracałam i gubiłam sygnał w telefonowym gpsie.
gdzieś na Giszowcu
gdzieś na Giszowcu © szczypiorizka

Przepraszam za stwierdzenie, ale Giszowiec "dupy nie urywa". Nie robiłam zdjęć, bo to tak jakbym zrobiła zdjęcie domu mojej ciotki, trochę tak głupio mi było. Może nie wjechałam w centrum tegoż osiedla i dlatego nie było co oglądać.
Dobra-> trzeba się ogarnąć i powoli do centrum jechać, bo mi pociąg ucieknie. Jeruuna!! Kaj jo jest?! W pewnym momencie bałam się, że ten durny telefon zaprowadzi mnie na DTŚkę (nie wiem, czy tamtędy biegnie), albo co gorsza na jakoś autobana. Koniec końców jechałam jakąś drogą w stylu Tworóg-Lubliniec, czyli po lewej las, po prawej las, a tu droga na terenie niezabudowanym (czytaj hulaj dusza piekła nie ma, gaz do podłogi i ciśniemy). Tu się trochę przestraszyłam, że do Sosnowca dojadę.
Na szczęście po długim czasie jakieś osiedle zobaczyłam. Oczywiście runda honorowa, bo tak telefon mi podpowiadał... ale potem trafiłam na drogę rowerową, No to jadę tam gdzie wszyscy, ale gdzie oni jadą? To się pytam jakiegoś kolesia. Ten na mnie jak na cudzoziemca ( coś w stylu " no przecież to oczywiste gdzie ta droga rowerowa prowadzi"). Na Muchowiec (dowiaduję się, że zawody są) i na Dolinę 3 Stawów. Uff.. to nie Sosnowiec :P
jest i lotnisko
jest i lotnisko © szczypiorizka

jest impreza
jest impreza © szczypiorizka

Widzę punkt widokowy, a jest nim Altus oraz Archikatedra. 
Spodek musi być
Spodek musi być © szczypiorizka

Docieram do strefy kibica i znowu rzut oka na kolejny mecz. Mam jakieś 20 minut do pociągu, jadę na dworzec ogarnąć, z którego peronu jedzie pociąg.
Skarbnik
Skarbnik © szczypiorizka

Tym razem jest to pociąg "tradycyjny", więc mogę przetestować wsiadania przez wąskie drzwi, ze stromymi schodkami i "dziurą". Jest spoko, myślałam, że będzie gorzej. Niestety nie było gdzie zabezpieczyć roweru, więc musiałam go mocno nogą przytrzymywać. Wysiadanie też bez problemu- pomógł mi jakiś pasażer (dziękuję!! skromnie powiem, że w Katowicach też pomogłam innym wysiadającym ^^).

Podsumowując- nie ma strachu, można śmiało korzystać z transportu kolejowego, zawsze ktoś pomoże. 
Sosnowiec jest trochę daleko od Giszowca :P
Tradycyjne mapy papierowe są spoko (moja była prawie aktualna.. trochę "białych plam" było).
Tarnowskie Góry muszą szybko zrobić drogi (powtarzam drogi!) rowerowe, bo to wstyd jak na miasto z obiektami UNESCO 
Frytki z cukinii są pyszne!
GPS czasem cygani i gada, że mam skręcać, a tam nic nie ma.
Polecam Park Kościuszki :-)
Biblioteka Śląska jest fajna, zwłaszcza Dział Zbiorów Śląskich :P


Kategoria samotnie


  • DST 59.73km
  • Czas 03:55
  • VAVG 15.25km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobota z Leśną Rajzą

Sobota, 28 kwietnia 2018 · dodano: 29.04.2018 | Komentarze 0

Trochę późno się zebrałam na rower, ale i tak bez limitu czasowego. Więc luz.
Najpierw Boruszowiec i zorientowałam się, że te bajoro i teren wokół niego uporządkowali (wczas, co chwilę obok tego przejeżdżam).
Ładnie zrewitalizowane
Ładnie zrewitalizowane © szczypiorizka

Bocian
Bocian © szczypiorizka

Potem na Tworóg i już ściśle wg oznaczeń Leśnej Rajzy. Wiedziałam, że trasa niezbyt zachęcająca, ale postanowiłam twardo nią podążać (a nuż jakimś cudem warunki się poprawiły). Nie, nie poprawiły się.
Tak wygląda Leśno Rajza
Tak wygląda Leśno Rajza © szczypiorizka
Można ją podsumować dwoma słowami: PIACH i WYCINKA LASU.
No i fajnie
No i fajnie © szczypiorizka
Tuż przed przejechaniem przez DK 11 prowadzę rower przez syf zostawiony po wyrębie fragmentu lasu.
Szukaj ścieżki z LR
Szukaj ścieżki z LR © szczypiorizka

Po przekroczeniu drogi nic lepszego mnie nie spotkało. Piach, prowadzę rower przez sporą część trasy. Zastanawiam się, czy od czasu zaprojektowania ścieżki trasa tak się zniszczyła, czy "celowo" została tak poprowadzona. 
Dojeżdżam do Pustej Kuźnicy (albo raczej przychodzę do Pustej Kuźnicy).
i to rozumiem
i to rozumiem © szczypiorizka
Myślę sobie: "pojadę jak prowadzi LR i tam w pewnym momencie na chwilę zboczę z niej, aby podjechać nad Staw Posmyk". Acha, guzik. Od razu na Kokotku trzeba było skręcić i jechać wg oznaczeń lublinieckich. Kilka razy próbowałam zjechać z trasy, aby wjechać nad wodę. Za każdym razem trafiałam na prywatną posesję. Zrezygnowana, udaję się dalej LR w kierunku Piłki.

daj mi jakiś znak
daj mi jakiś znak © szczypiorizka

św. Hubert
św. Hubert © szczypiorizka

fragment trasy
fragment trasy © szczypiorizka

Oczywiście po drodze kilka razy znowu muszę prowadzić rower. Do słynnego baru "U Celiny" też nie docieram. Nie miałam ochoty znowu kluczyć i kombinować.
Siewniok
Siewniok © szczypiorizka

kolejny fragment trasy
kolejny fragment trasy © szczypiorizka

Domek Baby Jagi?
Domek Baby Jagi? © szczypiorizka

Zapomniałam napisać, że gdyby nie aplikacja w telefonie (mapę papierową też miałam przy sobie), bym trasę kilka razy zgubiła. W kluczowych momentach (np. na skrzyżowaniach), nie było żadnego oznaczenia
To Rendez vouz
To Rendez vouz © szczypiorizka

Przy tymże przystanku (Rendez vouz) stwierdzam, że nie pojadę dalej już LR (na Koszęcin), tylko od razu pojadę na Brusiek.
wiata obok
wiata obok © szczypiorizka

Tu, bardzo się przydała aplikacja. Dzięki niej skręciłam w dobrą ścieżkę. kamień młyński i mistrz drugiego planu
kamień młyński i mistrz drugiego planu © szczypiorizka

Z Bruśka, już normalnie przez DK 11 kręcę (nie prowadzę) w kierunku Tworoga. W połowie, spontanicznie udaję się ponownie do lasu Leśną Uciechą. Nawet nie wiem dokąd ona prowadziła. Na Mikołeskę, ale przynajmniej była to trasa, którą całą mogłam pokonać kręcąc, a nie prowadząc.
Plus tej wyprawy jest taki, że nie wracałam tą samą trasą,a także przekonałam się, że LR w kierunku Kokotka jest do dupy. 


Kategoria samotnie


  • DST 53.12km
  • Czas 03:42
  • VAVG 14.36km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotnie rajzowanie

Sobota, 7 kwietnia 2018 · dodano: 08.04.2018 | Komentarze 0

Dwa dni szybkiego mycia okien i prania firan, by w sobotę na spokojnie pojeździć sobie na rowerze :-)
Rano najpierw basen z ojcem, potem zakupy online i można powoli się ewakuować.
Trasa najpierw na Mikołeskę. Postój- zakupy w jedynym sklepie (obiady będą w maju ^^), bliskie spotkania trzeciego stopnia z koniem i dalej, dalej nogi Gadżeta.
Nie ma suszy
Nie ma suszy © szczypiorizka

Dalej w kierunku na Kalety
tor przeszkód
tor przeszkód © szczypiorizka

Wiało niemiłosiernie, nie dość, że sroga paskudna, drogi leśne rozjeżdżone przez samochody to ten wiatr bardzo dawał w kość.
W Kaletach chciałam podjechać do Zakładów Papierniczych (Celulozowo- Papiernicze) już bez komina, ale nie chciało mi się kręcić w lewo :P
Miś
Miś © szczypiorizka

Jedziemy jak Leśno Rajza pokazuje.
zrzut ekranu aplikacji
zrzut ekranu aplikacji © szczypiorizka

W połowie drogi się zorientowałam, że nie jadę tam gdzie chciałam, ale też fajnie ;] Widzę, że LR prowadzi na Bibielę. No to będzie kolejna próba, może w końcu tam dojadę.
Orthanc? (Mieszka tam jeszcze Saruman?)
Orthanc? (Mieszka tam jeszcze Saruman?) © szczypiorizka

znaki na drodze
znaki na drodze © szczypiorizka

Mimo super aplikacji i tak mam problem. Na usprawiedliwienie mam to, że trasa bardzo się zmieniła od ostatniego razu, kiedy tam byłam. Dlatego teraz nie dziwię się, że w zeszłym roku nie potrafiłam tam dojechać.
a jednak tędy
a jednak tędy © szczypiorizka

Trafiłam, ale otoczenie dla mnie zupełnie inne. Miałam wrażenie, że ostatnim razem, gdy tam byłam z innymi rowerzystami zdawało mi się, że trochę musiałam rozglądać się za ruinami. A tu teraz z drogi je widziałam, między wyciętymi drzewami.
Łooo!! Takie buty
Łooo!! Takie buty © szczypiorizka

Zatopiona Kopalnia
Zatopiona Kopalnia © szczypiorizka


Zatopiona Kopalnia
Zatopiona Kopalnia © szczypiorizka

Na Pasieki już nie miałam ochoty podjeżdżać.
w tle Huta Cynku
w tle Huta Cynku © szczypiorizka

Jazda powrotna przez Miasteczko Śląskie
jakiś wykopki
jakiś wykopki © szczypiorizka

Łooo!! Co to jest?
Łooo!! Co to jest? © szczypiorizka

robi wrażenie
robi wrażenie © szczypiorizka

bardzo duże
bardzo duże © szczypiorizka

Jazda z tyłu Huty. Wiatr dalej przeszkadza- dodatkową atrakcją były specyficzne zapachy dobiegające z zakładu.
z tyłu zakładu
z tyłu zakładu © szczypiorizka

Star Wars
Star Wars © szczypiorizka

X- Wing? Czy może Myśliwiec TIE?
X- Wing? Czy może Myśliwiec TIE? © szczypiorizka

Dalej zjechałam z trasy LR i szukałam alternatywy, aby się dostać na znaną mi drogę prowadzącą na TG i zabudowania PKP.
Ładnie zrobili
Ładnie zrobili © szczypiorizka

Taaak, ulubione kocie łby
Taaak, ulubione kocie łby © szczypiorizka

A to jednak lampy są
A to jednak lampy są © szczypiorizka

z drugiej strony
z drugiej strony © szczypiorizka

bomba ekologiczna
bomba ekologiczna © szczypiorizka

W domu prysznic i czekanie na zamówioną pizzę :D
Bardzo cieszę się, że mi się udało aż tyle przejechać, ale nigdy tak nie byłam zmęczona po rowerze. Podziwiam tych co grubo ponad 100 km dziennie jadą


Kategoria samotnie


  • DST 9.50km
  • Czas 00:40
  • VAVG 14.25km/h
  • Sprzęt Maxim
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po 17:00

Wtorek, 26 września 2017 · dodano: 26.09.2017 | Komentarze 0

Dawno na Zalewie w Pniowcy nie byłam. Woda jeszcze jest :P
Zalew
Zalew © szczypiorizka

Zalew
Zalew © szczypiorizka

Bez kurtki trochę chłodno mi było, no i trochę późno jak dla mnie by gdzieś dalej jechać, więc tak, tylko, wokół Strzybnicy kółko.
Obiekt UNESCO z drugiej strony
Obiekt UNESCO z drugiej strony © szczypiorizka

Ukryte w chaszczach
Ukryte w chaszczach © szczypiorizka

Zrobiłam, bo mi się podobał widok
Zrobiłam, bo mi się podobał widok © szczypiorizka