Po lesie jesienią
-
DST
19.66km
-
Czas
01:08
-
VAVG
17.35km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na Stawy Szkarotkowe, by przy okazji coś pobawić się aparatem na ustawieniach manualnych.
zabawa aparatem © szczypiorizka
jesień © szczypiorizka
Bez żadnej postprodukcji.
Kategoria krótki wypad, samotnie
miastowe sprawunki
-
DST
15.10km
-
Czas
00:55
-
VAVG
16.47km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Parę rzeczy do ogarnięcia na mieście+ niedobry kebab na Rynku. Nie polecam Piri Piri. Coś się popsuli :/
Kategoria centrum TG, krótki wypad, samotnie
Koszęcin i romantyczna ruina
-
DST
56.00km
-
Czas
03:07
-
VAVG
17.97km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu jakaś pogoda i w końcu mam czas na rower :P
Drugie podejście, by podjechać do Koszęcina. Tym razem się udaje. Jakiś czas temu dostałam cynk, że tam też są romantyczne ruiny.
wieża przede mną © szczypiorizka
dwa zeta i można wejść © szczypiorizka
widoczek niedaleko PSZOKu © szczypiorizka
Pierwszy raz jechałam praktycznie cały czas lasem aż do Koszęcina (trochę musiałam przejechać ulicami po Kaletach). W miarę fajna trasa aż pod sam drewniany kościół w Koszęcinie. Potem pierońska górka aż do siedziby "Śląska",a potem w lewo na ul.Gąski.
znalezione © szczypiorizka
romantyczna ruina w Koszęcinie © szczypiorizka
Bardzo podobna do tej z Orzecha. Też zasyfiona. Niestety.
zamiast grać wodę leje.. © szczypiorizka
siedziba ZPiT "Śląsk" © szczypiorizka
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
niedzielne rajzowanie
-
DST
25.20km
-
Czas
01:33
-
VAVG
16.26km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ładnie dziś. Super, że udało mi się ten czas wykorzystać na krótki wypad rowerem.
jesień na dzielnicy © szczypiorizka
Jadąc ul. Grzybową, a potem przez poligon, widziałam trochę grzybiarzy. Widziałam, że coś tam udało im się upolować. Na Chechle trochę spacerowiczów było, ale spokojnie rowerem dało się przejechać.
Zamiast pojechać na Świerklaniec, co zwykle czynię, pojechałam czarnym szlakiem PTTK do Nakła Śląskiego.
ambona w lesie © szczypiorizka
Podyktowane było to między innymi tym, że dziwnym trafem moja lampka się połamała. W sensie element, który był przymocowany do zasadniczej części roweru... podobnie jak jeden z odblasków na szprychach mi też dziś odpadł... dziwne.. odkąd jeżdżę na rowerze pierwszy raz mi się takie coś zdarzyło. Sama lampka działa, więc może uda mi się jakoś ją doczepić. jakieś trytytki czy coś..
W każdym bądź razie- wizja jazdy bez światła nie była kusząca.
z tyłu Kościoła © szczypiorizka
Z Nakła, bokiem do Lasowic, gdzie pokręciłam między blokami, następnie w kierunku na centrum TG.
ładna kamienica © szczypiorizka
na wiadukcie © szczypiorizka
Na Rynku Foodtrucki- banan w czekoladzie pychotka... :-)
Kategoria samotnie, wokół TG
idą Gwarki
-
DST
24.45km
-
Czas
01:26
-
VAVG
17.06km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po umordowaniu się przy regulacji tylnego hamulca, pojechałam sprawdzić czy działają xD
(tak, spróbuję po raz kolejny wrzucić fotki z photo.bikestats.)
diabelski młyn już prawie gotowy © szczypiorizka
Na mieście ostro jadą z przygotowaniami do weekendowych Gwarków (zapraszam).
inne karuzele też się stawiają © szczypiorizka
widok z rynku © szczypiorizka
ulica Krakowska © szczypiorizka
Wyjątkowo w tym roku impreza będzie nie trzydniowa a czterodniowa.
nie zgodzę się z tym © szczypiorizka
Pogoda była fajna, ciepło, zero wiatru, słońce nawet momentami dość mocno przygrzewało (a ja bez okularów przeciwsłonecznych, tylko "okulary Wałęsy").
współczesne przykazania tarnogórzan © szczypiorizka
Standardowo- lekko się umordowałam przy wjeździe na górę, ale udało się bez zsiadania z roweru :P
na Hałdzie © szczypiorizka
Na górze chwila odpoczynku i napawania się widokami.
chwalę się nową bluzą © szczypiorizka
Przy okazji jakiś motolotniarz buszował na niebie.
"E.T. go home" © szczypiorizka
Podsumowanie- hamulce działają xD zawsze mogłoby być lepiej, ale jest git-majonez
Kategoria centrum TG, samotnie
Mikołeska z ojcem
-
DST
19.34km
-
Czas
01:03
-
VAVG
18.42km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda dziś była dziwna. Były konkretne plany rowerowe, ale aż do 17 siedziałam na tyłku w domu. Potem w końcu się ruszyłam i pojechałam z ojcem na Mikołeskę. Wyszło na to, że wszędzie dookoła padało, tylko nie na Strzybnicy. W drodze powrotnej niestety złapałam kapcia w tylnym kole. Na szczęście to było już przy lesie na końcu Boruszowca, więc kilka razy się zatrzymywałam, by dopompować koło i jakoś się dokulałam do domu.
Kategoria w towarzystwie, krótki wypad, wokół TG
po mieście
-
DST
28.71km
-
Czas
01:54
-
VAVG
15.11km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie byłam przekonana do popołudniowej przejażdżki. Wygodnie się drzemało po pracy, ale sąsiadka i jej wiertarka mnie zmotywowała do wyjścia z domu :P
Trasa Rybna- Laryszów- niebieski szlak PTTK na GCR skąd wyruszyłam czerwonym szlakiem (prawie) do roznosu Głębokiej Sztolni Fryderyk.
Powrót przez Park Miejski, Rynek, Sowice.
Kategoria centrum TG, krótki wypad, samotnie
Krótki rozruch po urlopie
-
DST
36.87km
-
Czas
01:54
-
VAVG
19.41km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowy wypad miał być dłuższy, ale czas gonił. W sumie to i dobrze- przyjechałam do domu i zaczęło padać.
Kategoria dalej od TG i okolic, samotnie
Góra Św. Anny
-
DST
134.29km
-
Czas
08:34
-
VAVG
15.68km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota niezbyt nadawała się do jazdy na rowerze. Na szczęście prognozy zapowiadały ładną niedzielę. To się poświęciłam i wstałam o piątej :P
Przed szóstą udało mi się wyjechać.
Najpierw do Tworoga lasem przez Boruszowice. Zimno. Dobrze, że miałam rękawki i buff.
Od Tworoga odpaliłam ślad wgrany na GPS i mniej więcej się nim starałam kierować. Czasem, podczas planowania, wydawało się, że trasa jest spoko, a w praktyce okazywało się, że jest tragicznie xD
Świniowice, Wielowieś, Świbie, Dąbrówka- fajnie bo pusto. Wszyscy śpią, a jest za wcześnie do Kościoła :-)
Z Dąbrówki wjeżdżam do lasu. Mutanty pokrzywy nieźle mnie poparzyły :/
Nie umiałam się już doczekać aż stamtąd wyjadę.
Następnie Błotnica Strzelecka, Skały i Balcarzowice.
Jakieś zwierzę po drodze darło japę. Marecki dam se uciąć rękę, że pomożesz mi w fachowym nazwaniu tej gadziny ;-)
Cieszę się, że udało mi się wyraźnie go sfotografować :-)
Dalej, bardzo ważne miejsce na trasie dla wielu kolarzy xD
Chwila pauzy na posiłek i na sesję zdjęciową.
Na szczęście przejazd autostradą odbył się pod nią, a nie wiaduktem.
w Rezerwacie Boże Oko mogę się sprawdzić z podjazdami oraz z błotem.
W Czarnocinie znowu pauza. Zaczynam mijać ludzi i rowerzystów. Tu też się zaczyna moje psioczenie na trasę- tak sama se ją zaprojektowałam, ale na podstawie tras z map.cz
Nie dość, że pod górkę, nawierzchnia kamienisto- błotnista, to Szlak III Powstania Śląskiego (czerwony) jest do dupy. Garmin mi czasem pokazywał- droga nieprzejezdna rowerem xD
Raz się cofałam, potem zgubiłam Szlak Via Regia (niebieski) to jechałam tak na oko i co mi zaproponował Garmin.
Ślady na trasie wskazywały, że nie tylko ja użerałam się z odcinkiem na polach.
Na szczęście docieram do Poręby. Tam mija mnie duża liczba motocyklistów. Potem się okaże, że 7 sierpnia była Międzynarodowa Pielgrzymka Motocyklistów. Oni pojechali asfaltem, ja się wpakowałam szlak Via Regia. Znowu trochę błota, dużo kamieni i patyków, kapliczki i pod górkę- prowadzę rower. Jestem zmęczona tym, ale szczęśliwa- udało mi się dotrzeć na Anaberg.
Na górze mnóstwo ludzi, motocykli i ogółem jest ciasno. Ja zmachana, z bananem na ryju próbuję się gdzieś przecisnąć, by chwilę odsapnąć. Ciężko.
Chwilę się kręcę z rowerem bez sensu między motocyklami. Postanowiłam pojechać w kierunku amfiteatru. Tam spokojniej.
Ogółem byłam już kiedyś na Ance i bardzo mi się to miejsce podobało. Szkoda, że amfiteatr i teren wokół niego jest niewykorzystany. Oczywiście brak kasy na jego rewitalizację.
Moim zdaniem miejsce ma ogromny potencjał na fajne, widowiskowe imprezy w plenerze.
Tak informacyjnie- Góra Św. Anny to pozostałość po wulkanie, który był ileś tam milionów lat temu. Amfiteatr to pozostałość po kamieniołomie, skąd wydobywano wapienniki. Potem wypasano tu owce, pod Górą Św. Anny również stoczono walki w czasie III Powstania Śląskiego. W latach 30.XX wieku naziści urządzali sobie tu, w rejonie amfiteatru, imprezy. Wybudowali mauzoleum, w celu upamiętnienia poległych żołnierzy w czasie Powstania.
W 1955 roku "nasi" przebudowali ten teren budując nowy amfiteatr oraz Pomnik Czynu Powstańczego.
Zjeżdżam na dół lewą stroną i mam okazję, poza stromym zejściem zobaczyć ruiny wapiennika- pozostałość po kamieniołomie.
Na dole sesja zdjęciowa i odpoczynek. Nie chce mi się stamtąd wyjeżdżać.
Na górę się wybieram już po schodach. Takie małe Machu Picchu xD
Pod Kościołem liczyłam na luz- w końcu Msza Św. się dawno zaczęła. Nic z tego,dalej dużo motocyklistów się szwendało wokół, zamiast grzecznie we Mszy Św. uczestniczyć :P
Udaje mi się przecisnąć do toalet. Pora na powrót. Odpalam na Garminie drugą mapkę- oczywiście inną trasą.
Zaliczymy ów malunek do muralu?? :-)
Jeszcze chwila na zdjęcia z widokiem na Geopark Krajowy Góra Św. Anny.
W tle Zakłady Koksownicze "Zdzieszowice"
oraz fajny widok na góry
Przejeżdżam obok Muzeum Czynu Powstańczego, rzut oka, przy okazji Policja czuwa i łapie tuż obok kierowcę bez działającej żarówki (nie wiem czy dostał mandat czy pouczenie).
Fajnie, bo z górki. Jadę przez Leśnicę, Łąki Kozielskie, by w Sławęcicach obejrzeć to, co pozostało po pałacu.
Ładny park.
Następny cel to Ujazd i tamtejsze ruiny zamku biskupów wrocławskich.
Zabezpieczony podobnie jak pałac we Tworkowie.
Niestety ze względu na mój lęk wysokości, nie decyduję się na wejście na platformę.
Tuż obok stoi Kościół pw. św. Apostoła Andrzeja.
Dalej przez Niezdrowice, Rudziniec docieram na Pławniowice.
Mniej lub bardziej umiejętnie mijam spacerowiczów i plażowiczów. Głodna jestem, zjadłabym coś konkretniejszego, ale nie mam czasu za bardzo krążyć wokół jeziora. Będę szukała dalej coś po drodze.
W Bycinie zauważam, że ktoś się zabrał za pałac i widzę rusztowania. Nawet część dachu wymieniono.
W Paczynie dłuższa, upragniona przerwa na toaletę i dużą, pyszną zapiekankę.
Dalej przez Pniów, Łubie, Księży Las, Wilkowice, Miedary i Rybną do domu. Niestety końcówka trochę mnie już męczyła- wiatr "świetnie" hulał między polami, ciągle jakieś mini podjazdy. Moje motto na ten odcinek trasy-> "DALEKO JESZCZE?!"
Ogółem, bardzo zadowolona z wycieczki, udało mi się sporo fajnych miejsc zobaczyć, jakby nie patrzeć, pękła seta, w dodatku pobiłam swój rekord do Krakowa, gdzie machnęłam 114 km bodajże.
Co ważne również, pogoda była idealna, nie za ciepło (tak, lubię ciepło i gorąc, ale przy takim kilometrażu byłoby to masakryczne). W sumie w drodze powrotnej mi trochę paskudnie wiało, a tak, było ok.
Kategoria samotnie, inne województwo
prawie dookoła Zbiornika Kozłowa Góra
-
DST
61.68km
-
Czas
03:36
-
VAVG
17.13km/h
-
Sprzęt Velli
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak wspomniałam, upał raczej mi nie przeszkadza w jeździe. Postanowiłam po pracy zrobić sobie jakąś wycieczkę. Tym bardziej chciałam wyjść na rower, bo znowu weekend ma być deszczowy.
Cel- Świerklaniec i tamtejsze okolice.
Na Chechle sporo plażowiczów. Mimo drogiej opłaty za wjazd na teren oraz pałętającego się wokół wywłócznika, ludzie lubią wypoczywać w tym miejscu.
W parku w Świerklańcu postanawiam poćwiczyć sobie robienie zdjęć w trybie manualnym- różnie to wychodzi. Jestem dobrej myśli, kurs fotograficzny, który sobie kupiłam, jest bardzo solidny :-) Zur Info-> na potrzeby bloga, fotki robiłam raczej na pół automatycznych ustawieniach :P
W samym parku mało ludzi, gdzieś z boku parku przechodziła jakaś piesza pielgrzymka do Częstochowy.
Odpalam GPS i jadę wg wcześniej zaplanowanej trasy. Kierunek-> Sączów, a potem Tąpkowice i Niezdara.
Świetne widoki stamtąd były. Nawet katowickie Kukurydze dojrzałam.
Oczywiście charakterystyczne kominy Elektrociepłowni Szombierki też zostały sfotografowane. Niestety nie potrafię zidentyfikować tych wież na prawo- jaki to Kościół? Dobrego Pasterza mi nie pasuje, on chyba ma inne zwieńczenie wieżyczek. Jak ktoś coś wie, to może napisać :-)
Docieram do starego mostu kolejowego, który jest pozostałością po dawnej kolei piaskowej (trasa Rozkówka- Chechło). Klimatyczne.
Świetny widok na Zbiornik Kozłowa Góra. Niestety dalej tą trasą nie byłam w stanie jechać. Zejście z mostku jest problematyczne. Trochę dla mnie za wysoko, jest drabinka, ale roweru raczej sama nie ściągnę. Poza tym jakieś mrówki mutanty chciały mnie zeżreć żywcem.
Jadę kawałek DK78, po czym znowu uciekam w las, gdzie jadę LR w kierunku Imielowa, a dalej Żyglina i Miasteczka Śląskiego.
W Miasteczku chwila przerwy na frytki. Potem standardowo kocimi łbami za PKP :-)
P.S. Póki co nie będę wstawiać fotek na PBS, muszę znaleźć jakieś rozwiązanie, tak by znowu zawsze były widoczne zdjęcia potem na blogu. Kompletnie nie wiem dlaczego tak się u mnie dzieje. Myślałam, że to pliki Cookie, ale to nie to.
Kategoria samotnie, dalej od TG i okolic